Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Cała prawda o prywatyzacji FSM

Kapitalizm jest pojęciem, które zależnie od szerokości geograficznej i doświadczeń historycznych ma wielorakie znaczenie . W USA jest to dogmat, a równocześnie nadzieja na spełnienie marzeń o amerykańskim sukcesie pogrążonym już niestety w kompleksie globalizmu . W Chinach próbują wdrażać kapitalizm socjalistyczny z domieszką ideologii Mao tse tunga . W Rosji powraca kult jednostki, ubrany w kapitał narodowo-surowcowy . W Skandynawii jest już więcej socjalizmu niż kapitalizmu, natomiast cała Unia Europejska staje się powoli nowym hiperbiurokratycznym ZSRR (Związkiem Socjotechnicznych Republik Różnojęzycznych) ze stolicą w Brukseli. Ameryka Środkowa i Południowa zwana niekiedy łacińską to jest kapitalizm slamsowy, czyli taki, gdzie mieszkańcy slamsów marzą o socjalizmie i noszą koszulki z podobizną Che Guevary, natomiast właściciele ziemscy korzystają nadal z feudalizmu, a kapitalizm istnieje tylko teoretycznie w przemyśle.

Kapitalizm jest pojęciem, które zależnie od szerokości geograficznej i doświadczeń historycznych ma wielorakie znaczenie . W USA jest to dogmat, a równocześnie nadzieja na spełnienie marzeń o amerykańskim sukcesie pogrążonym już niestety w kompleksie globalizmu . W Chinach próbują wdrażać kapitalizm socjalistyczny z domieszką ideologii Mao tse tunga . W Rosji powraca kult jednostki, ubrany w kapitał narodowo-surowcowy . W Skandynawii jest już więcej socjalizmu niż kapitalizmu, natomiast cała Unia Europejska staje się powoli nowym hiperbiurokratycznym ZSRR (Związkiem Socjotechnicznych Republik Różnojęzycznych) ze stolicą w Brukseli. Ameryka Środkowa i Południowa zwana niekiedy łacińską to jest kapitalizm slamsowy, czyli taki, gdzie mieszkańcy slamsów marzą o socjalizmie i noszą koszulki z podobizną Che Guevary, natomiast właściciele ziemscy korzystają nadal z feudalizmu, a kapitalizm istnieje tylko teoretycznie w przemyśle.

Kapitalizm brazylijski na przykład nie ma nic wspólnego z demokracją, bo związki zawodowe nie mają prawa posiadać swoich siedzib wewnątrz przedsiębiorstw, a policja ma prawo strzelać nawet do dzieci, natomiast fabryki często są otaczane wysokimi płotami z drutem kolczastym (osobiście coś takiego widziałem i mam sfilmowane) i przypominają raczej obozy pracy aniżeli zwykłe przedsiębiorstwa. Właściciele fabryk najczęściej mieszkają w Europie lub w USA i przyjeżdżają do ojczyzny samby tylko na inspekcje, albo w celu wygrzewania wypasionych brzuchów na plażach Rio de Janeiro, bądź też na karnawał w Rio.

Jak w tym galimatiasie ustrojowym radzi sobie Polska ?

W okresie niemal półwiecza PRL-u kapitalizm był nieomal nieosiągalnym marzeniem każdego przeciętnego Polaka. Czym bardziej nam go obrzydzała propaganda PZPR, tym bardziej pragnęliśmy uwolnić się od ideologii marksizmu-leninizmu. W Polsce nigdy nie udało się wprowadzić komunizmu, bo chłopi obronili ziemię, handlowcy wymyślili “Pewexy”, badylarze stawiali kioski z jarzynami i owocami, a rzemieślnicy, choć gnębieni domiarami jakoś sobie dawali radę . Kwitnął czarny rynek i to co było niedostępne w sklepach można było “załatwić” albo nabyć za bony towarowe lub dolary zakupione na czarnym rynku . Mieliśmy też większą niż w innych krajach RWPG swobodę podróżowania po świecie, choć było to poniżające pisać za każdym razem nowe podanie o paszport , którego wydania złośliwi urzędnicy często odmawiali. Kościół katolicki rozkwitał w prawdziwych ideałach i wydał takie historyczne postaci jak Prymas Tysiąclecia kardynał Wyszyński, czy najsławniejszy w dziejach Polak Papież Jan Paweł II .

