Pan Mariusz Ziomecki miał niezły orzech do zgryzienia, by się uporać z tak licznym gronem blagierów. Pragnę zauważyć, że praca z publicystami (których w pewnym momencie było 457 zarejestrowanych) i redaktorami (których liczymy 51) nie jest łatwa, tym bardziej, że na odległość i to drogę e-mailową .
Dużo jest chętnych do pisania swojego bloga, ale nie wszystkich jest stać na stanowczość, zaparcie, chęć do pisania za darmo
– BY KOMUUŚ UPRZYJEMNIĆ CZAS.
Przyznacie mi Państwo pewnie racje, że człowiek nie dostrzegany, nie doceniony traci wiarę w swojego ducha, w swoje możliwości. Około 50 blogerów napisało po jednym artykule, które mało kto czytał, nikt nie ocenił i nikt nie dał komentarza.
Muszą być dobre argumenty, by tchnąć życie w słowa pisane dla tego portalu. Dyskusje „człowieka w masce” co zapoczątkował poprzedni Rendacz było świetnym pomysłem. Może by kontynuować to nadal, albo weekendowa dyskusja z autorem piątkowego „gorącego tematu”?
Ostatnio mało pojawia się nowych artykułów na portalu. Co ludzi zniechęca?
Żeby Newsweek.Redakcja.pl istniała, oraz dobrze funkcjonowała wypada poznać głównego zarządcę tej wielkiej pajęczej sieci. Bo w tej chwili redaktor naczelny - to tajemniczy nieznajomy. A może to jest na zasadzie wielkiej gry tzn. „Złap mnie jeśli potrafisz”? A może każdy gra na własną rękę?
Chyba wszyscy jesteśmy ciekawi, czy min regulamin ulegnie zmianie.
My się nie boimy nowych wyzwań.
Zespół Fiatowca