Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

ATAK NA POLSĘ, POLAKÓW I POLSKOŚĆ

ZBRODNIE

ATAK NA POLSĘ, POLAKÓW I POLSKOŚĆ
Aleksander Szumański
źródło: INTERNET

6/.NASTĘPNY ATAK NA POLSKĘ, POLAKÓW I POLSKOŚĆ

KŁAMSTWO O 200 TYSIĄCACH ŻYDÓW ZAMORDOWANYCH PRZEZ POLAKOW

18 lutego 2020 roku odbyła się w Jerozolimie IV Polsko-Izraelska Konferencja Polityki Zagranicznej sponsorowana przez Izraelską Radę Polityki Zagranicznej i Polski Instytut Spraw Międzynarodowych.

W części dotyczącej historii głos zabrali m.in. prof. Jehuda Bauer z Uniwersytetu Hebrajskiego i prof. Hawi Dreifuss z Centrum Badań nad Holokaustem w Polsce w Instytucie Yad Vashem w Jerozolimie.

Żydowscy historycy zarzucili Polakom mordowanie Żydów na ogromną skalę powołując się na tezy głoszone przez prof. Jana Grabowskiego.

Prof. Jehuda Bauer stwierdził, że upamiętnianie Holokaustu przez Polskę nie wymaże faktu, iż Polacy mordowali Żydów.

Prof. Jehuda  Bauer zarzucił Polsce zniekształcanie Holokaustu poprzez nowelizację ustawy o IPN.

Stwierdził, że osoby zniekształcające historię Holokaustu mówią:

„Oczywiście, że Holokaust miał miejsce i był okropny, a my go upamiętniamy, zakładamy muzea, posągi i głównie wygłaszamy wspaniałe, wspaniałe przemówienia”. - Kochają Żydów, zwłaszcza zmarłych.

To wcale  nie znaczy, że Polacy nie prześladowali i nie mordowali Żydów - podkreślił. Prof. Jehuda Bauer dodał, że ci, którzy dążą do wypaczenia historii, „argumentują, że nie było polskich współpracowników politycznych z Niemcami”.

- To prawda, ale dlatego, że Niemcy ich po prostu nie chcieli - oświadczył.

Przytoczył szacunki różnych historyków, którzy twierdzą, że Polacy zamordowali

130 000-180 000 lub 200 000 Żydów i wskazał, że tak czy inaczej, było to powszechne. Prof. Hawi Dreifuss oświadczyła, że Polacy wypierają się, iż mordowali Żydów „na różne sposoby”.

- Polscy uczeni pokazali nam, że byli polscy sprawcy tragedii Żydów w całym kraju, a to wymaga prawdziwych badań - powiedziała prof. Hawi Dreifuss.

- Nikt nie obwinia Polski za czyny Niemców, ale mówimy, że Polska powinna wziąć odpowiedzialność za czyny Polaków - dodała.

Bauer i Dreifuss wyrazili poparcie dla Barbary Engelking i Jana Grabowskiego, którym wytoczono proces za książkę „Dalej jest noc”. - Jeśli zostaną uznani za winnych zaatakowania honoru i dobrego imienia Polaków, grozi im kara pieniężna, która może zniszczyć możliwość ich pracy w przyszłości.

Nie sądzę, aby spory dotyczące niektórych faktów powinny mieć miejsce przed sądami. To nie jest demokracja; to jest neobolszewizm - stwierdził prof. Jehuda Bauer.

- Naród polski może być bardzo dumny ze swojej walki z nazistowskimi Niemcami poza Polską i oczywiście w okupowanej Polsce. Niestety, wielu Polaków zaakceptowało jedną część niemieckiej polityki, zabójstwo Żydów - stwierdziła prof. Havi Dreifuss.

Zaprotestowała też przeciwko nazywaniu zamordowanych Żydów Polakami.

Powiedziała, że chociaż Żydzi mieli wówczas obywatelstwo polskie, inni Polacy nie traktowali ich jak współobywateli.

Stwierdziła, że podczas gdy polskie podziemie walczyło z Niemcami, przypadki, w których próbowano ratować Żydów lub karać Polaków za zabijanie Żydów, były rzadkie. W konferencji uczestniczył ambasador RP w Szwajcarii, Jakub Kumoch.

 - Liczba 200 tys. Żydów zamordowanych przez Polaków podawana przez prof. Grabowskiego powstała w oparciu o nieistniejące źródła. To nieetyczne - powiedział Jakub Kumoch. Skrytykował też prof. Jehudę Bauera za wypowiedź o „neobolszewizmie” w Polsce i rzekomym prześladowaniu prof. Grabowskiego.

Odpowiadając na zarzuty prof. Havi  Dreifuss oświadczył, że ratujący Żydów

polski dyplomata Aleksander Ładoś traktował ich tak samo jak innych obywateli RP.

Jak widać, kłamstwo o 200 tysiącach Żydów rzekomo zamordowanych przez Polaków, które sprokurował prof. Jan Grabowski, jest Żydom bardzo na rękę i powtarzają

je przy każdej okazji.

Kłamstwo Grabowskiego to kolejna cegiełka po kłamstwach

Aliny Całej, Pawła Śpiewaka i Jana Tomasza Grossa w budowaniu antypolskiej narracji służącej „przedsiębiorstwu holokaust”. Do tego dochodzi opowieść o rzekomych prześladowaniach  Barbary Engelking i Jana Grabowskiego.

Faktem jest, że przeciwko nim toczy się w Polsce proces, ale został on wytoczony z powództwa cywilnego za to, że w książce „Dalej jest noc” oszkalowali osobę, która ratowała Żydów. Wybiórcze podejście do źródeł historycznych i manipulacja tymi źródłami o znak rozpoznawczy pseudo-historyków z Centrum Badań nad Zagładą Żydów. Kłamstwa i manipulacje Barbary Engelking i Jana Grabowskiego zdemaskował m.in. polski historyk dr Piotr Gontarczyk, ale żydowscy profesorowie są ponad to. Hagada nie liczy się z faktami.

HAGADA

Hagada na święto Pesach jest żydowską książką mającą najwięcej wydań w historii (ponad 3500). W Polsce, po II Wojnie Światowej, opublikowane zostały jej trzy edycje: reprint wiedeńskiego wydania Hagady z roku 1927 (1991), "Hagada na Pesach" i "Pieśń nad Pieśniami" z obszernymi komentarzami pod redakcją Sachy Pecarica (2002) i "Hagada na Pesach" Stowarzyszenia 614. Przykazania (2007).

Hagada na święto Pesach opowiada i przypomina o Wyjściu Izraelitów z Egiptu i plagach, jakie spadły na Egipcjan. Opisuje powinności mieszkańców żydowskiego domu w dniu święta, wymienia obowiązkowe potrawy na sederowym stole oraz symboliczne znaczenie każdej z nich. Hagada podaje niezbędne do uczczenia święta modlitwy, ale także teksty wierszyków i wyliczanek dla dzieci.

Opracowanie Katarzyna Treter-Sierpińska "Głos" Torontu nr 11; 11 - 17 marzec 2020

7/. ZAPOMNIANY POLSKI HOLOCAUST

MORDY POLAKÓW

Nikt już nie pamięta o polskim Holocauście na Syberii i w Kazachstanie z udziałem Żydów w NKWD.

Polacy, kresowianie, wywiezieni przez okupantów sowieckich na Sybir stracili nie tylko swoich bliźnich, ale także domy, ziemie, rodzinne pamiątki, cały dobytek i groby, które pokrywa niepamięć, żeby wszelki ślad po umęczonych i pomordowanych zaginął.
Minęła 74. rocznica pierwszej masowej deportacji Polaków z polskich Kresów zajętych przez Sowietów 17 września 1939 r. na mocy paktu Ribbentrop - Mołotow o „sowiecko - hitlerowskiej przyjaźni". Należy stale przypominać najważniejsze zagadnienia tej ludobójczej operacji na Narodzie Polskim, która perfidią, rozmiarami i perfekcyjnym przygotowaniem przekroczyła znacznie rozmiary Holokaustu Żydów polskich. Niemcy w Holocauście (lata1939 – 1945) wymordowali ponad 3 miliony polskich Żydów, Sowieci zaś mordowali Polaków już od wczesnych lat 30. ub. w.
W czasie I i II okupacji sowieckiej w Polsce (lata 1939 – 1944) i w tzw. Polsce Ludowej, NKWD oraz Służba Bezpieczeństwa mordowały Polaków. Zważywszy na „nadreprezentację” Żydów w organach NKWD i SB, oraz na zatrudnianie w większości Żydów w aparacie bezpieczeństwa, również ich żydowskich mocodawców reżimu komunistycznego można mówić o żydowskich mordach na obywatelach polskich.
Polacy znają Holocaust Żydów polskich, Żydzi natomiast „nie znają” Holocaustu Polaków.

Współcześni Polacy edukowani od 1989 r. przez żydowską „Gazetę Wyborczą” nie znają „sowieckich akcji Syberia”. Nie znają również antypolskiej dywersji w Grodnie.

W latach 1937 - 1938 Moskwa szczegółowo zaplanowała i zarządziła
ludobójstwo, w którym szczególnie ucierpieli Polacy na sowieckiej
Białorusi i Ukrainie.

Działania takie miały za podstawę rozkaz operacyjny nr 00485 podpisany 11 sierpnia 1937 r. przez komendanta NKWD Jeżowa. Na mocy tego rozkazu od sierpnia 1937 do września 1938 r. wydano zaocznie ponad 700 tys. wyroków śmierci.

Nikołaj Iwanowicz Jeżow, ros. Николай Иванович Ежов (ur. 1 maja 1895 r. w Petersburgu, zm. prawdopodobnie 4 lutego 1940 r.) – szef NKWD w latach 1936–1938. Ludowy komisarz bezpieczeństwa państwowego. Jego nazwisko stało się synonimem stalinowskiego terroru („jeżowszczyzna”). Ze względu na okrucieństwo i niski wzrost (153 centymetry) otrzymał przydomek „krwawy karzeł”.

W okresie „wielkiej czystki”, z polecenia Józefa Stalina, w tajnym procesie, Jeżowa skazano na karę śmierci przez rozstrzelanie, a wyrok wykonano 4 lutego 1940 r.

Białoruski autor Jewgienij Gorelik w połowie lat 90. pisał:

„…Dzisiaj dla nikogo nie jest już sekretem fakt, że aresztowano, z reguły grupami, bardzo często całymi rodzinami, wyłącznie z powodu polskiego brzmienia imion lub nazwisk. Wystarczyło we wniosku o aresztowanie napisać słowo „Polak” aby wniosek natychmiast był zatwierdzony przez naczelników,
nawet jeżeli nie było w nim absolutnie żadnych argumentów, uzasadniających „winę” potencjalnego „wroga ludu…”.
Deportacje i zagłada całych narodów (współcześnie zwane „czystkami etnicznymi”) były stosowane w Rosji od dawna, m.in. deportacja ludności Nowogrodu w 1570 r. przez Iwana IV. Władcy czerwonej Rosji przejęli te metody i udoskonalili je.

Pierwsze deportacje za czasów Czeki kierowanej przez Feliksa Edmundowicza Dzierżyńskiego nie były zorganizowane. Skazanym rejonowy Komitet WCzKa (akronim nazwy radzieckiego organu czuwającego nad bezpieczeństwem państwa, odpowiedzialnego za represje w Rosji Sowieckiej w latach 1917–1922) wręczał postanowienie o zakazie pobytu w danym mieście; często sami decydowali o tym i przemieszczali się do nowego miejsca pobytu.
W latach 1927-34 OGPU (OGPU - Zjednoczony Państwowy Zarząd Polityczny– policja polityczna, zajmująca się również wywiadem i kontrwywiadem, działająca w ZSRR w latach 1922-1934) wprowadziła automatyczny wymóg deportacyjny po wyroku zsyłki do łagru czy więzienia, tzw. dobawkę (po zakończeniu kary skazany musiał spędzić z reguły 3 lub 5 lat poza rejonem dawnego zamieszkania).

Dopiero po 1934 r. NKWD, we współpracy z tajnymi służbami niemieckimi, po raz pierwszy na wielką skalę zorganizowało jednorazowy eksperyment przesiedlenia blisko 400 tys. Polaków z terenów przygranicznych w głąb Syberii. Akcje te były jednak słabo zorganizowane, rozciągnięte w czasie, pewnym grupom skazanych udało się uniknąć deportacji. Sowieckie służby specjalne wyciągnęły wnioski ze swych niepowodzeń i już w latach 1936-37 zabrały się za przygotowanie następnych masowych deportacji. Stalin cierpliwie czekał na okazję... Stał się nią pakt Ribbentrop - Mołotow i wybuch II wojny światowej, która zjednoczyła interesy brunatnego i czerwonego socjalizmu.

KATYŃ W WYDANIU GESTAPO I NKWD

Za deportacje Polaków Sowieci wzięli się metodycznie, bez pośpiechu. Pierwsze konferencje Gestapo – NKWD odbyte we Lwowie i w Krakowie nie dotykały w zasadzie tych problemów, dopiero trzecia konferencja w Zakopanem (luty 1940 r.) sprecyzowała wieloletnie kalkulacje Niemców i Sowietów w planowym wyniszczeniu Polaków. W czasie konferencji zakopiańskiej zapadła decyzja Gestapo i NKWD mordu oficerów polskich w Katyniu.
Sformułowano wówczas zarówno zasady niemieckiej „Sonderaktion", mającej na celu wyniszczenie polskiej inteligencji na terenie Generalnej Guberni, jak i sowieckie metody eliminacji polskich elit na Kresach.

Bilans tych poczynań był dla Polaków szczególnie bolesny. W okresie „sowiecko-niemieckiej przyjaźni", na Polaków wydano ponad 100 tys. wyroków śmierci trybem zwykłym oraz 24,3 tys. trybem spec - katyńskim. 6.543 doły śmierci zapełniły się ofiarami polskimi.

SOWIECKIE DEPORTACJE POLAKÓW

Zrealizowano cztery wielkie ciągi deportacji, w których wywieziono, wedle różnych szacunków, od 1,5 do 2 mln obywateli polskich, z których przeżyło do 1945 r. zaledwie 500 tys.

Na przykład na Białorusi dla celów deportacyjnych powołano 37 operacyjnych jednostek terenowych z ogólną ilością 4.005 „trójek deportacyjnych", zatrudniono 16.279 funkcjonariuszy, wśród których 11.674 osoby sprowadzono ze wschodnich obwodów republiki. Kadra 120 tys. „centralnych politruków" dbała o należyte przeszkolenie dowódcy takiej „trójki", a także o sprawdzenie „powołanych do akcji" członków partii, milicji, wojska i lokalnych aktywistów Komsomołu, organizacji ukraińskich i żydowskich.
Do jednego wagonu zaplanowano załadowanie 10 rodzin, co oznaczało umieszczenie tam około 50 osób. Eszelon z deportowanymi, zgodnie z instrukcją, miał się składać z 55 wagonów, ale przewidziano „zwiększenie stanu do 75 wagonów z zapasów własnych".
Każdemu takiemu eszelonowi, złożonemu z krytych bydlęcych wagonów towarowych, miał towarzyszyć jeden wagon osobowy dla eskorty oraz jeden wagon sanitarny. Do eszelonu przydzielony był felczer i 2 pielęgniarki. Teoretycznie deportowanym miano raz dziennie wydawać gorący posiłek i 800 gramów chleba, ale ten punkt instrukcji bodajże nigdzie nie był realizowany.

„Dostawy" ograniczały się tylko do kilku kubłów gorącej wody i paru bochenków chleba na wagon, a co kilka dni jakiejś mało jadalnej zupy.
Wielka jest skala niegodziwości i ludobójstwa popełnionego na Polakach. Ofiara ich życia nie może być nigdy zapomniana. Dali przecież kształt naszej wolności. Ludobójstwo komunistyczne na milionach Polakach jest zbrodnią dotąd nie ukaraną i nie potępioną. Obrona naszej cywilizacji wymaga nie tylko programów walki z biedą, ale też pamięci, zdemaskowania i wreszcie ukarania zbrodni wszystkich socjalizmów.
Po wkroczeniu Armii Czerwonej do Polski już w pierwszych tygodniach sowieckiej okupacji dochodziło do aktów zbrodni wojennych i zbrodni przeciw ludzkości – ludobójstwa. Rozstrzeliwano przede wszystkim polskich jeńców wojennych, a nawet uczniów i harcerzy.

Mordowano Polaków cywilów w celach rabunkowych.
Ludobójstwem, które Sowiety zaplanowały na dłuższy okres czasu, były
wywózki ludności cywilnej na Sybir. Warto wspomnieć , że
oprócz Syberii, Polacy byli zsyłani także do Kazachstanu. Ludność
polską wywożono na Sybir i do Kazachstanu w czterech tzw. ciągach deportacji oraz podczas „nocy Sierowa i Canawy”.

W nocy 9 grudnia 1939 r. ("noc Sierowa i Canawy") wywieziono - przeważnie do więzień - 4.805 Polaków.

Wywózki odbywały się w skandalicznych warunkach higienicznych oraz
wbrew wszelkim wartościom humanitarnym. Deportowani mieli tylko od 15 do
20 minut na spakowanie swojego dobytku.

Czasami, jeżeli konwojentom bardzo się spieszyło, czas ten ulegał skróceniu. Każdy mógł zabrać jedną walizkę o wadze nie przekraczającej 10 kg. Ludzi stłaczano w wagonach przeznaczonych do przewozu bydła, z zadrutowanymi małymi okienkami pod dachem. W kącie wagonu stał mały piecyk, tzw. koza.

Opału było bardzo mało albo w ogóle nie było. Za sanitariat uznana została wycięta w podłodze dziura. Cały skład zatrzymywał się bardzo rzadko i to najczęściej w szczerym polu. Pozwalano wówczas oczyszczać wnętrze wagonu z ciał zmarłych oraz rozdawano gorącą wodę tzw. (kipiatok).

Wycieńczeni taką podróżą ludzie przybywali do łagrów, kolonii
pracowniczych lub kołchozów, w których panowały również ciężkie warunki.

Jak wielką liczbę istnień ludzkich pochłonął Sybir obrazuje fakt, że z 3 tysięcy Polaków zesłanych do łagrów na Czukotce nie przeżył nikt. Pomimo tego, strona rosyjska dalej nie jest skłonna do uznania tego za zbrodnię ludobójstwa (genocide).

Współcześnie Polacy nie znają liczby ofiar naszych dzieci, które zginęły na Syberii z głodu i zimna oraz hekatomby ofiar zsyłek, więzień i łagrów sowieckich. A przecież do tych ofiar przyczynili się w dużej mierze Żydzi z NKWD.

Dlaczego dotąd oficjalne koła żydowskie nie potępiły jawnej zdrady i innych zbrodni, jakich wobec Polski i obywateli polskich dopuszczali się Żydzi z NKWD, a później z SB przez cały czas okupacji sowieckiej w Polsce?

PROTEST GANERAŁA WŁADYSŁAWA SIKORSKIEGO

Gen. Władysław Sikorski 11 czerwca 1942 roku zwrócił się do Agencji Żydowskiej organu wykonawczego Światowej Organizacji Syjonistycznej:

http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awiatowa_Organizacja_Syjonistyczna

Dlaczego (...) dotąd oficjalne koła żydowskie nie potępiły jawnej zdrady i innych zbrodni, jakich się wobec Polski i polskich obywateli dopuszczali przez cały czas okupacji sowieckiej?
(Gen. Władysław Sikorski, 11 czerwca 1942 r.)

UDOKUMENTOWANE ZEZNANIA ŚWIADKÓW

ZAMORDOWANIE POLAKÓW W BRAŃSKU

Zbigniew Schulz, lwowianin w liście do prof. Jerzego Roberta Nowak 28 marca 1996 r.:
Historyk Zbigniew Romaniuk, stwierdził, że „Główna Komisja Badań Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu” bada sprawę szokującego mordu na 40 osobach z Ciechanowca, Brańska i otaczających je terenów.

W czerwcu 1941 r., dosłownie na godziny przed wejściem Niemców do Brańska, sowieckie NKWD w towarzystwie dwóch żydowskich policjantów z Brańska eskortowało tę grupę do więzienia w Białymstoku.

Po drodze natrafili na działania wojenne i zostali zmuszeni do odwrotu. Blisko wioski Folwarki Tylwickie, niektórych więźniów rozstrzelano, innych z braku kul zabito bagnetami i kolbami karabinów.

Ponadto wiadomo, iż wśród zamordowanych 23 czerwca 1941 r. w Folwarkach Tylwickich były nauczycielki, m.in. Helena Zaziemska - Szlezinger oraz przedsiębiorca, Ignacy Płoński.

MORDY POLAKÓW W GRODNIE

„…W pierwszych czołgach, atakujących Grodno znajdowali się grodzieńscy Żydzi, którzy uciekli do Rosji Radzieckiej przed wybuchem drugiej wojny światowej.

Widziano wówczas w sowieckich czołgach znanych grodzieńskich Żydów, m.in. Aleksandrowicza, Lipszyca, Margulisa i innych. Wskazywali oni załogom sowieckich czołgów strategiczne punkty w mieście…”.

Inwazję na Grodno późnym wieczorem z 18 na 19 września 1939 roku
wspomina Jan Siemiński, harcerz:

“…Nim jeszcze nastąpiła obrona Grodna przed wojskami sowieckimi, wybuchła w mieście zakrojona na szeroką skalę dywersja komunistycznej piątej kolumny.
Złożona była ona prawie wyłącznie z miejscowych Żydów, którzy w 1939 roku stanowili połowę ludności miasta.”

Od 17 września 1939 r. część ludności żydowskiej na Kresach entuzjastycznie
witała wojska sowieckie, masowo zapełniała szeregi tworzonej przez
okupantów „milicji ludowej”, denuncjowała i aresztowała licznych Polaków.

Istnieją na ten temat setki czy wręcz tysiące świadectw.

ANTYPOLSKA DYWERSJA W GRODNIE

Prof. Jerzy Robert Nowak„ Przemilczane zbrodnie na Polakach” „Antypolska dywersja w Grodnie”.

„…Szczególnie groźną dywersję zbrojną przeciwko wojskom polskim stanowili żydowscy komuniści w Grodnie. Pod względem skali wydarzeń i zagrożenia dla wojsk polskich można by ją porównywać z dywersją niemiecką w Bydgoszczy, tyle ze jest dotąd prawie zupełnie nie uwzględniana w syntetycznych opracowaniach historii Polski drugiej wojny światowej i w podręcznikach szkolnych.

A był to niezwykle wymowny przykład zdradzieckiego zachowania się wobec Polski ze strony części mniejszości narodowej, opartego na zmasowanych atakach „z za węgla" na walczące w obronie Ojczyzny wojsko polskie.

Podobnie jak w Bydgoszczy Polacy w Grodnie bardzo ciężko zapłacili za stłumienie antypolskiej rebelii - przez cale tygodnie, a nawet miesiące, trwały wyłapywania polskich obrońców Grodna, przy ogromnie aktywnej pomocy komunistów Żydów – donosicieli. Najbardziej „bojowy” okazał się jednak ów żydowski odłam komunistyczny w Grodnie, który doprowadził tam do powstania…”.

Z MONOGRAFII PROF. RYSZARDA SZAWŁOWSKIEGO

Ryszard Szawłowski lub Richard Szawlowski (ur. 23 listopada 1929 r. w Wilnie) ps. Karol Liszewski - polski politolog, specjalista z zakresu prawa międzynarodowego, historyk.