Większość obywateli PRL-u budowała swoją opinie o kapitalizmie na bazie polskojęzycznych audycji Radia Wolna Europa , Głosu Ameryki i Radio France International. Im bardziej te rozgłośnie były zagłuszane przez komunistów, tym bardziej słuchaczy fascynował kapitalizm.

Gdy powstał najsłynniejszy w dziejach naszego globu związek zawodowy NSZZ”Solidarność” , to już stało się jasne, że to co nie udało się wszystkim kapitalistom na całym świecie - obalenie komunizmu,udać się może właśnie Polakom .

Byłem w NSZZ “Solidarność” od samego początku i na własnych, autentycznych doświadczeniach mogę opisać jak z czasem marzenia o kapitalizmie przekształciły się w realizm wolnej amerykanki, rzekomo wolnego rynku, a totalitaryzm komunistyczny przepoczwarzył się w inną formę hegemonii zwaną obecnie globalizmem.

W 1980 i 1981 roku ( aż do 13 grudnia) wszystko szło po naszej myśli, bo pękała komuna, słabła cenzura i obudził się duch narodowy. W strajku na Podbeskidziu na przełomie stycznia i lutego 1981 roku brała udział niemal cała załoga FSM-u . Gdy chodziliśmy wtedy po fabryce z biało-czerwonymi opaskami na ramieniu, to wraz z innymi strajkującymi czuliśmy się jak powstańcy. Obaliliśmy wówczas premiera Pinkowskiego. Wydawało się, że niebawem wszystko w Polsce się zmieni i rósł duch w Narodzie .

Jak wiele Polacy są w stanie przecierpieć , gdy mają nadzieję na lepszą przyszłość pokazały te miesiące zrywu, kiedy mimo pustych półek w sklepach i szerzących się gróźb interwencji “bratnich sił socjalistycznych” Ruch Społeczny pod hasłem NSZZ “Solidarność” rósł w siłę i osiągnął 10 milionów członków, co stanowiło niemal połowę dorosłych Polaków! Ludzie w PRL-u niewiele wiedzieli o prawdziwym kapitalizmie, ale mieli już dość komunizmu i wówczas pękła żelazna kurtyna, a nie jak to się teraz opisuje, że dopiero w 1989 roku, z chwilą rozwalenia muru berlińskiego.

Zasieki na granicach RWPG i wszystkie zaorane pasy ziemi, czy sam mur berliński były niczym, wobec muru apatii jaki panował wewnątrz RWPG.

Kapitalizm tym różni się od komunizmu, że promuje inicjatywę i przedsiębiorczość, a z chwilą wyzwolenia tych cech w naszym społeczeństwie już nie było takiej siły, która zawróciłaby bieg historii.

Restrykcje stanu wojennego wprowadzonego 13 grudnia 1981 roku nie miały na celu ratowania socjalizmu jak to szumnie ogłosił Jaruzelski i cała WRON (Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego), ale chodziło o danie czasu dygnitarzom komunistycznym na nauczenie się kapitalizmu i opracowanie metod zawładnięcia przez nomenklaturę możliwie największej części majątku państwowego.

Chodziło również o opracowanie podstaw legislacyjnych do takiej zmiany ustroju, aby ci co byli u władzy, dalej przy niej pozostali. W obozach dla internowanych władza ludowa prowadziła selekcję moralno-intelektualną opozycji na twardą ( czyli taką, której nie da się ani zastraszyć ani przekupić), zwanej potem “skrajną” i miękką (czyli taką, z którą można będzie się dogadać), zwaną potem “konstruktywną opozycją” .

Okrągły stół wcale nie był wynalazkiem z 1989 roku, bo u schyłku Pierwszej Rzeczypospolitej powstała loża “okrągły stół”, która poparła rozbiory, a zdrajcy z Targowicy nieźle zarobili na upadku Polski na końcu XVIII wieku.

