- Firmy walczące ze związkowcami są coraz lepiej przygotowane. Korzystają z dobrych kancelarii, więc sprawy idą po ich myśli. Bardzo często podawana jest nieprawdziwa przyczyna wypowiedzenia – mówi Jerzy Smoła, monitorujący przestrzeganie praw związkowych na terenie Małopolski. Pracodawcy wykorzystują fakt, że postępowania przed naszymi sądami trwają bardzo długo, więc coraz częściej wyczerpanemu sądową batalią działaczowi proponują odejście z odpowiednią gratyfikacją. Dla tych, którzy mają na utrzymaniu rodziny, pieniądze w zamian za odejście i wycofanie pozwu są szansą na przeżycie.
– Firmy w takich przypadkach proponują od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Część osób korzysta z takich propozycji – mówi Anna Galus-Czerwonka. – Zdarza się, że firma chce przekupić związkowca obietnicą awansu. Ostatnio w zamian za porzucenie związku jego przewodniczący dostał propozycję objęcia miejsca w zarządzie spółki – mówi Jerzy Smoła. Mimo tego NSZZ Solidarność udało się pozyskać 20 tys. nowych członków, chociaż masowe zwolnienia i likwidacje spowodowały ogólny spadek liczebności związku.
Związki zawodowe pomagają zwolnionym. Także mają prawników i fundusze na wsparcie dla pozbawionych środków do życia. Próbują też angażować organy ścigania, gdy działania firmy noszą znamiona przestępstwa. – Oczywiście że korzystamy z różnych form obrony. Składamy doniesienia do prokuratury za łamanie praw związkowych, dyskryminację działaczy. Niestety, zdecydowana liczba takich spraw jest umarzana. Mamy chyba do czynienia z cichym przyzwoleniem na taką bierność organów ścigania – mówi Andrzej Radzikowski, wiceprzewodniczący OPZZ.
Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w ostatnich latach odpowiedzialność karną za naruszanie praw związkowych poniosło 13 osób.
OPRAC. NA PODST. RZECZPOSPOLITEJ