10 kwietnia 2018 roku obchodziliśmy 8 rocznicę katastrofy smoleńskiej. W drodze do Katynia w 2010 roku zginął w katastrofie lotniczej prezydent Polski Lech Kaczyński, jego małżonka, ostatni prezydent RP na uchodźctwie oraz 93 inne osoby w tym politycy, wojskowi, wysocy urzędnicy państwowi. Była to największa katastrofa dotykająca tak wielu Polaków piastujących najwyższe godności w dziejach Polski.
Jak wskazują badania wiele osób nadal uważa, że pod Smoleńskiem miał miejsce zamach, choć liczba ta zmniejsza się z każdym rokiem.
Co wiemy na pewno, to, to, że do katastrofy doprowadziło wiele zaniedbań widocznych także w pierwszych dniach po tragedii.
Państwo nie stanęło na wysokości zadania. Skandalem było na przykład mylenie – zamiana ciał w tym ostatniego prezydenta na uchodźctwie Ryszarda Kaczorowskiego. Z całą pewnością Prezydent nie zasłużył na taki los.
Przez 96 miesięcy każdego dziesiątego dnia miesiąca organizowane były miesięcznice – na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie.
10 kwietnia 2018 roku Prezes Kaczyński powiedział, że była to już ostatnia miesięcznica, bo było ich 96 tyle ile ofiar, ale też osiągnęły swój cel. Powstał pomnik ku czci ofiar oraz wbudowany został kamień węgielny pod pomnik Lecha Kaczyńskiego.
Jednak msze każdego dziesiątego dnia miesiąca w Katedrze Świętego Jana Chrzciciela będą się odbywały nadal.
Być może Kaczyński widzi, że „paliwo smoleńskie” już się kończy i kiedyś musi nastąpić moment by zaprzestać miesięcznic. Teraz po 96 takich uroczystościach jest dobry moment.
Osobiście nie wierzę, że setki ludzi bardziej lub mniej regularnie przychodzących przez osiem lat na Krakowskie Przedmieście zrezygnuje z tych uroczystości.
Ludzie Ci czują tam swoją jedność, poczucie walki, pewnie dreszczyk emocji, uniesienie patriotyczne. Czy udało się ich skłonić 10 kwietnia 2018 roku do rezygnacji z kolejnych spotkań?
Czy są na tyle zdyscyplinowani, że słowa jednego człowieka, który mówi, że kończymy sprawią, że zostaną w domu lub po mszy w katedrze pójdą spokojnie na przystanek?
Osobiście w to nie wierzę.
Być może będą i tacy, którzy nadal wbrew decyzji Kaczyńskiego nadal chcą podsypywać pod ogień pod smoleńskie palenisko. Do takich osób może należeć Antoni Macierewicz.
Jeżeli jednak będzie koniec miesięcznic będzie to oznaczać, że nie doceniłem armii Kaczyńskiego.
Czy powstały pomnik wbrew decyzji władz Warszawy nie będzie nadal zarzewiem konfliktów? Powstał on w jednym z najważniejszych miejsc na mapie polskiego patriotyzmu – Placu Józefa Piłsudskiego. Naturalnie gdyby w Smoleńsku był zamach Plac Piłsudskiego byłby odpowiednim miejscem dla upamiętnienia ofiar.
Czy jednak ogromna tragedia jest wystarczającą przepustką na plac w pobliżu Grobu Nieznanego Żołnierza.
Jarosław Kaczyński powiedział, że pomnik w tym samym miejscu jego bratu się należy, bo był wielkim Polakiem.
Tą wypowiedź brata zmarłego prezydenta to już chyba oceni historia.