Po 4 czerwca 1989 roku większość dawnych komunistów stała się nagle zwolennikami wolnego rynku, a największe reformy miał wprowadzać były członek PZPR i były propagator ekonomii socjalistycznej Leszek Balcerowicz, natomiast do Unii Europejskiej miał nas wprowadzić były sekretarz PZPR na Uniwersytecie Warszawskim Bronisław Geremek .

Stróżom porządku socjalistycznego, czyli SB-ekom i ZOMO-wcom dano możliwość zakładania kapitalistycznych firm ochroniarskich, lub firm detektywistycznych.

Cenzorom doradzono przekwalifikowanie się na rzeczników prasowych prywatyzowanych przedsiębiorstw, a szefom propagandy komunistycznej udzielono pozwoleń na wydawanie wolnych już, nowych tytułów prasowych (na przykład rzecznik prasowy WRON Jerzy Urban stał się potem redaktorem nacz. “NIE”), natomiast najbardziej nadgorliwi redaktorzy TVP, którzy w stanie wojennym paradowali przed kamerami w mundurach, szybko awansowali w hierarchii aż do stanowisk dyrektorów programowych wolnej telewizji publicznej. Skoro nowy premier Tadeusz Mazowiecki ogłosił grubą krechę, to każdy kto przysłużył się władzy ludowej nie tylko korzystał w nowym ustroju z bezkarności, ale dodatkowo otrzymywał obfitą odprawę za wierną służbę dla socjalizmu i miał za co budować własny, prywatny kapitalizm . Poza stanowiskami ministerialnymi, Aparat Sądowniczy pozostał bez jakichkolwiek zmian personalnych i nie odwołano ze stanowiska ani jednej sędziny czy chociażby jednego sędziego za skazywanie w stanie wojennym na wyroki więzienia za działalność związkową lub opozycyjną. Konsekwencją porozumień okrągłostołowych był fakt, że w Polsce aż do dnia dzisiejszego nie przeprowadzono żadnej prawdziwej lustracji, a te nazwiska byłych tajnych współpracowników, które po wielu latach potem jednak ujawniono, to były płotki systemu, a jeśli jakaś gruba ryba okazała się kapusiem, to ujawnienie jej nazwiska następowało dopiero w chwili, gdy już nic jej nie mogło zaszkodzić, bo nikt nie wypomina bankierowi, albo pracodawcy-kapitaliście jak on do swojego majątku doszedł. Kapitalizm nie jest ustrojem, który na pierwszym miejscu stawia wymogi moralne, bo jak sama nazwa wskazuje, najważniejszym jest posiadany kapitał i prawdę tę najwcześniej odkryli i zastosowali w praktyce byli funkcjonariusze i kolaboranci systemu komunistycznego .

Na spotkaniu w Fabryce Samochodów Małolitrażowych w 1989 roku Lech Wałęsa tłumaczył, że …. “trzeba skorzystać ze starych kadr póki nie wykształcimy swoich”… co było karygodnym błędem, bo sam Wałęsa kompletnie nie miał pojęcia o kształceniu i nie dał szansy bezpartyjnej inteligencji gdyż pozwolił się wymanewrować mądrzejszym od niego cwaniakom z dawnej nomenklatury.

Oczywiście na początku III Rzeczypospolitej nasz Lechu obiecał każdemu po 100 milionów oraz, że komuchów pośle w skarpetkach, ale finał tych obietnic był taki, że dawni działacze PZPR zdążyli zgarnąć niekiedy wiele więcej niż te słynne 100 starych milionów, a większość społeczeństwa omal nie poszła w skarpetkach.

