HISTORIA ŻYDOWSKIEGO AGENTA
Pięć żywotów Józefa - Joska Mützenmachera z rozbiciem Komunistycznej Partii Polski w tle.
Przeglądając ostatnio wydane przez naukowców Żydowskiego Instytutu Historycznego publikacje „Żydokomuna” Pawła Śpiewaka dyrektora ŻIH, czy też „Żyd – wróg odwieczny?” - Antysemityzm w Polsce i jego źródła autorstwa - Aliny Całej, doktorantki tego instytutu, pilnie poszukiwałem wskazania opisu definicji „żydokomuny”, czy też podania w tych opracowaniach działań żydowskich komunistów w Polsce w latach 1918 – 1939, a więc do czasu wybuchu II wojny światowej, stąd utożsamiania żydokomuny z rzekomym polskim antysemityzmem. Chociaż Śpiewak szeroko rozwodzi się nad mitem żydokomuny po I wojnie światowej, który wyparł dawne klisze antysemickie, nie pozostawia jednak cienia nad istnieniem żydokomuny –polskiego antysemityzmu, posiłkując się m. in. poglądami wybitnych światowych intelektualistów, jak np. słynnym listem lewicowego intelektualisty Romain Rollanda (sympatyzującego wówczas z nowo powstałym państwem komunistycznym Związkiem Radzieckim) - „Do przyjaciół Polaków” w którym usiłuje on stawiać czoła „ohydnemu antysemityzmowi”( str. 120). Żądanych tematów nie odnalazłem, natomiast Paweł Śpiewak w „Żydokomunie” nie podał również należnej tytułowi książki definicji „ żydokomuny” , a jeszcze wcześniej w wywiadzie dla „Rzeczypospolitej” (26-27.11.2011) oświadczył, iż Polacy w czasach Holocaustu wymordowali 120 tys. obywateli polskich pochodzenia żydowskiego http://www.bibula.com/?p=50105. W tym miejscu należy przypomnieć czym jest z definicji żydokomuna:
"żydokomuna" - antysemicki termin propagandy, a przede wszystkim agitacji politycznej, przypisujący Żydom winę za komunizm.
Oskarżenie to zdobyło popularność wśród przeciwników bolszewizmu w czasie wojny domowej w Rosji / 1917 - 1920 /. W latach dwudziestych termin zdobył popularność na świecie i stał się jednym z ważniejszych elementów ideologii i propagandy nazistowskiej / " judischer Bolschewismus" /.
W Polsce używany m.in. w znaczeniu grupy, lub organizacji lewicowej o prawdziwej, lub rzekomej nadreprezentacji Żydów we władzach, przypisywany NKWD, Komunistycznej Partii Polski, Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, a następnie Urzędowi Bezpieczeństwa PRL, jak i też dla stygmatyzacji środowisk liberalnych, oraz wywodzących się z b. PZPR.
Jest używany wyłącznie przez środowiska nacjonalistyczne i ksenofobiczne, w polskich i światowych mediach praktycznie nieobecny. Pojęcie to pojawiło się na przełomie drugiego i trzeciego dziesięciolecia XX wieku, w związku z przypisywaniem wyłącznie Żydom kierowaniem ruchem komunistycznym - tak w Rosji Sowieckiej - jak i w Polsce".
Po znanym wywiadzie Piotra Zychowicza udzielonym przez Alinę Całą „Rzeczpospolitej” (25. 05. 2009) „Polacy jako naród nie zdali egzaminu” w którym Cała uważa, iż Polacy są twórcami Holocaustu i winni wymordowania 3 milionów Żydów owe książki i wywiady są kolejnym atakiem na Polskę, Polaków i polskość, pod starym hasłem „antysemityzm w Polsce i jego źródła”
Zagrożenie dla odzyskanej 11 listopada 1918 roku niepodległości Rzeczypospolitej stwarzali nie tylko wrogowie zewnętrzni, ale również wewnętrzni jak Komunistyczna Partia Zachodniej Ukrainy, KPZU (ukr. Комуністична партія Західної України) – nielegalna partia komunistyczna, działająca w II RP w województwach lwowskim, stanisławowskim, tarnopolskim i wołyńskim, czy też Komunistyczna Partia Polski (w latach 1918-1925: Komunistyczna Partia Robotnicza Polski) – partia komunistyczna założona 16 grudnia 1918 na zjeździe połączeniowym SDKPiL i PPS-Lewicy, rozwiązana przez Komintern 16 sierpnia 1938 w ramach wielkiej czystki w ZSRR.Agentura działająca w kraju stanowiła dla Polski nadzwyczajne zagrożenie. Władze II RP walczyły z agenturą, niekiedy tak skutecznie, że doprowadziły do rozbicia Komunistycznej Partii Polski.