„(…) Żydzi w Kołomyi pomogli załogom trzech czołgów sowieckich rozbroić tamtejszą kompanię policji i Straży Granicznej. W dniu 19 września 1939 r. żydowscy dywersanci częściowo opanowali miasto i „rozprawiali” się z miejscową Policją Państwową, mordując jej funkcjonariuszy.

Kiedy na chwilę zatrzymał się samochód, w którym jechało dwóch oficerów i
kierowca, z pobliskich domów wybiegła grupa uzbrojonych Żydów, wyciągnęli
żołnierzy i zakatowali ich, a później ciała ich porąbali siekierą i poukładali
na ulicy, wskazywali też Sowietom uciekających Polaków.

Miejscowi Żydzi garnęli się tłumnie do szeregów sowieckiej milicji i NKWD, wraz ze swoimi zwolennikami brali udział w wyłapywaniu polskich żołnierzy, działaczy i studentów, którzy się zgłosili do obrony miasta. Były serie egzekucji w całym Grodnie. Na mieście porozwieszali czerwone sztandary, nawet na dzwonnicy kościelnej niedaleko rynku. Żydowscy milicjanci pomagali Sowietom między innymi poprzez pilnowanie i eskortowanie wziętych do niewoli polskich żołnierzy i rozbrajanie ich.

8/. CZAS APOKALIPSY

CZAS APOKALIPSY

"SONDERACTION LEMBERG"

KTO ZAMORDOWAŁ PROFESORÓW LWOWSKICH?

W sobotę 4 lipca 2020 roku obchodzić będziemy 79 rocznicę kaźni profesorów lwowskich wyższych uczelni dokonanej na zboczu Kadeckiej Góry, obok ul. Wuleckiej, tzw. Wzgórz Wuleckich we Lwowie.

W miejscu zbrodni gdzie istniał krzyż brzozowy postawiono skromny krzyż metalowy na niewielkim betonowym cokole, aby w terminie późniejszym, zamiast należytego upamiętnienia męczeństwa pomordowanych naukowców właściwym pomnikiem, wykonać tablice z wyrytymi nazwiskami pomordowanych profesorów, nie rozumiem dlaczego akuratnie w języku ukraińskim współwykonawców mordu.

Każdego roku odbywa się w tym miejscu krótkie nabożeństwo, po którym jako część oficjalną stanowią przemówienia. Nie ma wspomnień rodzin pomordowanych, nie istnieją groby straconych profesorów, jako, że nastąpiło w październiku 1943 roku całospalenie zwłok.

W 1943 roku na rozkaz Heinricha Himmlera utworzono specjalne brygady, których zadaniem było niszczenie śladów masowych morderstw oraz ostateczne likwidowanie gett  żydowskich.

Do dzisiaj, nawet pracami historycznymi, chroni się ukraińsko - nirmircki batalion "Nachtigall" (po polsku Słowiki) wykonawców tego zbiorowego mordu dokonanego na 45 profesorach lwowskich wyższych uczelni.

8 października 1943 roku jedna z takich grup (tzw. Sonderkommando 1005, które tworzyli Żydzi z obozu Janowskiego, zwanego przez nich uniwersytetem zbirów, odkopała grób rozstrzelanych w 1941 roku lwowskich profesorów.

9 października w święto Jom Kipur (Sądny Dzień) w obozie znajdującym się w lesie Krzywczyńskim podpalono kolejny stos ponad dwóch tysięcy następnych pomordowanych, po czym popiół rozsiano po lesie i okolicznych polach.

Więźniowie "Brygady Śmierci" chcąc rozpoznać zwłoki, szukali dokumentów. Odnaleźli m. in. przedmioty należące do profesorów Włodzimierza Stożka i Tadeusza Ostrowskiego.

Dane te podał Leon Weliczker, jedyny któremu udało się zbiec z „Brygady Śmierci” w spisywanym przez siebie pamiętniku.

Relacjonował on dalej:

„ziemia była sucha, więc trupy nie były rozłożone, ubrania mało zbutwiałe. Z ubrań było widać, że to ludzie z lepszej sfery. U jednego wystawał złoty kieszonkowy zegarek z ładnym łańcuszkiem, u innych wypadły złote pióra”.

Zwłoki wywieziono do lasu Krzywczyńskiego, dorzucając je do ogromnego stosu z innych masowych grobów.

Istnieje domniemanie, że w lesie Krzywczyńskim, spalono zwłoki mojego ojca doc. med. Maurycego Mariana Szumańskiego, asystenta prof. Adama Sołowija na Uniwersytecie im. Jana Kazimierza .Prof. med. Adam Sołowij 82-letni, był najstarszą ofiarą tej okrutnej zbrodni.

Mój Ojciec został aresztowany przez Gestapo   4 listopada 1941 roku w swoim (naszym) mieszkaniu przy ul. Jagiellońskiej 4 we Lwowie i osadzony w więzieniu przy ul. Łąckiego we Lwowie wraz z innymi lwowskimi intelektualistami.

Być może został rozstrzelany w drugiej egzekucji na dziedzińcu Zakładu Abrahamowiczów, a zwłoki z tej egzekucji wywieziono ciężarówką za miasto, gdzie spalono je w pobliskim lesie, jak dwa tysiące innych ofiar.

W ten sposób niemieccy naziści i ich ukraińscy kolaboranci - wspólnicy zbrodni, nauczeni odkryciem stalinowskich dołów śmierci w Katyniu, usiłowali zatrzeć ślady własnych zbrodni. Podpalony stos, zawierający około dwa tysiące zwłok, pochłonął ciała lwowskich uczonych i ich towarzyszy. Popiół przesiany ze spalonych zwłok i zmielone resztki kości rozrzucono na pobliskich polach.

Specjalistą w tuszowaniu tych zbrodni batalionu "Nachtigall" jest historyk niemiecki Dieter Schenk, który w swojej pracy „Noc morderców”, usiłuje udowodnić niewinność batalionu „Nachtigall”, równocześnie podając:

„Jako Niemiec wstydzę się nie tylko za zabijanie niewinnych ludzi, ale także za sądownictwo powojennych Niemiec, które uczyniło wszystko, aby mordercy nie ponieśli kary”.

Jednak w wywiadzie udzielonym „Rzeczpospolitej” red. Aleksandrze Solarewicz „Nieukarani zbrodniarze” („RP” 03. 12. 2011 r.) Dieter Schenk przyznaje iż zbrodni

4 lipca 1941 r. na Wzgórzach Wuleckich we  Lwowie dokonali Ukraińcy z Niemcami:

"Rzeczpospolita" - Kto zidentyfikował najważniejszych sprawców?

Dieter Schenk - Pani Karolina Lanckorońska, która została aresztowana przez dwóch oficerów SS. Jednym z nich był Hans Krüger. Powiedział do niej:

„Ci profesorowie to było moje dzieło. Rozstrzelałem ich w jakiś dzień tygodnia o czwartej”.

Jedynym, który przeżył „noc morderców“, był profesor Franciszek Groër. Po wojnie w zeznaniach podał nazwiska sprawców należących do SS, którzy uprowadzili go z mieszkania. Byli to: Hacker, Köllner, Keller. Według ustaleń Centrum im. Szymona Wiesenthala, dowodził egzekucją SS-Unterführer, Walter Kutschmann. Komando składało się z pięciu folksdojczów – członków SS oraz dwóch ukraińskich policjantów. Dwie osoby strzelające z SS to – jak miał ustalić Wiesenthal „z pewnością” – bracia Johann i Wilhelm Maurer.

Historycy udowodnili, iż egzekucji profesorów lwowskich wyższych uczelni na Wzgórzach Wuleckich dokonali żołnierze niemiecko - ukraińskiego batalionu "Nachtigall". Jednostkę utworzono pod dowództwem niemieckim por. Hansa-Albrechta Herznera. Zastępcami dowódcy byli: por. Theodor Oberländer – oficer łącznikowy Abwehry z pułkiem Brandenburg i nacjonalista ukraiński zbrodniarz Roman Szuchewycz ("Taras Czuprynka").

Roman Szuchewicz „wsławił się" m.in. strzałem w tył głowy w 1926 roku przy ulicy Królewskiej  we Lwowie wykonując swój wyrok śmierci na osobie kuratora ziemi lwowskiej Stanisława Sobińskiego. Stanisław Sobiński (ur. 12 czerwca 1872 w Złoczowie, zamordowany 19 października 1926 we Lwowie) – polski pedagog, społecznik, kurator okręgu szkolnego lwowskiego.

Stanisław Sobiński zginął wskutek zamachu 19 października 1926 ok. godz. 18:15 na ulicy Królewskiej we Lwowie, zastrzelony przez zamachowców z Ukraińskiej Organizacji Wojskowej (UWO) Bohdana Pidhajnego i Romana Szuchewycza. Zamachu dokonano w obecności żony Sobińskiego.

Według Ryszarda Torzeckiego organizatorem tego zamachu był komendant krajowy UWO Julijan Hołowinskyj.

22 października 1926 r. Stanisław Sobiński został pochowany na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie, po uroczystym pogrzebie gromadzącym ok. 10 tys. osób, w którym rząd polski reprezentował minister spraw wewnętrznych Felicjan Sławoj Składkowski.

„Taras Czuprynka" sprawował wówczas urząd referenta bojowego OUN-UPA. Był jednym z organizatorów zamachów na posła Tadeusza Hołówkę zamordowanego w Truskawcu w 1930 roku, Bronisława Pierackiego - ministra spraw wewnętrznych, oraz szeregu policjantów.

Zabójstwo Bronisława Pierackiego, polityka sanacji, ministra spraw wewnętrznych w rządzie Leona Kozłowskiego miało miejsce 15 czerwca 1934 przed budynkiem Klubu Towarzyskiego przy ulicy Foksal w Warszawie. Bronisław Pieracki został zastrzelony przez członka Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), Hryhorija Maciejkę. Przewieziono go do szpitala, ale zmarł tego samego dnia.

Poseł Tadeusz Hołówka zginął w Truskawcu zamordowany przez nacjonalistów ukraińskich (Dmytro Danyłyszyn i Wasyl Biłas) z OUN. Decyzję o zamachu podjęła trójka Iwan Gabrusewycz - Roman Szuchewycz - Zenon Kossak.

Na elewacji bocznej polskiej szkoły powszechnej im. św. Marii Magdaleny we Lwowie istnieje żeliwna płaskorzeźba - reliew, poświęcona mordercy OUN-UPA Romanowi Szuchewyczowi „Tarasowi Czuprynce”, którą uważam za prowokację uwłaczającą polskiej racji stanu. Dyrektor szkoły nie protestował, jak również władze Rzeczypospolitej Polskiej.

Armia niemiecka wkroczyła do Lwowa 30 czerwca 1941 roku wypierając z niego pierwszych sowieckich okupantów.

Niemcy we Lwowie witani byli gorąco przez  Ukraińców i Żydów.

Już następnego dnia do miasta weszło Einsatzkommando pod dowództwem SS- Brigadenfurhera dra Eberharda Schongartha, człowieka osławionego akcją aresztowania profesorów krakowskich (Sonderaction Krakau), w dniu 6 listopada 1939 roku.

Równocześnie z oddziałami niemieckimi do miasta wkroczył ukraiński batalion SS "Nachtigall" pod dowództwem Theodora Oberlaendera. Grupa Schongartha rozpoczęła swoją działalność już następnego dnia po wkroczeniu do Lwowa, ściśle według zaleceń Hitlera:

"Polacy będą mieli tylko jednego Pana - Niemców. Dwaj panowie obok siebie nie mogą, i nie powinni istnieć. Dlatego wszystkich przedstawicieli polskiej inteligencji należy zgładzić".

Generalny gubernator Hans Frank w przemówieniu do SS i policji w dniu

30 maja 1940 roku powiedział:

" Nie da się opisać ile mieliśmy zawracania głowy z krakowskimi profesorami. Gdybyśmy tę sprawę  (Sonderaktion Krakau) załatwili na miejscu miałaby ona całkiem inny przebieg.

Proszę więc panów usilnie, by nie kierować już nikogo do obozów koncentracyjnych w Rzeszy, lecz podjąć likwidację na miejscu, względnie wyznaczyć karę zgodnie z przepisami. Każdy inny sposób stanowi obciążenie dla Rzeszy i dodatkowe utrudnienie dla nas. Posługujemy się tutaj (Sonderaktion Lemberg) całkiem innymi metodami, które będziemy stosować nadal".

Pierwszym aresztowanym wśród inteligencji polskiej w dniu 2 lipca 1941 roku we Lwowie był pięciokrotny premier Rzeczpospolitej Polskiej prof. Kazimierz Bartel.

Niemcy posiadali imienne listy osób przeznaczonych do likwidacji, sporządzone przez ukraińskich studentów - nacjonalistów, dokonywane z książek telefonicznych na zlecenie morderców z batalionu "Nachtigall".

Aresztowani po rewizji, tzn. grabieży pieniędzy i wartościowych przedmiotów przewożeni byli do Bursy im. Abrahamowiczów na szczycie Góry Kadeckiej -  Wzgórz Wuleckich.

Tam po krótkim przesłuchaniu wprowadzani byli grupami na pobliskie wzgórze Wuleckie i rozstrzeliwani przez niemiecko - ukraiński batalion Nachtigall.

Zbocza wzgórza stanowią górną część Góry Kadeckiej, powyżej ulicy Wuleckiej.

Istnieją opisy świadków mordu obserwujących egzekucję z okien pobliskich zabudowań.

Wstrząsająca jest relacja prof. Franciszka Groëra, wybitnego lwowskiego pediatry, który ocalał, dzięki temu, iż żona profesora była Angielką.

Franciszek Józef Stefan Groër (ur. 19 kwietnia 1887 w Bielsku, zm. 16 lutego 1965 w Warszawie) - polski lekarz pediatra, profesor Uniwersytetu im.Jana Kazimierza we Lwowie, dyrektor Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie.

Oto fragmenty owej relacji:

"…brutalnie popychając wtłoczono nas do budynku i ustawiono w korytarzu twarzą do ściany. Jeżeli ktoś się poruszył, uderzali go kolbą lub pięścią w głowę.

Była może 12.30 w nocy, a stałem tak nieruchomo do godziny 2 00. Mniej więcej co 10 minut z piwnicy budynku dobiegał krzyk i odgłosy wystrzałów.

Wezwano mnie jako dziesiątego, może dwunastego z rzędu. Jednym z zabitych w Bursie był młody inżynier Adam Ruff, zabrany wraz z matką i ojcem z mieszkania profesora Ostrowskiego.

Gdy w trakcie przesłuchania doznał ataku epileptycznego, rozwścieczony oficer niemiecki bez wahania zastrzelił go. Krwawiące zwłoki wynieśli później czterej profesorowie, prowadzeni na własną egzekucję, a matce Ruffa i profesorowej Ostrowskiej kazano zmyć krew z posadzki Bursy…"

Około 3 rano 4 lipca 1941 roku, w płaskiej wnęce na stoku wzgórza żołnierze batalionu wykopali prostokątny dół. Miał on kilkanaście metrów kwadratowych i był przedzielony w poprzek nie przekopanym wałem.

Skazanych przyprowadzano z Bursy i ustawiono na płaskiej części zbocza, prawdopodobnie tam, gdzie obecnie znajduje się krzyż i tablice z nazwiskami pomordowanych.

Po obu stronach grupy stali żołnierze ukraińscy i niemieccy oficerowie z rewolwerami w ręku. Skazanych sprowadzano kilkanaście metrów niżej do miejsca egzekucji. Pluton egzekucyjny składał się z 4 - 6 umundurowanych Ukraińców. Skazanych czwórkami ustawiano na wale.

Po salwie plutonu wszyscy, przodem lub tyłem wpadali do dołu. Wśród rozstrzelanych 4 lipca były 4 kobiety i ksiądz. Ostatnią rozstrzelaną była kobieta w długiej czarnej sukni. Schodziła sama, słaniając się.

Gdy przyprowadzono ją nad jamę pełną trupów, zachwiała się, ale oficer przytrzymał ją, żołnierz strzelił i wpadła do jamy.

Po egzekucji żołnierze zdjęli płaszcze, zakasali rękawy i łopatami zasypywali grób. Następnie ubito ziemię. Robiono to ostrożnie, aby się nie zabrudzić, bo ziemia była silnie zbryzgana krwią.

Niektórzy skazani mogli zostać zasypani żywcem, gdyż po salwie nie dobijano rannych. Zamordowano wtedy 40 osób, a dzień później dalsze dwie. Najstarszy miał w chwili rozstrzelania 82 lata. Dopiero 26 lipca 1941 roku zgładzono prof. Politechniki Lwowskiej Kazimierza Bartla - trzykrotnego premiera Rządu II Rzeczypospolitej.

Aresztowany najwcześniej, bo 2 lipca, przebywał w więzieniu na Łąckiego do 26 lipca, gdzie usiłowano zrobić z niego konfidenta gestapo. Profesor Kazimierz Bartel oddał życie z honorem.

Na Wzgórzach Wuleckich ukraińsko - niemieccy zbrodniarze pomordowali 45 polskich uczonych.

Batalion "Nachtigall" wchodził w skład Legionu Ukraińskiego, utworzonego przez hitlerowców z ukraińskich nacjonalistów.

Batalion ubrany był w mundury niemieckie stąd dociekania, iż byli to wyłącznie niemieccy żołnierze.

W okresie poprzedzającym wojnę ze Związkiem Sowieckim był specjalnie szkolony do zadań sabotażu i dywersji w Neuhammer.

Szkolenia te nadzorował osobiście profesor niemieckiego uniwersytetu im. Karola IV w Pradze, dziekan wydziału nauk politycznych, porucznik Abwehry - Theodor Oberlaender.

Po zajęciu Lwowa przez Niemców nastąpił szczególnie okrutny pogrom ludności, zwłaszcza żydowskiej. Na terenie Lwowa działały niezależnie od siebie - dwie grupy: jednostki Abwehry, wspomagane przez nacjonalistów ukraińskich z batalionu "Nachtigall", formacje Sicherheistdienstu, wspomagane przez milicje ukraińską i oddziały Wehrmachtu.

Milicja ukraińska występująca po cywilnemu, jedynie z żółto - niebieskimi opaskami na ramionach stanowiła organ terroru samozwańczego rządu Stećki, powołanego do życia dekretem wodza Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, Stepana Bandery.

Po wybuchu wojny niemiecko - sowieckiej Lwów został zajęty przez hitlerowców jak wspomniałem 30 czerwca 1941 roku, lecz już na 7 godzin przed zajęciem miasta przez dywizję strzelców alpejskich wkroczyła do miasta niemiecko-ukraińska grupa Abwehry, pozostająca pod osobistym dowództwem Theodora Oberlaendera.

W skład grupy oprócz oddziałów wojska i policji niemieckiej wchodził również batalion ukraiński "Nachtigall" pod dowództwem Romana Szuchewicza - "Czuprynki" i por. Herznera z oficerami będącymi w ścisłym kontakcie ze Stepanem Banderą, Iwanem Hryniochem i Jurijem Łopatynśkim, a także grupą cywilów z kierownictwa radykalnego skrzydła OUN: Jarosławem Stećko, Iwanem Radłykiem, Stepanem Pawłykiem, Stepanem Łemkowśkym, Dmytro Jaciwem.

Nastały straszne, tragiczne dni i noce dla miasta. Ślepa nienawiść, okrucieństwo, bestialstwo zaczęły prześcigać się w masowych zbrodniach na bezbronnej, niewinnej ludności Lwowa - wspomina tamte dni prof. Jacek Wilczur świadek tamtych wydarzeń.

Morderstwa pojedyncze i grupowe rozpoczęły się nazajutrz po zajęciu Lwowa przez hitlerowców. Razem z Niemcami wkroczyli do Lwowa Ukraińcy w mundurach niemieckich.

Była to grupa wyjątkowo wrogo odnosząca się do w stosunku do ludności polskiej i żydowskiej. Ich to właśnie nazywano "Ptasznikami"(Słowiki). Nazwa ta pochodziła od symboli ptaków wymalowanych na jej wozach i motocyklach.

Powszechnie wiadomo było, iż grupy nacjonalistów ukraińskich, ukraińska milicja i Niemcy dokonują aresztowań z uprzednio przygotowanych list.

Aresztowano w pierwszych dniach inteligencję - profesorów, artystów, nauczycieli szkół powszechnych, młodych księży.

Aresztowanych wożono do gmachu gestapo przy ulicy Pełczyńskiej, do Brygidek, do więzienia przy ul. Łąckiego, lub więzienia na Zamarstynowie. Osoby aresztowane już wieczorem 30 czerwca i w następne dni wywożono do kilku miejsc i rozstrzeliwano. Aresztowanych bito przed egzekucją.

Miejscami straceń były Winniki pod Lwowem, Wzgórze Kortumówki, Żydowski Cmentarz, ul. Zamarstynowska. Egzekucje masowe (pogromy Polakow i Żydów) trwaly do 2 lipca.

Później nadal trwały egzekucje poszczególnych osób i grup. Mówiono, iż „Ptasznicy" mordowali czterema sposobami: rozstrzeliwali, zabijali młotem, bagnetem, bądź bili, aż do zabicia.

Od ludzi którzy byli świadkami aresztowań zamieszkałymi przy ul. Arciszewskiego, Kurkowej, Teatyńskiej, Legionów i Kazimierzowskiej wiadomo było, iż "Ptasznicy" w czasie aresztowań nosili mundury Wehrmachtu kończy swą opowieść prof. Jacek Wilczur.

A tymczasem ?

Nieopodal kościoła św. Elżbiety we Lwowie stoi pomnik ludobójcy i polakożercy Stepana Bandery, ul. Leona Sapiehy we Lwowie nosi nazwę Stepana Bandery, a b.prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko wyniesiony do prezydentury przez Wałęsę i Kwaśniewskiego weteranom OUN - UPA przyznaje prawa kombatanckie, przywożąc wcześniej garść ukraińskiej /? - czytaj lwowskiej/ ziemi która urodziła Jacka Kuronia na jego grób, równocześnie określając Kuronia jako wielkiego Polaka i wielkiego Ukraińca!

                          Aleksander Szumański "Lwowskie Spotkania"

9/. OPERACJA ANTYPOLSKA NKWD 1937 – 1938

NIEZNANI ŻYDOWSCY KACI NKWD W LATACH 1937 – 1938

Dzięki wydanej niedawno książce doktora Tomasza Sommera „Operacja antypolska NKWD 1937-1938”, nieznani kaci Polaków już będą znani.

Operacja Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych ZSRS dotycząca Polaków była jedną z zaplanowanych ludobójczych operacji tego ludowego komisariatu przeprowadzanych w czasie Wielkiego Terroru, którego ofiarą padło w latach 1936–1938 co najmniej 8 milionów obywateli ZSRS.

Była to jednocześnie największa liczebnie operacja NKWD dotycząca zbiorowo (w formie oficjalnej) członków konkretnej narodowości, w tym wypadku narodu polskiego.

Akcja objęła wszystkich Polaków, bez względu na przynależność klasowo-społeczną, decydowała narodowość.

