Ponizej przedstawiam wywiad ,jakiego udzieliłem red. Przemysławowi Harczukowi dla dziennika „ Superekspress”. Oto jego autoryzowana wersja:
Czy Andrzej Duda przekona PiS do swojego referendum?
Diabeł Tkwił w szczegółach
Ryszard Czarnecki Europoseł PiS
„Super Express”: - Co się stało, że PiS nie popiera jednoznacznie inicjatywy referendalnej prezydenta Andrzeja Dudy?
Ryszard Czarnecki: - Na wstępie powiem tak: inicjatywa prezydenta sama w sobie, co do idei, była super. Zmiana konstytucji jest niezbędna. Dlatego chwała prezydentowi Dudzie, że rozpoczął dyskusję na ten temat.
- To czemu jednak PiS nie podszedł do inicjatywy entuzjastycznie?
- Przy tej wspaniałej inicjatywie były dwie rzeczy nie najszczęśliwsze. Po pierwsze - nie najszczęśliwszy termin. Święto Niepodległości, w dodatku w stulecie jej odzyskania przez Polskę, powinno rodaków jednoczyć. Na pewno nie powinno się w tym dniu organizować wydarzeń stricte politycznych, które siłą rzeczy związane są ze sporem politycznym. W dodatku referendum miałoby się odbyć tuż po wyborach samorządowych. Istniało więc ryzyko, że Polacy kolejny raz w krótkim czasie nie mieliby wielkiej ochoty iść do urn. A niska frekwencja dałaby tylko argumenty naszym przeciwnikom i przede wszystkim przeciwnikom zmiany konstytucji.Jest też drugi problem.
- Jaki?
- Problemem tym są same pytania. O ile co do zasady, czyli konieczności zmiany w konstytucji, nie ma sporu, o tyle liczba pytań-było ich zbyt wiele-budzi wątpliwości. Tak samo jak wpisywanie do ustawy zasadniczej Unii Europejskiej. Przecież konstytucja ma być wprowadzona na dziesiątki lat. Polska jest wieczna. A Unia Europejska była, jest, ale czy będzie za dwadzieścia, trzydzieści, czterdzieści lat? Może tak, a może nie. W okresie międzywojennym Polska należała do Ligi Narodów. Dziś tej organizacji od dawna nie ma. Dlatego wpisywanie Unii do Konstytucji nie było dobrym pomysłem.
- Wspomniał pan o możliwości niskiej frekwencji. Porażka referendum byłaby klęską prezydenta. Czy nie jest trochę tak, że senatorowie głosujący przeciwko organizacji referendum w jakimś sensie ratują prezydenta przed porażką?
- Najważniejsze są sprawy merytoryczne, o których wspomniałem. Ale myślę, że i to, o co pan pyta, mogło mieć znaczenie przy podejmowaniu decyzji przez senatorów Prawa i Sprawiedliwości.
- Mówi pan jednak, że sama zmiana konstytucji jest konieczna. W jaki sposób chcecie ją zmieniać bez organizacji referendum?
- Jestem zwolennikiem zmiany konstytucji, co więcej, jestem zwolennikiem referendum w tej sprawie. Jednocześnie mówię to jako człowiek, który z zasady sprzeciwia się referendom jako takim. Senatorowie i posłowie są wybierani do parlamentu nie po to, by uciekać od odpowiedzialności ,wysługiwać się wyborcami i chować się za społeczeństwem. A takim chowaniem się jest referendum. Jednak w sprawach kluczowych, takich jak zmiana konstytucji, Polacy powinni się móc wypowiedzieć. Powtórzę - inicjatywa prezydenta była bardzo dobra, diabeł jak zwykle tkwi jednak w szczegółach.
- To mam rozumieć, że będziecie chcieli zorganizować sami referendum konstytucyjne?
- To, czy będziemy o to zabiegać, to już decyzja ugrupowania Prawo i Sprawiedliwość . Ale uważam, że w przyszłości takie referendum mogłoby być zorganizowane. Mam nawet pomysł, aby odbyło się ono razem z wyborami do Parlamentu Europejskiego.
- Dlaczego akurat ten termin?
- Jako kraj jesteśmy czerwoną latarnią, jeśli idzie o frekwencję w wyborach europejskich. Jesteśmy najgorsi w Europie,obok Słowacji i Litwy.Warto kampanią przedreferendalną przy okazji podnieść frekwencję w tych wyborach. Poza tym zarówno prezydent, jak i partia rządząca zyskują dodatkowe pół roku na przekonanie do idei referendum obywateli.
Rozmawiał: PRZEMYSŁAW HARCZUK