Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

ZAMIAST PPOLAKOM, MORDERCOM POLAKÓW

GENOCUDUM ATROX - LUDOBÓJSTWO OKRUTNE

      ZAMIAST PPOLAKOM, MORDERCOM POLAKÓW
Aleksander Szumański
źródło: INTERNET

ZAMIAST POLAKOM, MORDERCOM POLAKÓW

Krzysztof Baliński "Głos" Toronto nr 32 ; 20 sierpnia 2023

Wokół rocznicy apogeum ludobójstwa Ukraińców na Polakach działy się rzeczy zadziwiające. Wyglądały na paniczne ruchy obozu władzy wywołane najpewniej przez sondaże pokazujące, że bierność w tej sprawie zagraża wynikom PiS w wyborach oraz postawą sporej części społeczeństwa, coraz wyraźniej zniecierpliwionego ukraińską butą i nieustępliwością, którą w kilku krótkich słowach wyraził Drobowycz z ukraińskiego IPN, że nie będzie żadnej zgodny na ekshumację ofiar, dopóki Polska wcześniej nie odbuduje na swoim terytorium wszystkich pomników UPA.

W ramach nieudolnie, naprędce, na chybcika skleconej akcji, premier odwiedził wieś Puźniki, gdzie w sposób upokarzający dla pomordowanych Polaków „uczcił” ofiary dwoma kijami, stawiając w szczerym polu zbity z gałęzi krzyż.

Kiedy pojawiła się informacja, że nasz „strategiczny partner” wykonał wiekopomny gest - zezwolił na poszukiwania, ekshumację i upamiętnienia mogił Polaków zamordowanych przez UPA na terenie Ukrainy, szybko okazało się, że zgoda dotyczy tylko jednej wsi i otrzymał ją nie IPN, czyli instytucja do tego powołana, ale Fundacja Wolność i Demokracja (WiD), i że jak nie było, tak nie ma zgody na ekshumację szczątków dzieci, kobiet i starców, ofiar ukraińskich rezunów leżących w tysiącach dołów śmierci.

Okazało się też, że nie chodzi o ekshumację, bo groby pomordowanych w Puźnikach są od dawna znane, ale jedynie o wypromowanie Fundacji Wolność i Demokracja.

Okazało się też, że Fundacja, która ma w statucie „pomoc Polakom na

Wschodzie”, zajmuje się wyłącznie pomocą Ukraińcom na Wschodzie.

Na swojej internetowej witrynie epatuje, a nawet szczyci się:

wyekspediowaniem na Ukrainę blisko 100 „TIR-ów” z pomocą humanitarną

dla Ukrainy, ewakuacją 7,2 tys. ukraińskich rodzin z kompleksowym

wsparciem rzeczowym i finansowym, pomocą dla kilkunastu ukraińskich

szpitali wojskowych oraz opracowaniem i dystrybucją „Biznesowego ABC dla uchodźców z Ukrainy”.

Okazało się też, że druga fundacja, też zasilana pieniędzmi rządowymi i też mająca w statucie „pomoc Polakom na Wschodzie”, powołała Wschodni Fundusz Dobroczynności, w ramach którego prowadzi zbiórkę pieniędzy „na rzecz ofiar wojny w Ukrainie, dla potrzebujących przebywających zarówno po polskiej jak i ukraińskiej stronie granicy, uchodźców przebywających w Polsce oraz osób w potrzebie, które przebywają w Ukrainie”.

Ale to nie wszystko - Fundacja Pomoc Polakom na Wschodzie,

bo taką nadała sobie nazwę, na swojej witrynie internetowej

szczyci się:  „Przy dystrybucji pomocy korzystamy z rozgałęzionej

sieci kontaktów z organizacjami polskiej mniejszości narodowej, polskimi szkółkami i parafiami rzymsko-katolickimi”.

Tak więc, zamiast służyć Polakom na Wschodzie przerabia tamtejszych Polaków na sługi narodu ukraińskiego.

Do fundacji WiD płynie rzeka rządowych pieniędzy.