Wśród zamordowanych i deportowanych ze względu na narodowość polską byli

Polacy, mieszkańcy dawnego terytorium Rzeczypospolitej  Polskiej  na wschód od granicy państwowej II RP, ustalonej w 1921 r. traktatem ryskim (od grudnia 1922 r. granica pomiędzy Polską a ZSRS), członkowie Polskiej Organizacji Wojskowej (POW), wszyscy polscy jeńcy po wojnie polsko-bolszewickiej znajdujący się jeszcze w ZSRS, aresztowani wg specjalnej listy. Wielu z nich przypisano przynależność do organizacji, chociaż nigdy nie byli członkami POW.

Książka Tomasza Sommera „Operacja antypolska NKWD 1937 – 1938” odkrywa wiele białych plam martyrologii narodu polskiego i zapewne posłuży historykom do dalszych badań operacji masowych zagłady Polaków w ZSRS w okresie lat 1937 – 1938.

Ludobójstwo dokonane w ZSRS w latach 1937 – 1938 w wyniku którego zginęło ok. 200 tysięcy spośród prawie miliona tamtejszych Polaków, nie posiada jeszcze pełnej historiografii, stąd dr Tomasz Sommer socjolog w PAN podjął się opracowania monografii tego ludobójstwa.

Operację zleciło Biuro Polityczne KC WKP(b) pod przewodnictwem Józefa Stalina, a przeprowadził ją ówczesny szef NKWD Nikołaj Jeżow, przy pomocy ściśle tajnego rozkazu 00485. Operacja polska NKWD była drugą pod względem ilości ofiar częścią sowieckiego Wielkiego Terroru.

ANTYPOLSKA PROPAGANDA

W moskiewskiej „Prawdzie” w roku 1937 ukazał się tekst: „Antysowieckie wystąpienia w polskim sejmie”. W taki sposób propaganda sowiecka przygotowywała grunt w zamiarze przeprowadzenia zaplanowanej operacji mordu Polaków zamieszkałych wówczas w ZSRS, w czasie gdy polscy posłowie debatowali nad losem polskiej mniejszości w Związku Sowieckim.

„Prawda” zacytowała wystąpienie posła polskiego parlamentu Walewskiego, który powiedział:

„Niezwykle ciężko jest mówić o losie 1.500 tys. Polaków w Związku Sowieckim. Żadne prawa człowieka tam nie obowiązują. Wszystkie stosunki międzyludzkie w Związku Sowieckim są tak dalekie od obowiązujących zgodnie z wszelkimi zasadami kultury, że rozmowa na ten temat w zasadzie jest bezsensowna”.

W komentarzu do owego wystąpienia polskiego parlamentarzysty „Prawda” m.in. podała:

„…Rzeczywiście trzeba dysponować bezgraniczną nachalnością żeby oświadczyć, że sowieccy Polacy są pozbawieni wszelkich praw… Niezbyt szanowny obywatel Walewski, pomagający w sejmie ministrowi Beckowi opisywać "istotne sukcesy" polskiego ministerstwa spraw zagranicznych, zdaje się posiadać tę cechę w pełnym wymiarze… W ZSRS szczęśliwie żyją i uczciwie pracują dla dobra swojej socjalistycznej ojczyzny setki tysięcy pracujących Polaków. Tysiące polskich stachanowców i szturmowców razem z rosyjskimi, ukraińskimi i innymi budowniczymi socjalizmu wznoszą gigantyczne fabryki, budują nowe miasta, podwyższają powodzenie kołchozów i sowchozów, umacniają ojczystą Armię Czerwoną, ubogacają swoimi talentami socjalistyczną kulturę…”

Według autorów „Prawdy” Polska jest przesiąknięta antysowieckością, o czym miał świadczyć m.in. fakt z 11 lutego 1937 roku, pobicia sowieckiego marynarza Niewzorowa ze statku „Leonid Krasin” przez policję polską w Gdyni, rzekomo nakazującą marynarzowi „wykonanie znaku krzyża”, a gdy nie chciał tego uczynić, wykręcono mu ręce, bito po twarzy i grożono rozstrzelaniem.

Autorzy „Prawdy” stwierdzają, że w Polsce ciężko się żyje pod naciskiem faszystowskiego reżimu i konkludują:

„ Niech polski faszystowski reżim nie zapomina, że nie jest możliwym bezkarne obrażanie obywateli sowieckich”.

Oczywiście troska polskiego parlamentu o losy Polaków w Związku Sowieckim była w pełni uzasadniona, tym bardziej, iż znana była dola i niedola Polaków w ZSRS , w obliczu odłamu Kominternu działającego w Polsce jako nielegalna Komunistyczna Partia Polski, dążąca wspólnie z Komunistyczną Partią Zachodniej Ukrainy do przyłączenia Polski do Związku Sowieckiego. Takie działania w kraju odbijały się niekorzystnym echem dla Polaków w ZSRS.

POLSKI ANTYSEMITYZM

POLSKA KRAJEM PRO NIEMIECKIM I FASZYSTOWSKIM

W sowieckiej propagandzie tego okresu Polska była krajem antysemickim. Publikowane były teksty: „Pogromy w Polsce”, „Zdziczenie faszystowskiej Polski”, będące w prasie sowieckiej zjawiskiem stałym.

W propagandzie sowieckiej Polacy to po prostu: „Warszawscy pomocnicy Goebbelsa” stwierdzając: „…W obecnej kampanii antysowieckiej Berlinowi pomaga Warszawa, w szczególności podejrzana agencja "ATE". Warszawa to nie jedyne, ale na pewno jedno z głównych źródeł kłamliwych i obraźliwych antysowieckich wymysłów…

„…Polski wywiad działa w bliskiej przyjaźni z Gestapo i zdemaskowanie trockistowskich agentów Gestapo bezpośrednio uderzyło w siatkę wywiadowczą polskiego II oddziału, a także w antysowieckie plany polskiego faszyzmu…”

OPERACJA POLSKA - PROPAGANDA SOWIECKA W PRZYGOTOWANIU ZBRODNI

Antypolskie propagandowe teksty pojawiające się w lipcu 1937 roku należy połączyć z planami ludobójczymi Stalina i jego politbiura. „Szpiegowska międzynarodówka. Trockiści na służbie faszystowskich wywiadów” odnosi się do tez Józefa Stalina z lutowo – marcowego plenum KC WKP(b), który pytał, czy nie jest jasne, że ta szpiegowska międzynarodówka będzie delegować kadry dla szpiegowsko – szkodniczej działalności trockistów…”.

W 1937 roku propaganda sowiecka zamieściła 173 teksty prezentujące Polskę jako kraj faszystowski, antysemicki, szpiegowski, malowane w czarnych barwach antypolskości, państwo pogardliwe dla ZSRS, ale także zawierające żydowskie antypolskie stereotypy, dochodzące wręcz do formy karykaturalnej.

DRUGI ETAP SOWIECKIEGO LUDOBÓJSTWA

ŚCISLE TAJNY ROZKAZ NIKOŁAJA JEŻOWA NR 00485

IZRAEL LEPLEWSKI

Ludobójstwo dokonane w ZSRS w latach 1937 – 1938, w wyniku którego zginęło ok. 200 tysięcy spośród prawie miliona tamtejszych Polaków. Operację zleciło Biuro Polityczne KC WKP(b) pod przewodnictwem Józefa Stalina, a przeprowadził ówczesny szef NKWD Nikołaj Jeżow przy pomocy ściśle tajnego rozkazu 00485. Operacja polska NKWD była drugą pod względem ilości ofiar częścią sowieckiego Wielkiego Terroru.

ALEKSANDR MINAJEW - CYKANOWSKI

WLADIMIR CESARSKI - ŻYDZI Z ODESSY W NKWD

Aleksandr Minajew – Cykanowski wraz z Władimirem Cesarskim przygotowywali „albumy” z wyrokami i wręczali je Jeżowowi i Wyszyńskiemu. Obaj byli Żydami z Odessy, którzy zrobili kariery w NKWD właśnie na eksterminacji Polaków.

Odbywało się to metodą „albumową” w taki sposób, że wspomniana dwójka w ciągu kilku godzin sporządzała nawet i tysiąc wyroków, przeważnie wyroków śmierci - które następnie w postaci „albumu” przedstawiali Mikołajowi Jeżowowi do podpisu.

Ten nawet nie czytał, tylko otwierał na ostatniej stronie i niekiedy ze śmiechem pytał Cesarskiego, ilu tu Polaczków - i podpisywał nie czytając. W ten sposób obydwaj zdecydowali o śmierci co najmniej 150 tysięcy Polaków w ciągu zaledwie 2 lat, podczas których nie było jeszcze żadnej wojny.

Operacja ta była antypolskim ludobójstwem, mającym na celu „oczyszczenie” z Polaków terenów leżących na wschód od granicy ustalonej w traktacie ryskim”.

Identyczny cel postawili sobie kilka lat później banderowcy, z tą różnicą, że nie bawili się w żadne pozory praworządności, tylko po prostu ludność polską wyrzynali.

W rezultacie eksterminacji około 200 tysięcy Polaków, stworzone zostały fakty dokonane, które dzisiaj nawet bywają używane jako pozór moralnego uzasadnienia dla politycznych decyzji Józefa Stalina.

NAJKRWAWSZA OPERACJA MASOWA NKWD

UDERZENIE W POLAKÓW

Była to najkrwawsza operacja masowa NKWD, uderzenie w Polaków.

Z datą 9 sierpnia 1937 roku operacja polska, przed rozkazem Nikołaja Jeżowa 00485, figuruje w archiwach „Postanowienie politbiura KC WKP(b) dotyczące „sprawy NKWD” z zapisem: „Zatwierdzić rozkaz Narkomwnutdieła ZSRS o likwidacji polskich grup dywersyjno - szpiegowskich i Polskiej Organizacji Wojskowej (POW).

Operację „o likwidacji polskich grup dywersyjno-szpiegowskich i POW” rozpoczął dokument z 7 sierpnia 1937 roku wysłany przez komisarza NKWD Ukrainy Izraeła Leplewskiego do p.o. naczelnika "3 O GUBG NKWD ZSRS" Aleksandra  Minajewa w Moskwie, w którym informował on o swoich działaniach wobec Polaków.

Z owego dokumentu wynika, iż 1 sierpnia 1937 roku na Ukrainie było już aresztowanych 870 Polaków, w tym 572 w sprawie POW, reszta zaś za szpiegostwo, bądź dywersję na rzecz Polski oraz 298 Polaków za „kontrrewolucję” oraz aktywność kościelną.

Inny dokument datowany na 8 sierpnia sporządzony przez naczelnika UNKWD obwodu kijowskiego Nikołaja Szarowa informuje swojego zwierzchnika Izraela Leplewskiego, iż pierwsza akcja została przeprowadzona w Kijowie i okolicach i w jej wyniku aresztowano 1296 Polaków.

Z kolei 10 sierpnia wpłynął do Izraela Leplewskiego dokument od naczelnika UNKWD obwodu dniepropietrowskiego, Jefima Krawca, w którym ustalono na podstawie zeznań referenta polskiej sekcji Międzynarodówki, Edwarda Zimy - Kranza, który przyznał się, że przybył na Ukrainę na zlecenie POW w 1932 roku. Ustalono, iż od 1935 roku we wszystkich większych miastach Ukrainy, w których istniały duże skupiska Polaków, były grupy kierujące POW ściśle ze sobą współpracujące.

Rozkaz szefa NKWD Nikołaja Jeżowa 00485 „Zlikwidować Polaków” ostatecznie jest datowany na 11 sierpnia 1937 roku.

Aleksandr Minajew – Cykanowski wraz z Władimirem Cesarskim od aresztowanych żądali zeznań, że są członkami organizacji POW, prowokatorami, szpiegami, albo osobami przerzuconymi przez polski wywiad do pracy szpiegowskiej w ZSRS.

Komisarz Ludowy, szef NKWD Nikołaj Jeżow wyraził swoją zgodę na bicie aresztowanych i w ten sposób wyciąganie z nich zeznań.

Zmuszanie więźniów do zeznań przyjęło formy skrajnie bestialskie. Bitych więźniów zmuszano do wykrzykiwania:

„Jestem hitlerowcem, faszystą, dostawałem 15 razy hitlerowskie marki”.

W torturowaniu więźniów „wyróżniali” się enkawudziści Gluzman, Gołubiew, Mańko.

Aleksandr Minajew – Cykanowski i Władimir Cesarski w sposób prymitywny przygotowywali „albumy” z wyrokami z góry zakładając możliwość dokonywania wszystkich możliwych sposobów dla których istniały motywy preparowanych przez nich i wydawanych wyroków.

W skrócie wyglądało to w ten sposób, iż na kartce papieru opisywano biografię i istotę zdemaskowania przestępstwa, jak szpiegostwo, dywersja, terror itd. W centrali NKWD zszywano dla wygody w albumy po 100 stron i kierowano na adresy Cykanowskiego i Cesarskiego.

Rozpatrywanie tych spraw przeprowadzano w sposób przestępczy, na początku „operacji” obaj „rozpatrywali” 500 – 600 – 1000 spraw w przeciągu kilku godzin i ich decyzja była ostateczna.

Aleksandr Minajew – Cykanowski wraz z Władimirem Cesarskim zdecydowali w przeciągu 2 lat o śmierci co najmniej 150 tysięcy Polaków.

Wielki Terror skierowany przeciwko Polakom przyniósł krwawe żniwo, w którym znaczący udział przypadł Izraelowi Leplewskiemu szefowi UNKWD na Ukrainie w 1937 roku.

Opracował Aleksander Szumański

Tekst skrócony ukazał sie w "Warszawskiej Gazecie" 14 listopada 2014

10 /. ZBRODNIE NKWD I UPA W DUBNIE

Dubno (ukr. Дубно) – miasto w obwodzie rówieńskim Ukrainy, stolica rejonu nad Ikwą (dorzecze Prypeci). Około 37,7 tys. mieszkańców.

Pierwsza wzmianka o Dubnie pochodzi z XI wieku. Właścicielami miejscowości byli Rurykowicze, następnie książęta haliccy. Od 1619 roku dzieliło losy Ordynacji Ostrogskiej. W latach 1489-1506 książę Konstanty Ostrogski wystawił zamek obronny, rozbudowany w XVII wieku. W mieście tym stacjonował 13 Regiment Pieszy Ordynacji Ostrogskiej. W latach 1774-1794 odbywały się w mieście wielkie jarmarki zwane kontraktami, przeniesione tu po I rozbiorze ze Lwowa.

W II Rzeczypospolitej siedziba powiatu w województwie wołyńskim do agresji ZSRS na Polskę w 1939 r. W 1937 roku w Dubnie mieszkało 15,5 tys. mieszkańców, w tym 45% Żydów, 29% Ukraińców i 26% Polaków. W II Rzeczypospolitej, od 1931 r. w mieście mieściło się Papieskie Seminarium Wschodnie. Dubno to też kresowy garnizon Wojska Polskiego. Stacjonował tu 43 Pułk Strzelców Legionu Bajończyków i 2 Dywizjon Artylerii Konnej.

ZABYTKI

Zamek w Dubnie z bramą z XVI wieku, bastionami z XVII wieku i pałacem Lubomirskich,

kościół Bernardynów z 1614 pw. Niepokalanego Poczęcia NMP z fragmentami fresków Walentego Żebrowskiego z XVIII wieku (obecnie cerkiew prawosławna),

klasztor Bernardynów z 1614-29 roku o charakterze obronnym,   

Brama Łucka – powstała w końcu XV wieku i jest jedyną pozostałością fortyfikacji miejskich,

klasztor karmelitanek trzewiczkowych – zbudowany w stylu barokowym w 1686 roku na planie litery L. W 1890 roku zlikwidowany przez Rosjan. W jego zabudowaniach od 2004 mieści się prawosławny żeński monaster św. Barbary należący do Patriarchatu Kijowskiego,

kościół św. Józefa w stylu barokowym,

kościół parafialny św. Jana Nepomucena z 1817 roku. Po 1959 roku hala sportowa. W 1993 roku zwrócony katolikom,

synagoga z 1784 roku,

cerkiew św. Grzegorza z 1709 na przedmieściu Surmicze,

cerkiew Przemienienia Pańskiego z 1839 roku,

sobór św. Eliasza z 1907 roku w stylu bizantyńsko-rosyjskim,

cmentarz katolicki.

We wrześniu 1939 roku Dubno zostało zajęte przez Armię Czerwoną. Tuż ataku III Rzeszy na ZSRS w czerwcu 1941 NKWD dokonało masakry więźniów przetrzymywanych w miejscowym zamku. Odkrycie ciał zamordowanych wywołało pogrom Żydów obwinianych o wspieranie komunizmu.

Od 25 czerwca 1941 r. do 1944 r. pod okupacją niemiecką. W tym czasie Niemcy przeprowadzili eksterminację żydowskiej ludności miasta. 2 kwietnia 1942 r. Żydów uwięziono w getcie liczącym, według Żydowskiego Instytutu Historycznego, 12 tysięcy mieszkańców. Getto likwidowano etapami; największe egzekucje miały miejsce 27 maja 1942 r. (3,8 tys. ofiar), 5 października 1942 r. (3 tys. ofiar) i 24 października 1942 r (ok. 1 tys. ofiar). Zbrodni dokonywało Sicherheitsdienst z Równego przy udziale ukraińskiej policji i niemieckiej żandarmerii.

W 1943 roku do Dubna ewakuowali się polscy uchodźcy z rzezi wołyńskiej. Część z nich z braku utrzymania oraz pod wpływem zarządzeń niemieckich zgłosiła się na roboty przymusowe w III Rzeszy. Od kwietnia 1943 r. miasta bronił przed UPA 50-100 osobowy posterunek polskiej policji oraz tolerowana przez Niemców samoobrona. 28 lutego 1944 r. Niemcy ewakuowali polskich mieszkańców Dubna do Brodów, a stamtąd wywieźli do Rzeszy na roboty.

LUDZIE ZWIĄZANI Z DUBNEM

Wacław Hipsz - polski duchowny katolicki, prezbiter diecezji łuckiej,

Józef Jankielewicz - polski drukarz,

Czesław Mystkowski - polski malarz, czynny w koloniach holenderskich w Azji południowo-wschodniej,

Wiktor Poliszczuk - ukraiński prawnik i politolog, dziennikarz i publicysta, badacz ideologii ukraińskiego nacjonalizmu,

Ignacy Radliński - polski religioznawca, filolog klasyczny, historyk, krytyk biblijny,

Feliks Sawicki - polski duchowny katolicki, wieloletni proboszcz w Malborku,

Stanisław Skalski - polski dowódca wojskowy, generał brygady pilot Wojska Polskiego, as myśliwski okresu II wojny światowej o najwyższej liczbie zestrzeleń wśród polskich pilotów,

Tamara Wiszniewska - polska przedwojenna aktorka filmowa.

73 lata temu w pobliżu frontu NKWD rozstrzelało około 50 tysięcy więźniów, obywateli Rzeczypospolitej.W czasie II wojny światowej i po jej zakończeniu Rzeczpospolita Polska straciła ponad sześć milionów obywateli wymordowanych zarówno przez Związek Sowiecki, jak i przez Niemców i ukraińskich nacjonalistów OUN - UPA. Morderstwa te nie były następstwem działań wojennych, była to działalność celowa, przeprowadzona z konsekwencją i niespotykanym bestialstwem. O ile eksterminacja niemiecka skierowana była głównie przeciwko Żydom, Cyganom i Polakom, to ludobójstwo sowieckie w równej mierze obejmowało wszystkie narody, które zetknęły się z komunistycznym Związkiem Sowieckim. W lecie 1941 r., w dniach odwrotu na Wschód, NKWD pędziło i mordowało Polaków, Ukraińców, Litwinów, Białorusinów i wreszcie samych Rosjan. Według raportów NKWD i dokumentów odnalezionych przez Aleksandra Kokurina w Moskwie na przełomie czerwca i lipca 1941 r. w ramach "ewakuacji więźniów ze strefy przyfrontowej" NKWD rozstrzelało na miejscu blisko 10 tys. osób. Juliusz Siedlecki ("Losy Polaków w ZSRR w latach 1939-1986") liczbę zamordowanych wówczas więźniów szacuje na 50 tys. Po 22 czerwca 1941 r. NKWD w pośpiechu opróżniało więzienia. W Mińsku zgromadzono około 20 tys. więźniów. Spośród nich wypróbowaną czekistowską metodą wyselekcjonowano szczególnie niebezpiecznych, których rozstrzelano natychmiast. W czasie forsownych marszów mordowano opadających z sił bez względu na ich wiek i płeć. Wśród więźniów znajdowało się wiele dzieci. Trasę Mińsk - Czewień miejscowa ludność nazwała "drogą śmierci".Takich samych mordów dokonywano na "ewakuowanych" więźniach w Wilejce, Stryju, Berezweczu, Dubnie. W Berdyczowie część więźniów została wysadzona przez NKWD wraz z budynkiem. W Dubnie strzelano przez "judasza". 23 czerwca 1941 r. w więzieniu w Łucku NKWD zgromadziło więźniów na dziedzińcu więziennym, po czym otworzyło huraganowy ogień z broni maszynowej. Po zmasakrowanych jeżdżono samochodem, a okazujących oznaki życia dobijano. Największej masowej zbrodni NKWD dokonało w czterech więzieniach lwowskich. Na Zamarstynowie - podobnie jak w Łucku - wyciągano więźniów z cel i ustawiano przed lufami karabinów maszynowych. Cofających się do cel i barykadujących drzwi mordowano granatami wrzucanymi przez okna. W 53. rocznicę mordów dokonanych przez NKWD w więzieniach lwowskich w dniach 24 i 25 czerwca 1994 r. odbyły się we Lwowie uroczystości żałobne. Powstało także archiwum, rejestrujące zbrodnie NKWD. Z inicjatywy lwowskiego "Memoriału" przeprowadzono wówczas ekshumację.

ZBRODNIE NACJONALISTÓW UKRAIŃSKICH W POWIECIE DUBIEŃSKIM

Zbrodnie nacjonalistów ukraińskich w powiecie dubieńskim – zbrodnie nacjonalistów ukraińskich i miejscowego ukraińskiego chłopstwa (tzw. czerni) na głównie polskiej ludności cywilnej podczas rzezi wołyńskiej w powiecie dubieńskim w dawnym województwie wołyńskim w okresie II wojny światowej.

Szczególne nasilenie mordów w powiecie dubieńskim miało miejsce w maju i w drugiej połowie sierpnia 1943 r. W 6 miejscowościach zginęło powyżej 51 osób. Na terenie powiatu dubieńskiego ofiarą zbrodni padło od 1692 do 1707 osób (ustalona, minimalna liczba ofiar). Ponadto zginęło co najmniej 104 Czechów, 60 Żydów, 48 Ukraińców, 8 Rosjan. Ustalono 36 sprawców zbrodni. W co najmniej 8 przypadkach napadów Ukraińcy udzielili Polakom pomocy. Spalonych zostało co najmniej 10 kościołów i 1 kaplica.

Zbrodnie głównie były dziełem UPA, wzmocnionej w marcu i kwietniu 1943 r. przez dezerterów z ukraińskiej policji, wspomaganej przez ukraińskich chłopów zwanych czernią, samoobronę (SKW) i Służbę Bezpeky OUN-B. Ogółem nacjonaliści zniszczyli 73 osiedla polskie.

