Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

nieco o ekonomicznej mitologii

Inwestycje unijne. Koszty, przychody i korzyści i problemy. Wskaźniki gospodarcze i dobrobytu, lepiej czy gorzej?

nieco o ekonomicznej mitologii
źródło: parkiet.com

Parę słów od tego, który może jest i przemądrzały, ale ja nieco inny zasób wiedzy i postrzegania. Tekst pisany w 10 minut, przepraszam za ewentualne błędy i jakieś nieciągłości, jakie się mogły przydarzyć.

Postrzeganie stanu gospodarki, poziomu życia społeczeństwa etc obciążone jest zaszłościami mitologicznymi (chętnie powtarzanymi przez media) oraz uwarunkowaniami o charakterze wizerunkowym a sterowanymi przez wyniki wskaźnikowe parametryzujące gospodarkę i społeczeństwo.

Odsuwając na bok, to co się większości wydaje ważne, bądź to, o czym media mówią najwięcej, pomyślmy o tym, co z punktu widzenia Kowalskiego i jego szefa Nowaka jest najważniejsze.

Wszelkie wskaźniki o wysokim stopniu agregacji (jak PKB czy PNB) w swojej istocie nie oddają stanu gospodarki i jej perspektyw, podobnie jak PKB per capita nie oddaje sytuacji przeciętnego Kowalskiego. Te powszechnie znane i stosowane wskaźniki (podobnie jak nowsze typu Measure of Economic Welfare: MEW, Where-to-be-born Index The Economist i wiele podobnych) nie są w stanie podać tego jak subiektywnie i na ile to możliwe obiektywnie wygląda sytuacja Pana Kowalskiego, jego szefa, czy państwa w którym żyją. Wszelkie wskaźniki są doskonałym narzędziem porównawczym drugorzędnych danych.

W tym miejscu chciałem poinformować, że nie odkryłem żadnego nowego wskaźnika, który, w końcu będzie w stanie oddać esencję sytuacji Kowalskiego i jego państwa, niestety…

Właśnie przeczytałem tekst na portalu Forsal, dzielnie komentowany przez Fejsbukowiczów, chciałbym w tym miejscu zmartwić, przyrost PKB o 5,1%, rozkwicie inwestycji nie świadczy o tym, że sytuacja w gospodarce się znacząco poprawiła, powiem więcej, te informacje są nawet wskazaniem na to, na jakich polach wkrótce objawi się realny kryzys (który będzie lub nie dostrzegalny statystycznie). Jednym z głównych powodów zadowolenia ma być szybki przyrost inwestycji, związany z wykorzystaniem funduszy UE. Czym więc są te inwestycje? To w dużym uproszczeniu przede wszystkim potrzebne (czasami mniej) wydatkowanie publicznych środków na infrastrukturę.

Z punktu widzenia mikroekonomii te wydatki, nie niosą za sobą bezpośrednio realnych przychodów (problemy z pozytywnym NPV) , więc sui generis inwestycją nie są, co więcej będą powodować wzrost wydatków (więc i PKB, jako miary wydatkowanych publicznie i prywatnie pieniędzy w ramach całej gospodarki). Wybudowanie za 300 mln stadionu czy drogi to wydatek tworzący substancję majątkową, lecz o charakterze nieproduktywnym. Stadion daje nadzieję na lepsze spędzanie wolnego czasu przez społeczeństwo, natomiast wspomniana droga ma ułatwiać komunikację prywatną i publiczną, oraz dawać pozytywny zastrzyk gospodarce dzięki tym ułatwieniom. Drugą stroną medalu jest to, że te wielomilionowe wydatki są w sytuacji finansowej rządu i samorządów czynione za środki pożyczone i nie ma tu większego znaczenia, czy dana instytucja zadłuża się samodzielnie, czy za pośrednictwem BGK, zadłużenie tzw sfery publicznej przyrasta i te przyrosty są w łatwo zauważalny sposób skorelowane z inwestycjami związanymi z transferami środków z UE.