Ten nasz kapitalizm od samego początku był skażony korupcją i skrajną wręcz indolencją władz. Fabryki padały jedna po drugiej lub były wykupywane za bezcen przez drobnych kombinatorów z obcymi paszportami. Byle hochsztapler z niemieckim, amerykańskim, czy angielskim paszportem, który zgłaszał chęć zakupu jakiegoś zakładu w Polsce był ogłaszany strategicznym inwestorem! Nasi dyrektorzy z dyplomami ekonomii politycznej socjalizmu nie mieli bladego pojęcia na temat obrotu nieruchomościami, grze na giełdzie, czy nawet bilansie otwarcia! Dlatego zatrudniano za gigantyczne pieniądze firmy konsultingowe, które tak naprawdę to nie reprezentowały interesów polskich, tylko interesy przyszłego właściciela, który dawał im szansę przyszłych zleceń na ekspertyzy w już sprywatyzowanej pod jego potrzeby fabryce. Mimo licznych zastrzeżeń NIK do prywatyzacji wielu przedsiębiorstw nikt, absolutnie nikt nie siedzi w kryminale za zaniżenie wartości sprywatyzowanej firmy lub doprowadzenie do upadku niemal całego przemysłu włókienniczego w Bielsku-Białej. Bielskie materiały były przez stulecia słynne na cały świat do czasu, aż dyletanci zarówno z lewicy jak i lewej prawicy doszli do wniosku, że prościej będzie kupować tanią i tandetną odzież z Azji i USA, aniżeli ratować renomowane zakłady bielskiej wełny.

Najciekawszym przykładem naszego kapitalizmu jest jednak Fabryka Samochodów Małolitrażowych w Bielsku-Białej. Było to najlepiej prosperujące przedsiębiorstwo w okresie PRL-u, które nawet w stanie wojennym eksportowało swoje produkty nie tylko do Europy Zachodniej, ale nawet do Australii i Chin.

W 1992 roku FSM miał wartość ponad 2 miliardy dolarów, a firma doradcza wyceniła go na 18 milionów starych złotych, czyli ….1800 PLN. Mimo, że NIK stwierdził gigantyczne nadużycia i skierował wniosek do Prokuratury, która bardzo skutecznie oskarżała i wsadzała do więzień robotników rozprowadzających ulotki antysocjalistyczne. Okazało się, że Prokuratorzy nie byli kształceni w dziedzinie ścigania przestępstw prywatyzacyjnych i sprawę umorzyli, bo dogmat prywatyzacji stał się równie priorytetowy jak niegdyś dogmat kolektywizacji, a przecież w Prokuraturach też lustracji nie było .

Warto w tym miejscu szerzej omówić dogmatyzm , który istnieje w każdym ustroju .

Znam doskonale Francję, której doprawdy trudno byłoby zarzucić brak kapitalizmu, a jednak nad Sekwaną nie ma dogmatyzmu kapitalistycznego. We Francji pozostały państwowe nie tylko elektrownie i sieci energetyczne, ale również fabryka samochodów Renault, niektóre banki, poczta, wiele szpitali i wszystko co ma znaczenie strategiczne dla kraju .

Właśnie w Renault po raz pierwszy odkryłem, że pojęcie wolnego rynku jest tylko sloganem, którym posługują się niedouczeni ekonomiści.

Na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku piastowałem funkcję Przewodniczącego K.Z.”Solidarność” Biura Handlu Zagranicznego FSM, byłem wraz z ówczesnym Przewodniczącym K.Z. NSZZ”S” Zakładu nr 1 FSM śp. Jankiem Frączkiem z poufną misją w zakładach Renault we Francji. Wiedzieliśmy od włoskich związkowców, że Fiat jest państwem w państwie, a prezes Fiata jest ważniejszy od premiera Italii, dlatego chcieliśmy aby prywatyzacją FSM-u zainteresować konkurencyjną firmę Renault, gdzie panowały bardziej partnerskie stosunki międzyludzkie, aniżeli wewnątrz giganta z Turynu. W zakładach Renault przyjęto nas z wielkimi honorami i niezwykle kurtuazyjnie, ale gdy doszło do konkretnych rozmów, to usłyszeliśmy od francuskich menadżerów, że nasze pojęcie o wolnym rynku jest mocno naiwne. Zacytuję zdania, których nie zapomnę do końca życia, bo znam biegle język francuski i dobrze je zrozumiałem :

…“W Europie nastąpił po 1989 roku nowy podział stref wpływów. Bogate kraje takie jak Niemcy, Anglia , Francja i Włochy podzieliły marnie zorganizowane rynki zbytu i inwestowania w krajach, które wyszły z RWPG. Na przykład Włosi otrzymali prawo do przejęcia w Polsce fabryk produkujących małe samochody i komponenty do tych aut, natomiast Francja dostała zielone światło do budowy w Rzeczypospolitej sieci hipermarketów. Dlatego Renault nie może wystawić swojej oferty zakupu FSM, tak samo jak Fiat nie miał prawa kupić zakładów czeskiej “Skody” , które zostały przeznaczone dla Niemiec!”….