NIEZNANE RELACJE  MORDÓW ŻYDOWSKIEGO NKWD W DUBNIE

ANDRZEJ MELAK I JAN BAŃBOR

Publikują nieznaną dotychczas relację na temat mordu, dokonanego przez sowieckich ludobójców w więzieniu w Dubnie. Publikowane zdjęcia wykonano na polecenie Ministerstwa Propagandy Rzeszy - Oddział Wschód z przeznaczeniem dla władz niemieckich w Lidzie. Na odwrocie zdjęć figurują oryginalne pieczęcie niemieckie.Oto jeden z pierwszych dokumentów, sporządzonych przez niemieckie grupy operacyjne, Einsatzgruppen, które kroczyły za jednostkami Wehrmachtu w czerwcu 1941 r. i były przeznaczone do działań policyjno-zabezpieczających.

SPRAWOZDANIE

O sowiecko-rosyjskim więzieniu państwowym w Dubnie i o rzezi z 24 na 25.06.1941 roku.

Więzienie państwowe w Dubnie znajduje się w południowowschodniej części miasta. Stoi ono na terenie byłego młyna. Polacy po spaleniu się młyna wykorzystali resztki fundamentów i położyli kamień węgielny pod trzecie pod względem wielkości więzienie w Polsce, które zamierzano zbudować według najnowocześniejszych rozwiązań. Państwo polskie rozpoczęło budowę w końcu 1935 r. Zanim ukończono budowę więzienia i przekazano je zgodnie z przeznaczeniem, ta część Polski dostała się Związkowi Sowieckiemu. Sowieci ukończyli budowę więzienia, w czterech rogach otaczającego muru postawili drewniane wieże strażnicze z posterunkami karabinów maszynowych i wykorzystywali więzienie od grudnia 1939 r. jako obóz zbiorczy dla skazanych na wieloletnią pracę przymusową, których zamierzano deportować na Syberię. W więzieniu przetrzymywano jedynie więźniów politycznych, z wyjątkiem kilku skazanych na kary porządkowe, którzy odsiadywali je np. z powodu spóźnienia do pracy, niepunktualnego opłacania podatku itd., zaś więźniów kryminalnych, których zamierzano deportować, gromadzono w więzieniu w Krzemieńcu. Polacy zdołali zbudować po obu stronach więzienia dwie kaplice dla więźniów, które zostały przekształcone przez Rosjan w lokale klubowe dla urzędników sowieckich.

Mur otaczający więzienie jest wysoki na ogół na ok. 4,5 m; wszystkie większe okna są mocno okratowane i mają zamazane szyby, co uniemożliwiało więzionym patrzenie przez okno. Więzienie posiada suterenę, parter, I i II piętro; poza tym ma ono - co jest rzeczą nową dla Dubna - wodociąg. Podłoga jest wyposażona na ogół w parkiet. Dubno stało się znane na początku 1940 r. z tego, że w suterenie znajduje się kilka cel wypełnionych wodą, które urządzono specjalnie jako służące do wymuszenia zeznań. W każdej z "wodnych" cel znajduje się taboret. W normalnych warunkach poziom wody był taki, iż więzień stojący na taborecie musiał jeszcze stać w wodzie sięgającej kostek. Ponadto w zależności od potrzeb można było spiętrzać wodę do pożądanej wysokości.

Według w pełni wiarygodnych zeznań ostatnich ocalałych więźniów, pobyt jednego przygotowywanego do przesłuchania więźnia w takiej celi "wodnej" trwał 5-7 dni. Więzień był albo gotowy do zeznań jeszcze po tym okresie, albo utopił się, albo popadł w ciężką chorobę psychiczną i somatyczną. Także wobec kobiet stosowano metody celi "wodnej".

Więzienie znajdowało się pod nadzorem NKWD. Dyrektorem był major NKWD towarzysz Winokur; jego prywatną sekretarką i pełnomocną zastępczynią była Żydówka Bronstein. Winokur był także Żydem. Zastępcą dyrektora więzienia był towarzysz Wiktor Czerewko, szef NKWD w Dubnie. Ponadto w dyrekcji więzienia był jeszcze towarzysz Iwan Czełmokow, który nie był urzędnikiem NKWD, lecz przywódcą politycznym w partii komunistycznej. Naczelniczką biura administracji więzienia była towarzyszka Rachil Geifler. Wymienione tutaj osoby miały pełnię władzy nad więzieniem.

Poza kilkoma pojedynczymi celami-ciemnicami, które są tak duże, iż więzień może się w niej położyć, w więzieniu znajdują się przeważnie duże cele wieloosobowe, w których przebywało 3-40 więźniów.

Normalnie w więzieniu trzymano średnio około 1500 aresztowanych, z tego do 250 kobiet i około 50 dzieci w wieku 12-15 lat (chłopcy i dziewczęta). Oczywiście krótko przed zajęciem Dubna przez wojska niemieckie w więzieniu znajdowało się około 600 aresztowanych, ponieważ przedtem odprawiono na Syberie trzy duże transporty. W pewnym okresie w tym więzieniu miano stłoczyć do 3000 więźniów. Trasa transportu na Syberię wiodła przez Kijów. Nie można ustalić, czy w Kijowie miał jeszcze miejsce krótszy czy dłuższy pobyt. Transporty odchodziły regularnie raz w tygodniu, od poniedziałku do piątku.

W okresie dwóch miesięcy przed zajęciem Dubna w więzieniu przebywało jedynie 10 Żydów.

Wyżywienie i wszelka opieka nad więźniami była nadzwyczaj niewystarczająca mimo istniejącego wodociągu. Codziennie na śniadanie wydawano bez wyjątku 1/2 l czegoś osłodzonego, czarną kawę słodową, i do tego dla już skazanych 700 g chleba, a dla jeszcze nie skazanych 600 g chleba jako dzienną rację. W zasadzie z reguły na obiad wydawano rzadką kaszę jaglaną i taką samą na kolację. Jeżeli nie było kaszy jaglanej, aresztowanym podawano śmierdzącą rybę czy pozostałe nie nadające się do spożycia odpadki kuchenne. W związku z tym więźniom nie pozostawało nic innego jak życie z racji porannej. Nie było jednolitego umundurowania więziennego. Jedynie już wyznaczeni do transportu na Syberię otrzymywali oznakę - opaskę z numerem.

W każdej celi znajdowało się wiadro, do którego załatwiano potrzeby; poza tym więźniowie codziennie byli prowadzeni jeden raz do toalety.

Nie było prycz czy sienników. Więźniowie musieli spać na gołej podłodze, owijając się swoim okryciem. Na oddziale kobiecym opieka sanitarna była jeszcze marniejsza, zwłaszcza że kobietom nic nie wydawano na czas menstruacji - ani waty, ani szmat czy papieru. Wśród aresztowanych znajdowały się także kobiety ciężarne. Otrzymywały one takie samo jedzenie, musiały spać również na gołej podłodze i były prowadzone codziennie jeden raz na spacer na 7-10 minut. Dopiero na około 9-10 dni przed rozwiązaniem ciężarne kierowano na oddział szpitalny, gdzie po raz pierwszy były badane przez akuszerkę. Już 14 dni po rozwiązaniu matki wraz z niemowlętami kierowano ponownie do starych cel. Bez względu na dokonane już odstawienie niemowląt od piersi (niemowlęta nie otrzymywały w więzieniu żadnego pożywienia i były skazane wyłącznie na mleko matki) matki były następnie wysyłane na Syberię, nawet w przypadku przepełnienia transportu, zaś dzieci przekazywano do domów sowieckich.

Według zgodnych zeznań trójki uratowanych z rzezi z 24 na 25.06.1941 r., przesłuchanych przez niżej podpisanego, zamordowano około 550 więźniów, wśród nich około 100 kobiet. Przy wznowieniu śledztwa przez niżej podpisanego okazało się, że zdołały się uratować jedynie 4 osoby, które obecnie przebywają w różnych szpitalach wojskowych w Dubnie, zaś kolejne 4 uratowane osoby opuściły już szpitale.

Dla przedstawienia wydarzeń z 24 na 25.06.1941 r. załączone jest sprawozdanie z przesłuchania uratowanego Totara Czirwy, pastora Kościoła ewangelicko -ukraińskiego w Kustyniu, ur. 4 grudnia 12 1905 roku w Kustyniu koło Równego oraz sprawozdanie z przesłuchania uratowanej Walentyny Łepieszkiewicz, mężatki, bezdzietnej, ur. 17.08.1917 r. w Rostowie n. Donem, zamieszkałej w Równem. Poza dwiema wyżej wspomnianymi osobami przesłuchano jeszcze uratowanego chłopa Piotra Morosiuka, ur. 18.05.1910 r. w Radziwiłłowie. Jego zeznanie pokrywa się całkowicie z zeznaniem pastora Czirwy. Czwarta uratowana osoba, przebywająca w dubieńskim szpitalu wojskowym, 23-letnia Perwonia Pindwiuk, ur. w Jarosławicach, jest jeszcze obecnie niezdolna do przesłuchania, ponieważ oszalała w wyniku przeżyć w dubieńskim więzieniu i leży całkowicie obojętnie w łóżku szpitalnym. Pindwiuk musiano amputować prawą rękę. Ta 23-letnia kobieta, która według relacji znajomych była ponoć młodą i piękną kobietą, wygląda obecnie na 80-letnią obłąkaną staruszkę.

Zeznanie pastora Czirwy:

Czirwa był ojcem trójki dzieci i od dłuższego czasu członkiem OUN. Został aresztowany we wrześniu 1940 roku z powodu przynależności do OUN w wyniku denuncjacji jednego kolegi i zarazem szpicla NKWD i przekazany do więzienia w Równem. Jego przesłuchanie przeprowadzano w Równem z użyciem specjalnych kajdanek, które na wewnętrznej stronie zaopatrzone były w żelazne kolce i które przy najmniejszym ruchu rąk wbijały się w stawy; poza tym  bito go gumową  pałką. Rozprawa przeciwko niemu odbyła się 27 marca 1941 roku w Równem, gdzie skazano go na 8 lat przymusowych  robót  (deportacja na Syberię), 5 lat pozbawienia praw i konfiskatę majątku. W czerwcu miał nastąpić jego transport na Syberię. Z tej przyczyny został on dostarczony do Dubna. 21 czerwca 1941 roku znajdował się na dworcu w gotowości do załadowania; nagle wszystkich więźniów ponownie odesłano do więzienia. Znalazł się on w celi na najwyższym piętrze w grupie 30 uczestników politycznych, którzy wszyscy byli Ukraińcami, część jeszcze nie została przesłuchana, ale wszyscy zostali aresztowani z powodu zamiarów kontrrewolucyjnych. Wieczorem 24 czerwca natychmiast po kolacji więźniom nakazano udanie się na spoczynek, lecz polecono, by nie kładli się jak zwykle po obu stronach ścian bocznych, lecz przy oknie, naprzeciwko drzwi.

Już pół godziny później przez otwór w drzwiach celi, przez który jak zwykle podawano jedzenie, została wsunięta lufa pistoletu maszynowego i oddano kilka strzałów. Jednocześnie więźniowie znajdujący się przy ścianie przy drzwiach, rzucili się na podłogę, tak iż dla strzelca pistoletu maszynowego nie było już więcej żadnego celu. Następnie otwarto drzwi celi i pojawił się Żyd sowiecki z pistoletem maszynowym oraz dwie Żydówki sowieckie z rewolwerami typu „Nagan” (Żydówka Brontein i Żydówka Geifler), którzy otworzyli morderczy ogień do leżących na ziemi.

Czirwa miał szczęście, po zranieniu w prawą nogę natychmiast upadł w kącie, gdzie również wpadło na niego kilku zastrzelonych. Podobnie jak on wśród zastrzelonych znalazło się 4 rannych, tak iż z jego celi z życiem uszło 4 więźniów. Kiedy Rosjanie w nadziei, że wszyscy zostali zabici oddali na ślepo jeszcze kilka strzałów, ci uratowani opuścili celę i zamknęli ponownie drzwi. 4 uratowanych zdołało wydostać się spod ciał, opatrzyli prowizorycznie strzępami koszul swoje rany i przeczekali całą noc. Jednak wczesnym rankiem 25.06. w więzieniu rozpoczęła się ponownie strzelanina, po czym czwórka skryła się ponownie wśród ciał. Teraz zjawiły się jedynie dwie kobiety z rewolwerami i oddały kilka strzałów w martwy stos. Następnie kobiety żydowskie wycofały się i zamknęły ponownie drzwi celi. Teraz czwórka resztkami sił zerwała kaloryfery ze ściany i uderzyła nimi w drzwi aż ustąpiły. W ten sposób wybili oni jeszcze kilka drzwi do cel, aby móc uratować jeszcze żywych z innych cel. Następnie przedostali się na otwartą przestrzeń, przeleźli przez mur więzienny i rozbiegli się w różnych kierunkach.

Czirwa przeleżał całkowicie wycieńczony około 100 m od skraju pola żyta. Tutaj został znaleziony 26.06. przez żołnierzy niemieckich, którzy natychmiast dostarczyli go do szpitala wojskowego.

Uratowany Morosiukdodał jeszcze do tego, że znajdował się w innej celi wraz z 9 więźniami. Morosiuk przebywał w więzieniu od 15.06.1941 r., nie będąc przesłuchiwanym ani informowanym o podstawach aresztowania. W jego celi strzelały jedynie dwie Żydówki; jest on jedynym uratowanym spośród współwięźniów. Mógł się uratować jedynie dzięki temu, że po dwóch strzałach w nogi udał zabitego, kiedy kobiety odeszły pobrudzone krwią zastrzelonych. W ten sposób musiał on przeleżeć dwie noce i dwa dni wśród zwłok i wielokrotne kontrole przeprowadzane przez dwie kobiety Żydówki. Został uratowany 26.06., znaleziony przez żołnierzy niemieckich.

ZEZNANIE MĘŻAATKI WALENTYNY ŁEPIESZKIEWICZ

Łepieszkiewicz jest rodowitą Ukrainką, która wyszła za mąż za Polaka, kierownika księgarni w Równem. Została aresztowana 23.08.1940 r. wraz z mężem przez NKWD, ponieważ znaleziono w ich mieszkaniu broń, której - według ich całkowicie wiarygodnych zeznań - chcieli użyć przeciwko Sowietom w wojnie niemiecko-rosyjskiej, upatrując w tym jedynej możliwości ratunku przed sowieckim piekłem. Trzy miesiące po aresztowaniu odbyła się w Równem rozprawa przeciwko jej mężowi, którego skazano na 8 lat robót przymusowych (Syberia) i którego deportowano na początku 1941 r. Łepieszkiewicz pozbyła się wszelkiej nadziei ujrzenia kiedykolwiek żywego swojego męża. Założyła, że nie żyje od dłuższego czasu, że został zabity przez Rosjan.

Nawet przeciwko niej samej nie prowadzono jeszcze rozprawy, także nie została nawet przesłuchana. Dzisiaj także jest w pełni zadowolona z tego, że nie została przesłuchana, ponieważ wie od swoich współwięźniarek, że kobiety prawie bez wyjątku są gwałcone podczas przesłuchań przez komisarzy czy sędziów śledczych. Ona wychodziła z założenia, że kobiety są zastraszone do tego stopnia, częściowo w wyniku gróźb, częściowo przez tortury, iż nigdy nie odważyły się na stawianie jakiegokolwiek oporu zachciankom przesłuchującym.

Łepieszkiewicz znajdowała się w celi wraz z 8 kobietami. Wieczorem 24.06. usłyszały one zbliżające się strzały i krzyki. Ich przeczucie, że wszystkie zostaną zamordowane zamieniło się w pewność, kiedy otworzyły się drzwi celi i wkroczyło kilku enkawudzistów, uzbrojonych w pistolety maszynowe i karabiny, którzy natychmiast otworzyli ogień do zastraszonych kobiet, zbitych w kącie celi.

Łepieszkiewicz otrzymała jako pierwsza kobieta strzał w udo i w nogę i natychmiast upadła. Na nią upadły pozostałe. Kiedy ustała strzelanina, drzwi do celi zostały ponownie zamknięte przez urzędników. Następnie wyczołgała się i wzywała inne, pozostałe przy życiu. Wynurzyły się jeszcze dwie kobiety, jedna lekko ranna 19-letnia i pani Pindwiuk, która dostała pomieszania zmysłów. Ranne przeczekały całą noc. Następnego ranka ponownie usłyszano strzały. Weszło dwóch żydowskich urzędników NKWD z karabinami, na których osadzili bagnety. Na początku jeden z urzędników dźgnął lekko ranną bezpośrednio w serce. Natychmiast poniosła śmierć. Przy wyciąganiu bagnetu Żyd stracił ten bagnet, a drugi Żyd dźgał Pindwiuk, którą zranił jedynie w ramię i nogę, gdyż leżała ona na podłodze. Nagle rozległ się hałas wywołany waleniem grzejnikami w drzwi celi przez mężczyzn-więźniów. Wskutek pośpiechu oprawców Łepieszkiewicz otrzymała jedynie dwa lekkie ciosy bagnetem w szyję. Drzwi celi pozostały otwarte. Wskutek przeżyć duchowych i słabości fizycznej obie żyjące jeszcze kobiety nie były w stanie opuścić celi; zwłaszcza że u Pindwiuk wystąpiły pierwsze objawy rozpoczynającego się obłędu. W ten sposób obie kobiety spędziły jeszcze cały 25.06. i połowę 26.06. obok pozostałych zwłok w celi, całkowicie wyczerpane i osłabione w wyniku utraty krwi. Zostały dostarczone do szpitala wojskowego przez sanitariusza niemieckiego.

TEKST SKRÓCONY UKAZAŁ SIĘ W "WARSZAWSKIEJ GAZECIE" W 2014 ROKU

Dokumenty, źródła, cytaty:

"Dubno - Ślad zbrodni - 60 lat później"

Dokument ze zbioru Materiałów aleksandryjskich zespołu Heinricha Himmlera
Andrzej Melak, Jan Bańbor, "Nasza Polska" Nr 29(300) 16 lipca 2001

http://pl.wikipedia.org/wiki/Dubno_%28miasto%29

http://pl.wikipedia.org/wiki/Masakry_wi%C4%99zienne_NKWD_1941

http://www.wykop.pl/link/1292297/rzez-w-dubnie/

http://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnie_nacjonalist%C3%B3w_ukrai%C5%84skich_w_powiecie_dubie%C5%84skim

http://www.fronda.pl/blogi/nie-tylko-kaczmarski/zapomniane-zbrodnie,20832.html

http://www.radiownet.pl/publikacje/zbrodnie-zydowskiego-nkwd-na-kresach-poludniowo-wschodnich-ii-rp

http://www.rodaknet.com/rp_szumanski_99.htm    "PONURE ZBRODNIE CZERWONEJ ZARAZY"

11/. NIEMIECKI OBÓZ NA BŁONIU - MIEJSCE KAŹNI I TERRORU NARODU POLSKIEGO

WOJEWÓDZTWO KUJAWSKO - POMORSKIE - 15. IX. 1940 - 20. I. 1945

Utworzone przez Niemców na okupowanych ziemiach polskich różnego rodzaju obozy służyły przede wszystkim fizycznej likwidacji więzionej w nich ludności oraz

wykorzystywaniu pracy więźniów dla potrzeb gospodarczych Trzeciej Rzeszy. W podbitym przez wojska niemieckie kraju funkcjonował rozbudowany system obozowy. Składały się na niego tysiące obozów i podobozów, działających według specjalnych kryteriów ich przeznaczenia. Niemiecka polityka okupacyjna uwzględniała m.in. tworzenie obozów zagłady, gdzie przybyłych więźniów w większości natychmiast mordowano w komorach gazowych. Masowe mordy tanim w produkcji i wysoce śmiertelnym cyklonem B miały również miejsce w obozach koncentracyjnych, w których uwięzieni na wielką skalę wykorzystywani byli m.in. do wykonywania różnego rodzaju ciężkich robót. Z kolei w obozach pracy – najczęściej stanowiących filie obozów koncentracyjnychi i zagłady – dziesiątki tysięcy osób kierowano do pracy fizycznej pod ludzkie siły, celowo doprowadzając je tak do śmierci. Do wymienionych różnych rodzajów obozów doliczyć jeszcze należy obozy i podobozy karno-izolacyjne, jenieckie (funkcjonujące w pierwszym okresie okupacji), germanizacyjne (tzw. obozy zniemczania w których umieszczano głównie osoby posiadające II lub III grupę niemieckiej listy narodowej), przesiedleńcze czy przejściowe. Warunki życiowe panujące praktycznie we wszystkich typach obozów przyczyniały się do wysokiej śmiertelności przebywających w nich więźniów. Na skutek głodu, zimna, fatalnych warunków higienicznych, nieludzkiego traktowania (m.in. zmuszanie do pracy chorych i osoby starsze), wielu więźniów umierało z wycieńczenia lub w wyniku szerzących się chorób (świerzb, tyfus, dur brzuszny itp.). Setki tysięcy ludzi umieszczanych w obozach ponosiło też śmierć na miejscu w wyniku tortur i doraźnych egzekucji, często wykonywanych bez wyraźnej przyczyny wobec przypadkowo wybranych więźniów obozowych/

NAZWA I CHARAKTER OBOZU

Wszystkie wymienione elementy terroru nazistowskiego miały również miejsce w zbudowanym w sierpniu i wrześniu 1940 r. obozie przejściowym na Błoniach w Inowrocławiu – filii hitlerowskiego obozu zagłady w Stutthofie. Obóz na Błoniach podlegał miejscowemu Gestapo i został utworzony na miejsce działającego od marca 1940 r. obozu jenieckiego i pracy w Szczeglinie. Oficjalna urzędowa nazwa oddanego

„doużytku”15września1940 r.obozubrzmiała:Staatspolizeistelle Hohensalza – Übergangslager (Placówka Policji Państwowej Inowrocław – Obóz Przejściowy). W1944 r. została zmieniona na Polizeigefängnis der Sicherheitspolizei und Arbeitserziehungslager (Więzienie Policji Bezpieczeństwa i Obóz Pracy Wychowawczej). Obie nazwy obozu na Błoniach – „przejściowy” i „pracy” nie oddają jego faktycznego charakteru. Właśnie ze względu na skalę terroru i mnogość bestialskich form znęcania się nad przetrzymywanymi tu ludźmi, miejsce to zasługuje raczej na odpowiedniejsze określenie jako „obozu zagłady” czy

Budowa, układ wewnętrzny i funkcje poszczególnych miejsc obozowych Obóz na Błoniach w Inowrocławiu został zbudowany za koszarami byłego 4. Pułku Artylerii Lekkiej, przy ul. Okrężek (w czasie okupacji Immellmannstrasse 2), na działce o powierzchni ok. 13 tys. m². Przed główną bramą obozową została wybrukowana droga o długości ponad 200 metrów. Całość ogrodzono betonowym murem, nad którym umocowano drut kolczasty. W dwóch przeciwległych narożnikach placu (północno-zachodnim i południowo-wschodnim) postawione zostały wieże wartownicze (wysokie na ok. 6 m.) z ruchomym oświetleniem. Więźniowie przetrzymywani byli w dwóch drewnianych barakach mieszkalnych (osobnym dla kobiet i mężczyzn). Były one podzielone na kilka sal (tzw. sztub), w których okna na stałe zabezpieczono kolczastym drutem. W„ baraku męskim” umieszczono wspólną umywalnię (osobne pomieszczenie z kilkoma kranami tylko z zimną wodą), natomiast w „baraku żeńskim” znajdował się karcer z sześcioma celami bez okien o powierzchni ok. 4 m². Ze wspomnień uwięzionych wiadomo, iż często zdarzały się przypadki osadzania w nich nawet kilku osób jednocześnie. W osobnym baraku zlokalizowano warsztaty i izbę chorych. O tej ostatniej wiadomo, iż pierwsze leki i środki opatrunkowe pojawiły się w niej dopiero w 1944 r.! Wewnątrz obozu usytuowany był nieutwardzony, błotnisty plac apelowy, na którym odbywały się codzienne kilkugodzinne wyczerpujące zbiórki i musztry (skoki w przysiadzie, czyli tzw. żabki, „spacery” z betonowymi płytami pod pachą, padanie i powstawanie na komendę, wielokrotne obieganie placu, bądź wielogodzinne obchodzenie go w kółko itp.). Osoby, które przeżyły te praktyki, zgodnie określają je jako „tresurę”. Warto dodać, że odbywały się one zarówno podczas dnia jak i w nocy. Na apelach odczytywane były nazwiska osób kierowanych danego dnia do pracy poza obozem. Tu również dochodziło do publicznego szykanowania i torturowania uwięzionych m.in. przy wykorzystywaniu specjalnie ćwiczonych psów-wilczurów, szczutych na ludzi (co najczęściej kończyło się śmiercią). Na placu znajdowała się także szubienica. Tu także w trakcie apeli

psychicznie chorych uwięzionych  upokarzano przez zmuszanie ich do naśladowania głosów zwierząt (piania buczenia, czy szczekania). W planie obozu uwzględnione też zostały sale dla załogi obozowej i „biuro” dla komendanta obozu oraz funkcjonariuszy gestapo. Tu odbywały się m.in. mordercze przesłuchania.