Tylko w latach 2017-2021 z ministerstwa edukacji, spraw zagranicznych,

kultury i z Senatu otrzymała 64 mln zł dotacji.

W roku 2021 r. najwięcej, bo blisko 11 mln przekazała Kancelaria

Prezesa Rady Ministrów, na której czele stał wówczas Michał

Dworczyk.

Założyciel fundacji, zausznik i najbliższy współpracownik premiera utrzymuje, że po uzyskaniu mandatu poselskiego, zrezygnował z funkcji

prezesa zarządu Fundacji i obecnie nie ma wpływu na jej działania.

To jednak nie do końca prawda. Bo zgodnie ze statutem, to jemu przysługuje prawo powoływania i odwoływania członków rady fundacji, którzy później decydują o wyborze jej władz. Z fundacją od lat związana

jest również żona Mychajło Dworczuka (bo jego pierwotne nazwisko brzmi tak) Agnieszka.

Do zarządu, jako wiceprezes, dołączył Maciej Dancewicz, wcześniej naczelnik wydziału w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, który zasiadał w komisji ekspertów rozpatrujących wnioski fundacji

ubiegających się o dofinansowanie.

Członkiem rady programowej WiD jest Rafał Dzięciołowski, pełniący jednocześnie funkcję prezesa Fundacji Solidarności Międzynarodowej, która w latach 2017-2021 wsparła działalność WiD  kwotą 2,5 mln zł.

Dzięciołowski to również członek rady innej fundacji - „Niezależne Media”, założonej przez Tomasza Sakiewicza, redaktora naczelnego

 „Gazety Polskiej”, ukraińskiej gazety dla Polaków, też futrowanej olbrzymimi pieniędzmi rządowymi.

W radzie WiD zasiada Zofia Romaszewska, której córka to prezes

telewizji Biełsat, finansowo wspomaganej przez „WiD”. I tu zapytać należy:

Czy to nie jest gigantyczny konflikt interesów, jawna niegospodarność groszem publicznym, i czy nie powinne tego zbadać instytucje, które

zajmują się legalnością wydatkowania pieniędzy publicznych takie, jak NIK, prokuratura i CBA?

Trzeba też zapytać: Dlaczego zgodę na ekshumację lub raczej jej atrapę otrzymała pozarządowa fundacja związana z Dworczykiem, czyli powiązana z lobby ukraińskim w rządzie, a nie dostał jej publiczny IPN?

Czy nie chodziło o jednorazowy gest, który miała być wykorzystany

propagandowo w celu umocnienia lobby ukraińskiego w rządzie?

Czy nie chodziło o obniżenie rangi IPN, a nawet wyeliminowania z prac badawczo-ekshumacyjnych, prof. Krzysztofa  Szwagrzyka oraz Leona Popka, którzy dotychczas się tym zajmowali?

Czy nie chodziło o przyzwolenie Ukraińcom na wysuwanie kolejnych żądań, „w zamian za Puźniki”?

20 lipca ambasador Ukrainy stwierdził, że prace trwające w Puźnikach świadczą, że na Ukrainie nie ma całkowitego zakazu prowadzenia poszukiwań i ekshumacji szczątków Polaków, ofiar rzezi wołyńskiej.

Według niego, prace zaczęły się w 2019 roku, ale zostały zakłócone

najpierw przez pandemię COVID-19, a potem przez rosyjską inwazję i że „nawet w takich warunkach Ukraina wydała zgodę” na prowadzenie poszukiwań w Puźnikach. Wasyl Zwarycz uznał też, że znaczny postęp nastąpił już w kwestii pojednania:

„Koncentrujemy nasze wysiłki i czynimy to konsekwentnie na uczczeniu pamięci niewinnych ofiar Wołyńskiej Tragedii”, (tak nazwał ludobójstwo

Polaków na Wołyniu!). I…, na tym samym wydechu, zażądał, aby Polska odnowiła pomnik ku czci OUN-UPA na górze Monastyrz, czyli nagrobek upamiętniający bojowców OUN-UPA, którzy mordowali Polaków.