Oto historia żydowskiego agenta KPP Józefa - Joska Mützenmachera działającego w Polsce w latach 30.ub. wieku:
W końcu sierpnia 1933 roku przy trasie Warszawskiej Kolejki Dojazdowej w podwarszawskiej miejscowości Szczęśliwice odnaleziono zwłoki nieznanego mężczyzny. Przeprowadzone śledztwo początkowało wskazywało na mord dokonany w celach rabunkowych. Kieszenie wyrwane. Przy denacie odnaleziono kilka egzemplarzy gazet żydowskich i niemieckich. Wówczas motyw został poszerzony o dokonanie mordu politycznego wynikający z nieznanych porachunków politycznych. Prasa podawała, iż zamordowany był działaczem komunistycznym, który przybył z Niemiec z dużą kwotą dla polskich organizacji, został ograbiony, uprowadzony i zamordowany. Komuniści żydowscy z Komunistycznej Partii Polski twierdzili, że zamordowanym jest zaginiony niedawno znany działacz Marek Redyko. Rezydujący w Kopenhadze sekretarz generalny KPP Julian Leszczyński – Leński dowiedział się o tym zabójstwie od łączniczki Politbiura Stelli Bortnowskiej. Salomon Jaszuński z KPP potwierdził, iż Markowi Redyko dał kilka żydowskich gazet, a z Moskwy ściągnięto Bronisława Bortnowskiego dla wyjaśnienia sprawy. Kierownictwo KPP uznało zabójstwo Marka Redyko za zbrodnię polityczną. Komitet Centralny KPP wydał komunikat o zamordowaniu towarzysza Marka Redyko, tłumaczonego przez „Defensywę” (policja polityczna) jako mord rabunkowy, podając, iż dokonano bestialskiego mordu politycznego wskazującego na metody działania faszystowskiego rządu Piłsudskiego walczącego z ruchem rewolucyjnym. Ów komunikat obiegł wszystkie ośrodki komunistyczne w Europie i oczywiście został zamieszczony w dzienniku „Prawda” i w organie Międzynarodówki Komunistycznej (Kominternu) „Kommunisticzeskij Internacjonał” i był powodem urządzenia w Moskwie wielkiej akademii żałobnej na cześć Redyki, opisanej szczegółowo przez znawcę jego biografii Bogdana Gadomskiego („Biografia agenta. Największy agent policji politycznej II RP. Józef - Josek Mützenmacher”). Manifestacji przeprowadzonej z ogromnym rozmachem nadano charakter międzynarodowy; wzięły w niej udział tłumy przedstawicieli różnych pokoleń komunistycznych, członkowie KPP, emigranci polityczni, byli więźniowie odbywający z Redykiem wyroki więzienia, komsomolcy i pionierzy. Na ścianach zawieszono transparenty z hasłami w języku polskim i rosyjskim: „Walczcie tak jak walczył towarzysz Redyko o Październik na Zachodzie”, oraz „Cześć bohaterowi rewolucji proletariackiej, członkowi KPP tow. Redyko bestialsko zamordowanemu przez zdziczałego wroga”. Tymczasem pojawił się nowy policyjny trop, który jeszcze bardziej wzburzył środowisko komunistyczne KPP. Podano, że Redyko to Josek Mützenmacher, członek KC KPP, przedstawiciel Kominternu, który przybył z Moskwy jako wysłannik Leńskiego i padł ofiara wewnętrznych porachunków partyjnych w wyniku podejrzeń o prowokację lub współpracę z polską policją, albo jeszcze z innych pobudek jakimi mogło być przejęcie moskiewskich pieniędzy. W tym stanie rzeczy KC KPP podał do wiadomości, ze zbrodni dokonała polska policja, a polskie władze perfidnie zacierają swoją faszystowska zbrodnię, zrzucając odpowiedzialność na KPP. Zgodnie ze zwyczajem szpicli faszystowskich w Polsce ogłoszono w rządowym „ Ilustrowanym Kurierze Codziennym” komunikat policyjny, w którym podano, że tow. Redyko rzeczywiście został zamordowany. Mordercy faszystowscy usiłują wmówić opinii publicznej, że Redyko został usunięty przez samych komunistów, a nawet więcej, że tow. Redyko był przez grupę komunistów uważany za zdrajcę. W międzyczasie (rząd polski) uczynił wszystko, żeby partię komunistyczną wprowadzić w błąd, żeby wywołać wrażenie, że Redyko żyje, tylko gdzieś się ukrył. Policja polska przez swoich szpicli rozpuszczał wiadomości, ze Redyko był widziany to tu, to tam. Gdy jednak wszystkie kłamstwa zostały zdemaskowane, gdy wieść o bestialskim zamordowania działacza proletariatu dostała się do szerokich mas, defensywa faszystowska została zmuszona do zmiany swojej taktyki ukrywania i wprowadzania w błąd. Czy policja rzeczywiście rozsiewała pogłoski o tym że Redyko żyje? W każdy razie ludzie z KPP w to nie wierzyli, dla nich Redyko już nie żył. Byli całkowicie