Budynki dla nazistów oddzielał od pozostałej części parkan z drutu kolczastego.

DOBÓR WIĘZIONYCH W OBOZIE I SZACUNKOWEJLICZBY PRZETRYMYWANYCH I UŚMIERCONYCH

Przeważającą grupę osób przetrzymywanych na Błoniu w Inowrocławiu stanowili Polacy i Żydzi – mieszkańcy Inowrocławia i całej rejencji inowrocławskiej. Wśród uwięzionych wymienia się jednak również Amerykanów, Anglików, Francuzów, Kanadyjczyków, a od 1941 r. także Sowietów. Przedstawiciele wymienionych narodów to przede wszystkim jeńcy wojenni. Wśród przyczyn więzienia Polaków w obozie, dwie najważniejsze kategorie to udział w ruchu oporu („więźniowie polityczni” m.in. z włocławskiego Kujawskiego Związku Polityczno-Literackiego, działający na terenie całej rejencji przedstawiciele ZWZ-AK,przedstawiciele Narodowej Organizacji Wojskowej – podokręg „Ruina” w Inowrocławiu, czy Wojskowej Służby Polek, Szarych Szeregów, Grupy Wywiadowczej – „Wybrzeże” i wielu innych), bądź łamanie ustanowionego przez okupanta prawa (m.in. przez uchylanie się od podejmowania pracy za pośrednictwem Urzędu Pracy, udział w tajnych kompletach, bądź ich organizowanie, nie wywiązywanie się z obowiązkowych dostaw, pomoc zbiegom np.

z przymusowych robót, „uszkadzanie mienia niemieckiego”, co traktowano jak sabotaż itp.). Pewien odsetek osadzonych stanowiły również ofiary łapanek. W różnym okresie funkcjonowania obozu (jesień 1940 r. – przełom 1944/45 r.), jednorazowo przetrzymywano w nim od czterystu do pięciuset więźniów (ok. 400-500 mężczyzn, ok. 100 kobiet, więziono też dzieci). W czasie przepełnienia, część osadzonych spała ścieśniona na podłodze, reszta po kilka osób na czterokondygnacyjnych zbitych z desek pryczach. Wciągu czterech lat, czterech miesięcy i pięciu dni istnienia obozu oblicza się, iż przebywało w nim w sumie co najmniej nieco ponad dziesięć tys. osób. Spośród tej liczby najostrożniejsze szacunki mówią o ok. pięciuset zmarłych i zamordowanych. Te dane przytaczane są w oparciu o niepełne, skrócone wyciągi z ksiąg zmarłych Urzędu Stanu Cywilnego w Inowrocławiu z lat 1940-1945, oraz listy pochowanych na cmentarzu parafii św. Mikołaja, sporządzonej przez grabarza Wacława Modrzejewskiego (w okresie od 28 X 1941 r. do 2 I 1945 r.). Oba źródła z całą pewnością nie stanowią jednak podstawy do ostatecznego określenia faktycznej liczby ofiar zorganizowanego obozowego bestialstwa. Nie uwzględniają one chociażby zmarłych pochowanych według relacji świadków w zbiorowych mogiłach za ogrodzeniem obozowym oraz ciał osób wywożonych do nieznanych mogił. Nie uwzględniają także mordowanych w obozie Żydów, których zginęło tam ok. 300. Liczba ofiar obozu na Błoniach w Inowrocławiu pozostaje zatem do dzisiaj bliżej nie znana.

OBOZOWA GEHENNA

Wobozie na Błoniach więźniowie osadzani byli na okres przejściowy – od kilku tygodni do kilku miesięcy – po czym odtransportowywano ich do innych miejsc kaźni, w tym m.in. do obozów w Ravensbrück, Auschwitz, Gross-Rosen, Neuengamme, Dachau

(i innych), bądź też byli wywożeni na miejsce egzekucji (m. in. do Poznania, gdzie śmierć zadawano przez zgilotynowanie). Obozowa gehenna rozpoczynała się w momencie przekroczenia bramy głównej. Już w trakcie ustalania personaliów, przymusowego zdawania rzeczy prywatnych i pytań o powody uwięzienia, osadzonych bito gumowymi pałkami. Więźniów „kwaterowano” w nieogrzewanych barakach.

W stosunkowo licznych wspomnieniach i relacjach, byli więźniowie podkreślają głodowe racje żywnościowe: „Wyżywienie było więcej niż podłe: zupa z obieżyn od kartofli i brukwi, na kolację suchy chleb i czarna kawa lub gorzka herbata z mięty, w niedzielę trochę marmolady z brukwi. Śniadań nie otrzymywaliśmy: chleb, który dawano nam na kolację, musiał także starczyć aż do obiadu następnego dnia” (relacja Marii Wikarskiej). Przesyłane paczki były okradane przez obozową załogę, a część znajdującej się w paczkach żywności „wachmani” przeznaczali na karmę dla psów. Pobyt w obozie oznaczał dla osadzonych zmuszanie ich do ciężkiej pracy, m.in. przy położonym ponad 10 km od miejsca uwięzienia torze kolejowym, gdzie docierano na pieszo. Poza obozem nie pozwalano pracować więźniom politycznym. Fatalne warunki sanitarne powodowały szerzenie się szeregu chorób (tyfus, szkarlatyna, czerwonka, biegunki). Powszechnie panowały wszawica i świerzb.  Takie warunki bytowe panowały do końca istnienia obozu

KACI I TERROR

W początkowym okresie funkcjonowania, obóz na Błoniach w Inowrocławiu podlegał placówce Gestapo w Inowrocławiu. Po reorganizacji przeprowadzonej w październiku 1943 r.  Błonie podporządkowano Gestapo w Poznaniu przekształcając jednocześnie„ obózprzejściowy”w więzienie policyjne i obóz wychowawczy. Wraz z tymi zmianami przeprowadzono rozbudowę miejsca kaźni, mieszczącego odtąd nawet sześćset osób. Bezpośredni nadzór nad uwięzionymi sprawowało jednocześnie kilkunastu esesmanów – „panów życia i śmierci”, tzw. wachmanów: Aschner, Belda (vel Bold), Walther Boetscher, Frank, Gatzke, Ludolf (vel Erwin) Herzke, Adalbert Joppek, Kapel, Kluge, Kostucha, Anna Müller, Rakowski, Schmallenberg (Schwalenberg?), Schneider, Schultz, Stube, Szudrowicz, Schwanke, Willi Tetzlaf, Hans Vorndran, Zacharian i inni. Wymienieni i anonimowi członkowie załogi obozowej w zdecydowanej większości wywodzili się z miejscowego Selbstschutzu, organizacji paramilitarnej, która do końca października 1939 r. wymordowała tylko na terenie trzech powiatów (inowrocławskiego, aleksandrowskiego i części-owo żnińskiego) ponad 20 tys. Polaków. Podlegali oni komendantowi obozu (Lagerführerowi). Funkcję tę pełnili:Waldemar Tenstadt i Schulz (przed marcem 1941 r.)Kampe (marzec – wrzesień 1941),Alfred Hugo Dietze (październik 1943 – styczeń 1944),Willi Schmelter (marzec – listopad 1944 r.),Zellmer (listopad 1944 – styczeń 1945 r., wcześniej zastępca komendanta obozu), oraz prawdopodobnie Kurt Schmidt, autor albumu z kilkuset zdjęciami obrazującymi okrucieństwo okupacji niemieckiej m.in. w rejencji inowrocławskiej, w tym także terror wobec osób przetrzymywanych w obozie na Błoniach. Brutalne przesłuchania na terenie obozu prowadzili funkcjonariusze Gestapo, w tym m.in.:Herman Baltruschat, Jühningen, Feliks Schlütter i Donat. Wymienieni w trakcie „badania” aresztowanych podczas śledztwa, dopuszczali się sadystycznych praktyk polegających m.in. na brutalnym biciu do nieprzytomności, łamaniu kości, wybijaniu zębów, rozsadzaniu bębenków usznych, duszeniu, miażdżeniu klatki piersiowej, kopaniu itp.Wbestialskim traktowaniu więźniów obozu na Błoniach, gestapowcom nie ustępowali esesmani obozowi, w tym również lagerführerzy. Terror był częścią dnia codziennego: egzekucje, strzały znienacka do uwięzionych, topienie w dziurach kloacznych, szczucie na śmierć psami, zmuszanie do pracy ponad siły (np. przez przenoszenie z miejsca na miejsce ciężkich kamieni), apele na mrozie po polewaniu zimną wodą, śmiertelne pobicia itp. Wpamięci osadzonych szczególnie dramatycznie zapisał się mroźny dzień 8 grudnia 1942 r., kiedy bez żadnej przerwy, przez ok. 10 godzin, Niemcy poddali brutalnym torturom wszystkich więźniów, urządzając na placu apelowym miejsce morderczej „gimnastyki”, masowych pobić i zabójstw, łącznie z opisanym wyżej szczuciem

wilczurami. Większość z obozowych katów nigdy nie poniosła odpowiedzialności za swoje zbrodnie przeciwko nardowi polskiemu.

W okresie okupacji niemieckiej Inowrocław wchodził w skład tzw. Okręgu Rzeszy Kraju Warty (Reichsgau Wartheland). Najwyższą władzę w strukturze administracji cywilnej okręgu sprawował namiestnik i gauleiter Arthur Greiser – były prezydent Senatu Wolnego MiastaGdańska. Greiser jako namiestnik Rzeszy w „okręgu Warty” był zwierzchnikiem prezydentów(prezesów)trzech rejencji tworzących Kraj Warty poznańskiej, łódzkiej oraz inowrocławskiej (RegierungshauptstadtHohensalza).Prezydentem rejencji nowrocławskiej(ze stolicą w Inowrocławiu) został mianowany dr Hans Burkhardt (1 III 1940 r.), którego w następnych latach zastąpili: dr Wilhelm Pickel (od 28 III 1944 r.) oraz dr Karl Wilhelm Albert (od drugiej połowy 1944 r.). Rejencja inowrocławska obejmowała obszar blisko 14,5 tys. km². Składała się z dwunastu powiatów wiejskich (ciechociński, gnieźnieński, gostyniński, inowrocławskikutnowski, kolski, koniński, mogileński, szubiński, wągrowiecki, włocławski, żniński) oraz trzech miejskich (Inowrocław, Gniezno, Włocławek). W1940 r. zamieszkiwało ją niemal milion dwieście tys. osób (1156 tys.), w tym prawie milion Polaków (ponad 987 tys.), ok. 40 tys. Żydów, blisko 127 tys. Niemców oraz nieco ponad 2 tys. przedstawicieli innych narodowości (m.in. Ukraińców,(Czechów).W kolejnych latach terroru okupacyjnego liczba PolakówiŻydów malała. Do lipca 1943 r. liczba Żydów spadła, w tym samym czasie na terenie rejencji inowrocławskiej żyło nieco ponad 920 tys. Polaków. Burkhardt, Pickel i Albert, jako prezydenci rejencji,posiadali władzę zwierzchnią nad wszystkimi lokalnymi organami administracji cywilnej okupanta, odpowiedzialnymi za eksterminację, germanizację,eksploatację gospodarczą i wysiedlenia ludności zamieszkującej podbite terytorium. Szczególną rolę w tym zakresie odgrywała tajna policja państwowa (GeheimeStaatspolizeistelle),czyli Gestapo.Kierownictwo inowrocławskiej Staatspolizeistelle spoczywało w rękach SS Sturmbannführera FriedrichaHegenscheidta i jego zastępcy SS –HauptsturmführeraHelmutaHeisiga.Równolegle z policyjnym, działał sądowy aparat terroru. Jego zadaniem było m.in. pozorowanie legalizmu przeprowadzanych egzekucji. WInowrocławiu miały swoją siedzibę Sąd Specjalny (Sondergericht) i Sąd Okręgowy (Landgericht). Na terenie rejencji inowrocławskiej, do marca 1940 r. aresztowań i egzekucji ludności dokonywały także oddziały Selbstschutzu. Ich dowódcą był SS-Obersturmbannführer dr Hans Kölzow, a kierownikami: Hans Ulrich Hempel (powiat inowrocławski) i Kohlmayer(miasto Inowrocław). Lokalnymi miejscami wykonywania masowych egzekucji naPolakach i przedstawicielach innych nacji były przede wszystkim lasy w okolicach Gniewkowa, Kruszwicy i w Różniatach. Miejscem kaźni i mordów było także więzienie w Inowrocławiu. W pierwszych miesiącach okupacji wywożono stąd na śmierć przez rozstrzelanie ponad sto osób tygodniowo. Tutaj też, tylko jednej nocy – z 22 na 23 października 1939 r. – inowrocławski landrat Otton Krystian Hirschfeld i członek SS Hans Ulrych Jahnz, po wcześniejszej libacji alkoholowej,dokonali mordu na56.uwięzionych osobach, za co Sąd Specjalny w Poznaniu skazał Hirschfelda na 15 lat więzienia. (Jahnza uniewinniono), uznając, że „egzekucji dokonał urzędnik niewłaściwy, przedwcześnie, samowolnie i bezprawnie”. Odnosząc się do tego uzasadnienia, uznany toruński badacz dziejów okupacji Niziling słusznie podkreślał: „(...) Tak więc sposób postępowania SS,SD,Gestapo,Selbstschutzu i administracji hitlerowskiej był według sądu niemieckiego zgodny z prawem”.Za prawny naziści uznawali również rozbudowany w czasie okupacji system obozowy. Stanowił on jeden z najokrutniejszych elementów hitlerowskiego terroru,będąc również podstawowym „narzędziem” niemieckiej polityki eksterminacyjnej wymierzonej w mieszkańców państw podbitych przez Trzecią Rzeszę. Na terenie rejencji inowrocławskiej działało w sumie pięć obozów, w tym największy na Błoniu w Inowrocławiu. Jak się oblicza, od września 1940 r. do stycznia 1945 r. przeszło przez niego ponad 10 tys. osób. Ostrożne szacunki mówią o ponad pięciuset ofiarach tego obozu, zamęczonych i zamordowanych w najokrutniejszy sposób.

Cytaty:

1) „(...) Kobiecych sztub było dwie, jedna tak zwana karna, nazywano ją „wszawą”, w której wtedy przebywałyśmy i druga ogrzewana, oświetlona, tzw. „wzorowa”, w której mieszkały wybrane więźniarki, trudniące się szyciem dla esesmanów, robieniem dla nich swetrów, haftowaniem prze-różnych serwet dla esesmanki oraz wyrobem zabawek dla esesmańskich dzieci. Wybór zależał od Lagerführera; on to przechodział wśród więźniarek i zależnie od upodobania wybierał (...)”Fragment relacji Marii Czarneckiej, [w:] Pamiętniki nauczycieli z obozów..., s. 697.

2) „(...) Wprowadzono skądś dwa duże psy – wilczury. Następnie polecono dwóm Żydom wyjść z szeregu i poszczuto ich tymi psami. Psy te szarpały na nich odzież i ciało. Krew lała się z nich wówczas i ciało wyrywane po prostu fruwało w powietrzu. Patrzyliśmy na to i drżeliśmy ze zgrozy i strachu, że i nas to czeka. Gdy Żydzi ci byli już prawie zagryzieni przez te psy na śmierć i leżeli na ziemi prawie bez ruchu, wyszedł z (...) baraku jakiś Niemiec w koszuli, bez czapki i z pistoletem w ręku i strzelił do nich dwukrotnie”.Fragment zeznania świadka Bolesława Szmadzińskiego, [w:] J. Libiszewski, Obóz na Błoniu w Inowrocławiu, s. 56.

3)„Co dzień rano przy odbieraniu raportów, blokowy esesman spisywał zmarłych. Gdy zebrało się ich około dwudziestu, wtedy wychodził rozkaz robienia trumny. W dzień tego smutnego obrządku Niemcy ubierali się paradnie, od samego rana pili wódkę. Po zbiórce nie szło się jak zwykle na gimnastykę, ustawialiśmy się natomiast w dwa długie szeregi ciągnące się przez plac aż do stojącej otworem bramy. Następnie wybierano czterech więźniów, którzy pod nadzorem Niemców szli do pierwszej sztuby i kładli jednego z umarłych w nową pięknie wykonaną trumnę. Po czym, przy wtórze głośnego „baczność”, pomiędzy naszymi nieruchomymi szeregami przechodził przy dźwiękach sprośnej piosenki, nuconej na nutę marsza pogrzebowego, dziwny pochód (...). Następnie z głuchym łoskotem, wrzucano nagiego trupa na deski wozu i trumna już pusta, wędrował w dziwnej paradzie z powrotem do któregoś z bloków, gdzie leżała kolejna ofiara (...)”. Fragment relacji Mariana Paprockiego, [w:] Obóz hitlerowski na Błoniach w Inowrocławiu..., s. 31.

4) „(...) Baltruschat (...) bił mnie po twarzy, kopał, boksował. Wreszcie zawołał dwóch esesmanów i ci przewiązali moje ręce sznurem przez stół i każdą nogę osobno do nogi stołu. Zaczęli mnie bić polewając zimną wodą. Czułem, że tyłek mi pęka, jednak nie krzyczałem. Byłem pewien, że umrę, więc było mi wszystko jedno. Jak długo to trwało – nie wiem., bo jak oczy otworzyłem to leżałem gdzieś w kącie sztuby cały mokry i okrwawiony. Krew płynęła z nosa. Czułem, że był złamany. Zęby przebiły policzki. Skóra zeszła od powrozów z rąk i nóg. Nogi bolały i krwawiły. Głowa była chyba dwa razy większa od normalnej. Baltruschat kazał kopnął mnie i kazał wstać. Nie mogłem, czułem, że krzyż przełamany i nie miałem władzy w nogach. Podniósł mnie ciągnąc za włosy (...)”.relacja Klemensa Kwiatkowskiego, [w:] "Obóz hitlerowski na Błoniach w Inowrocławiu...", s. 66.

                                          Marek Szymaniak, Kamila Churska IPN Bydgoszcz

Czy ofiary tych nieludzkich niemieckich zbrodni, Polacy i  Żydzi  zginęli  w niemieckim obozie zagłady Na Błoniu w holocauście, czy w ludobójstwie!?

Województwo Kujawsko-Pomorskie.  wobec osób przetrzymywanych w obozie na Błoniach. Brutalne przesłuchania na terenie obozu prowadzili funkcjonariusze Gestapo, w tym m.in. w województwie Kujawsko-Pomorskim. Szlak męczeństwa - II Wojny Światowej m.in. w rejencji inowrocławskiej, w tym także terror wobec osób przetrzymywanych w obozie na Błoniach. Brutalne przesłuchania na terenie obozu prowadzili funkcjonariusze Gestapo, w tym m.in.:Herman Baltruschat, Jühningen, Feliks Schlütter i Donat. Wymienieni w trakcie „badania” aresztowanych podczas śledztwa, dopuszczali się sadystycznych praktyk polegających m.in. na brutaln-ym biciu do nieprzytomności, łamaniu kości, wybijaniu zębów, rozsadzaniu bębenków usznych, duszeniu, miażdżeniu klatki piersiowej, kopaniu itp. W bestialskim traktowaniu więźniów obozu na Błoniach, gestapowcom nie ustępowali esesmani obozowi, w tym również lagerführerzy. Terror był częścią dnia codziennego: egzekucje, strzały znienacka do uwięzionych, topienie w dziurach kloacznych, szczucie na śmierć psami, zmuszanie do pracy ponad siły (np. przez przenoszenie z miejsca na miejsce ciężkich kamieni), apele na mrozie po polewaniu zimną wodą, śmiertelne pobicia itp. W pamięci osadzonych szczególnie dramatycznie zapisał się mroźny dzień 8 grudnia 1942 r., kiedy bez żadnej przerwy, przez ok. 10 godzin, Niemcy poddali brutalnym torturom wszystkich więźniów, urządzając na placu apelowym miejsce morderczej „gimnastyki”, masowych pobić i zabójstw, łącznie z opisanym wyżej szczuciem wilczurami. Większość z obozowych katów nigdy nie poniosła odpowiedzialności za swoje zbrodnie przeciwko nardowi polskiemu.

Całość ogrodzono betonowym murem, nad którym umocowano drut kolczasty. W dwóch przeciwległych narożnikach placu (północno-zachodnim i południowo-wschodnim) postawione zostały wieże wartownicze (wysokie na ok. 6 m.) z ruchomym oświetleniem. Więźniowie przetrzymywani byli w dwóch drewnianych barakach mieszkalnych (osobnym dla kobiet i mężczyzn). Były one podzielone na kilka sal (tzw. sztub), w których okna na stałe zabezpieczono kolczastym drutem. W„baraku męskim” umieszczono „koncentracyjnego”.Budowa, układ wewnętrzny i funkcje poszczególnych miejsc obozowych Obóz na Błoniach w Inowrocławiu został zbudow-any za koszarami byłego 4. Pułku Artylerii Lekkiej, przy ul. Okrężek (w czasie okupacji Immellmannstrasse 2), na działce o powierzchni ok. 13 tys. m².

Wybrana bibliografia:

  1. Materiały archiwalne zgromadzone w Instytucie Pamięci Narodowej, Delegatura w Bydgoszczy.
  1. Relacje uwięzionych w niemieckim obozie na Błoniach w Inowrocławiu publikowane w: dodatku do „Gazety Pomorskiej” – „Gazecie Toruńskiej” z: 18-19 XI 1972, s. 7; 25-26 XI 1972, s. 7; 25-26 XII 1972, s. 7; 2-3 XII 1972, s. 7; 16-17 XII 1972, s. 7; 6-7 I 1973, s. 7; 20-21 I 1973, s. 7; 14-15 IV1973, s. 7; 5-6 V1973, s. 7.

