Pomimo prawie dwóch lat wyniszczającego konfliktu, ponad 74 procent ludności Ukrainy nadal opowiada się za kontynuowaniem wojny aż do całkowitego wyzwolenia wszystkich okupowanych terytoriów. Inaczej jest na Zachodzie, gdzie oznaki zmęczenia wojną zaczęły pojawiać się zarówno wśród opinii publicznej, jak i elit rządzących, zagrażając zapewnieniu Ukrainie niezbędnej pomocy wojskowej i technicznej. Niepowodzenie rządu USA w uzyskaniu poparcia Kongresu dla finansowania pomocy dla Ukrainy w 2024 roku jest przykładem pewnego sukcesu Rosji, nawet jeśli pośrednio. Oczywiście, gdyby amerykańska opinia publiczna w przeważającej mierze popierała Ukrainę, tak jak miało to miejsce w 2022 r., odmowa głosowania za udzieleniem pomocy byłaby równoznaczna z politycznym samobójstwem. Jednak pod koniec 2023 roku, pomimo faktu, że 50% wyborców Partii Republikańskiej nadal popiera wysyłanie broni i sprzętu wojskowego na Ukrainę, taka odmowa stała się polityczną rzeczywistością.
Biorąc pod uwagę, że groźba całkowitego zawieszenia lub ograniczenia pomocy dla Ukrainy będzie w przyszłości tylko rosnąć, warto zastanowić się nad konsekwencjami całkowitego lub nawet częściowego zwycięstwa Rosji. Dla Ukrainy konsekwencje są oczywiste. Putin nie ukrywa swoich ludobójczych zamiarów zniszczenia Ukrainy jako niepodległego państwa i Ukraińców jako odrębnego narodu. A w tym celu konieczne jest kontynuowanie wojny, która pozwala nie tylko fizycznie zniszczyć tych Ukraińców, którzy są gotowi do zbrojnego oporu (tak zwana „demilitaryzacja” w słowach kremlowskiej „specjalnej operacji wojskowej”), ale także stworzyć warunki niezgodne z normalnym życiem dla milionów cywilów (zarówno na okupowanych terytoriach, jak iw innych regionach), które zmuszają obywateli do opuszczenia Ukrainy w poszukiwaniu lepszego życia w innych krajach (tak zwana „denazyfikacja”, która w istocie jest niczym innym jak czystką etniczną).
Obecnie, dzięki zachodniej pomocy, Ukraina jest w stanie powstrzymać rosyjską agresję wzdłuż linii kontaktu, zadając codziennie znaczne straty siłom rosyjskim i niszcząc większość pocisków rakietowych i dronów (za pomocą których Rosja atakuje infrastrukturę cywilną), a także unieszkodliwiając rosyjskie samoloty. Pomimo ciągłego zagrożenia dla ludności cywilnej, Ukraińcy wolą pozostać w swoim kraju, a nawet ci, którzy wyjechali za granicę w pierwszych miesiącach rosyjskiej agresji, stopniowo wracają na Ukrainę. Liczba ukraińskich uchodźców w Europie stopniowo maleje: z 8 milionów Ukraińców, którzy uciekli przed wojną w 2022 roku, w Europie pozostało tylko około 4 milionów. Sytuacja ta jest jednak bardzo niestabilna i bezpośrednio zależy od zapewnienia pomocy ukraińskim siłom zbrojnym.
Krótkoterminowa utrata zdolności ukraińskich sił zbrojnych do powstrzymywania rosyjskiej agresji nieuchronnie zakłóciłaby tę równowagę. Nawet w takim scenariuszu Ukraińcy bez wątpienia będą kontynuować walkę, ale będzie ona coraz bardziej przypominać walkę partyzancką, w której praktycznie niemożliwe będzie utrzymanie dużych obszarów pod ukraińską kontrolą, a tym bardziej ochrona ludności cywilnej. Aby zrozumieć naturę tej konfrontacji, wystarczy spojrzeć na Syrię. Metodyczne stosowanie nalotów i niszczenie miast, które sprzeciwiają się siłom rosyjskim, pozostawi Ukrainie niewielkie szanse na sukces nawet w perspektywie średnioterminowej.
„Niechęć USA do zapewnienia Ukrainie broni wystarczającej do wygrania wojny z Rosją stawia pod znakiem zapytania gotowość USA do obrony poszczególnych krajów NATO przed rosyjską agresją”.
