Rzecz pierwsza - prywatność.
Obecnie funkcjonujące systemu wszelakich plików JPK (kto prowadzi firmę w tym kraju, ten wie) w dużej mierze już są odrobinę uciążliwe oraz wystarczające, by urzędy skarbowe mogły weryfikować kto, z kim, za ile. Kontrole krzyżowe obecnie już są w stanie na bieżąco umożliwiać aparatowi skarbowemu wnikliwą kontrolę transakcji w polskiej gospodarce. Do tego faktury wystawia się "po staremu", nawet na kartce papieru, byleby kartka ta zawierała te słowa i pozycje, które w ustawie o VAT zapisano. Wraz z KSeF wszystko jednak ulegnie zmianie.
Po pierwsze - wykluczenie cyfrowe. Nawet babcia, która handluje pietruszką na targu i komputer widziała jedynie u wnuczka - jeśli nie wystawi faktury w KSeF (czyli w odpowiednim systemie, z dostępem do Internetu), to teoretycznie łamie prawo. Upraszczam oczywiście, bo w grę w wchodzą też kwestie tego, czy sprzedaż następuje do osób fizycznych, czy B2B, są limity kwotowe itd., ale w zakresie B2B jednak będą to musieli stosować wszyscy. A nie każdy w swojej pracy korzystał dotychczas z komputera. Nie każdy chce, potrafi, może. Ministerstwo Finansów zrównuje jednak każdego przedsiębiorcę pod tym kątem i generalnie mówi, że kto nie ma komputera, ten w Polsce firmy prowadzić nie może.
Po drugie - opisy transakcji. Poza dotychczasowymi danymi, KSeF będzie zawierał i na bieżąco przekazywał do repozytorium Ministerstwa Finansów całe faktury - włącznie z opisami sprzedanych pozycji. I to w skali całej gospodarki - nikt nie będzie z KSeF zwolniony. Obecnie kwestię tego, co znajduje się na fakturze dokumentującej dany koszt przychodu urzędy skarbowe mogły rozwikłać dopiero podczas ewentualnej kontroli skarbowej podatnika. Czyli: jeśli jakiś podatnik zaświecił się na czerwono w skarbówce, bo robił jakieś nietypowe czy wyjątkowo duże transakcje, to jak został wytypowany do kontroli to urząd - na miejscu w firmie kontrolowanej - mógł ustalić, jakie konkretnie rzeczy zostały wrzucone w koszty uzyskania przychodu - i mógł je zakwestionować.
Teraz już nie będzie musiał umawiać się na kontrole, tylko sztuczna inteligencja będzie automatycznie flagować wszystko, co się jej będzie "wydawało" na fakturach każdej firmy - i będzie automatycznie wyrzucać pewne wydatki z kosztów, sugerując urzędnikom, że "tu i tu" można odzyskać trochę podatku i/lub nałożyć mandat. Zresztą już teraz mandaty po 500 PLN ponoć stanowią spory kawałek dochodów budżetowych - kontrola skarbowa wyrzuca firmie z kosztów niepotrzebną ryzę papieru za 50 PLN i dokłada mandat na 500, bo czemu nie. W końcu może. Nie musi, ale chce, więc to robi. No to wraz z KSeF skala mandatów i kontroli zwiększy się niemal z dnia na dzień - to nie czarnowidztwo tylko wynik analizy wielu ekspertów zapisów odpowiednich przepisów, które KSeF wprowadzają. Wczoraj nawet byłem na arcyciekawym szkoleniu, na którym prowadząca dokładnie ten przykład przytoczyła - i o tym w kręgach księgowych i ekspertów skarbowych się po prostu rozmawia, bo oni wiedzą, że tak będzie.
Prywatności i wrzucania w koszty czego się tylko chce nastąpi koniec. Jedni powiedzą, że dobrze, bo przecież koszty uzyskania przychodu powinny czemuś służyć i kto nie oszukuje, ten bać się nie ma czego. Problem w tym, że to nie Ty, przedsiębiorco, ale urzędnik, wsparty algorytmem SI, będzie decydował, co miało się Twojej firmie przysłużyć do działalności, a co nie. Nikt nie będzie pytał "po co taki wydatek", tylko będzie to z automatu usuwał - bo będzie miał dostęp do pełnego repozytorium wszystkich Twoich dokumentów księgowych na bieżąco - przychody i rozchody w jednym miejscu, z mocą administratora, który może je dowolnie usuwać, przesuwać, edytować. I nie będzie Cię pytać o zgodę czy wyjaśnienie, tylko wyda decyzję skarbową, a z jej konsekwencjami (i mandatem) będziesz się ganiać Ty. To księgowi już wiedzą i trąbią o tym na prawo i lewo, ale specjaliści z Ministerstwa finansów, jak mantrę, powtarzają, że kto nie ma nic do ukrycia, ten nie musi niczego się obawiać. Mokry sen Orwella i Kafki w jednym spełnia się na naszych oczach.