"Pamiętniki nauczycieli z obozów i więzień hitlerowskich 1939–1945", Warszawa 1962.Opracowania i komunikaty: Z. Czyńska, K. Kapuść,

"Obozy zagłady, obozy koncentracyjne i obozy pracy na ziemiach polskich w latach 1939–1945, Biuletyn". t. 1, s. 61.J. Brodziński,

"Sesja poświęcona zbrodniom hitlerowskim w obozie na Błoniu w Inowrocławiu", „Ziemia Kujawska” 1971, t. 3, s. 245–248. J. Libiszewski,

"Obóz na Błoniu w Inowrocławiu". "Z badań nad eksterminacją Żydów na Pomorzu i Kujawach", red. T. Jaszowski, Bydgoszcz 1983, s. 53–57.

12 /.MASAKRA POLAKÓW  W ARNSBERG  W CZASIE  II WOJNY SWIATOWEJ.

W Polsce pamięć o masakrze w lesie Arnsberg właściwie nie istnieje.

Między 20 a 23 marca 1945 roku w trzech miejscach w okolicy miasta Arnsberg w dzisiejszej Nadrenii Północnej-Westfalii zamordowano rosyjskich i polskich robotników przymusowych. Zginęło wówczas 208 osób, wśród nich wiele kobiet i dwoje dzieci. Przypomniały o tych mordach odkryte niedawno przedmioty po ofiarach odkopane w wyniku prac archeologicznych.. Pod koniec 1958 w „Przeglądzie zachodnim” ukazała się relacja z procesu wytoczonego winnym tamtej zbrodni, którzy otrzymali wyroki urągające poczuciu elementarnej sprawiedliwości. Mordercami byli żołnierze Waffen-SS i Wehrmachtu. Ofiarami - wycofywani na wschód ze zniszczonych nalotami fabryk rosyjscy i polscy robotnicy przymusowi. Pod koniec marca znaleźli się oni w tymczasowych miejscach koncentracji w okolicy Warstein i Suttrop w pobliżu miasta Arnsberg. Dowódca dywizji Waffen-SS „Zur Vergeltung” (Odwet) generał Hans Kammler uznał ich za zagrożenie i rozkazał „zdziesiątkować”. Milczące świadectwo Zwyczajna droga leśna. Na jej końcu polana, na której archeolodzy prezentują nędzne pozostałości po ludziach, którzy tu zostali przyprowadzeni - właściwie zwabieni podstępem - i pozbawieni życia. W tym fragmencie lasu koło Arnsberg zginęło 56 dorosłych i jedno dziecko. Są jeszcze dwa takie miejsca w lesie między Arnsberg, Warstein i Meschede. O zbrodni przypomina tablica, z ziemi wydobyto skromny dobytek ofiar towarzyszący im w ostatnich chwilach - kawałek ustnej harmonijki, książeczka do nabożeństwa po polsku, słownik, monety kopiejki, okularowe etui, buty, części ubrań, guziki, naczynia, łyżkę… Tyle zostało z zabitych i te przedmioty mówią dziś do żywych bez słów. Kości ofiar zebrano i umieszczono w większości na cmentarzu w Meschede. Praca archeologów przyniosła także istotne informacje o sprawcach. We wszystkich trzech miejscach egzekucji postępowano według różnych schematów - w jednym z nich masowy grób utworzono za pomocą środków wybuchowych, łuski i pociski wskazują na to, że przyprowadzeni na śmierć usiłowali uciekać - daremnie. Rozkaz - zdziesiątkować! Zabić jak najwięcej! Przez region wokół tych miejscowości przechodziły kolumny robotników przymusowych. Wśród mieszkańców wytworzyło się przekonanie, że robotnicy przymusowi kradną i dopuszczają się gwałtów, ale przeczą temu zachowane dokumenty. W atmosferze strachu przed klęską Trzeciej Rzeszy zapanowało przekonanie, że z chwilą wycofania się wojska z okolicy jej mieszkańcy zostaną wydani na pastwę zemsty i padną ofiarą grabieży dotychczasowych więźniów. W sztabie w Warstein generał Kammler zwołał odprawę i wydał odpowiednie rozkazy. Ofiary sprowadzono na miejsca zbrodni podstępem. Ogłoszono, że należy się zgłaszać do transportu, który część robotników przymusowych przewiezie do innych, lepiej przystosowanych miejsc koncentracji i pracy. Zgłosiło się 129 mężczyzn i 77 kobiet z dwojgiem dzieci. Egzekucji dokonywano pojedynczymi strzałami w tył głowy lub z broni długiej i maszynowej. Jeden z oprawców o nazwisku Anhalt wsławił się wyjątkowym okrucieństwem - ocalała z egzekucji dziewczyna klęknęła błagała o litość, ale Anhalt zaszedł ją od tyłu i strzelił jej w głowę. Niejaki Antoni Bros wsławił się tym, że zabił dwoje dzieci. Jednemu - miało około roku - rozbił głowę o drzewo. Wojsko upozorowało przyczyny egzekucji tym, że rozstrzeliwuje plądrujących Rosjan, ale rozmiar akcji, jej przebieg i to, że wśród ofiar są kobiety i dzieci starało się utrzymać w tajemnicy. Po kilku dniach jednak wiele szczegółów przeniknęło do okolicznych mieszkańców od przypadkowych świadków i pracowników leśnych. A później o trupach w lesie dowiedzieli się Amerykanie, którzy już 7 kwietnia 1945 roku zajęli tereny koło Arnsberg.

Amerykański komendant nosił się początkowo z zamiarem wydania okolicy na łup byłych robotników przymusowych i zezwolenia im na zemstę w ciągu 24 godzin, ale do tego nie doszło. Zmusił miejscowych członków NSDAP, do ekshumacji pomordowanych. Następnie mieszkańcy okolicznych miast i wsi - rodziny z dziećmi - musiały przejść wzdłuż ułożonych ciał. Zachowały się zdjęcia z tych wydarzeń - na jednym matka idzie z dwojgiem dzieci i zasłania im oczy dłońmi… Ten zrozumiały gest w przypadku matki mógłby też dobrze ilustrować postawę powojennych Niemiec wobec hańbiących czynów z przeszłości.

SPRAWCY

Głównym odpowiedzialnym za masakrę robotników przymusowych w lesie koło Arnsberg był generał SS Hans Kammler, jeden z najwybitniejszych ludzi w całej Trzeciej Rzeszy. ł To nie był jakiś tępy wojskowy, człowiek bez etosu, prymityw i bandyta. Kammler należał do prawdziwej elity tworzącej państwo niemieckie pod władzą Hitlera. Był znakomitym fachowcem, specjalistą w swojej dziedzinie. I miał jedną dominującą cechę - był okrutny. Urodził się w Szczecinie. Inżynier, budowniczy, konstruktor. Jego ojciec był oficerem, pułkownikiem. W marcu 1932 roku Hans Kammler wstąpił do NSDAP, a rok później także do SS. Nadzorował wszystkie projekty związane z budową obozów koncentracyjnych. Nazywano go „technokratą zniszczenia” - udoskonalił krematoria w Auschwitz-Birkenau dla osiągnięcia ich większej wydajności (80 tys. w ciągu miesiąca). Wiosną 1943 roku Kammlera skierowano do rozebrania getta w Warszawie. Następnie Heinrich Himmler mianował go specjalnym przedstawicielem przy programie rakiet V2. Stał się wtedy pomysłodawcą przeniesienia linii produkcyjnych do podziemnych sztolni i fabryk drążonych w górze Kohnstein w Turyngii (dwa równoległe kanały o łącznej długości ponad trzech kilometrów, pomiędzy nimi przebiegało ponad 40 tuneli łączących o długości nawet 150 metrów, całość założeń wydawała się wręcz nierealna, ale fabrykę wybudowano w rekordowym czasie czterech miesięcy). W sierpniu 1944 roku Kammlerowi powierzono odpowiedzialność za użycie rakiet V2 do ostrzału Londynu, Paryża, Brukseli oraz Antwerpii. Z uwagi na postępy aliantów, Kammler musiał wkrótce przenieść się za Ren. Podczas odwrotu, generał natknął się na zator wywołany przez pracowników przymusowych w pobliżu miasteczka Warstein. Tu wydał znany nam rozkaz dziesiątkowania… Koniec wojny zastał Kammlera w Pradze. Według sprzecznych informacji albo popełnił samobójstwo, połykając cyjanek, albo kazał się zabić szoferowi, albo upozorował śmierć i uciekł do Ameryki Południowej. Jego oficer Wolfgang Wetzling, dowodący akcją dziesiątkowania, wstąpił do SS z pobudek ideowych - chciał być w gronie ludzi o najwyższych standardach. W efekcie przyszło mu uczestniczyć w zamordowaniu 208 osób. Johannes Miesel studiował prawo i teologię. Od 1938 był w SS. Oficer - major. Walczył we Francji, Rosji i Jugosławii. Bernhard Anhalt, Helmut Gaedt, Heinz Zeuner... członkowie SS. Cywilem był były kapitan Ernst-Moritz Klönne, syn fabrykanta, który spędzał czas końca wojny w rodzinnej willi koło Arnsberg. To on - jako znający teren - wskazał towarzyszom broni z SS dogodne miejsca do dokonania egzekucji.

ZBRODNIA I KARA

Dopiero w 1957 rozpoczął się proces odpowiedzialnych za masakrę. Wcześniej obowiązywała zmowa milczenia i krycia zbrodniarzy, a wymiar sprawiedliwości RFN dążył do amnestii dla nich i do odcięcia się od przeszłości. O wszczęciu postępowania zadecydowało anonimowe doniesienie. Żaden oskarżony nie przyznał się do winy, bo wykonywał jedynie rozkazy. W pierwszej instancji zapadły wyroki niskie i uniewinnienia. W drugiej Wetzling dostał 5 lat więzienia za śmierć 151 osób, co dawało za jednego zabitego 12 dni pozbawienia wolności. Klönne otrzymał wyrok 1,5 roku więzienia za pomoc w zabiciu 71 osób. Miesel został uniewinniony na mocy amnestii. Pozostali trzej wyszli z sądu jako wolni ludzie.

Masakra w Arnsberg. Niemcy ujawnili dowody nieznanej zbrodni na Polakach z czasów II Wojny Światowej.

Pod nadzorem amerykańskich żołnierzy niemieccy cywile z Suttrop wykopują groby dla ofiar marcowej masakry.

Niemieccy archeolodzy w Nadrenii Północnej-Westfalii natrafili na ślady masowego zabójstwa. Znalezione przez nich przedmioty należały do polskich i rosyjskich robotników przymusowych, którzy między 20 a 23 marca 1945 roku zostali zamordowani przez hitlerowców.

Podczas wykopalisk prowadzonych na przełomie 2018 i 2019 roku niemieccy badacze odnaleźli około 400 przedmiotów – w tym modlitewnik, harmonijkę ustną oraz futerał na okulary, które należały do ofiar masakry w lesie nieopodal Arnsberg. Pod koniec II Wojny Światowej żołnierze Waffen-SS i Wehrmachtu zamordowali tam 208 Polaków i Rosjan.

O zbrodni tej dotychczas właściwie nie mówiono. W marcu 1945 roku podczas ewakuacji robotników przymusowych ze zniszczonych przez aliantów fabryk, naziści spędzili ludność do tymczasowych miejsc koncentracji w okolicach Warstein, Suttrop i Meschede (w pobliżu miasta Arnsberg). Wkrótce dowództwo uznało jeńców za zagrożenie i kazało ich zdziesiątkować.

Do pierwszej masakry doszło w dolinie Langenbach w pobliżu pierwszego z wymienionych miast. Zamordowano tam 71 więźniów – w tym 60 kobiet i jedno dziecko. To właśnie tam archeolodzy natrafili na większość przedmiotów. Z pewnością nie był to jednak cały dobytek ofiar.

Znalezione w miejscu wojennej zbrodni dowody wskazują na to, że żołnierze obrabowali zabitych, kradnąc pieniądze i ubrania. Pozostawili jedynie rzeczy osobiste, z ich punktu widzenia – bezużyteczne, takie jak polski słownik, zniszczone buty, naczynia, monety z rodzinnych stron czy guziki i koraliki. Ponadto archeolodzy odkryli szereg przedmiotów porzuconych przez sprawców masakry: między innymi kasety po pociskach, a także łopaty, których użyto do grzebania ofiar.

Na roboty przymusowe na terenie III Rzeszy Niemieckiej wywieziono miliony ludzi z terenów okupowanych przez Niemcy.

Jak podkreślają badacze, zbrodniarze z Suttrop oraz Meschede byli lepiej przygotowani do egzekucji i sprawniej zamaskowali ślady. Świadczy o tym fakt, że na miejscu przestępstwa znaleziono zdecydowanie mniej artefaktów. W Suttrop oprawcy zmusili 57 robotników do wykopania rowów, które stały się ich grobami, natomiast w drugim przypadku Niemcy użyli granatów do zrobienia dołów w ziemi, w których później pogrzebali 80 osób.

Do tej pory jednoznacznie udało się zidentyfikować zaledwie 14 spośród 208 ofiar masakry w Arnsberg. Zbrodnię przez ponad 70 lat utrzymywano w tajemnicy. Część sprawców wprawdzie stanęła przed sądem w latach 50., jednak procesu nie nagłośniono, a oni sami otrzymali niewspółmiernie niskie wyroki. Jak komentuje ekspert Marcus Weidner: „Nikt nie wie, kto został tu zastrzelony – i przez długi czas nikt nie chciał tego wiedzieć”.

Archeolodzy, którzy brali udział w wykopaliskach, deklarują, iż podejmą wszelkie starania, aby ustalić tożsamość pozostałych zamordowanych. Jak donosi Deutsche Welle, projekt miał na celu między innymi „powstrzymanie coraz częściej pojawiającej się tendencji do bagatelizowania nazistowskiej przeszłości Niemiec”. Dyrektor Landschaftsverband Westfalen-Lippe dodaje: „Te morderstwa są częścią naszej historii i musimy wziąć za nie odpowiedzialność”.

O robotnikach przymusowych osadzonych w obozach pracy mówi się rzadziej niż o ofiarach obozów koncentracyjnych. Tymczasem takich właśnie placówek było najwięcej i stanowiły jeden z kluczowych elementów, które zapewniały sprawne działanie nazistowskiej machiny wojennej. Tylko na terenie Polski było ich prawie 1800.

Źródła:

https://polskatimes.pl/masakra-w-arnsberg-nieznana-zbrodnia-dokonana-pod-sam-koniec-wojny/ar/13967552

https://twojahistoria.pl/2019/03/17/masakra-w-arnsberg-niemcy-ujawnili-dowody-nieznanej-zbrodni-na-polakach-z-czasow-ii-wojny-swiatowej/

13/. SUTANNA UMACZANA W KRWI

 Zbrodnie ludobójstwa na narodzie polskim

 Artykuł  „Sutanna umaczana we krwi” (podstawowy dokument tekstu) jest zbiorem cytatów z książek różnych autorów  przedstawiających zachowanie duchowieństwa ukraińskiego w stosunku do Polaków, Żydów i innych mniejszości narodowych zamieszkujących Wołyń i Małopolskę Wschodnią w czasie II RP. W oparciu o posiadany przeze mnie zbiór książek historycznych uznanych historyków polskich, ukraińskich (Wiktor Poliszczuk „Ludobójstwo nagrodzone”, „Gorzka prawda”), amerykańskich ( Richard C. Lukas „Zapomniany Holocaust) poruszających m.in. problemy polsko – ukraińskie  starałem się przedstawić różne zachowania duchowieństwa ukraińskiego na dawnych Kresach południowo - wschodnich  II RP. Najczęstszą jednak reakcją duchowieństwa, która nieodłącznie towarzyszyła odbywającym się mordom dokonywanym przez SB - OUN i UPA oraz przez inne organizacje nacjonalistyczne na Polakach, była milcząca zgoda. Być może jedną z przyczyn była troska o własne bezpieczeństwo. Część duchowieństwa grecko – katolickiego i część  prawosławnego była zaangażowana w kształtowanie nienawiści Ukraińców do Polaków, również i Żydów (swoich sąsiadów) którzy zamieszkiwali te same ziemie co Ukraińcy.

Niekiedy duchowieństwo ukraińskie występowało czynnie w dokonywanych zbrodniach  na Polakach, zdarzało się że wręcz nimi kierowało i w nich uczestniczyło.

Były przypadki uczestnictwa w mordach na Polakach dzieci duchownych ukraińskich.

Ale też nieliczną grupę stanowili  duchowni ukraińscy, którzy sprzeciwiali się mordom na Polakach w kazaniach jak też w sposób czynny pomagali Polakom i Żydom w przetrwaniu eksterminacji prowadzonej przez Ukraińców na ludności polskiej i żydowskiej.

Często duchowni ci, nierzadko wraz z rodzinami zostali zamordowani w sposób wyjątkowo okrutny, przez co nacjonaliści ukraińscy starali się zastraszyć duchowieństwo ukraińskie i  zmusić do zaniechania jakiejkolwiek pomocy (w tym duchowej) mordowanym Polakom.

W opinii ocalałych Polaków wywodzących się z Wołynia i Małopolski Wschodniej jak również ich rodzin, postawa duchowieństwa ukraińskiego, w tym szczególnie greckokatolickiego sprzyjała postępowaniu nacjonalistów ukraińskich związanych z OUN – UPA i z pozostałych organizacji nacjonalistycznych, przyczyniła się do realizacji niczym nieskrępowanych  planów nacjonalistów ukraińskich poprzez usunięcie (wymordowanie) Polaków i innych narodów, jak również usunięcie (zamordowanie) Ukraińców myślących inaczej niż

banderowcy.Banderowcy praktycznie nie liczyli się z nikim i z niczym, najważniejszym ich celem realizowanym w sposób bezwzględny i wyjątkowo okrutny było stworzenie Ukrainy zgodnie z ich ideami.Wszyscy inni, którzy nie podzielali ich poglądów byli ich wrogami i należało ich zniszczyć. Ofiarami realizacji ich idei były tysiące ofiar (w tym Ukraińców), ginęli za to, że myśleli inaczej niż nacjonaliści z OUN – UPA.Polacy wywodzący się z dawnych Kresów południowo –wschodnich II Rzeczpospolitej są przekonani, że za rozlew polskiej krwi i innych narodów zamieszkujących te ziemie ponosi winę także duchowieństwo ukraińskie i jego ręce są też splamione krwią Polaków.Wskazują oni, że samo duchowieństwo nie przestrzegało zasad głoszonych przez kościół greckokatolicki, czy też prawosławny i nie podejmowało kroków w celu powstrzymania swych wiernych od dokonywania mordów na ludności polskiej, ukraińskiej i na innych narodach, a w niektórych przypadkach wręcz je usprawiedliwiało. Zdarzały się też przypadki nawoływania do mordów. Nacjonalizm ukraiński powstał w Galicji, a więc tam, gdzie dominowała cerkiew grekokatolicka.  Po 1918 r. po pokoju brzeskim nastąpił wzrost agitacji antypolskiej duchowieństwa ukraińskiego, odezwy kapłanów ukraińskich nawołujący ten lud do barbarzyńskich gwałtów. Trybunałami agitacyjnymi dla duszpasterzy ukraińskich były z reguły cerkiewne ambony. Według . Z. Koniecznego dużą rolę na wzrost świadomości narodowej Ukraińców miała wojna polsko- ukraińska z lat 1918/1919.  Prawie cały kler ruski szedł jakby zwartą ławą przeciwko ludności łacińsko – polskiej.  Już wtedy pojawiły się nawoływania księży greckokatolickich w Grochowcach i Cisowej do rzezi Polaków. Już wtedy dokonywano mordów ludności cywilnej i jeńców wojennych, prześladowano księży rzymskokatolickich, więziono bez podstaw ludność cywilną i inteligencję polską. Profanowano kościoły. Nienawiść Ukraińców do Polaków w Małopolsce Wschodniej to w znacznej mierze owoce pracy przeważnej części duchowieństwa ruskiego. Wasyl Iwaniszyn pisze, że bezspornym faktem jest iż „OUN była dzieckiem greckokatolickiej cerkwi ale dzieckiem, któremu było za ciasno w ramach polityki metropolity”. Inny Ukrainiec prof. Witalij Masłowśkyj ze Lwowa twierdzi „hierarchowie greckokatolickiej cerkwi na czele z metropolitą A. Szeptyckim aprobują działalność OUN – banderowców”. „Duchowni cerkwi greckokatolickiej, poza nielicznymi wyjątkami nie znaleźli się na wysokości wymaganego zadania. Nie wyłączam z tego zarzutu metropolity Szeptyckiego, ani późniejszego kardynała Slipyja. Księża greckokatoliccy łatwo zapominali o swoich obowiązkach chrześcijańskich, a nawet stawali na czele oddziałów rezunów.”

Wiktor Poliszczuk twierdzi:

„…Powiem tylko, że gdyby wierni prawosławni i greckokatoliccy przestrzegali nauk Chrystusa zawartych w Nowym Testamencie, to by nie doszło do tragedii w postaci zbrodni ludobójstwa. Powtórzę tylko, że nie powstrzymały one swych wiernych od dokonywania mordów na ludności polskiej i ukraińskiej, a w niektórych przypadkach popi prawosławni i greckokatoliccy sprzyjali im, usprawiedliwiając je, a były też przypadki nawoływania do mordów”. Nie było więc jasnego, zdecydowanego wyraźnego sprzeciwu cerkwi prawosławnej ani cerkwi greckokatolickiej co do mordowania ludności polskiej Wołynia, a w 1944 r. w Halicji (Galicja). Cerkiew greckokatolicka mogła wiele uczynić w sprawie pojednania obu narodów i w sprawie rozładowania nacjonalistycznych i faszystowskich nastrojów w Małopolsce Wschodniej. Zachowanie księży greckokatolickich miało wpływ na postępowanie banderowców, którzy likwidowali duchownych sprzeciwiających się akcji.