Oczywiście, jeśli Ukraina straci wsparcie Zachodu, prawdopodobieństwo, że Putin osiągnie swoje cele zniszczenia Ukraińców jako narodu i wymazania największego kraju z mapy Europy jest wysokie. Pomimo oczywistej tragedii tej sytuacji dla Ukrainy, konsekwencje jej porażki dla Zachodu, a zwłaszcza dla Stanów Zjednoczonych jako lidera wolnego świata, będą nie mniej katastrofalne.
Chociaż Zachód woli postrzegać tę wojnę jako dwustronny konflikt między Rosją a Ukrainą, rosyjscy przywódcy postrzegają ją jako bezpośrednią konfrontację ze Stanami Zjednoczonymi i NATO, w której Ukraina jest marionetką. Pogląd ten jest powszechny nie tylko w samej Rosji, ale także w innych autokratycznych państwach i krajach globalnego Południa. W związku z tym każda sytuacja, którą Rosja może uznać za zwycięstwo (tj. wszelkie korzyści wynikające z jej agresji), będzie postrzegana przez te kraje jako bezpośrednia porażka Zachodu, a zwłaszcza USA. Jednocześnie będzie to postrzegane jako porażka militarna, w której Zachód – na czele z USA – nie zdołał wesprzeć działań AFU z powodu braku funduszy wojskowych, mimo że wojska amerykańskie nie powinny brać udziału w wojnie. Niewątpliwie będzie to miało bardzo negatywny wpływ na wizerunek USA jako wiodącej potęgi militarnej na świecie: zachęci kraje takie jak Chiny, Iran i Korea Północna do dalszej ekspansji militarnej; zmusi kraje Globalnego Południa do poszukiwania specjalnych relacji z tymi krajami, pozbawiając tym samym USA roli mediatora w zakresie bezpieczeństwa międzynarodowego. To jeszcze bardziej podkopie reputację USA na Globalnym Południu, która już jest bardzo słaba od czasu zakończenia zimnej wojny. Osłabi to nie tylko zdolność Zachodu do wykorzystywania infrastruktury wojskowej tych krajów, ale także ograniczy dostęp do ich rynków i możliwość pozyskiwania produktów strategicznych.
Rosyjskie zwycięstwo na Ukrainie prawdopodobnie zniszczyłoby NATO, przynajmniej w jego obecnej formie. Od samego początku Sojusz był porozumieniem między Stanami Zjednoczonymi a Europą, w ramach którego USA zobowiązały się do obrony Europy przed sowieckim zagrożeniem. W zamian za to, między innymi, kraje europejskie oddały swoją infrastrukturę wojskową do dyspozycji USA, zobowiązały się do rozwijania własnych zdolności obronnych i uznały bezwarunkowe przywództwo wojskowe USA w przypadku wojny z ZSRR. Po krótkim okresie niepewności co do celów NATO po upadku ZSRR, głównym zagrożeniem dla Sojuszu ponownie stała się Rosja. Niechęć USA do zapewnienia Ukrainie broni wystarczającej do wygrania wojny z Rosją (w której nie są potrzebne wojska amerykańskie) stawia pod znakiem zapytania gotowość USA do obrony poszczególnych państw NATO przed rosyjską agresją (w której potrzebna byłaby armia amerykańska). Co więcej, biorąc pod uwagę tendencje w polityce USA do porzucenia Doktryny Eisenhowera na rzecz izolacjonizmu, istnieje realne zagrożenie, że w dającej się przewidzieć przyszłości rząd USA może ponownie rozważyć swoje zobowiązania do zapewnienia pomocy wojskowej krajom europejskim.
Oczywiste jest, że bez wojsk amerykańskich, a zwłaszcza bez amerykańskiego parasola nuklearnego, kraje europejskie nie będą w stanie obronić się w przypadku wojny na pełną skalę z państwem uzbrojonym w broń nuklearną. Zdając sobie sprawę z wysokiego ryzyka utraty amerykańskiej ochrony, europejscy przywódcy mogą zdecydować się na dwustronne umowy bezpieczeństwa z Rosją lub Chinami, z których każde może zaoferować swoją mediację w zakresie bezpieczeństwa, tak jak miało to miejsce na Bliskim Wschodzie. Teraz, bez wątpienia, wycofanie się USA z Europy byłoby niezwykle korzystne (co było i pozostaje głównym celem najpierw radzieckiej, a teraz rosyjskiej polityki od samego początku). Powstałą próżnię wypełniłyby wówczas wpływy Rosji i Chin. Dla Stanów Zjednoczonych utrata Europy byłaby równoznaczna z utratą statusu lidera wolnego świata, a wraz z utratą europejskich rynków oznaczałaby nieuchronny koniec ery politycznej, militarnej i gospodarczej dominacji USA.