Rzecz druga - stabilność systemu.
A że to rzecz ważna, niech za przykład posłuży awaria KSeF, która miała miejsce ze 3 dni temu. Dodam, że KSeF jeszcze nie obowiązuje, a dopiero uruchomiono jego wersję testową - i to mocno ograniczoną, bo absolutnie minimalna ilość firm może z niego korzystać. Jakiś ułamek tych podmiotów, które mają z niego korzystać obowiązkowo już od 1 kwietnia 2026 (a, technicznie rzecz biorąc, od 1 lutego 2026 - zaraz wyjaśnię dlaczego). No więc ten ułamek firm już zdołałsystem powiesić. Tak, KSeF padł z przeciążenia. System, który ma wejść za 3 miesiace w życie dla największych przedsiębiorstw podczas betatestów umarł. A przypominam, że nowe przepisy mówią - w uproszczeniu - że wszystkie faktury, by mogły miano faktur w ogóle nosić - muszą być najpierw wprowadzone do KSeFu. Jak KSeF nie działa to dokumenty, które firma wystawia, fakturami nie są. Tzn. są, ale nie mogą być księgowane bez wprowadzenia do KSeFu. I co ciekawsze - jeśli np. ktoś wystawi fakturę 30 października, ale akurat KSeF padnie, a następnie włączy się ponownie już w listopadzie, to faktura taka - mimo, że ma datę z października, to koszty pozwoli kontrahentowi odliczyć dopiero w miesiącu, w którym trafiła ona skutecznie do KSeFu. Czyli jeśli system padnie na miesiąc to nikt nie wrzuci żadnej faktury w koszty, a o odliczeniu VATu już może kompletnie zapomnieć. Czyli teraz to od dostępności systemu administrowanego przez polski rząd zależeć będzie, czy w ogóle firmy będą mogły koszty sobie rozliczać. Nieważne, że firma fakturę papierową od kontrahenta dostała na czas - nie to będzie się liczyło, ale data jej umieszczenia w KSeFie. Biorąc pod uwagę stabilność wszelkich systemów rządowych oraz ich nieprzerwaną dostępność, przyznajność dla użytkowników i ergonomiczność - jestem spokojny o to, że na tym polu nigdy nic złego się po prostu nie wydarzy.
;)
Rzecz trzecia - i na razie ostatnia - oszustwa.
Tego dowiedziałem się podczas szkolenia - i gdy wiedza ta do mnie dotarła (i "siadła"), to siadłem sobie i ja.
Jak można mówić o oszustwach w KSeF, skoro to system, który ma uniemożliwić właśnie oszukiwanie aparatu skarbowego? A no można. Ilu z Was zaraz po zarejestrowaniu firmy dostało pismo o obowiązkowej opłacie za wpis do CEiDG czy KRS - ale nie od tychże instytucji tylko od prywatnych firm, których nazwy zwodniczo sugerowały, że są one reprezentantami jakiejś rządowej komórki ds. rejestracji podmiotów? "Wszyscy" odpowiecie? No to teraz weźmy pod uwagę, że w nowym systemie każda firma, jaka wystawi fakturę na jakąś firmę i wrzuci ją do KSeFu, automatycznie spowoduje, że faktura ta "wleci" do systemu księgowego jej kontrahenta. Niby ułatwienie, bo skończą się problemy z sytuacjami pt. "zgubiła mi się faktura". Teraz wszystkie faktury będą w centralnym repozytorium. Niby fajnie, ale co jeśli taka faktura od ww. firmy krzaka wpadnie do Twoich kosztów i pojawi się w zestawieniu faktur do opłacenia? Przyznawać się, kto z Was czyta absolutnie wszystkie faktury kosztowe, jakie dostają Wasze firmy. Pewnie macie człowieka do ich weryfikacji - i prawidłowo. Ale jeśli faktur takich dostają Wasze firmy miesięcznie setki lub tysiące, a może i dziesiątki tysięcy, to jakie jest prawdopodobieństwo, że ktoś zaakceptuje w systemie lewą fakturę: czy to z lenistwa, z przemęczenia, przez pomyłkę itp.? Dotychczas każdą fakturę trzeba było wprowadzić do systemu ręcznie - zeskanować, zrobić OCRa, poprawić błędy. Zaksięgować. Teraz wszystko będzie od razu zrobione, a to oznacza, że ten pierwszy filtr - człowiek, który wziąwszy w rękę ewidentnie wyłudzającą pieniądze fakturę mógł ją odrzucić już na pierwszym etapie weryfikajci i w ogóle do systemu nie wprowadzić - teraz znika. Wszystko leci do jednego wora, a weryfikować trzeba będzie jedynie wpisy w ustandaryzowanym rejestrze. Znikają logotypy, personalizowane formy i kształty faktur - wszystko w XML wygląda identycznie, bo ma wyglądać identycznie. Jakie jest prawdopodobieństwo, że osoba z uprawnieniami do akceptacji kosztów coś przegapi i puści do rejestru zaakceptowanych faktur jakiegoś babola?
