Pomińmy fakt, iż w żadnym normalnym państwie taki protest nie przetrwał by w parlamencie Francji czy brytyjskiej izbie gmin lub niemieckim bundestagu nie mówiąc o amerykańskim kongresie nawet 5 minut. Dostrzec jednak wypada, iż nawet w tak biednym i słabym państwie jakim stała się Rzeczpospolita w ostatnich dziesięcioleciach, to jednak po ostatnich dwóch latach działań rządu i wysiłkach jakie wkładał w ostatnich miesiącach by rozwiązać ten problem i dopomóc osobom niepełnosprawnym co raz więcej osób dostrzega absurdalność tkwienia miesiącami w głównym korytarzu sejmowym. Dziś już ponad 60% Polaków jest mu niechętna.
Co więcej opozycja - zwłaszcza ta totalna - nie pomaga w jego rozwiązaniu. Wręcz prze do eskalacji i brutalizacji. Już nie wystarczą fotki z protestującymi i słowa oburzenia przed kamerami. Nie wystarcza już brutalny, często wulgarny język i chamskie zachowanie. Sięgnięto po prowokacje. Zachęcanie niepełnosprawnych do rzucania jajkami w portrety prezydenta RP oraz marszałków sejmu i senatu RP. Podsuwa się im hasła wyborcze, które Ci nieszczęśnicy nieroztropnie wypowiadają, by nie głosować na PiS. Wizyta na korytarzach sejmowych Wałęsy (z litości dla urzędu b. prezydenta nie będę cytował tego co mówił) była przypieczętowaniem wizerunkowego blamażu protestujących i ich politycznych sprzymierzeńców. Gwoździem do trumny zaś mogą być wizyty zagranicznych gości w parlamencie np. podczas zgromadzenia parlamentarnego państw NATO z końcem maja br. Pewnie większość gości - kongresmenów amerykańskich, posłów brytyjskich czy francuskich nie będzie mogła wyjść ze zdumienia nad obecnością koczujących w sejmie.
W Polsce jest demokracja. I to demokracja rodem niczym z najbardziej "barwnych" lat Rzeczpospolitej o których w „Powrocie posła” pisał Julian Ursyn Niemcewicza:
Ten to nieszczęsny nierząd, to sejmów zrywanie
Kraj zgubiło, ściągnęło obce panowanie,
Te zaborów, te srogich klęsk naszych przyczyną.
I my sami byliśmy nieszczęść naszych winą!
Czy znów możemy powiedzieć - jak onegdaj nasi przodkowie mówili - że "Polska nie rządem stoi ale swobodami obywateli" i bynajmniej nie chodziło tu o gloryfikacje tych swobód ale o ich afirmację do granic anarchii i antypaństwowej histerii wyrażanej słowami "liberum veto!"
Niestety Polska wciąż jest biednym krajem biednych ludzi i na tym żeruje totalna opozycja, obce media mające swój kapitał w polskich mediach i "obce dwory". Nie w smak im, że obecne rządy PiS zmieniają Polskę w normalne państwo, silne państwo. Jak to ujął ostatnio w Gdańsku premier Mateusz Morawiecki "Chcę też to pokazać jako pewnego rodzaju nową filozofię również podejścia do polityki i spraw społecznych. Można powiedzieć, że to Polska mocy kontra Polska niemocy". Tak właśnie. Z tym mamy do czynienia w sejmie gdzie Polska niemocy doprowadziła niepełnosprawnych do dramatycznej sytuacji życia na obrzeżach narodowego bytu. Tak samo "Polska niemocy" i "ciepłej wody w kranie" zepchnęła na margines społeczny miliony emerytów i rencistów. Oni tez potrzebują wsparcia ze strony państwa. Ale tego wsparcia potrzebuje też (co prawd w różnym wymiarze) cały naród.
Polski silnej siłą swych obywateli - silnej wówczas ekonomicznie i politycznie - obawiają się Ci, którzy na słabej Polsce żerowali, którzy uczynili z niej sukno do darcia i wyrwania zeń własnego kawałka. Takiej słabej Polski potrzebowali obcy, którzy uczynili z niej rezerwuar taniej siły roboczej. To za rządów PO z polskich emigrantów czyniono najlepszy "towar eksportowy", a miejscowi zarządcy kraju budowali z mozołem pole dla działania mafii VAT-owskich okradających i osłabiających państwo a wypychających kabzy wąskich "elit". Dziś to oni z protestujących w sejmie niepełnosprawnych i ich opiekunów uczynili tarczę dla swoich politycznych, szemranych interesów. Uczynili z nich ofiary własnej politycznej gry, którą tak swego czasu trafnie scharakteryzował dwugłos Kaczyńskiego i Brudzińskiego: "Cała Polska z was się śmieje - komuniści i złodzieje". Źle się stało jeśli protestujący w sejmie zatracili zdolność do rozeznania rzeczywistości i dali się wprząść w tą polityczną zadymę "komunistów i złodziei". Oni gdzieś mają postulaty protestujących, za nic mają dobro słabych, którymi przez lata pogardzali zmuszając ich do emigracji, likwidując polskie stocznie, fabryki, wyprzedając polskie banki i przedsiębiorstwa. Ich symbolem były złodziejskie układy, mafii VATowskiej i dziesiątki tysięcy Polaków wyrzucanych na bruk w swojej stolicy w Warszawie.
Jeśli protestujący w Sejmie tego nie dostrzegli po ostatniej wizycie Lecha Wałęsy, to może rodzić się pytanie o sens takiego nieodpowiedzialnego protestu. Mogą rodzić się pytania czy aby są oni podmiotowi czy też stali się przedmiotem gry politycznej totalnej opozycji, która ma tylko jeden cel "aby było tak jak było".