Po tych słowach zarówno mnie jak i mojemu przyjacielowi przypomniała się Jałta . Gdy wróciliśmy do kraju nikomu nie powtórzyliśmy tej rozmowy, bo panował tak ogromny entuzjazm prywatyzacyjny, że nikt by nam w te prawdy ekonomiczne nie uwierzył.

W 1992 roku obowiązywała już ustawa o puli 15% bezpłatnych akcji pracowniczych, ale umowa definitywna (podpisana przez ministra Andrzeja Olechowskiego) pozbawiała ponad 25.000 uprawnionych pracowników FSM jakichkolwiek uprawnień do akcji czy udziałów kapitałowych.

W Zakładzie nr 2 w Tychach wybuchł najdłuższy po II-giej wojnie światowej strajk. Doszło do pierwszego rozłamu w fabrycznej NSZZ “Solidarność”, bo zakład Nr1 nie poparł tego strajku, gdyż dyrekcja przekazała szefowi Komisji Zakładowej “S” informację z Turynu, że jak Bielsko-Biała przyłączy się do strajku, to Fiat kupi tylko tą część fabryki co jest w Tychach i na Podbeskidziu nie będzie produkcji samochodów. Zadzwoniłem wtedy do jednego z włoskich związkowców (w Piemoncie wiele osób mówi po francusku), który powiedział mi : …” Musisz zrozumieć, że kapitaliści to nie są dobrzy wujkowie, którzy chcą przejąć waszą fabrykę po to, aby wam było lepiej, lecz tylko dlatego, że stanowicie dla nich tanią siłę roboczą. Nie chcą abyście mieli akcje, bo Giovanni Agnelli jest patriarchą Turynu oraz całych Włoch i nie lubi swoją własnością z nikim się dzielić. Jego dziadek założył Fabrica Italiana Automobili Torino (FIAT) i wszystko musi zostać w rodzinie, również to co się uda nabyć w innych krajach. Obecny senator Agnelli ma wpływy na całym świecie i w przyszłości będzie też pociągał za sznurki w Polsce! To, że teraz rozbijają waszą “Solidarność” wewnątrz zakładu, to jest stara rzymska gra “divide et impera” (rządź i dziel)! Wasi ministrowie powinni lepiej uczyć się historii, a ty powiedz swoim kolegom, żeby w Bielsku poparli tyski strajk i nie dajcie się “!…

Gdy powtórzyłem tę rozmowę Przewodniczącemu “S” w zakładzie nr1 FSM i apelowałem, aby Bielsko-Biała poparła strajk w Tychach, to usłyszałem, że :…” Włoskim związkowcom zależy na tym, aby Fiat nie wszedł do Polski i dlatego ciebie podpuścili ! “….

Tylko czterech członków ówczesnych struktur “S” na Podbeskidziu było za poparciem strajku w Tychach. W końcu Komisja Zakładowa “S” w Tychach wycofała się z tego strajku, co spowodowało odejście od “Solidarności” wielu Tyszan i powstanie zupełnie nowego związku zawodowego w Zakładzie Nr 2 FSM. Dyrekcja FSM, która miała rodowód komunistyczny, wysyłała z Bielska-Białej całe autobusy łamistrajków do Tychów, którzy pod bramami i pod płotami krzyczeli, że chcą pracować! Strajk w końcu się załamał, a jego uczestnicy już po przekształceniu FSM we Fiat Auto Poland byli prześladowani przez tych samych kierowników i dyrektorów, którzy rządzili za komuny, bo mocodawcy z Turynu zapewnili im za “lojalność” zachowanie ciepłych stołków już w całkiem prywatnej firmie.

