Osobiście nie komentuję i nie wypowiadam się na temat katastrofy smoleńskiej odmawiam kiedy ktoś prosi mnie o komentarz do radio czy telewizji. No po prostu nie … z szacunku do tych, którzy tam zginęli. Wolę zapamiętać te chwile tuż po tragedii, by one we mnie zostały niż brać udział w tym co obserwujemy obecnie. Taką pamięć Polaków o tym wydarzeniu też chciałbym w sobie pielęgnować, a nie oglądać to co działo się chwilę później lub w tej chwili.
Jednak jedno muszę napisać. Odpukać, na przyszłość.
Przeczytałem fragmenty wywiadu wicemarszałka Senatu Adama Bielana dla Niezależnej gdzie mówi pełne goryczy słowa: „Politycy PO nienawidzą prezydenta Lecha Kaczyńskiego nawet po śmierci”. I dalej podobne padają sformułowania i żale.
Nie wydaje mi się, by tak było. Niezależnie od tego jak kto oceniał sprawowanie urzędu przez śp. Pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, większość ludzi ceniła go za to jakim był człowiekiem. I jako człowieka ogromna większość go lubiła, ceniła, bo to był sympatyczny, wyważony facet ze słabostkami i wadami jak każdy z nas. Miły gość z ciepłą fajną żoną Marią przy boku, która się kulom i ojcu Rydzykowi nie kłaniała. Gdyby nie jedna rzecz, dziś każdy by chętnie przyszedł pochylić się nad tragedią człowieka, który zginął pełniąc służbę dla Polski.
Niestety z perspektywy czasu patrząc … Jarosław Kaczyński pozwolił nie komu innemu jak Antoniemu Macierewiczowi zadeptać pamięć o Lechu Kaczyńskim. Antoniemu Macierewiczowi, który był w permanentnym sporze z Lechem Kaczyńskim na wielu płaszczyznach, a który stał się człowiekiem, który miał pielęgnować pamięć o nim. W którymś momencie stało się tak, że to zacięta twarz Antoniego Macierewicza stała się symbolem pamięci o Lechu Kaczyńskim. Uczynił z niej taran do sprawowania władzy, głównie własnej. Podobnie jak i wielu innych polityków różnych opcji, żeby oddać sprawiedliwość. Używanie np. przez polityków Platformy sformułowań „taniec na trumnach” itd. nie jest moją wrażliwością, podobnie jak i ogromnej rzeszy ludzi w Polsce. Oni również w ten sposób budowali sobie pomosty polityczne.
Z całym szacunkiem jaki w sobie posiadam, nie ten wektor.
Antonii Macierewicz z tej tragedii i jej wyjaśniania uczynił dźwignię do uprawiania codziennej bieżącej polityki. Jeżeli ktoś non stop buduje teorie, ogłasza je, zmienia je w tak ważnej i poważnej sprawie, gdzie na szali leży pamięć o zmarłych i powaga państwa to zaczyna ośmieszać tę sprawę … wstrzemięźliwość w takich przypadkach jest cnotą. Tej cnoty zbrakło.
Szczególnie jaskrawo było to widać kiedy trwał festiwal rekonstrukcji, wtedy to nawet ślepy i głuchy zauważył, że jak podnosiła się kwestia dymisji ministra Macierewicza, to pojawiały się nowe „rewelacje” w sprawie Smoleńska. W końcu zdaje się, nawet Jarosław Kaczyński miał tego dość. I nie chodzi mi w tym tekście o skakanie na pochyłe drzewo, bo jakaż w tym sława czy honor. Chodzi mi o refleksję na przyszłość:
Pamięć trzeba oddzielać od codziennej polityki.
Wtedy rozkwita.