Banderowcy bowiem nie liczyli się z nikim i z niczym, gdy tylko uznali, że istnieje zagrożenie dla ich sprawy. Dlatego na swoje sumienie wzięli śmierć ponad 50 kapłanów polskich i 2 biskupów prawosławnych z Wołynia. Aleksander Korman, autor licznych publikacji oraz szkiców historycznych opisujących masowe zbrodnie dokonane na ludności polskiej na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów OUN - UPA, odznaczony m.in. Orderem Odrodzenia Polski oraz Złotym Krzyżem Zasługi uważa, iż istotną siłą napędową eskalacji ludobójstwa ludności polskiej stanowiło wielu księży unickich cerkwi greckokatolickiej – którzy udzielali błogosławieństwa członkom bojówek OUN –UPA udającym się na rzeź, odprawiali nabożeństwa dziękczynne po zbrodni, święcili narzędzia mordu, oddawali dla użytku dla bojówek z OUN – UPA pomieszczenia na plebaniach przycerkiewnych. Szantażowali wiernych, że nie dostaną rozgrzeszenia jeśli nie będą „rizaty Lachiw”. Zasiadali w sądach rewolucyjnych i skazywali Polaków na śmierć. Duchowni greckokatoliccy i prawosławni, którzy nawoływali wiernych do „wyrywania kąkolu z pszenicy”  w podtekście przez kąkol rozumieli Polaków, których trzeba oddzielić (wyrwać i spalić) od pszenicy, czyli Ukraińców. Toteż zdarzało się, że Ukraińcy powoływali się nawet na Biblię dla wytłumaczenia konieczności wymordowania Polaków. Głosili hasła „wyrzucenia warszawskiego śmiecia z ukraińskich podwórek”, oraz wzywali „do oczyszczenia naszej ukraińskiej ziemi” a później już głosili wprost: „Rizaty Lachiw”. Działalność ukraińskich nacjonalistów cieszyła się dużym poparciem kleru greckokatolickiego, który udzielał im swego wsparcia i to nie tylko duchowego. To kler nawoływał do wszelkich działań, które zmierzają i mogą przyczynić się do powstania samodzielnego państwa ukraińskiego, w tym też nawoływano do nienawiści przeciwko Polakom i mniejszościom narodowym zamieszkujących Kresy II RP. Według autorów Władysława Siemaszko i Ewy Siemaszko „Ludobójstwo”, (o czym pisze też Edward Prus) niekiedy podżegając do zbrodni duchowieństwo ukraińskie czyniło to wraz z poświęceniem siekier, noży, wideł i innych narzędzi w  celu bezgrzesznego mordowania, bo narzędzia są poświęcone. Ci duchowni ukraińscy, którzy w myśl zasad moralnych i religijnych odmawiali święcenia narzędzi mordu, przeważnie ginęli z rąk swoich rodaków upowców. Częstokroć wraz z poświęceniem w cerkwiach noży i innych przedmiotów służących do zabijania Polaków, święcono również bochenki chleba, służące jako wici do rzezi polskich współmieszkańców, przenosząc je sztafetowo z wioski do wioski przez tzw. „pielgrzymów”. Podczas uroczystości święcenia odczytywano list zapowiadający wypełnienie polską krwią rzek i jezior, bo Ukraina musi być czysta jak łza, lub szklanka wody.

Po wsiach krążył poświęcony w cerkwi chleb „objednania” (zjednoczenia), który miał jednoczyć lud ukraiński do usunięcia Lachów z Gończy Bród (pow. Kowel) i Nowa Dąbrowa (gmina Hołuby), Stare Koszary (gm. Stare Koszary). Nie wszyscy duchowni prawosławni uczestniczyli w „uświęcaniu” ludobójstwa, niektórzy czynili to pod terrorem z obawy o własne życie, o czym świadczą występujące w tej grupie ofiary śmiertelne.Znakiem gotowości do rzezi Polaków w wiosce było postawienie na skraju wsi krzyża, przy którym ukryta była lista osób przeznaczonych do mordowania. Cerkiew stała się instrumentem politycznym ukraińskich szowinistów – była systematycznie wpajana wiernym w wielu cerkwiach grekokatolickich na Podolu, a niekiedy i prawosławnych na Wołyniu.W Galicji doszło do prawie całkowitego zespolenia unickiej cerkwi z OUN, wielu licznych działaczy OUN pochodziło z rodzin duchownych (S. Bandera, J. Stećko), a niekiedy nawet byli duchownymi (o. Iwan Hrynioch). Metropolita greckokatolicki abp Andrzej Szeptycki,  odegrał zasadniczą rolę w kształtowaniu stosunków polsko- ukraińskich. W podziemiach cerkwi greckokatolickiej pod  wezwaniem św. Jura we Lwowie, będącej pod zarządem metropolity JE. abpa Andrzeja Szeptyckiego w 1939 r. ujawniono m. in. nielegalne składowanie znacznej ilości broni i amunicji pochodzenia niemieckiego. Metropolita greckokatolicki we Lwowie ks. abp.  Andrzej Szeptycki zajmował stanowisko inspirujące w zakamuflowanej formie antylechicką nienawiść. Po tragedii wrześniowej w 1939 r. zalecał stawianie kurhanów (mogił) w każdej wsi wraz z przemówieniami i teatralnymi uroczystościami pogrzebowymi zmarłej Polski.

W 1941r.  w lipcu po napaści III Rzeszy na ZSRS stanął jako prezydent na czele powołanej przez OUN we Lwowie samozwańczej Ukraińskiej Rady Narodowej. Hierarchowie greckokatolickiej cerkwi na czele z metropolitą Andrzejem Szeptyckim aprobowali działalność OUN – banderowców” witając „zwycięską  armię niemiecką”. To samo czynili  kierownicy cerkwi prawosławnej na Wołyniu. Zarządził modły dziękczynne we wszystkich cerkwiach archidiecezji w niedzielę 6 lipca 1941r. za wyzwolenie Ukrainy i w intencji „zwycięskiej hitlerowskiej armii”. Gdy Niemcy zdobyli Kijów, A. Szeptycki wysłał nawet gratulacje do Hitlera.

 List metropolity Andrzeja Szeptyckiego do Adolfa Hitlera - 23.09.1941 r.

Jego Wysokość Führer Wielkiej Rzeszy Niemieckiej – Adolf Hitler

 Wasza Ekscelencjo!

 „Jako zwierzchnik katolickiej Cerkwi, przekazuję Waszej Ekscelencji serdeczne poważania z okazji zajęcia stolicy Ukrainy, złotowierzchniego miasta nad Dnieprem – Kijowa....

Widzimy w Panu, niezwyciężonego wodza niezrównanej i sławnej Armii Niemieckiej. Sprawa zniszczenia i wykorzenienia bolszewizmu, jaką Pan, jako Führer Wielkiej Rzeszy Niemieckiej przyjął za cel w tym pochodzie, zaskarbia Waszej Ekscelencji wdzięczność całego chrześcijańskiego świata. Ukraińska Cerkiew grekokatolicka wie o historycznym znaczeniu potężnego ruchu Narodu Niemieckiego pod Pańskim kierownictwem. Będę się modlił do Boga o błogosławieństwo zwycięstwa które się stanie rękojmią trwałego pokoju dla Waszej Ekscelencji, Armii Niemieckiej i Niemieckiego narodu.

 Z osobistym szacunkiem. Andrzej hrabia Szeptycki – metropolita."

 Metropolita Szeptycki udzielał audiencji wysokim funkcjonariuszom hitlerowskim, SS i Abwehry, delegacji specjalnego ukraińsko – niemieckiego  batalionu „Nachtigall”(„Słowiki”), który 4 lipca 1941 r. wymordował 45 profesorów lwowskich wyższych uczelni na stoku Góry Kadeckiej – Wzgórzach Wuleckich we Lwowie. Uważany jest za współodpowiedzialnego za śmierć tysięcy Polaków, Żydów, Ormian, Czechów, Rosjan  i innych narodów, którzy zginęli na Kresach i w Małopolsce Wschodniej II RP. W „Liście Pasterskim” metropolity z dnia 10 sierpnia 1945 roku – A. Szeptycki nie ustosunkowywał się do planowanych, doktrynalnych mordów masowych, które były dziełem OUN- UPA na Wołyniu. W czasie pisania listu nie potępiał tych mordów ani ich sprawców. Inicjatywa tej ohydnej akcji padła od kleru ukraińskiego, z krzyżem w ręku nawoływano do tych mordów, a duchowym inspiratorem był metropolita lwowski,  Andrzej Szeptycki. Wg. ks. Tadeusza Isakowicza – Zaleskiego błędem było też udzielenie poparcia dla zbrodniczej Dywizji SS „Galizien”, która 23 kwietnia 1943 r. świętowała swoje powstanie w lwowskiej katedrze greckokatolickiej. Msze święte celebrował wówczas biskup Józef Slipyj (późniejszy kardynał), a kazanie wygłosił ks. dr Wasyl Łaba, kanonik kapituły, referent duszpasterstwa owej formacji (za zgodą metropolity) a dwunastu innych księży unickich zostało kapelanami esesmańskimi.  Oddelegowano jako kapelana do zbrodniczego batalionu Abwery „Nachtigall” ks. dr Iwana Hryniocha, proboszcza katedralnego i duszpasterza akademickiego, znanego ze swych nacjonalistycznych poglądów. Przede wszystkim jednak prawdziwą tragedią było „kapłaństwo” w oddziałach UPA niektórych księży greckokatolickich, którzy nie tylko święcili narzędzia zbrodni i do mordów zachęcali, ale i mordami tymi wręcz kierowali (np. w Korosciatynie i Kutach).

Metropolita Andrzej Szeptycki w październiku 1944 r. wysłał list hołdowniczy do Józefa Stalina, w którym dziękował za przyłączenie Lwowa i Kresów Wschodnich do ZSRR.

 W owym liście napisał m.in.:

 "Po zwycięskim pochodzie od Wołgi do Sanu, przyłączyliście na nowo zachodnie ukraińskie ziemie do Wielkiej Ukrainy (USRR). Za spełnienie tych testamentalnych pragnień i zmagań.„

Cały świat chyli czoło przed Wami (...) Ukraińcy, którzy od wieków uważali się za jeden naród i chcieli być zjednoczeni w jednym państwie , składa Wam naród ukraiński serdeczne dzięki * Te światłe pociągnięcia wywołały i w naszej Cerkwi nadzieję, że Cerkiew jak i cały naród znajdzie w ZSRR pod Waszym przewodem pełną swobodę pracy i rozwoju w dobroci i szczęściu (...)".

 (*) (chodzi o polskie terytoria siłą przyłączone do USRR i wcielone do ZSRS na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow).

Szeptycki przechowywał lidera OUN Andrija Melnyka w swoim pałacu świętojurskim, a następnie ułatwił mu ucieczkę ze Lwowa w stroju duchownego.

     Wykaz duchownych prawosławnych i rola jaką odegrali w mordowaniu

                                                Polaków

- Metropolita prawosławny Polikarp  w kazaniu zachęcał do rżnięcia Polaków (m. Łuck), współpracownik nacjonalistów ukraińskich ( Krzemieniec). - Pop Petroszczuk  wygłosił kazanie(…) Lachiw i Żidiw wyryzaty (w czasie otwarcia cerkwi w Chorłupach 20 lipca 1942r.).

- Na każdą wyprawę przeciw Polakom, lub Żydom święciłem broń, noże, siekiery, widły, oraz udzielałem błogosławieństwa.

- 29 sierpnia 1943r. we wsi Szuń, gm. Bereżce, pow. Luboml, prawosławny duchowny Pokrowskyj  w miejscowej cerkwi urządził akt poświęcenia noży, kos, siekier i sierpów, jako narzędzi mordów i rozdał je parafianom, aby mordowali „Lachów”.

- Ukraińskie wioski wrogo nastawione do ludności polskiej … wieś Bielicze, gm. Grzybowica, na czele której stał pop prawosławny Robotnicki , wieś Zabłoćce, gm. Grzybowica również na czele z popem Kwaśnyckim Teodorem.

- Na Lachów nasz pop Stepan  uroczyście poświęcił nam broń, tzn. karabiny, kulomioty, bagnety, oraz siekiery, widły i jakieś inne samoróbki wykonane chłopskim sposobem i pomysłem. W wielu wsiach popi święcili taką broń, a bywało że zachęcali do wybierania kąkolu z pszenicy „czyli do bicia Polaków za nic”.

- Nie wykluczone, że część szkolenia bulbowscy podchorążowie odbywali w Monastyrze Poczajowskim, pisze o tym z resztą, podając jako pewnik „Samoistijna Ukrajina”. (lipiec -wrzesień 1994r.).

- Wieś Tylawka –„w 1943 r. w cerkwi duchowny prawosławny Dubyćkyj  (drugi syn popa z Szumska) święcił noże i siekiery służące do mordowania Polaków".

- Zalipie – „W naszej wsi proboszczem miejscowej cerkwi prawosławnej był Potockij, który podczas kazań podjudzał miejscowych Ukraińców do mordowania Polaków, używając często przysłowia biblijnego o plewieniu pszenicy z kąkoli. Tym kąkolem byli Polacy. On też święcił członkom band UPA  broń, karabiny, siekiery i noże". - Wg. Jurija Kurylczuka w jednej z miejscowości (Czortoryźk – obwód wołyński) księża prawosławni własnoręcznie stracili 17 Polaków. - Wieś Huta Stepańska – „19 lipca 1943 r. po napadzie i spaleniu większości siedzib, okoliczni duchowni prawosławni odprawili przed kościołem dziękczynne nabożeństwo za zwycięstwo nad Polakami, potem Ukraińcy spalili drewniany kościół pod wezwaniem Najświętszego Serca Jezusowego wybudowany w 1927 r ”.

- Ks. greckokatolicki Stepan Kłeparczuk (w Antonówce, pow. Brody) nawoływał z ambony do mordowania Polaków. Miał współudział w zorganizowaniu zbrojnej bojówki. - Ks. greckokatolicki Walnicki  (m. Jezierzany, pow. Borszczów) w przemówieniu w cerkwi i przed magistratem mówił „Kochani bracia i siostry, gdyby krew polska płynęła rzekami, a łzy potokami- nie zważajcie na to, oczyszczając naszą ukraińską ziemie”. - Ks. greckokatolicki Ołeksiuk (in) (m. Wojniłów, pow. Kałusz) głosił „Musimy tutaj przysiąc że nie spoczniemy aż wszystkie korzenie wrogie, łącznie z małym dzieciątkiem zniszczymy (…). Nie trzeba zważać na nic  i nie kierować się sumieniem (…)".- Ks. greckokatolicki Michał Hołowiej (parafia Olszaniak, dekanat Sambor) plebania była miejscem ugrupowań upowskich i ich zaopatrzenia w żywność. - Pod cerkwią w Koniuchach, pow. Brzeżanych mieściły się sale wykładowe podchorążówki UPA. - W 1939 r. ujawniono m.in. nielegalne składowanie broni i amunicji pochodzenia niemieckiego w podziemiach greckokatolickiej katedry pod wezwaniem św. Jura we Lwowie, będącej pod zarządem metropolity abpa A. Szeptyckiego.

- Ks. greckokatolicki Holinka z Wielkich Oczu „mówił o konieczności prowadzenia radykalnej walki z Polakami i Żydami. Wezwał ich, aby dobrze naostrzyli swoje topory i noże”.- W plebanii greckokatolickiej (Miłków-Wola Miłkowska) miał siedzibę sąd UPA i tam zapadały okrutne wyroki.- Ks. greckokatolicki Piotr Sawrij (wieś Torskie, pow. Zaleszczyki) podczas kazania w lipcu 1941 r. wezwał do mordowania Polaków.- Ks. greckokatolicki  NN(w Medynie) na kazaniu w cerkwi w sierpniu 1942 r. oświadczył : „współistnienie Polaków i Ukraińców jest wrzodem który należy koniecznie rozciąć”. - Ks. greckokatolicki Jacyszyn (i.n) (Toki) zachęcał z ambony  do mordowania Polaków. - Ks. greckokatolicki (dziekan) Tretiak  aktywnie pomagał w Złoczownie 3 i 4 lipca 1941 r. OUN i policji ukraińskiej w zorganizowaniu pogromu Żydów, zginęło 1000 osób - Ks. greckokatolicki (proboszcz) Pałahyćkyj  w Monasterzyskach, stał na czele bojówek OUN – UPA, które 28 lutego 1944 r. napadły na ludność wsi Korościatyn (pow. Buczacz). Brał udział w masowym zabójstwie. Razem z nim w bojówce była jego córka i kilka zakonnic. Twierdził m.in. że „za zabicie Lachów w tworzeniu wolnej Ukrainy grzechu nie będzie".- Ks. greckokatolicki Romanowyśkyj ( był współorganizatorem mordu w wiosce Byczkowce, w której zabito 63 Polaków i Żydów. - Ks. greckokatolicki Wasyl Mandziuk był w składzie komendy stanicy OUN we wsi Synków(pow. Zaleszczyki, woj. Tarnopolskie), brał udział w mordowaniu Polaków, Żydów i Ukraińców.

- Ks. greckokatolicki Iwan Hrynioch w Pawłowie kierował z lasu na Mielnikach bojówkami UPA przy mordowaniu Polaków. - Ks. greckokatolicki Wasyl Dawydowycz budził z ambony cerkiewnej w Pawłowie od lipca 1941r. nienawiść do Polaków posługując się hasłem „Ukraina bez Polaków”, ”Ukraina tylko dla Ukraińców”.- Ks. greckokatolicki N.N. we wsi Słupki poświęcił w cerkwi narzędzia zbrodni.- Ks. greckokatolicki NN – w Isypowicach odprawił „sąd” na Polakami na swojej plebanii, za umieszczanie na krzyżu napisu w języku polskim.- Ks. proboszcz greckokatolicki  Korduba  we wsi Hlibów zasiadał w „rewolucyjnym

sądzie” i ferował wyroki śmierci po uprzednim torturowaniu skazanych Polaków. - Ks. greckokatolicki NN we wsi Chmieliska już w lipcu 1941 r. nawoływał w kazaniach do rozprawy nad Żydami i Lachami. Ks. greckokatolicki Kunićkyj  we wsi Czerniszówka  święcił w cerkwi noże banderowcom. Ks. greckokatolicki Iwan Diduch w Draganówce podczas kazania w cerkwi denerwował się że nic się we wsi nie dzieje a powinno paść w jego parafii przynajmniej 100 Polaków. Ks. greckokatolicki Rajich we wsi Iławcze był jednym z głównych organizatorów mordu ludności polskiej, a jego 2 synów brało bezpośredni udział w grabieżach i mordach Polaków. - Ks. greckokatolicki Kozanecki  w Głęboczku wzywał do niszczenia Polaków i Żydów wrogów Ukrainy. - Ks. greckokatolicki Walnicki wzywał z ambony do mordowania Żydów i Polaków. - Ks. greckokatolicki Kleparczyk  w Czernicy nawoływał do przemocy i mordowania Polaków i Żydów. - Diak. Duliba N. w Majdunie i jego syn byli organizatorami napadu na wieś w której Ukraińcy wymordowali 154 Polaków. - Ks. greckokatolicki NN w Sławentynie święcił przeznaczone do mordowania Polaków karabiny, noże, siekiery, kosy i widły pod hasłem z ambony: „ Aby żniwa były obfite”. - Ks. greckokatolicki NN. W Chlebowicach Świrskich nawoływał do mordowania Polaków słowami: „Ukraińcy nie mogą przyjść na święcone, jeżeli nie zlikwidują Lachów”.- Greckokatolicki proboszcz Sawczuk Jurij z Piątkowej ściśle współpracował z bandami UPA i był kapelanem w Sotni  „Burłaka”. - Ks. greckokatolicki proboszcz Bury Jan  ściśle współpracował z OUN i UPA. Pod koniec 1939 r. i w lipcu 1941 r. dwukrotnie celebrował „pogrzeb Polski”. Wykorzystywał uczucia religijne do szerzenia nienawiści do Polaków.- Ks. greckokatolicki proboszcz Smolka Włodzimierz w Manasterzu (pow. jarosławski), znany był z antypolskich wystąpień i szerzenia nienawiści do Polaków. Na swoich kazaniach nieraz mawiał : „Kiedyś święty Piotr zapyta ciebie o dobre uczynki, ileś wyplenił polskiego kąkolu? I co ty na to, skoro tak bezczynnie czekasz aż inni to za ciebie zrobią.” - Ks. greckokatolicki proboszcz Sterczuk Włodymyr w Swaryczewie - przywódca duchowy, organizator i prowodyr terenowej organizacji OUN i UPA. Nawoływał on w kazaniach swych wiernych do mordowania Polaków.  Był on organizatorem różnych ćwiczeń militarnych bojówek UPA na terenie wsi. On też głosił na swoich kazaniach nienawiść do Polaków m.in. takie hasła jak: Musimy zakasać rękawy i brać się do roboty, kontekstem tego hasła było wezwanie do mordowania Polaków. - Ks. greckokatolicki Kisielewski Stefan z parafii w Dobrownanach i proboszcz greckokatolicki Pidisieki Emanuel z Podnichala byli głównymi  szerzycielami nienawiści do Polaków, duchowymi przywódcami rzezi Polaków. - Ks. greckokatolicki Radio  Krywe ad Tworylne „zabronił pod karą śmierci dawać cokolwiek czerwonym partyzantom, Lachom, Żydom i komunistom”. Był on zagorzałym zwolennikiem OUN – banderowcem i polakożercą”. - W szerzeniu nienawiści do Polaków brali niestety udział dalsi księża greckokatoliccy” : - Ks. Lew Salwicki, kleryk Hryc Drozd z Terki, ks. Andrzej Dorosz z Daszówki (na jego plebani szkoliły się bojówki UPA) ks. Michał Suchy z Łobozwi (3 jego synów było w UPA, swoich synów w UPA mieli też księża Mikołaj Milanicz z Moczar i Iwan Ezop z Ustianowej), ks. Dymitr Panasiewicz z Ustrzyk Dolnych nawoływał do mordowania Polaków. - Ks. greckokatolicki, proboszcz Tomaszewski Iwan i wikariusz Ks. Rybałt Włodzimierz z Krzywczy „współpracowali z UPA i wykorzystywali religię do podburzenia Ukraińców przeciwko Polakom. Ks. Tomaszewski Iwan uciekł razem z Niemcami. - Leszków – „30 grudnia 1942 r. zostali aresztowani przez Gestapo na terenie Warszawy w wyniku donosu księdza grekokatolickiego Józefa Kładocznego, bliskiego współpracownika (sekretarza) arcybiskupa Szeptyckiego”, Polacy biorący udział w pertraktacjach z metropolitą Szeptyckim. Polaków wydał Niemcom ks. Kłodocznyj, zadenuncjował też Delegata Rządu Na Kraj Jana Piekałkiewicza, aresztowanego przez Gestapo w lutym 1943 r. - Wieś Hłudno – „Aktywnym działaczem OUN był Wikariusz ks. Michaiło Hajduk, przyjaciel nauczyciela Lewickiego, kunowskiego aktywisty z Pawłokomy. Podczas rewizji w cerkwi i dzwonnicy znaleziono broń i amunicję należącą do sotni UPA. - Żabcze Murowane – „W pierwszą niedzielę po napadzie banderowców na Ostrów, ks. Ołyjnyk  przyjechał odprawić mszę świętą do miejscowej cerkwi. Przejeżdżając koło kościoła spotkał 2 kobiety, które pozdrowiły go po ukraińsku słowami: „Sława Jizusu Christu. W odpowiedzi usłyszały od niego: „Toj

bunkier treba bude rozwałyty” wskazując na kościół. -  Wśród schwytanych napastników był również pop z dużą różną ilością szat liturgicznych zrabowanych w polskich kościołach. Miał odprawić dziękczynne modły w zdobytym zasmyckim kościele. Wieś Skomorochy- „We wsi  była cerkiew, w której miejscowy pop Hełebej   był wyjątkowo aktywnym szerzycielem nienawiści do Polaków.  W swoich kazaniach często mówił „o kąkolu w pszenicy który trzeba zniszczyć”. Czerwonogród – „Księża greckokatoliccy i prawosławni popi poświęcali  w cerkwiach broń przeznaczoną do mordowania Polaków. Takie zdarzenie miało miejsce m. in. W Nynkowie, gdzie poświęcali broń, diak. Jacko Stachera, oraz popi: Swistol i Dmytro Wytrykusz.” - Wieś Dylągowa –„W lipcu 1944 roku, kierownictwo podziemne AK z Dynowa wydało wyrok śmierci na unickiego księdza – Ukraińca Michajło  Hajdiuka z Hłudna za współpracę z okupantem niemieckim i OUN – UPA, oraz podburzanie miejscowych  Rusinów (Ukraińców) do mordowania Polaków i Żydów. Wyrok wykonano”.