Dla mnie pierwszym szokiem po powstaniu Fiat Auto Poland była likwidacja przez Włochów Biura Handlu Zagranicznego FSM, w którym pracowałem w charakterze specjalisty d/s eksportu i spec. d/s technicznych. Wytłumaczono nam, że Turyn nie może pozwolić na to, aby Polacy decydowali o strategii sprzedaży produktów należących do rodziny Agnellich. Właściciele sami muszą decydować komu i za ile można sprzedawać. Zlikwidowano delegatury BHZ FSM w Chinach, na Węgrzech, na terenie Czech i zaprzestano sprzedaż naszych samochodów do Australii. Do Fiat Auto Poland przyjechało z Turynu ponad 200 “specjalistów”, którzy mieli nas nauczyć wolnego rynku. Nauka ta zaczęła się od tego, że większości polskich inżynierów (również mnie) odebrano statut specjalisty i zakazano na nowych przepustkach wpisywania przed nazwiskiem tytułów dr, mgr lub inż.. Tłumaczono to wolnym rynkiem, ale polscy inżynierowie po kilku tygodniach przekonali się, że Włosi na stanowiskach specjalistów w wielu przypadkach nie mają nawet zdanej matury, a wyższe wykształcenie to mają tylko włoscy dyrektorzy. Mój capo (czyli szef) wydawał mi nieraz tak dyletanckie polecenia, że musiałem mu tłumaczyć na przykład różnicę między wałem korbowym,wałkiem Nadella, a wałkiem rozrządu, bo on był specjalistą od zarządzania zapasami materiałów do produkcji i raz podliczył sumę wszystkich części o nazwie wał lub wałek i wyszło mu, że wałów i wałków jest zbyt dużo na magazynie, a statystycznie, wystarczałby tylko jeden rodzaj .

Zostałem w końcu wezwany na dywanik do włoskiego dyrektora, który złożył mi propozycję przypominającą zupełnie niekapitalistyczne czasy : …”Panie Pollak jest pan człowiekiem wykształconym i chcieliśmy panu zaproponować stanowisko odpowiednie do posiadanych kwalifikacji. Może pan zostać specjalistą, albo nawet kierownikiem, tylko mamy jeden warunek - wystarczy, że da nam pan słowo honoru, że zaprzestanie podburzać pracowników. Pan może sobie pozostać członkiem “Solidarności” byleby tylko przestał pan rozrabiać !”…

Powiedziałem wtedy temu dyrektorowi, że powinien się dowiedzieć, iż w Polsce znacznie ważniejszy jest honor człowieka od zajmowanego stanowiska i że mnie obraża taką propozycją .

Wkrótce zostałem pozbawiony dodatku za znajomość dwóch języków obcych (francuskiego i niemieckiego), bo włoski dyrektor personalny doszedł do wniosku, że w kapitalizmie inaczej premiuje się wiedzę pracownika aniżeli w poprzednim ustroju, a ja swoje wiedziałem o prawdziwej przyczynie tej decyzji. Zostałem przeniesiony do innego działu w ramach “mobilności wolnorynkowej” i znowu się naraziłem, bo zacząłem protestować przeciw likwidacji najnowocześniejszej w Polsce narzędziowni, która w FSM była kolebką “Solidarności”. Likwidacja narzędziowni miała też olbrzymie znaczenie gospodarcze dla niezależności fabryki. Odtąd nie można było wewnątrz Fiat Auto Poland remontować maszyn ani bardziej skomplikowanych narzędzi, tylko trzeba było ponosić dodatkowe koszty transportu i remontów u wyspecjalizowanych kooperantów, często włoskich.

Innym mankamentem strategii turyńskich “specjalistów” była stopniowa eliminacja długoletnich polskich dostawców komponentów do FSM, na rzecz kooperantów włoskich.

Jeden z menadżerów ze słonecznej Italii wytłumaczył mi to w następujący sposób :…” Wy tutaj w Polsce w ogóle nie rozumiecie jak się robi w kapitalizmie interesy. Jeżeli na ten przykład jakakolwiek firma włoska sprzedaje tanio swoje komponenty do zakładu Mirafiori, to Turyn może się zgodzić na to, że detale dostarczane przez tą samą firmę do Fiat Auto Poland będą dużo droższe od polskich, bo liczy się bilans globalny koncernu i można dać kooperantowi więcej zarobić na Polakach niż na Włochach! “….