Czy to co napisałem oznacza, że jestem przeciwnikiem intensywnego wykorzystania środków z UE, na wyrównywanie zapóźnieni cywilizacyjnych? Oczywiście nie, ciągle mamy jeszcze mamy mnóstwo miejsc nieskanalizowanych, niezwodociągowanych, z drogami w stanie katastrofalnym, itd. Powinnością służb publicznych jest ten stan naprawić, nie oznacza, to jednak tego, że musimy mieć oczy zamknięte na otoczenie zjawisk. Musimy mieć też świadomość, że sfera realnej gospodarki otrzymuje stosunkowo niewielkie wsparcie ze strony funduszy UE, gdyż te są głównej mierze dystrybuowane w sferze publicznej (każdy chyba widział „tablice unijne” przy drogach, placach zabaw, na halach sportowych etc…, niektórzy widzieli takie u przedsiębiorców). Tym, co buduje nasz dobrobyt jest sytuacja naszej gospodarki, czyli przedsiębiorców, to oni zapewniają pracownikom środki do życia, a państwo zapewnia warunki pozafinansowe (nie licząc transferów socjalnych oczywiście, włącznie z głośnym 500+).

Z punktu widzenia Kowalskiego i jego rodziny dany rok, jest lepszy od poprzedniego, jeżeli stać go było na więcej wydatków, bez pomocy kredytu, a tym bardziej gdy był w stanie coś jeszcze zaoszczędzić. Statystycznie poszczególne elementy postrzegania Kowalskiego da się dosyć dobrze odłowić, ale jakoś nie dostrzegam zainteresowania publicystów ekonomicznych i mediów tymi aspektami życia społecznego.

Podobnie rzecz się ma z firmą Nowaka, jeżeli sprzedaż wzrastała w stopniu większym niż koszty, zwłaszcza finansowe, a przyszłość zapowiada się lepiej niż stabilnie to ten również ma prawo powiedzieć, że jego sytuacja również ulega poprawie. Niestety to co dla Nowaka najistotniejsze jest już statystycznie trudniej dostrzegalne. Owszem są mierzone wskaźniki koniunktury, monitorowane na podstawie ankiet GUS sytuacje przedsiębiorców, lecz realnie nie istnieje narzędzie, pozwalające na stwierdzenie, tego czy przedsiębiorcom w danym roku sytuacja się poprawiła czy też pogorszyła.

Jak widać, z tego co napisałem, a co zasadza się z oczywistych przyczyn, na masie uproszczeń, wzrost jakichś elementów statystycznej oceny gospodarki nie musi przekładać się na jej prawdziwą kondycję, nie jest tajemnicą, że szacunkowe transfery środków za granicę, są bliskie wzrostowi PKB w tym samym czasie, a jakie są przyczyny zjawisk? Czy to oznacza, ze ewentualne korzyści wzrostu gospodarczego podmioty inwestujące w Polsce przemieściły do lokalizacji z ich punktu widzenia lepszy? Nie znamy odpowiedzi na te pytania. Łatwo jest szermować wskaźnikami, jeszcze łatwiej nimi manipulować, zmieniając formuły naliczania, tych danych, które są upubliczniane, na co mamy mnóstwo przykładów w kraju i za granicą, ale czy żonglerka liczbami poprawia byt Kowalskiego i Nowaka?

Data:
Kategoria: Gospodarka
Tagi: #

JuliuszKrzysztoforski

Myśli spisane na kolanie - https://www.mpolska24.pl/blog/mysli-spisane-na-kolanie1

Niecodzienik pisany o jutrze, czasami o wczoraj, bez najmniejszego zainteresowania dzisiaj

Motto:
Kto nie myśli o jutrze, będzie miał kłopoty, zanim dziś się skończy (przysłowie chińskie)

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.