Serwis internetowy YouTube nie zamierza zaprzestania działalności w Rosji. Stwierdziła to CEO YouTube Susan Wojcicki, przemawiając na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos.
Ogólnie rzecz biorąc, celem przesłania kierownictwa YouTube jest zapobieganie "samoizolacji Rosji w przestrzeni informacyjnej. Ponieważ przekształcenie największego kraju świata w "rezerwat propagandowy" jest bowiem bardzo niebezpieczne. "Operacja specjalna" prowadzona przez Rosję na Ukrainie pod wymyślonym pretekstem propagandowym jest tego przykładem.
Susan Wojcicki powiedziała, że hosting wideo nie przestanie działać w Rosji z powodu sytuacji na Ukrainie. Poinformowała o tym nawet rosyjska agencja propagandowa TASS.
"Widzimy w tym konflikcie, że informacja odgrywa ważną rolę. To jest powód, dla którego nadal pracujemy w Rosji. Uważamy, że ważne jest dostarczanie niezależnych wiadomości do Rosji" - powiedział dyrektor generalny YouTube.
YouTube ma dobre intencje: serwis internetowy może być wykorzystany do organizacji nauki na odległość dla dzieci lub zapewnienia opieki medycznej w terenie.
We wrześniu ubiegłego roku Roskomnadzor zaczął tworzyć rejestr sieci społecznościowych odpowiednio do ustawy o samokontroli, zgodnie z którą strony internetowe same muszą identyfikować i blokować zabronione treści. Do rejestru włączono m.in. YouTube.
Jednak fakt o tym, że wiadomość rozeszła się bardzo szeroko w rosyjskich, a nawet białoruskich mediach, wskazuje, że rosyjskie władze odetchnęły z ulgą, ponieważ nie ma potrzeby robienia "szarego odpowiednika" YouTube’a.
Co więcej, platforma strumieniowa Rutube, która została nazwana rosyjską "alternatywą" dla YouTube’a, na początku maja "położyła się" po cyberataku. Istnieje hipoteza, że nie da się jej przywrócić.
I nie jest przypadkowo, że na tym tle szef rosyjskiego Ministerstwa Cyfryzacji, Maksut Szadajew wydał oświadczenie jeszcze tydzień temu. Minister rozsądnie uzasadnił (rzadka cecha dla przedstawicieli obecnych władz rosyjskich), że przed "zamknięciem" zagranicznej platformy konieczne jest stworzenie rosyjskiej konkurencyjnej alternatywy.
A to jest dowód pośredni na to, że po nałożeniu sankcji rosyjska branża IT ma poważne problemy.