Zapytałem wtedy jak to się ma do jakości komponentów w sytuacji kiedy wiadomo, że wyroby znad Wisły są dużo lepsze od produkowanych w Piemoncie ?

Odpowiedź mnie wielce zaskoczyła :

…”Jeżeli kooperant włoski jest spokrewniony z rodziną Agnellich, albo jest jego przyjacielem, to nie ma tak odważnego dyrektora w całym koncernie, który zaryzykowałby zakup komponentów u konkurenta z Polski. Musi pan zrozumieć, że to właściciel decyduje u kogo kupuje, a komu to się nie podoba, to może się zwolnić, bo za bramą czeka kolejka chętnych do pracy, którzy nie będą zadawali kłopotliwych pytań….”

Pomyślałem sobie wtedy, że odkryłem nowy ustrój gospodarczy, który można nazwać kapitalizmem rodzinnym.

Następną niespodzianką jaka mnie spotkała okazał się brak poszanowania do praw autorskich.

Brałem czynny udział w opracowaniu we Fiat Auto Poland nowatorskiej procedury reklamacji i odbioru towarów z importu, natomiast gdy już tę procedurę wydrukowałem na gotowo i się pod nią podpisałem, to włoski przełożony dał wniosek o przeniesienie mnie do innego działu, bo stwierdził , że to on jako mój szef jest autorem, a ja tylko wykonywałem swoje obowiązki. Gdy zapytałem, które zdanie z tej procedury on zredagował, to stwierdził:

… “to nie ma znaczenia, bo jego podpis będzie na samym końcu, a cała procedura będzie sygnowana przez dyrektorów i specjalistów, którzy są w hierarchii jeszcze wyżej od niego”…

Powiedziałem mu wtedy, że w socjalizmie też tak robiono, ale główny autor projektu nawet wtedy gdy był bezpartyjny, to widniał na tej samej liście co dopisani dyrektorzy .

Odpowiedź była zaskakująca :…”W kapitalizmie panuje większa dyscyplina pracy i zwykły pracownik nie jest od tego, aby jego nazwisko umieszczać na jednej liście z kierownikami i dyrektorami…”

Fabryka samochodów stawała się powoli tylko montownią bez zaplecza projektowego, bez biura handlu zagranicznego, bez narzędziowni i praktycznie bez własnego zarządu, bo faktyczny zarząd Fiat Auto Poland znajduje się w Turynie i Polacy są tylko tanią siłą roboczą dla włoskich decydentów .

Gdy czytam w prasie fachowej zachwyty nad największą fabryką samochodów w Polsce, to zastanawiam się jak długo jeszcze nie mający bladego pojęcia o motoryzacji dziennikarze będą się uczyć co można nazwać fabryką, a co jest tylko montownią samochodów .

We Fiat Auto Poland dawni komuniści, którzy donosili na związkowców NSZZ”Solidarność” do Komitetu Fabrycznego PZPR lub byli Tajnymi Współpracownikami SB, teraz są najgorliwszymi zwolennikami wolnego rynku i dalej donoszą, tyle , że “kapitalistom” na tych działaczy “S”, którzy buntują robotników przeciw dyrekcji, a nawet przekazują nazwiska najaktywniejszych uczestników pikiet protestacyjnych .

Wolne soboty wywalczone strajkami w 1980 i 1981 roku stały się w ostatnich latach we F.A.P. w większości sobotami pracy zbiorowej, a w 2009 roku wprowadzono we F.A.P. nawet robocze niektóre niedziele, a wiceprezes FIAT GROUP apelował z Turynu do związków zawodowych w specjalnym piśmie o zrozumienie konieczności pracy w soboty i w niedziele ze względu na ogólnoświatowy kryzys!

Kapitalizm pokazał swoje XIX wieczne oblicze, a związki zawodowe okazały się niestety bezsilne wobec decyzji strategicznych koncernu, które zapadają daleko poza granicami naszego kraju . Owszem , dzięki akcjom protestacyjnym organizowanym przez NSZZ “Solidarność” wrasta poziom płac we Fiat Auto Poland, ale gdy pracodawca zwalnia działacza związkowego z pracy, albo wyrzuca na bruk kogoś, kto często krytykuje dyrekcje, to nie ma już tej stanowczości, co w latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia i we Fiat Auto Poland od czasu powstania tej firmy nie zorganizowano nawet jednodniowego strajku w obronie zwolnionego pracownika. Nawet w 2001 roku, kiedy we FAP nastąpiły zwolnienia zbiorowe nie było strajku.

