Jeżeli tak brzmiący tytuł znalazł się w tej gazecie właśnie w tym tygodniu z innego powodu, to ten powód jest chyba nie tylko dla mnie kompletnie niezrozumiały.
Wprawdzie Lato może się ubiegać o stanowisko członka Komitetu Wykonawczego, ale najpierw musi sobie i osobom które będą miały wpływ na jego nominacją odpowiedzieć - po co?
Jeżeli po prestiż sławę i pieniądze to OK. Niech się stara i wchodzi do tego gremium, tym bardziej jeżeli będzie tam reprezentował tylko siebie. Siebie tzn. swoją inteligencję, błyskotliwość, rubaszność, pomysły i zaangażowanie we wprowadzaniu ich w życie, erudycję, słowność, obowiązkowość, uczciwość, etykę, moralność. Może tyle. Wystarczy.
Jeżeli ma tam wejść by reprezentować Polską Rację Futbolowego Stanu, polecę Sienkiewiczem i powiem krótko: Kończ waść, wstydu oszczędź” – z takimi pomysłami oczywiście. Wprawdzie oduczyłem Grześka ubierać adidasy do garnituru, ale jeszcze kilka innych przyzwyczajeń mu zostało, np. zakłócać w prostacki sposób wywiad przeprowadzany z reprezentantem Polski. Do wglądu na filmie poniżej:
W jakim stopniu Lato dokonał osobistego rozwoju piastując funkcję prezesa PZPN, jeżeli mówi, że w 2009 roku nawet nie wiedział, że może się ubiegać o akces członka, a dzisiaj twierdzi, że jest godzien tej przynależności.
Dlaczego Lato nie zgłosił swojej kandydatury w 2009? Dlatego, że nie wiedział? To dziwne, bo oficjalne pismo z UEFA w tej sprawie wpłynęło do PZPN-u. Coś tu w takim razie nie gra. Rozpatrzmy kilka możliwości. Nie wiedział, bo sekretarz generalny nie poinformował swojego prezesa o takiej możliwości. Jeżeli tak było to potwierdzają się informacje, że Kręcina swojego pryncypała informuje tylko o tym, o czym chce go poinformować.
Możliwość druga. Kręcina przekazał Lacie wieść radosną, ale w sposób nie zachęcający do podjęcia jakichkolwiek kroków w tym temacie. Lacie obrzydzić, bądź zachwalić jakiś temat nie jest trudno.
Możliwość trzecia. Ze względu na bałagan w PZPN, który tam panuje cały czas, nie wysłano zgłoszenia i okazja przeszła koło nosa.
Możliwości, że mogli a nie chcieli w ogóle nie biorę pod uwagę.
Reasumując. Jakkolwiek nie było mamy kolejny dowód na niekompetencję i słabość przynajmniej dwóch najważniejszych ogniw z łańcucha jaki dusi na co dzień PZPN.
Na tym można by było zakończyć skomentowanie tej niecodziennej informacji, gdyby nie jedna drobna sprawa.
Zastanawiające jest, dlaczego puszczono w eter trochę farby o zabarwieniu sensacyjno-nośnym akurat teraz. Nie w październiku, ani w grudniu, ani nawet nie na początku listopada, tylko właśnie teraz, pięć dni przed Walnym Zgromadzeniem. Śpieszę z wyjaśnieniem. Stało się tak dlatego, bo Lato z Kręciną musieli czymś nakarmić lud głodny sukcesu,a media (i także platformy internetowe) zostały wykorzystane w roli kelnera. Danie przygotowane przez kucharza - pijarowca z otoczenia związkowego na usługach Laty zostało podane na czas, w pięknym opakowaniu i w odpowiedniej temperaturze. Patrzmy uważnie, czy konsumpcja tej potrawy nie skończy się dla smakoszy z Bitwy Warszawskiej niekontrolowanym zatwardzeniem.
Kazimierz Greń
Opublikowano za zgodą autora. Więcej informaji znajdziecie na macierzystym blogu szefa Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej.