Oto prawicowi komentatorzy mówią, że wszystko jest OK (albo, jeśli ktoś woli "Polacy nic się nie stało"). W rzeczywistości jeśli rzeczniczka Dep. Stanu na pytania o zamrożenie kontaktów na najwyższym szczeblu odpowiada, że nic takiego nie ma miejsca i prowadzony jest dialog z udziałem ambasadora to w języku dyplomacji oznacza to, że kontakty na najwyższym szczeblu zostały zamrożone. Gdy zaś mówi się, że nic jej nie wiadomo o tym, by "obecnie rozmawiano o jakichś spotkaniach lub by takie były zaplanowane" (a wiadomo, że były zaplanowane) to potwierdza, że zostały odwołane. Tyle i tylko tyle.
P.S. jeśli wicemarszałek Senatu Adam Bielan mówi, że "nic mu nie wiadomo" o tym, by Prezydent Andrzj Duda nie odebrał telefonu od Sekretarza Stanu Rexa Tillersona, a następnie wdaje się we wspomnienia o tym, jak to George W. Bush dzwonił do Lecha Kaczyńskiego to ja słyszę raczej kpinę z Prezydenta, a nie zaprzeczenie, iż owa sytuacja, gdy PAD nie odebrał połączenia miała miejsce. Co ja poradzę na to, że przez lata płacono za czytanie między wierszami.
* Tekst z profilu na Facebook-u Witolda Jurasza za zgodą autora.