Tu przypomnijmy, że na rzecz odnowienia tego pomnika od dawna

działa też Fundacja Wolność i Demokracja, co potwierdził szef ukraińskiego IPN w wywiadzie dla „Naszego Słowa”.

Czy nie chodziło o wykorzystanie teatralnego gestu premiera w Puźnikach, dla wzmocnienia tezy, że Kijów zezwolił na ekshumacje?

Czy nie chodziło o stworzenie ukraińskim mediom okazji do podania, że premier Polski odwiedził „miejsce zbrodni dokonanej przez Sowietów”?

Dnia 8 lipca 2023 r., czyli w dniu wbicia przez Morawieckiego krzyża z patyków na skraju lasu w nieistniejącej już wsi Puźniki, ukraiński portal

„Suspilne Nowyny” cytuje historyka twierdzącego, że UPA zaatakowała „wieś - centrum polsko-bolszewickiej agresji”, z powodu żołnierzy AK i współpracujących z Sowietami Polaków”.

Portal pisze, że według doniesień ukraińskiego podziemia w Puźnikach działał oddział polskiego podziemia nacjonalistycznego, a przyczyną zniszczenia wsi była „działalność jednostki zbrojnej AK, która z nadejściem władzy radzieckiej na teren naszego obwodu automatycznie przekształciła się w tak zwany ‘istribitielnyj batalion’, który formowano pod egidą NKWD”.

Krótko mówiąc, Fundacja WiD, która w swoim statucie ma „promowanie wiedzy o antykomunistycznym podziemiu w Polsce”, wypromowała ukraińską narrację o AK.

A co w tym było najbardziej pikantne?

O tym, że w Puźnikach Ukraińcy zamordowali bagnetami, nożami i siekierami kobiety, dzieci i starców, a nie „istribitielnyj batalion” milczał zasiadający w radzie WiD, znany z publikacji o Polakach zamordowanych

na Wschodzie, Tadeusz Płużański.

Tak, jak milczał, że fundusze fundacji, zamiast na pomordowanych na

Wschodzie idą na tych, którzy mordowali Polaków na Wschodzie.

Mateusz Morawiecki pojechał na Ukrainę, nazwał rzeź wołyńską

ludobójstwem, i wcale nie wywołał tymi słowami kryzysu w relacjach Warszawy z Kijowem.

Ukraińcy nie wypowiedzieli umowy z 2 grudnia 2016 roku o bezpłatnym udostępnieniu Ukrainie wszystkich zasobów państwa polskiego i nie

zerwali przyjaźni, jaka rozkwitła między Polakami i Ukraińcami „wobec tragedii, jakiej doświadcza Ukraina”. Nie uraził też

przeżywających wojenną traumę ukraińskich przesiedleńców,

których „Polska tak gościnnie przyjęła”.

Dlaczego?

Bo to była zasłona dymna, pozorowane działanie, wyreżyserowane

przedstawienie, kamuflaż potajemnie uzgodniony z Zełenskim i skoordynowany z ambasadorem Ukrainy.

Bo chodziło o naprawienie wyjątkowo prostackiej wypowiedzi Dudy o

„bieganiu z widłami”, o spacyfikowanie coraz silniejszych nastrojów antyukraińskich w Polsce, o pozwolenie Ukraińcom, by, „w zamian za Puźniki”, mogli wysuwać inne żądania.

Gdy minister finansów nieopatrznie ujawniła, że Polska wydała

na pomoc Ukrainie 50 miliardów złotych, z pomocą pospieszył ambasador Ukrainy, informując, że od chwili rosyjskiej agresji Polska udzieliła

Ukrainie pomocy tylko w wysokości 3,4 mld dolarów, tj. 14 mld zł. Czemu jeszcze służyła prymitywna teatralna inscenizacja Kijowa i Warszawy?

Stworzeniu premierowi okazji do głoszenia: Zawsze będziemy bronić dobrego imienia Polski, jej bezpieczeństwa, a interes żadnego

innego państwa nigdy nie będzie stał ponad interesem Rzeczypospolitej.

