Prezes Zarządu poinformował PAP – "Dotyczy to również zakładu w Tychach, który z produkcją ok. pół miliona samochodów rocznie i zatrudnieniem - jak obecnie - ok. 6,5 tys. osób - pozostanie największym w Europie. Nie planujemy zwolnień pracowników czy ograniczenia zainstalowanych zdolności produkcyjnych zakładu" - zapewniał prezes Pavoni dziennikarzy.
Dodatkowo kolejny raz podkreślał jak donosi PAP, że w poprzednich latach roczna produkcja pandy w Tychach wynosiła ok. 240-250 tys. aut. To mniej więcej dwa razy tyle, ile ma powstawać nowej lancii ypsilon. Jednak według prezesa, różnicy w produkcji obu modeli nie należy interpretować jako redukcji, a raczej jako powrót do optymalnego poziomu, adekwatnego do zatrudnienia i organizacji pracy w fabryce. Aby wyprodukować ponad 600 tys. aut rocznie, zakład niemal nieprzerwanie pracował w nadgodzinach.
Cenne słowa, które w ostatnich dniach padają z ust Enrico Pavoniego chyba nie do końca docierają do dyrektorów fabryki FAP w Tychach. Nie jest to bezzasadne, bo jak się okazuje o czym informujemy na blogu od kilku tygodni trwają negocjacje ws. zmiany czasu pracy oraz wydłużenia okresu rozliczeniowego pracowników fabryki. W związku z tym należy postawić zasadne pytanie czemu to służy???
Okazuje się, że zapewne nie służy to spokojowi społecznemu, który wg prof. Ryszarda Bugaja jest najważniejszy dla dobra również tego zakładu. Jednak jak stwierdził były doradca ds. ekonomiczny śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego – „polscy menadżerowie nie doceniają tego”. W związku z tym, w FAP zaiste mamy z takim przypadkiem do czynienia, bo z jednej strony prezes Pavoni mówi, że wracamy do normalności, a dyrektorzy proponują...
Właśnie należy zapytać co proponują???
Przecież załoga już wie, bo jeden z „dyrekcyjnych” związków to napisał w swoim Mikroinformatorze. Należy podkreślić, że po ukazaniu się tej informacji „na hali” zawrzało jak w pszczelim ulu. Robotnicy teraz o niczym innym nie dyskutują, bo okazuje się, że dyrekcja żąda od pracowników kolejnych wyrzeczeń kosztem rodziny, ale tym razem nie chce za to godziwie zapłacić.
Załoga mówi stanowcze nie!!! Panie dyrektorze Piętka nam Pan nie zarzuci, że my nie wiemy co mówią robotnicy na wydziałach??? Pukają się w czoło gdy rozmawiają o tym pomyśle abyśmy odpracowywali szykowane postoje w fabryce w tym roku, przez 11 dni w przyszłym roku. Nie może tak bowiem być, że kosztem załogi, ktoś nie wiadomo co, kolejny raz chce ugrać, bo czy nie o to Wam Panowie chodzi???
Zastanawiam się gdzie jest sens, gdzie logika w tym żeby pracować w pierwszym kwartale w soboty w zamian za oferowane dni wolne załodze w tym roku. Przecież nie możecie się państwo tłumaczyć tym, że jest kryzys, bo gdzie on niby jest??? Gdy na nasze samochody (czyli obiekty pożądania) trzeba czekać u dilera po 4 miesiące.
Skoro włoscy robotnicy siedząc w domu mogli otrzymywać wyższe wynagrodzenie za gotowość do świadczenia pracy w ubr., (a prezes Pavoni mówi – jesteśmy koncernem i nie dzielimy zakładów) to dla czego my polscy robotnicy nie możemy być też tak samo potraktowani??? Chyba nam nie powiecie teraz, że Włosi też te dni postojowe z ubr. będą odrabiali w soboty. I nie jest tu żadnym tłumaczeniem, że my pracujemy w Polsce, a nie we Włoszech, bo skoro to jedna wielka globalna rodzina, to należy równo traktować wszystkich pracowników.
Polska załoga pokazała do tej pory władzom koncernu Fiata, że jest mobilna i potrafi odpowiadać na zapotrzebowanie rynku. Dlatego uważamy, że polska dyrekcja teraz powinna potraktować pracowników jak partnerów, a nie jak „barany, co to mają pracować, a nie dyskutować” i nie chcemy by nam kolejny raz robiono wodę z mózgu. Przecież takiemu powolnemu urabianiu materiału, a raczej związkowców służą te niby Wasze „negocjacje” na, których nie ma konkretów.
Śledzę bardzo uważnie sytuację związaną z „pseudo kryzysem”, który zdaniem Związku Sierpień80 dotyka zakład w Tychach. Lecz nie zrozumiałym jest fakt, iż Enrico Pavoni pełniący wysoką funkcję w FAP twierdzi inaczej. Szeroko niepojętym oraz niepokojącym jest fakt, że „pseudo kryzys” został wywołany medialnie na zamówienie, ale czyje?
W ostatnich tygodniach słyszy się na całym Fiacie o rozwiązywaniu umowy o pracę z dwutygodniowym wypowiedzeniem w Spółce Denso Thermal Systems Polska. Stosowanie metody strachu do niczego dobrego nie prowadzi, bo mówienie, że będą zwolnienia jest wysoce nie odpowiedzialne. Przy takim podejściu do pracowników może za chwile się okazać, że ludzie odejdą lub ich zwolnicie tzn. nie przedłużycie umów zawartych na czas określony i potem gdy będą potrzebni, nie będzie znowu komu pracować.
Ostatnie poczynania z robotnikami szczególnie w spółkach córkach, które powstały w wyniku tercjalizacji FAP o tym świadczą dobitnie, bo szczególnie w Denso dochodzi do takiej perfidii, że człowiekowi się mówi – „my cię za 2 miesiące zatrudnimy ponownie”. Tyle Panowie Dyrektorzy, że Ci młodzi ludzie mogą nie chcieć już czekać na waszą „łaskę” i znajdą sobie nową pracę.
Całość doniesień Polskiej Agencji Prasowej przeczytacie tutaj.
Fiatowiec