Tak czy inaczej zeszłoroczny MN startował z Pl. Konstytucji w tym roku ruszamy z Ronda Dmowskiego o 15.
Chciałbym się z Wami podzielić, krótkimi wrażeniami jak nierzeczywiste były tamte przeżycia. I nie chodzi tu o atmosferę na marszu. Chodzi o nierzeczywistość co się tam działo i jak zostało to skonfrontowane z tym co pokazano w TV.
W zeszłym roku ruszyliśmy z powodu zadymy jaka była od strony blokujących lewicowych organizacji w stronę Ronda Jazdy Polskiej, zamiast pierwotnej drogi. Organizatorzy zachowali się odpowiedzialnie i nie chcieli konfrontacji. I słusznie, bo i po co i z kim. Ilość osób jaka brała udział w marszu w zeszłym roku była tak duża, że zadeptalibyśmy i "kolorowych" ubranych na czarno jak i policję. Ale po co?
Marsz Niepodległości ruszył w stronę Ronda Jazdy Polskiej, idąc na czele doszliśmy tak na wysokość skrzyżowania Gagarina i Puławskiej, kiedy przerażona żona dzwoniła do mnie, gdzie jestem i co się ze mną dzieje, bo jest wojna na ulicy zadyma na całego. Rozejrzałem się skonsternowany na spokojnie idący tłum z dziećmi i starszymi osobami i się zdziwiłem. Gdzie ja jestem?!
W zeszłym roku nie zabraliśmy dzieci. W tym roku idziemy wszyscy, bo patriotyzm trzeba kształtować nie tylko słowem ale i czasami czynem. Mądrze. Od zawsze była Polska Walcząca, ale musimy to poprzeć Polską Myślącą by gdyby przyszło co do czego (oby nigdy nie) nie walczyć tylko o honor jak to bywało w historii, ale by te czyny przyniosły trwały i pełny sukces Polsce, a nie pozory sukcesu.
Jeżeli przegrywamy wojnę to wróg po prostu tym razem był silniejszy, jeżeli natomiast tracimy majątek narodowy, i stajemy się biedakami we własnym kraju to mamy problem, bo wróg był mądrzejszy a to dużo trudniej nadrobić.
Do zobaczenia.