Prezydenckiemu ministrowi do wygłoszenia: „To, co najważniejsze dziś, to obrona interesu polskiego rolnika”.

Ministrowi edukacji i nauki popisania się bon motem: „Politycy z Ukrainy muszą wiedzieć, że jesteśmy sojusznikami, ale nie frajerami”.

Wiceszefowi MSZu, to jest resortu, którego rzecznik przyznał, że „Jesteśmy sługami narodu ukraińskiego”, do złożenia deklaracji: „My

kierujemy się polityką polskiego interesu narodowego. Wspieramy

Ukrainę w takim zakresie, jaki jest w polskim interesie narodowym”.

Ten ostatni nieopatrznie wygadał się jednak: „Podchodzimy z wyrozumiałością do emocji, jakie przeżywają Ukraińcy będący

obiektem barbarzyńskiej agresji. Emocje bywają jednak złym doradcą, i nie pomagają w osiąganiu dyplomatycznych celów, np. w staraniach o zwiększenie skali i form pomocy”.

Sekundował mu Przemysław Czarnek: “My pomagamy, pomagaliśmy

i pomagać będziemy, bo to jest w interesie narodu polskiego.

(…) Nam jest potrzebna niepodległa Ukraina i dlatego w naszym interesie i każdego Polaka jest pomagać”.

Intrygę ostatecznie zdemaskował minister Kułeba, oznajmiając: „Strona

ukraińska ma bardzo spokojny stosunek do jakichś wewnętrznych politycznych procesów w Polsce.

To ich sprawa. Zdajemy sobie sprawę z tego, że mają swoje procesy, swoje interesy. Ale także ten kryzys minie, wszystko się ułoży, bo żywotne interesy Ukrainy i Polski są całkowicie jednakowe.

Kiedy mówię żywotne, to są to naprawdę "sprawy życia i śmierci

państwa”.

Na nasilenie żądań zwiększenia pomocy nie musieliśmy długo czekać. Jeszcze tego samego dnia minister oświaty przekazał „subwencję oświatową” dla ukraińskich uczniów w wysokości 200 mln zł., a minister cyfryzacji przekazał ukraińskiemu ministrowi cyfryzacji

500 akumulatorów Tesla o wartości 25 mln zł., „dzięki którym nauczyciele będą prowadzić lekcje, a Ukraińcy pozostaną w kontakcie”.

Ponieważ o hojności Polaków polski Żyd poinformował ukraińskiego Żyda.

1 sierpnia, bloger zapytał: PiS dał te akumulatory w podzięce

za Rzeź Woli?  Czy z jakiej to okazji?

Zabrali się też do przygotowania opinii publicznej, że chociaż walczyli jak lwy, będą musieli ustąpić Ukrainie w eksporcie zboża, bo "Nec Hercules

contra plures", bo presja Komisji Europejskiej, bo nie podoba się to administracji USA, bo będą ukraińskie retorsje w postaci embarga

na produkty drobiowe z Polski.

Duda, Morawiecki, Kaczyński - wszyscy wzięli udział w tym przestępczym dziele.

Podzielili między sobą role. Grali po tamtej stronie. Przy czym nie była to

tylko zmowa.

Było gorzej -Duda zniechęcał Zełenskiego do wydania zgody na ekshumacje, bo to kłóciłoby się z całą jego wizją ukrainizacji Polski.

Krzysztof Baliński "Głos" Toronto nr 32 ; 20 sierpnia 2023

Data:
Kategoria: Gospodarka
Tagi: #ludobójstwo

Aleksander Szumański

Aleszum.blog - https://www.mpolska24.pl/blog/aleszumblog111111

Lwowianin, korespondent światowej prasy polonijnej w USA, Kanadzie,RPA, akredytowany w Polsce. Niezależny dziennikarz i publicysta,literat, poeta, krytyk literacki.
Publikuje również w polskiej prasie lwowskiej "Lwowskie Spotkania".

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.