przekonani, że został skrytobójczo zamordowany przez polskie władze. Tę wiadomość puszczono wkrótce na cały świat. W samym środowisku KPP powstały jednak wątpliwości, czy nie była to robota „prowoków”, czy tez tajniaków współpracujących z policją. Przypuszczano również, że Redyko zginął; kogoś skusiły wielkie pieniądze, co nie przynosiłoby chluby tak ideowej partii. Gdy przyjechał do Warszawy ojciec Redyki Szlama Mycenmacher z Mławy okazało się, że nie ma ciała. Zwłoki zginęły. Wszystko więc wydawało się jasne, prócz szczegółów, kto w istocie zabił i kogo. W sferze sporów pozostawał, czy zginął Redyko, czy też Mützenmacher. A nuż w takim razie skoro nie było ciała, nie było zabójstwa? Jak się z czasem okazało w podwarszawskich Szczęśliwcach zginął Redyko, ale nie zginął Mützenmacher. Zginął Redyko, narodził się by rzec Jan Alfred Reguła.
W śmierć Redyki komuniści wierzyli prawie do końca lat 40. gdy po wojnie zagarnęli już całą władze w Polsce. W czasie śledztw wyszło jednak na jaw, że Redyko wcale nie zginął w 1933 roku, nie tylko przeżył wojnę, ale żył nadal. Była to jedna z najbardziej udanych i spektakularnych akcji (Defensywy) policji przedwojennej, operacji kamuflażu, skutecznego usunięcia i zakonspirowania swojego źródła wywiadowczego w KPP. Redyko najważniejszy jej informator, z punktu widzenia partyjnego był zdrajcą, przeszedł na stronę wroga, godząc się na współpracę z polskim wywiadem po uwięzieniu w 1926 roku i ściślej po zwolnieniu z więzienia. Samo upozorowanie śmierci Redyki agenta Moskwy nie było jednak celem samym w sobie , była to jedynie część wielkiej operacji Defensywy zmierzającej do rozbicia i rozbrojenia, unieszkodliwienia działalności działania partii komunistycznej w Polsce, nie będącą zwykłą partia polityczną, lecz niebezpieczną agenturą działającą na rzecz Moskwy – kominternowskie ogniwo w dziele wywołania światowej rewolucji komunistycznej, a ściślej sowieckiej. W Polsce prócz tego jawnie dążyła do oderwania Kresów Wschodnich na rzecz ZSRS, a Śląska i Pomorza na rzecz Niemiec. W rezultacie po „śmierci” Redyki, dzięki jego wcześniejszym informacjom, aresztowano całe kierownictwo KPP, prawie dwudziestu najważniejszych działaczy, komunistów żydowskich jak: Alfred Lampe, Irena Rosenbergowa, Gustaw Szuster, Gitla Hejman, Albin Makuszewski, Artur Ritter, Aleksander Hiller, Leopold Gimsel, Lewa Podmiejska, Aron Zakheim. Wsypa rozbiła cały aparat centralny, rozbito całą regionalną strukturę partyjną, aresztowano około siedmiuset działaczy komunistycznych w całej Polsce, zostali pozbawieni wszydtkich funduszów, nie wiedziano wówczas, że poważna suma 40 tys. zł, którą otrzymał Redyko z Moskwy na działalność partyjną zniknęła razem z nim. Operacja policji politycznej kierowanej przez Henryka Kaweckiego rozpoczęta już wiosną 1933 roku zmierzała nie tylko do rozbicia, dezintegracji KPP, ale przez fakt ”śmierci” Redyki miała spowodować wewnętrzny rozłam, wzbudzić wzajemne podejrzenia i oskarżenia, poszukiwania zdrady, prowokacji, konszachtów z wrogiem, co jak się spodziewano, odbije się zaraz głośnym echem w Moskwie. Metoda Kaweckiego – pisał żydowski dziennikarz Bernard Singer brat znanego pisarza – polega na wywoływaniu popłochu wśród przeciwników cem uniknięcia bezpośredniej wojny, która by doprowadziła do ofiar. Pozyskawszy do współpracy konfidencjonalnej Mützenmachera Kawecki wykorzystał go głównie do szerzenia w środowisku partyjnym pogłosek o funkcjonowaniu w partii prowokatorów i o konieczności walki z prowokacja wewnątrz partii. Redyko prowokował więc prowokacje, rzucał podejrzenia na współtowarzyszy, „wystawiał” ich w swoim środowisku jako możliwych prowokatorów i agentów doprowadzając do wewnętrznych rozłamow. Rozpoczęto śledztwo, podejrzenie padło głownie na Lampego, łączniczka Redyki Stanisława Mańkowska popełniła samobójstwo. W Moskwie sowieckie służby rozpoczęły własne śledztwa przeciw polskim komunistom z KPP, posądzanych o walki frakcyjne w KPP, a przede wszystkim o posadzenie o tzw. piłsudczyznę, czyli związki z Polską Organizacją Wojskową (POW). To były standardowe oskarżenia, którymi operowały sędziowskie „trójki” NKWD, a ich wyrokiem było przeważnie natychmiastowe rozstrzeliwanie.
