Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

ZNIKAJĄCE PROCEDURY

W czasie pokazów Air Show w Radomiu 30 sierpnia 2009 r. rozbił się białoruski samolot wojskowy SU-27. Obaj piloci zginęli. Czytam relację o postępowaniu po wypadku: „Rejestratory lotu zostają natychmiast przejęte przez białoruskie służby specjalne i natychmiast też rozpoczyna pracę polsko-białoruska komisja".

W czasie pokazów Air Show w Radomiu 30 sierpnia 2009 r. rozbił się białoruski samolot wojskowy SU-27. Obaj piloci zginęli. Czytam relację o postępowaniu po wypadku: „Rejestratory lotu zostają natychmiast przejęte przez białoruskie służby specjalne i natychmiast też rozpoczyna pracę polsko-białoruska komisja".


Obejrzałem debatę sejmową na temat katastrofy pod Smoleńskiem. Wysłuchałem wystąpienia premiera Donalda Tuska. Okazało się, że postulat zdymisjonowania ministra Bogdana Klicha szef rządu uznał za pozbawiony podstaw. Pewien poseł SLD powiedział zresztą, że odwoływanie ministra obrony w sytuacji, gdy zginęło tak wielu najwyższych dowódców, osłabiłoby MON jeszcze bardziej. Nie należy więc tego robić. Pojawiły się też głosy, że nie można ministra odwoływać przed ustaleniem przyczyn katastrofy. Dotarły też do mnie opinie, że moja krytyczna ocena dokonań ministra Klicha wynika z niechęci, jaką żywię do niego i jego kolegi partyjnego Komorowskiego.


Nie żywię niechęci do Bogdana Klicha i mój wniosek o odwołanie go z MON nie był następstwem emocji. Uważam, że zaniedbanie obowiązków powinno skutkować odpowiedzialnością polityczną winnego tych zaniedbań. Tyle i tylko tyle.


Tuż po katastrofie minister Klich zapewniał, że organizacja lotu do Smoleńska była zgodna z obowiązującymi procedurami. Po tych zapewnieniach gen. Sławomir Petelicki, były dowódca jednostki GROM, w liście do posłów i senatorów z 26 kwietnia zarzucił Klichowi złamanie procedur natowskich.


Zwierzchnik Sił Zbrojnych ze swoją kancelarią i BBN oraz najwyżsi dowódcy wojskowi na czele z szefem Sztabu Generalnego WP to kluczowy element infrastruktury krytycznej Polski.
W związku z tym według procedur NATO:
1. Na lotnisku w Smoleńsku i na lotnisku zapasowym na parę dni przed przylotem tak ważnej delegacji powinny znajdować się ekipy złożone z przedstawicieli odpowiednich służb (wykaz w instrukcji NATO).
2. Ekipy oczekujące na delegację w Smoleńsku i na lotnisku wybranym jako zapasowe powinny mieć stałą łączność z koordynatorem wyjazdu w Polsce i między sobą oraz załogami samolotów od momentu zajęcia przez nie miejsc w kabinie pilotów.
3. Delegacja takiego szczebla i w takim składzie powinna udać się do Smoleńska czterema samolotami (minimum dla krajów biedniejszych – 3 samoloty).


W odpowiedzi MON wydał oświadczenie, że w NATO nie ma procedur opisywanych przez gen. Petelickiego (powtórzył to min. Klich w wystąpieniu sejmowym). W tym samym czasie różni eksperci - np. były wiceminister spraw wewnętrznych Zbigniew Rau - twierdzili, że w Polsce w ogóle nie ma procedur regulujących organizację lotów ważnych osób. Jednocześnie nowo powołany szef BBN gen. Koziej zapowiedział podjęcie prac nad wypracowaniem takich procedur.


Pozostawiając na boku rozbieżność dotyczącą istnienia lub nie procedur natowskich i wątpliwość, jak min. Klich przestrzegał procedur, których według ekspertów nie ma, należy odwołać się do zdrowego rozsądku i pod takim kątem oceniać zachowania MON.