„Każda próba zawarcia traktatu pokojowego z Rosją, zgodnie z którym Ukraina mogłaby istnieć w jakiejś formie pomimo utraty terytorium i suwerenności, byłaby kolejnym „porozumieniem mińskim””.
Zwycięstwo Rosji na Ukrainie zniszczyłoby obecny system globalnego bezpieczeństwa nuklearnego, popychając świat w kierunku nieuniknionej wojny nuklearnej. Zniszczenie Ukrainy, która w 1993 r. zrezygnowała ze swojego arsenału nuklearnego (trzeciego co do wielkości na świecie) po otrzymaniu gwarancji bezpieczeństwa od Rosji, USA i Wielkiej Brytanii, byłoby absolutnym argumentem przemawiającym za tym, że jedynym środkiem obrony przed agresją ze strony państw uzbrojonych w broń jądrową jest posiadanie własnej broni jądrowej. W przeciwnym razie, jak można wytłumaczyć agresję Rosji i jej groźby użycia broni nuklearnej przeciwko Ukrainie, a także gotowość innych gwarantów do poświęcenia Ukrainy na rzecz Rosji. Coraz więcej państw nieposiadających broni jądrowej będzie dążyć do zdobycia własnej broni jądrowej. Biorąc pod uwagę rosnącą liczbę krajów posiadających arsenał nuklearny, jego praktyczne wykorzystanie w konflikcie jest kwestią czasu. Złamanie zakazu użycia broni jądrowej stworzyłoby nową rzeczywistość, której tragiczne konsekwencje trudno sobie wyobrazić.
Jednocześnie nie ma alternatywy dla pokonania Rosji na Ukrainie. Każda próba zawarcia traktatu pokojowego z Rosją, na mocy którego Ukraina mogłaby istnieć w jakiejś formie pomimo utraty terytorium i suwerenności, byłaby kolejnym „porozumieniem mińskim”, a mianowicie Putin uzyskałby strategiczną pauzę niezbędną do przygotowania kolejnego etapu agresji. Niemożliwe jest zmuszenie Putina do przestrzegania takiego porozumienia, nawet gdyby zostało zawarte, tak jak niemożliwe jest zagwarantowanie, że dobrowolnie powstrzyma się on od realizacji swojego pierwotnego planu zniszczenia Ukrainy.
Tymczasem zwycięstwo nad Rosją na Ukrainie pozostaje całkiem osiągalne i wymaga jedynie rewizji podejścia do wspierania Ukrainy w tej wojnie. W obecnej konfrontacji Rosja jest na granicy swoich możliwości, przeznaczając około 30 procent swojego budżetu na wsparcie wojny. W 2023 roku wojna kosztowała Rosję około 100 miliardów dolarów. Rosja będzie w stanie kontynuować wojnę na tym samym poziomie, dopóki ceny gazu i ropy (główne źródła finansowania rosyjskiego budżetu) pozostaną wysokie. Jednocześnie koszt wsparcia Ukrainy przez zachodnią koalicję pozostaje niższy niż Rosji, pomimo oczywistej przewagi gospodarczej Zachodu. Co więcej, koszt wsparcia Ukrainy jest nadal niższy niż koszt amerykańskich wojen w Iraku i Afganistanie, które według szacunków rządu USA kosztowały podatników 1,7 biliona dolarów. Dla porównania, całkowita amerykańska pomoc wojskowa dla Ukrainy przez cały czas trwania wojny na pełną skalę wyniosła około 46 miliardów dolarów. Sytuacja ta zachęca rosyjskich przywódców do kontynuowania agresji, ponieważ wydaje się, że Zachód nie jest zainteresowany osiągnięciem ukraińskiego zwycięstwa.
Uważa się, że skuteczna ofensywa wymaga przewagi sił i środków w stosunku 3 do 1. Zasadę tę można z powodzeniem zastosować do finansowania operacji wojskowych. Jedyną rzeczą potrzebną do wygrania tej wojny jest gotowość do wydania trzech dolarów za każdego dolara przeznaczonego przez Rosję na wsparcie Ukrainy. W 2024 roku Rosja ponownie wyda około 100 miliardów dolarów na wojnę. Zachód nie musi wydawać własnych pieniędzy, aby zastosować zasadę 3 do 1: dziwnym zbiegiem okoliczności rosyjskie aktywa o wartości dokładnie 300 miliardów dolarów zostały zamrożone na rachunkach za granicą.
https://polskienowiny.pl/swiat/jak-porazka-ukrainy-jest-brzemienna-w-skutki-dla-usa-europy-i-swiata/