Przesłuchań nie wytrzymał Jerzy Czeszejko-Sochacki (Bratkowski, Konrad), który wyskoczył przez okno. Na początku grudnia 1933 r. samobójstwo popełnił Leon Purman, wieloletni przedstawiciel KPP we władzach Kominternu, który wcześniej uciekł z więzienia w Polsce. Od 1934 r. trwało już regularne wyłapywanie komunistów z KPP, przeważnie żydowskiego pochodzenia. Na początku 1934 r. zamknięto grupę dziennikarzy pracujących w Moskwie: braci Ballinów, Ginsberga-Hema i Bukshorna-Julskiego, których skazano na śmierć lub łagier. Wacława Wróblewskiego, wydawcę dzieł Lenina w Moskwie, skazano w 1934 r. na 6 lat łagru. Zmarł na zawał serca po usłyszeniu wyroku. W tym samym roku skazano znanych działaczy Tadeusza Żarskiego z żoną i Władysława Kowalskiego. Żarskiego rozstrzelano natychmiast, Kowalskiego w łagrze w 1937 r., a Zofię Maciejowską-Żarską w 1941 r. już w czasie wojny niemiecko-sowieckiej. Aresztowano, rozstrzeliwano lub wysyłano do łagrów ważnych działaczy komunistycznych, wśród nich tak znanych poetów, jak Witold Wandurski, Stanisław Ryszard Stande czy Bruno Jasieński, ale masowo wyłapywano także innych Polaków z Kresów Wschodnich, którym zarzucano związki z POW i PPS, a za tym szpiegostwo i dywersję. Była to tzw. operacja polska, która dała początki nadchodzącym w połowie lat 30. czystkom stalinowskim, gdy po zabójstwie Kirowa w 1934 r. Stalin zdobył pełną władzę, a wykonawcą jego wyroków na przeciwnikach został szef NKWD Jeżow. Oblicza się, że do 1938 r. w tej operacji aresztowano ogółem 350 tys. osób, w tym 144 tys. Polaków i rozstrzelano 247 tys. osób, w tym 111 tys. Polaków. W latach 1937-1938 wymordowano połowę z prawie 20 członków KC KPP, niektórych, jak Leszczyńskiego - Leńskiego, ściągnięto podstępnie nawet z Zachodu, by ich postawić przed sowiecką inkwizycją. Uratowali się tylko ci działacze KPP, którzy siedzieli w polskich więzieniach. W 1938 r. władze w Moskwie uznały KPP za partię rozpracowaną i nieprzydatną w dalszej ofensywie komunistycznej. Na wniosek Kominternu i jego szefa Georgiego Dymitrowa, choć była to decyzja Stalina, nakazano: "rozwiązać Komunistyczną Partię Polski z powodu jej zaśmiecenia szpiegami i prowokatorami". Na piśmie Dymitrowa Stalin dopisał uwagę: "Z rozwiązaniem spóźniliście się o dwa lata. Rozwiązać trzeba, ale ogłaszać tego w prasie - moim zdaniem - nie należy".
