W artykule czytamy – „Jak wynika z najważniejszych danych o działalności Państwowej Inspekcji Pracy (PIP), w 2009 r. przeprowadziła ona 88 tys. kontroli czyli o 7,5 tys. więcej niż rok wcześniej. Liczba wykrytych nieprawidłowości (363,2 tys.) była niemal taka sama jak rok wcześniej. Wydano 9,2 tys. nakazów wypłat świadczeń na rzecz pokrzywdzonych pracowników (rok wcześniej 8,5 tys.)” – w artykule to wygląda świetnie, a życie swoje. Oczywiście zaraz pojawia się podsumowanie – „Tym samym teza głoszona przez kancelarię prezydenta, że prawo blokuje kontrole PIP i ogranicza ich skuteczność nie znajduje potwierdzenia w danych statystycznych” - czytamy w gazecie.
Jak trzeba być wielkim nieprofesjonalistą, aby pisać takie głupoty. Przecież wszyscy wiemy, że statystyka to nie życie. Gdyby wspaniali dziennikarze wykazali chociaż trochę dociekliwości i przeprowadzili nawet malutkie śledztwo, to od razu okazałoby się, że nie ma tak kolorowo jak się im wydaje. Takim wzorcowym modelem oraz przykładem na skalę ogólnopolską jest Fiata Auto Poland w Tychach, gdzie po interwencji pracowników doszło w fabryce do kontroli dopiero po 3 miesiącach. Wcześniej OIP PIP w Katowicach zrobił sobie wycieczkę do „wspaniałej” firmy, mało tego inspekcja chwaliła się tym na swoich stronach internetowych.
Dalej nasi dociekliwi redaktorzy z „Pulsu Biznesu” piszą - Prezydent Lech Kaczyński uważa, że obowiązujące przepisy ustawy o swobodzie gospodarczej uderzają w skuteczność kontroli inspektorów pracy. Nie podoba mu się przede wszystkim obowiązek zawiadamiania o planowanej kontroli z 7-dniowym wyprzedzeniem oraz ograniczenie liczby i czasu jej trwania”. Stwierdzają równocześnie, że – „Dlatego domaga się "wyjęcia" PIP spod tych zasad. Projekt wysłał już do Sejmu. W ubiegłym tygodniu pozytywną opinię o projekcie prezydenta wydała sejmowa komisja ds. kontroli państwowej, a negatywną Ministerstwo Gospodarki”.
Po takim tekście zapala się czerwone światło w głowie każdego pracownika, ale opinia społeczna jest programowana do przekonania, że ten zły i nie dobry prezydent znowu coś tam miesza. Przecież nie możemy się zgadzać na takie stawianie sprawy na opak, bo przecież wszyscy w tym kraju wiedzą, że Państwowa Inspekcja Pracy jest mało skuteczna. Jednym z powodów jest to, że musi zawiadamiać pracodawców o kontroli na 7 dni przed jej terminem i to jest min. Powodem późniejszych stwierdzeń my nic nie możemy, bo takie jest prawo.
Oczywiście w tej kwestii trzeba przyznać inspektorom rację, ale nie można pogodzić się ze stwierdzeniami, że nic nie można zrobić, bo ta instytucja ma w swoim ręku narzędzia przymusu. Niestety stosowanie kar nie jest powszechne, a już kierowanie wniosków pokontrolnych do sądów i prokuratury jest rzadkością. Powiedzmy sobie szczerze jedynie skuteczne i solidne kontrole PIP mogą zmienić niepokojącą tendencje
u polskich pracodawców do omijania zapisów Kodeksu Pracy. Nie może tak być, że inspektorzy twierdzą załatwcie sobie sami tą sprawę w firmie, przecież macie związki zawodowe.
Państwowa Inspekcja Pracy ma stać na straży prawa pracy,
a nie być przyczółkiem oraz przechowalnią kumpli partyjnych gdy nie dostana się do Sejmu lub Senatu.
Wajcha
Źródło: „Puls Biznesu” oraz własny komentarz