Odpowiadam: ogromne. I ten problem pojawi się już pierwszego dnia. Bo skoro czy to ja, czy to księgowi i eksperci nad tym pracujący, potrafili na to wpaść zanim system wszedł na dobre w życie, to zapewniam i zaręczam - nieuczciwe osoby już zacierają sobie ręce. Już pierwszego dnia w świat pójdą setki tysięcy lewych faktur za nieistniejące usługi. I nawet jeśli opłaci je 1% odbiorców, to wpływy z takiego czegoś liczone będą w milionach. 
Naszych strat, a nieuzasadnionego dochodu oszustów.
I rząd o tym wie, ale niczego z tym nie robi, bo akurat tutaj nawet nie może. Odpowiedzialność za akceptację takich kosztów ponosi zawsze podatnik - tak było, jest i będzie - ale w tym konkretnym wypadku scentralizowany system odbiera podatnikowi kilka cennych narzędzi, które w tej weryfikacji kosztów dotychczas pomagały. Odbiera, twierdząc jednocześnie, że tak musi być i to dobre.
Zresztą - dla fiskusa najważniejsze, by kasa się po stronie rządowej zgadzała - a zgadzać się niewątpliwie będzie. A tysiące oszukiwanych codziennie firm problemem dla fiskusa nie będą - przecież jeśli ktoś wrzuci w koszty nieuzasadnioną fakturę za nieistniejące usługi to idealny podmiot do wytypowania na kontrolę. A kontrola wykaże, że lewa faktura uszczupliła wpływy budżetowe, więc zostanie z rejestru kosztów automatycznie przez SI usunięta, podatek przeliczony i skorygowany, mandat 500 PLN nałożony. A to my stracimy podwójnie.
Na koniec zaś obiecane wyjaśnienie, dlaczego to nie 1.04.2026 a 1.02.2026 wszyscy będziemy musieli z KSeFu już korzystać, mimo, że ustawa twierdzi inaczej. Od pierwszego lutego w systemie obowiązkowo funkcjonować mają jedynie największe podmioty. Kłopot w tym, że podmioty te uwzględniają największe firmy w kraju, z których wszyscy korzystamy - PGE, Tauron, Orlen, kopalnie, farmy wiatrowe, telekomy, Internety i inne "duże" usługi. Oni już pierwszego lutego zaczną wystawiać nam faktury TYLKO w KSeFie. No to pytacie: skoro wystawiać będą tylko w KSeFie, to jak my te faktury bez KSeFu odbierzemy i zaksięgujemy?
Nie odbierzemy. Nie zaksięgujemy. W przepisach jest babol, którego albo nikt nie przewidział, albo przewidział, ale ma to w dupie. Będzie więcej kontroli, mniej odliczonych przez firmy kosztów, więcej mandatów i wyższe wpływy podatkowe. 2 miesiące skarbowego eldorado, bo MŚP, które - mimo technicznego braku obowiązku - nie wejdą w KSeF już 1 lutego, nie będą mogły odliczyć wszystkich kosztów, jakie otrzymają w okresie, w którym faktury te będą wystawiane. Potem, po 1 kwietnia, będą mogły te koszt oczywiście już rozliczyć, ale nie wstecznie, a zgodnie z datą odbioru w swoim KSeFie. Zacznie się rolowanie kosztów. Ale obecny rząd z długami i rolowaniem zobowiązań problemów nie ma, więc te "pożyczone" od przedsiębiorców miliardy skutecznie przysłużą się łataniu dziury budżetowej. Bo szacuje się, że mowa o kwocie rzędu co najmniej 20 mld złotych* w okresie tych 2 miesięcy.
Będzie (nie)wesoło. Trzymajmy zatem kciuki, żeby KSeF pierwszego dnia konkretnie i raz na zawsze padł. Bo jak nie padnie i naprawdę zacznie działać, będzie nieciekawie. I wszyscy jeszcze zatęsknimy za Polskim (nie)Ładem. Tam przynajmniej było w księgowaniu dosyć wesoło. Tutaj będą tylko łzy.
 
		 
			 
			 
			 
			 
			 
			 
			 
			 
			 
			 
			 
			 
					 
			
 
			 mPolska24
						mPolska24
					 
			 
			 
			 
			 
			 
			 
			
 
			 
			
 
			 
			 
			 
			