Po nad wyraz skutecznym upozorowaniu śmierci Mützenmachera dawny Redyko (nazwisko utworzone z inicjałów słów "rewolucja, dywersja, komunizm"), uzyskawszy nowe życie jako Jan Alfred Reguła, otrzymał także nowe zadanie. Reguła miał mianowicie napisać historię działalności KPP od jej początków w 1918 r. do ostatnich wydarzeń przed swą "śmiercią", i to nie jako służbowy raport, lecz jako pracę historyczną do publikacji i szerszego rozpowszechniania
Wydanie książki nieznanego nikomu J. A. Reguły wywołało natychmiastowe reakcje w kraju, w środowisku komunistycznym, ale i w Moskwie, gdzie zorientowano się, że w KPP działa niebezpieczna agentura, która ujawniła i rozbroiła całą działalność partii.. Musiało ono niewątpliwie trafić do rąk najwyższych czynników w Kraju Rad. "Rosnące aresztowania rzekomych prowokatorów - podsumowuje akcję polskiej służby bezpieczeństwa Gadomski - działających jakoby w KPP, KPZB i KPZU [Komunistyczna Partia Zachodniej Ukrainy], przez funkcjonariuszy OGPU (później NKWD) świadczy o tym, że ta książka znalazła się w posiadaniu sowieckich służb bezpieczeństwa i podziałała jak ładunek wybuchowy z opóźnionym zapłonem. Po oficjalnej śmierci Mützenmachera w 1933 r., gdy dla kolejnego zadania przybrał on postać J.A. Reguły, autora niebezpiecznego w skutkach opracowania historycznego, zmieniło się też całkowicie jego życie prywatne. W nim również podejmował kolejne role i postacie, w tym niejednokrotnie męża i ojca, które to role odgrywał z powodzeniem od czasów młodości. Trzeba tu wspomnieć pokrótce koleje jego życia od roku 1920, dość typowe dla pewnej warstwy biedoty żydowskiej, kiedy to jako młody chłopak z prowincjonalnej Mławy w czasie wojny polsko-sowieckiej trafił pod wpływem haseł bolszewickich do milicji obywatelskiej i stanął po stronie nadchodzącej Armii Czerwonej. Został skazany za działalność komunistyczną na 6 lat więzienia, z czego odsiedział 4 lata we Wronkach i w Rawiczu, decydując się na współpracę z polskimi władzami już jako ich agent w KPP.
Po wydaniu książki o KPP Mützenmacher rozpoczął przykładne życie obywatela, męża, głowy rodziny, tyle że już pod nowym nazwiskiem i z nową biografią. Nazywał się teraz Józef Bogusław Kamiński, został katolikiem, nabył spore gospodarstwo rolne pod Bydgoszczą, ożenił się w 1934 r. z Wiktorią Berdych, z której nazwiska skorzysta zresztą przy następnej, nie ostatniej zmianie tożsamości. Wkrótce zostaje kolejny raz ojcem - poprzednią żonę zostawił w Moskwie z dwoma synami. Gospodarstwo kupił jako swoiste zabezpieczenie na przyszłość zapewne za moskiewskie pieniądze przeznaczone dla KPP, które w niebagatelnej wtedy sumie 40 tys. zł zaginęły wraz z jego "śmiercią".
Po wybuchu wojny w 1939 r. działalność, także antykomunistyczna, obecnego Reguły-Kamińskiego wcale się nie skończyła, tyle że pracował dla innego zleceniodawcy. Już wcześniej miał pewne kontakty z Antykominternem, niemiecką organizacją do zwalczania sowieckiego komunizmu, której protektorami byli Rosenberg, von Ribbentrop i Göring.
Dokumentacja, źródła, cytaty:
Dodatek historyczny IPN „Nasz Dziennik” 1/2011 (44) Walka z komunizmem w II RP
http://niniwa2.cba.pl/mutzenmacher.htm dr Marek Klecel „Pięć żywotów Józefa - Joska Mützenmachera, czyli jak rozbito Komunistyczną Partię Polski”.
http://niepoprawni.pl/blog/2171/historia-zydowskigo-agenta
TEKST UKAZAŁ SIĘ W „WARSZAWSKIEJ GAZECIE” 11 STYCZNIA 2013 R.
HISTORIA ŻYDOWSKIEGO AGENTA
KPP
Aleksander Szumański
Aleszum.blog - https://www.mpolska24.pl/blog/aleszumblog111111
Lwowianin, korespondent światowej prasy polonijnej w USA, Kanadzie,RPA, akredytowany w Polsce. Niezależny dziennikarz i publicysta,literat, poeta, krytyk literacki.
Publikuje również w polskiej prasie lwowskiej "Lwowskie Spotkania".