Jak poinformowała Informacyjna Agencja Radiowa - Lech Wałęsa potwierdził swoją obecność i zapowiedział długie wystąpienie. Dodał żartobliwie, że na wzór Fidela Castro będzie przemawiał przez 4 godziny.
Po spotkaniu Komorowski nie ukrywał radości z powodu przyjęcia przez Wałęsę jego propozycji. Marszałek stwierdził - "Lech Wałęsa jest przywódcą polskiej Solidarności oraz przywódcą walki o Polskę wolną i demokratyczną". Czy nie jest to takie lizusostwo ze strony Komorowskiego, bo przecież wszyscy o tym wiedzą kim jest Wałęsa.
Po spotkaniu Wałęsa przypomniał, że przygotowania do uroczystości wciąż trwają. W tej chwili jeszcze nie wiadomo na przykład, czy będzie tworzony komitet honorowy obchodów.
Według planów organizacyjnych główna część uroczystości z okazji 30. rocznicy powstania Solidarności odbędzie się 31 sierpnia na terenie Stoczni Gdańsk. Podczas uroczystości rocznicowych planowane jest duże widowisko i koncert, do którego muzykę skomponował Krzysztof Penderecki.
W specjalnym oświadczeniu po spotkaniu Komorowski poinformował, że w ramach parlamentarnych obchodów 30-lecia Solidarności, planowany jest m.in. ogólnodostępny pokaz filmów Andrzeja Wajdy poświęconych Solidarności.
Oczywiście najważniejszym elementem spotkania dla Bronisława Komorowskiego była ponowna deklaracja Lecha Wałęsy, który stwierdził, że popiera jego kandydaturę w wyborach prezydenckich. W związku z taką postawą marszałka zachodzi obawa o wykorzystywanie w zbliżającej się kampanii swojego stanowiska. Wydaje mi się, że tak nie powinien postępować potencjalny kandydat na urząd Prezydenta RP.
Polska niestety ma inne standardy i priorytety, bo my jesteśmy jak „republika bananowa”. Jestem przekonany o tym, że pora skończyć z takim zachowaniem polityków, bo nie stać nas na takie brewerie urzędników państwowych. Wydaje mi się, że na czas kampanii Bronisław Komorowski powinien być urlopowany ze stanowiska, a najlepiej odwołany z niego, bo albo jest marszałkiem sejmu, albo kandydatem na prezydenta.
Wajcha
Źródło: PAP, Informacyjna Agencja Radiowa (IAR), gazeta.pl oraz własny komentarz.