Wśród zadań wykonywanym przez resort obrony jest „realizacja transportu powietrznego najważniejszych osób w państwie, tj. Prezydenta RP, Prezesa Rady Ministrów, Marszałka Sejmu i Senatu, ministrów, członków delegacji rządowych”. Wszystkie zagadnienia związane z transportem lotniczym, bezpieczeństwo przelotów, wybór lądowisk, w tym lądowisk zapasowych, dopełnienie formalności ochrona i kontrola przelotu, startu i lądowania znajdują się w gestii służb podległych ministrowi obrony narodowej. Minister ON posiada narzędzia niezbędne do wykonania powyższych zadań.


W przypadku przelotu delegacji pod przewodnictwem prezydenta RP do Smoleńska mamy następującą sytuację:


1. Przelot licznej delegacji, składającej się z bardzo ważnych osób, realizowano przy pomocy zaledwie dwu samolotów (Tu-154, Jak-40).
2. Na lotnisko docelowe wysłano grupę funkcjonariuszy BOR, ale nie było służb MON badających warunki lądowania samolotu z prezydentem RP. Nie było na lotnisku ekip kontrwywiadu wojskowego i ABW.
3. Min. Klich zapewniał, że załoga Tu-154 wybrała dwa zapasowe lotniska (Mińsk i Witebsk), To nie może odpowiadać prawdzie skoro nie było na wymienianych lotniskach żadnych polskich służb. Nic o takim wyborze nie wiedział BOR. Nic o tym nie wiedziała strona rosyjska.
4. Brak polskich służb monitorujących lądowanie samolotu przyczynił się pośrednio do katastrofy. Nieobecność służb kontrwywiadu sprawiła, że po katastrofie strona polska nie mogła zabezpieczyć nośników elektronicznych danych z rozbitego samolotu. Znalazły się one w rękach rosyjskich. Zapewnienia min. Klicha, że mimo tego nie doszło do wycieku informacji ważnych dla bezpieczeństwa państwa nie wydają się wiarygodne.

Uwzględniając powyższe można wnosić, że przy organizacji i realizacji lotu do Smoleńska doszło do poważnych nieprawidłowości bez względu na stan jakichkolwiek procedur obowiązujących MON.


I jeszcze drobne przypomnienie w nawiązaniu do trwającego rosyjskiego śledztwa po katastrofie polskiego samolotu.


W czasie pokazów lotniczych Air Show w Radomiu 30 sierpnia 2009 r. rozbił się białoruski samolot wojskowy SU-27. Obaj piloci zginęli. Czytam relację o postępowaniu po wypadku:


„Rejestratory lotu (tzw. czarne skrzynki) zostają natychmiast przejęte przez białoruskie służby specjalne i natychmiast też rozpoczyna pracę polsko-białoruska komisja. Czarna skrzynka zostaje rozplombowana przez białoruskich techników. Odczyt i wszelkie analizy zapisów w czarnej skrzynce wykonują tylko i wyłącznie technicy białoruscy. Polscy specjaliści mają tylko dostęp do wyników pracy specjalistów białoruskich i nie mają absolutnie żadnego wpływu na decyzje dotyczące śledztwa. Jest to oczywiste, gdyż polscy specjaliści zaraz po wypadku nie mogli się nawet zbliżyć do rozbitego samolotu. Wszystkie materiały natychmiast po katastrofie są w wyłącznej dyspozycji strony białoruskiej. Raport komisji, w którym stwierdzono przyczynę wypadku został utajniony przez stronę białoruską. Udział strony polskiej w pracach komisji śledczej powstałej po tym wypadku był udziałem wyłącznie formalnym. Przez cały czas decydującym dysponentem informacji była Białoruś.”


W katastrofie samolotu polskich sił powietrznych pod Smoleńskiem zginął prezydent RP i 95 osób, w tym wszyscy najwyżsi dowódcy wojskowi. Śledztwo prowadzą Rosjanie.


Romuald Szeremietiew
szeremietiew.blox.pl


W składzie delegacji udającej się na uroczystości do Katynia początkowo pod numerem 5. był „Pan Bogdan KLICH, Minister Obrony Narodowej”. Ostatecznie u boku pana prezydenta resort obrony reprezentował „Stanisław Jerzy Komorowski, wiceminister obrony narodowej”. W dniu 16 kwietnia wiceminister Komorowski został pochowany na warszawskich Powązkach. Nad jego grobem przemawiał minister Klich.

Źródło: portal Niezależna.pl tekst z blogu Romualda Szeremietiewa. Zdjęcia portal kavkazcenter.com.

Data:
Kategoria: Polska

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.