Znam realia również innych zakładów motoryzacyjnych, tych w Gliwicach i w Warszawie, bo byłem kiedyś członkiem Sekcji Krajowej Przemysłu Motoryzacyjnego NSZZ “Solidarność” i wszędzie jest podobnie jak we F.A.P., czyli organa decyzyjne są poza Polską i każdy kapitalista ma straszak w postaci groźby przeniesienia produkcji do innego kraju i zamknięcia montowni w Polsce, gdyby tylko okazało się to opłacalne dla koncernu.

Nie ma w tej chwili już prawdziwego wolnego rynku, tylko istnieje nowa forma totalitaryzmu zwana pieszczotliwie globalizmem. Prawdziwy kapitalizmu skończył się wkrótce po rozpadzie dwubiegunowego podziału świata i wchodzimy powoli w erę konsumpcjonizmu.

Podstawą dawnych sukcesów “Solidarności” było podważenie zaufania w propagandę radiowo-telewizyjną i prasową. Pamiętam jak w 1981 roku rozrzucałem ulotki z hasłem “telewizja kłamie”.

Teraz ludzie znowu wierzą w to, co podają media, a media są przeładowane kłamliwą reklamą i łatwymi apelami do podświadomości, aby jak najwięcej konsumować, jak najwięcej kupować i jak najwięcej pożyczać.

Ostatni kryzys ujawnił już prawie otwarty powrót do socjalistycznego interwencjonizmu państwowego. Taka ostoja kapitalizmu jak USA zdecydowała się z funduszy federalnych ratować nieudolne banki, a menadżerowie tych banków (w podobny sposób jak kiedyś dygnitarze komunistyczni) za uzyskane dotacje urządzają sobie wspaniałe wczasy w kurortach całego świata .

A jak jest w przemyśle motoryzacyjnym ?

We Włoszech państwo dokłada do Fiata (POLSKA TEŻ SPORO DOŁOZYŁA POPRZEZ ZWOLNIENIA CELNE I PODATKOWE DLA F.A.P.), w Niemczech miliony EURO przeznaczono dla Opla, a we Francji już z mniejszym rozgłosem rząd dofinansowuje Renault i Citroen itd.

Widmo komunizmu znowu krąży po Europie, ubrane teraz w szatę “kryzysu gospodarczego”.

Jedno tylko się zmieniło na lepsze. Otóż istnieje wolność słowa, z której ja również korzystam mimo, że jestem bezrobotny .

Obecny ustrój gospodarczy w Polsce to jest mieszanka feudalizmu, socjalizmu i prymitywnego kapitalizmu XIX wiecznego, natomiast ustrój polityczny, to jest socjotechnika medialna z domieszką radosnej twórczości kilkupartyjnej .

Jaka czeka nas przyszłość ?

Jestem przeciwnikiem czarnowidzów, bo uważam, że SKORO POLACY DALI SOBIE RADĘ ZE ZWIĄZKIEM RADZIECKIM, TO Z UNIĄ EUROPEJSKĄ I Z GLOBALIZMEM TEŻ SOBIE PORADZĄ .

Rajmund Pollak

(Autor tekstu jest byłym Przewodniczącym Komisji Zakładowej NSZZ “Solidarność” Fiat Auto Poland S.A., byłym Wiceprzewodniczącym MOZ “S” F.A.P., i byłym członkiem Zarządu Regionu Podbeskidzie NSZZ”Solidarność”, radnym Sejmiku Województwa Śląskiego)


Źródło: Artykuł pochodzi z portalu www.prokapitalizm.pl i jest tekstem nadesłanym na konkurs o kapitalizmie. Tekst zamieszczono za zgodą portalu oraz wiedzą autora - Rajmunda Pollaka, orginalny tytuł publikacji w konkursie to "Agonia kapitalizmu i narodziny konsumpcjonizmu!".

Data:
Kategoria: Polska

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.