- Wieś Końskie - „W okresie okupacji miejscowy unicki  proboszcz ks. Józef Krysa, razem ze swoim wikariuszem (Ukraińcem), nazwiska nie ustalono, podburzali miejscowych Rusinów przeciwko Polakom”. - Wieś Brzuska – „miejscowy  greckokatolicki ksiądz Bilik Oleksy przed dokonanym napadem solennie zapewniał Polaków, że im nic nie grozi, że mogą pozostać we wsi. Obietnica okazała się bez pokrycia, a on jak się później okazało ściśle współpracował z UPA”. - Wieś Grązowa –„miejscowy proboszcz greckokatolicki ks. Michał Zaworatiuk uchodził za aktywnego nacjonalistę, wykorzystującego ambonę do szerzenia nienawiści do Polaków.” - „Miejscowy proboszcz grekokatolicki ks. Aleksander Steranka odnosił się wrogo do Polaków, współpracował z UPA i wykorzystywał  uczucia religijne do szerzenia nienawiści do Polaków”. - Wieś Polana - „W latach 1943 – 1944 miejscowy proboszcz greckokatolicki, Ukrainiec, ks. Włodzimierz Wesoły znany był z antypolskich poglądów, w swych kazaniach budził nienawiść społeczności ukraińskiej do Polaków. - We wsi Chmieliska- „w lipcu - sierpniu 1941 r. miejscowy ks. greckokatolicki o nazwisku Karołek  nawoływał w swych kazaniach Ukraińców do rozprawy z Żydami i Polakami”. -Kokoszyńce – „natomiast ideowym i organizacyjnym  przywódcą był miejscowy ksiądz greckokatolicki  o nazwisku Procyszyn.

- Bucniów – Ks. greckokatolicki, Kurytas  (i.n)„następnego dnia w czasie rewizji w cerkwi  i na plebani znaleziono broń, za co aresztowano księdza i jego starszego syna, natomiast młodszy zdołał zbiec". „Duchowym i religijnym przywódcą ukraińskich nacjonalistów spod znaku OUN i UPA na terenie wsi i parafii Giernakówka był pop Iwan Wołoszyn, który wykorzystywał religijne uczucia  do podsycania nienawiści do Polaków, np. poświęcał broń i odprawiał do tego stosowne nabożeństwo do walki „z kąkolem w pszenicy”. -„miejscowy ksiądz greckokatolicki  Pasiecznik  pochodził ze wsi Popowce". Powszechnie był znany ze swych antypolskich poglądów i aktywnej działalności w szerzeniu nacjonalistycznych poglądów i ścisłej współpracy z OUN i UPA. Na kazaniach w cerkwi w Litowisku nawoływał otwarcie do mordowania Polaków i wykorzystywał w tym celu uczucia religijne". - Tuczna- haniebną rolę odegrał ksiądz greckokatolicki  NN z Chlebowic  Świrskich, który nawoływał do mordowania Polaków, wołając do Ukraińców z ambony: - „Bierzcie się do dzieła, bo pieczone gołąbki nie polecą same do gąbki”, „Ukraińcy nie mogą przyjść na święcone, jeżeli nie zlikwidują Lachów”. - Wieś Gaje Wielkie – „W lipcu 1943 r. w miejscowej cerkwi greckokatolickiej odbyły się religijno - nazistowskie uroczystości na które zjechało się wielu ukraińskich księży.  Pod cerkwią dokonano poświęcenia broni przeznaczonej do mordowania Polaków”. - Trembowla - „Na terenie miasta i powiatu Trembowelskiego w latach 1941 – 1944 bardzo aktywnie działali dwaj ukraińscy kapłani grekokatoliccy,  Stefan Mochnackyj i Iwan Wesołowskyj. Byli oni głównymi duchownymi organizatorami ludobójczej zbrodni. To oni, z ambon cerkwi nawoływali do masowych mordów ludności polskiej.

Organizowali misje religijne, podczas których podsycali nienawiść do Żydów i Polaków. Mordy uważali za czyn zgodny z wiarą i boskimi przykazaniami, polegające na usuwaniu kąkolu z pszenicy. Tym kąkolem byli Żydzi i Polacy, a pszenicą ludność ukraińska.” „Świaszczennyk” Stefan Mochnackyj udzielał daleko idącej pomocy banderowcom, za jego zgodą i wiedzą ukrywali oni spore ilości broni w cerkwi, przy ul. Tarasa Szewczenki w Trembowli. Brał on też udział w poświęceniu broni mogącej służyć do mordowania Polaków".

„Istotnie w niedługim czasie tę święconą broń i noże często wykorzystywano do zadawania męczeńskiej śmierci niewinnym ludziom. Pop Wołoszyn i jego zięć  Słobodian władali w odpowiedni sposób i sterowali umysłami i nastrojami Ukraińców w Germakówce. To oni są głównie odpowiedzialni za ludobójcze zbrodnie na Polakach i Żydach w Germakówce i okolicy". - W Kokoszynie komendantem bandy UPA był ukraiński ksiądz parafii Kokoszyńce o nazwisku Procyszyn , pochodzący z Czernieszowiec koło Tarnopola". - Dnia 12.10.1943 r. na dom w którym mieszkał ksiądz, sześcioosobowa bojówka UPA dokonała napadu na Polaków tam mieszkających. W jej skład wchodzili m.in. Hryć Medynśkyj i Sławko Nymyj, syn miejscowego popa grekokatolickiego Wasyla Nymyja, głównego organizatora ludobójczych mordów na ludności polskiej w tym regionie. - Miasto i okolice Doliny – „Bodak,  pop w głównej cerkwi w Dolinie w swych kazaniach podczas nabożeństw głośno krzyczał z mównicy: „Będziemy mordowali Lachów do pnia i do 9-+-korzenia”. Nawoływał swoich wiernych, by przynosili narzędzia zbrodni -  noże siekiery, karabiny, itp. do poświęcenia” . -Duchowny Dymitr Bandera szczególnie się wsławił w swojej parafii w szerzeniu nienawiści do Polaków i nawoływaniu w imię Boga do zbrodni. Jego kazania były bardzo głośne, z użyciem biblijnego przysłowia o kąkolu w pszenicy”. - „Stoję wśród tłumu w cerkwi i słucham przemowy popa do wiernych i to w ten sposób: „Bracia chrystijany, Ukraińcy, waszym obowiązkiem jest rżnąć Polaków, a będzie niepodległa Ukraina. I na tę rzeź wam błogosławię”. - „Byli wśród popów i nie stanowili wyjątku, tacy którzy całkowicie popierali rzeź Polaków, podburzali do aktów terroru, a nawet święcili noże na których było napisane smert – Lachom. Byli też tacy, którzy odżegnywali się od tych okrucieństw. Niektórzy z nich stali się ofiarami morderstw.” - Przywódca duchowy bandytów ks. greckokatolicki z Kut Zakrzewski święcił noże, którymi później mordowano Polaków.. We Lwowie działała wyższa uczelnia greckokatolicka, w której wykładowcą był ks. dr Iwan Hrynioch  „Harasymowśkyj” będąc jednocześnie od czasów lwowskich poprzez Wołyń, Halicję, tzw. Zacurzonie, z emigracją powojenna włącznie – członkiem .Prowyduł OUN Bandery. Miłków, pow. Lubaczów- zostały zamordowane przez UPA 23 osoby narodowości polskiej zamieszkujące tę miejscowość, na podstawie wyroku sądu UPA obradującego w miejscowej plebanii greckokatolickiej.

- We wsi Biała dowódcą bojówki+ UPA był Dubec N. syn księdza greckokatolickiego.

- Wieś Sołoniów, pow. Horochów:  „pop NN poświęcając noże nakazywał by były ostre i dobrze „Rizały Polachiw”

- W Tokach ks. greckokatolicki Jacyszyn  zachęcał z ambony do mordowania Polaków.

Represjonowani i mordowani duchowni prawosławni za:

 - odprawianie mszy dla Polaków w kościele rzymskokatolickim,

- za odmowę współpracy z UPA,

- potępianie podczas nabożeństw w kazaniach zbrodni banderowskich,

- sprzyjanie Polakom i Żydom,

- zdradę sprawy ukraińskiej,

- publiczne potępianie napadu banderowców,

- udział w pogrzebie Polaków,

- nawoływanie do opamiętania,

- ostrzeganie i pomoc  Polakom i Żydom w ocaleniu życia,

- odmowę osobistego udziału  w przygotowaniach do mordowania Polaków i Żydów

- nawoływanie do zgody.

- Egzarcha Aleksiej Hromadskyj „Ołeksa” potępiał mordy i rzezie, zginął 8 maja 1943 r. w zasadzce pod Smygą. Był archimandrytą Ławry Poczajowskiej autonomicznej cerkwi prawosławnej, metropolita wołyńsko- żytomierski. Zbrodni dokonała bojówka OUN.

- Duchowny prawosławny Hawryło Bogusławśkyj, odmówił święcenia noży do    mordowania Polaków i nawoływał Ukraińców do opamiętania się. Wobec gróźb uciekł z rodziną.

- Zimno, pow. Włodzimierz Wołyński, zastrzelili duchownego prawosławnego episkopa     Emanujiła Tarnawśkiego który odmówił dowodzenia bojówką i następnie powieszone zostały zwłoki na przydrożnym drzewie.

- Kaszówka, pow. Kowel, zamordowano duchownego prawosławnego NN wraz z rodziną za odmowę święcenia noży.

- Pow. Dubno, pop Konoplanko  został zamordowany za karę, że odmówił święcenia broni i noży przed rzezią.

- W mieście Kowel, w lipcu 1943 r. duchowny prawosławny Czerwynśkyj  nie przyjął do cerkwi wici chlebowych (…) i podczas niedzielnego nabożeństwa wystąpił przeciwko mordowaniu niewinnych ludzi. Został zastrzelony przez bojówkarzy SB, OUN i UPA kilka dni później.

- Zabito biskupa Manuiła  przez OUN - UPA

- Pop Fiodor Cichoćkyj w parafii Nowysłąw (Nowy Staw), gm. Dederkały, pow. Krzemieniec w 1943 roku pobity ze skutkiem śmiertelnym (wraz z ojcem, również popem), gdyż obaj odmówili nabożeństwa podczas którego mieli święcić w cerkwi noże i topory przeznaczone do mordowania Polaków.

- Wieś Drańcza Polska „miejscowy duchowny prawosławny Fiłyb Boryćkyj został powieszony za sprzyjanie ludności polskiej.

- Protorej prawosławny Fiodor Jurkewycz, sekretarz abpa Aleksieja Hromadskiego, parafia Krzemieniec zginął w 1943 r. z abp Hromadskim zamordowani przez OUN – UPA.

- Pop prawosławny NN, parafia Wielick - wieś, pow. Kowel, zamordowany ze swoją rodziną przez bojówkarzy OUN i UPA za to że nawoływał do zaprzestania zabójstw Polaków i Żydów i potępiał mordy.

- Pop prawosławny NN, parafia Baszuki, pow. Krzemieniec, zamordowany przez bojówkarzy UPA w maju 1943 r. za nawoływanie do zaprzestania mordów.

- Pop prawosławny NN, parafia Pełcza, pow. Dubno, we wrześniu 1943 r. zamordowany przez bojówkarzy UPA za to, że uprzedził polskiego księdza Bolesława Murarskiego o grożącym mu niebezpieczeństwie ze strony UPA.

- Ks. greckokatolicki Serafin Horosiewycz – proboszcz parafii grekokatolickiej, w Żabczu pow. Łuck zginął z rąk UPA, spalony żywcem 26 lipca 1943 r.  z 4 Polakami w cerkwi oblanej benzyną i podpalonej, za  potępianie zbrodni banderowskich na Polakach i za przyjaźń z polskim księdzem.

- Ks. greckokatolicki  Śliwiński (, Ukrainiec pochodzenia polskiego wraz z synem w marcu 1944 r. zostali zamordowani przez bojówkę SB – OUN za sprzyjanie Polakom (parafia m. Tiudiów, pow. Kosów Huculski).

- Ks. greckokatolicki  Ślusarczyk Antoni –wikariusz unicki, Ukrainiec,  został zastrzelony na początku 1945r. przez bojówkarzy SB –OUN za tzw. „Zdradę sprawy ukraińskiej”, ponieważ pożyczył zagrożonemu Polakowi sutannę i kapelusz, aby ten mógł w tym przebraniu uciec do polskiej wsi Rudy Różanieckiej (m. Lubliniec Stary).

 Ks. greckokatolicki  Michajło Tełep – proboszcz w Rogóźnie został zamordowany w kwietniu 1944 r. wraz z rodziną (cztery osoby) przez bojówkarzy SB – OUN – UPA, za publiczne potępianie napadu banderowców na Pyszówkę.

- Ks. greckokatolicki  Tereszkun , Ukrainiec, powieszony za „zdradę Ukrainy”, za odmowę udziału w działaniach UPA i za potępienie mordowania Polaków (parafia Zubrzec, pow. Buczacz).

- Ks. greckokatolicki  Panasiuk  ożeniony z Polką, uprowadzony i utopiony  w rzece Seret. Zamordowany za potępianie w swoich kazaniach zbrodni dokonywanych przez UPA.  Zamordowano również jego żonę, która była w zaawansowanej ciąży  (m. Strusów).

- Ks. greckokatolicki  Wołoszczuk  uprowadzony we wrześniu  1944 r. do lasu i powieszony przez banderowców za karę, że brał udział w pogrzebie i potępienie zbrodni na Polakach (m. Hostów, pow. Tłumacz)

- Ks. greckokatolicki  Dymitr Ursynowicz – w styczniu 1945r. miejscowi chłopi ukraińscy, banderowcy, napadli na plebanię i zamordowali księdza za potępianie na kazaniach mordowania Polaków przez banderowców (m. Gruszka)

- Ks. greckokatolicki  Kruszyński  – zamordowany za potępianie (sprzeciw) przeciwko mordowaniu Polaków.

- Ks. greckokatolicki  Roman Kruszelnyćkyj, zamordowany przez bojówkarzy SB – OUN i UPA, 3.04.1944 r. za potępienie zbrodni dokonywanych przez UPA na Polakach, ostrzeganie i pomoc sąsiadom Polakom w ocaleniu życia (parafia Bonów, pow. Jaworów).

- Za pomoc ludności polskiej ks. greckokatolicki  Nifont Medwedew, został pod koniec 1942 r. zamordowany przez bojówkarzy UPA za odmowę osobistego udziału w przygotowaniach do mordowania Polaków (m. Antonówka Szepelska, pow. Łuck).

- Ks. greckokatolicki  Piotr Wujtowycz, zamordowany za odmowę współpracy z UPA (parafia Nehrypka, pow. Przemyśl).

- Ks. greckokatolicki  Baka , zamordowany przez UPA wraz z żoną, córką i Polakami, gdy odprawiał dla nich mszę świętą w kościele rzymskokatolickim (parafia Śliwnica, pow. Przemyśl).

- Ks. greckokatolicki  NN, w Urlowie, Ukrainiec, został zamordowany w listopadzie 1943r. za potępianie na kazaniu mordów na Polakach na Wołyniu i nawoływanie do zgody.

- Alumn teologii grekokatolickiej, Ukrainiec, NN, został zamordowany przez banderowców w lipcu 1944 r. w Lastowicach za odmowę wstąpienia do UPA.

- Ks. greckokatolicki NN parafia w Czernichowie, pow. Tarnopol, w kwietniu 1944r. potępił w czasie kazania UPA za zbrodnie na Polakach. Został zamordowany przez bojówkarzy SB OUN i UPA.

- Ks. greckokatolicki NN (parafia Bełżec, pow. Złoczów), zamordowany ze swoją rodziną i znajomymi w 1944r. za odmowę współpracy i potępienie zbrodni dokonywanych przez UPA.

- Ks. greckokatolicki NN (parafia Milno, osiedle Podliski, pow. Złoczów) został zamordowany w listopadzie 1944 r. przez bojówkarzy UPA, za to że po masowym mordzie potępił działania UPA.

- Ks. greckokatolicki NN (pow. Zborów) w lipcu 1943 r. został zamordowany przez bojówkarzy SB - OUN - UPA, za to że w kazaniach potępiał zbrodnie UPA dokonywane na Polakach na Wołyniu.

- NN dwaj zakonnicy zakonu Bazylianów, Ukraińcy grekokatolicy (parafia Lubieszów, pow. Kamień Koszycki) zamordowani razem z około 200 Polakami podczas napadu bandy UPA 9.11.1943 r.

- W Zalesiu za sprzyjanie Polakom poniosła śmierć cała rodzina księdza greckokatolickiego.

- Ks. greckokatolicki  Skorohida  w Koropcu za nawoływanie w cerkwi do zaprzestania mordowania braci Polaków został przez banderowców wygnany ze wsi.

- Ks. greckokatolicki  Stanisław Soprokowski, proboszcz (Krywe ad Tworylne) w 1944 r. za przechowywanie na plebanii 16- letniej Żydówki Bliny Meyer ocalałej z pogromu, oraz za życzliwość i pomoc miejscowym Polakom był szykanowany przez banderowców. W obawie o swoje i swoich najbliższych życie uciekł z parafii do miasta Skole w województwie Stanisławowskim.

- Ks. greckokatolicki  NN (m. Tumirz), proboszcz cerkwi, po potępieniu zbrodni a następnie otrzymanie listu od SB- OUN z nakazem opuszczenia parafii  pod groźbą kary śmierci opuścił parafię.

- Ks. greckokatolicki  NN, z Mielna, który krytykował działania OUN – UPA otrzymał za to wyrok śmierci.

- Ks. greckokatolicki  NN We wsi Lipowce odmówił pogrzebania pomordowanych Polaków obawiając się, że banderowcy mogą z nim zrobić to samo co z Polakami.

 UDZIELANIE POMOCY POLAKOM PRZEZ DUCHOWNYCH GRECKOKATOLICKICH

 - W Starym Zbarażu nie doszło do masakry dzięki ks. greckokatolickiemu Bohatiukowi   i diakonowi Diduchowi.

- We wsi Krasny ks. greckokatolicki NN w lipcu 16/17 1944r. ukrył ks. rzymskokatolickiego Łukasza Makolądra.

- We wsi Sorocko ks. greckokatolicki (proboszcz) NN ostrzegł przed napadem ks. Adama Dżyzge.

- W Nadkwaszy ks. greckokatolicki NN udzielał ukrywającym się Polakom skutecznej pomocy.

- W Busku proboszcz greckokatolicki Kałyniewicz N. i ks. Wania N. pomagali Polakom w ocaleniu życia.

- W Ryszkowej Woli „część miejscowych Ukraińców wraz z ks. greckokatolickim Teodorem Lewickim ostrzegała Polaków przed planowanymi napadami UPA i była życzliwa.

- W Baligrodzie –członkowie UPA zamierzali wejść do kościoła, ale nie dopuścił do tego miejscowy ksiądz greckokatolicki o nazwisku Ołenko , który w ten sposób ocalił życie polskiemu księdzu Józefowi Miezin i grupie mężczyzn obecnych na niedzielnej mszy świętej.

- W Polańczyku, miejscowy ks. greckokatolicki Anton Bronowski okazywał życzliwość i pomoc ludności polskiej.

- W Rajskim – napastnicy wyprowadzili na rozstrzelanie wszystkie siostry zakonne, razem z ich kapelanem, wikarym z parafii Wołkowyja ks. Kazimierzem Kramarczykiem. W ostatniej chwili wstawił się za nimi i uratował od śmierci, ks. greckokatolicki proboszcz z Rajskiego, ks. Boziuch.

- W Lataczu – kilkanaście osób,  Polaków ukrywało się w piwnicy ukraińskiego ks. NN, za jego wiedzą pomógł wywiezieniu furmankami do Tłustego.

- „Z kolei w marcu 1944 r. w pow. Bubreckim ks. Bereziuk  wraz z grupą świeckich Ukraińców „po długich pertraktacjach” wykupił uprowadzonych przez oddział UPA kilkudziesięciu Polaków z Rakowca „za cenę 10 tyś. zł i 4 świnie”.

- Brat metropolity ojciec Klemens Szeptycki w swoim greckokatolickim klasztorze ukrywał żydowskie dzieci.

- Ks. greckokatolicki Michał Szczurowski parafia Markowa, pow. Podhajce, ostrzegł przez napadem ks. rzymskokatolickiego Mikołaja Ferensa.

- Zaleska Wola, pow. Jarosław, zamordowani zostali pochowani w Zalewskiej Woli przez ks. Greckokatolickiego NN.

- Ks. greckokatolicki Tysowski (i.n) proboszcz w Kałuszu występował w obronie Polaków.

Według Stowarzyszenia Upamiętniania Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów we Wrocławiu w latach 1939 – 1947 z rąk nacjonalistów ukraińskich zginęło 160 księży, 17 zakonników i 22 zakonnice, ponad 20 zostało rannych, a ponad sto ratowało się ucieczką przed niechybną śmiercią. Ustalono również, że z rąk SB – OUN i UPA zginęło 10 ukraińskich duchownych, a 5 zostało zmuszonych do opuszczenia swoich parafii.

Opinię o roli duchowieństwa ukraińskiego potwierdził Instytut Pamięci Narodowej, który stwierdził wręcz, że:

”Jak wynika z analizy zeznań świadków, niejednokrotnie do ataków podżegali księża greckokatoliccy, którzy w treści wygłoszonych kazań odnosili się wrogo do ludności polskiej”.

wg Stanisława Woczeja:

„Powyższy artykuł jest próbą dokładniejszego przyglądnięcia się postawie duchowieństwa ukraińskiego i jego reakcji na mordy dokonywane przez SB – OUN i UPA oraz przez inne organizacje nacjonalistyczne na Polakach zamieszkujących Wołyń i Małopolskę Wschodnią w czasie II RP”.

Stanisław Woczeja obficie korzystał z posiadanej przez niego literatury, czerpiąc z niej cytaty wielokrotnie, jak również podając w rozdziale „Literatura” pełny wykaz źródeł z których czerpał.

                                                 opracował Aleksander Szumański „Głos Polski” Toronto

http://aleszum.btx.pl/index.php/publikacje/1153-sutanna-umaczana-w-krwi

 Źródła:

STOWARZYSZENIE KRESOWIAN w Kędzierzynie - Koźlu

    SKARBOWA 10

   wg Stanisława Woczeja „Sutanna umaczana we krwi”

http://www2.kki.pl/pioinf/przemysl/dzieje/rus/sutanna.html

http://www.pogonowski.com/display_pl.php?textid=82

http://aleszum.btx.pl/index.php/publikacje/1153-sutanna-umaczana-w-krwihttp://aleszum.btx.pl/index.php/publikacje/1153-sutanna-umaczana-w-krwi

Data:
Kategoria: Gospodarka
Tagi: #zbrodnie

Aleksander Szumański

Aleszum.blog - https://www.mpolska24.pl/blog/aleszumblog111111

Lwowianin, korespondent światowej prasy polonijnej w USA, Kanadzie,RPA, akredytowany w Polsce. Niezależny dziennikarz i publicysta,literat, poeta, krytyk literacki.
Publikuje również w polskiej prasie lwowskiej "Lwowskie Spotkania".

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.