Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Geopolityczne gambity „hetmana” Trumpa

W związku z azjatycką wizytą Donalda Johna Trumpa (Japonia, Korea Południowa, Chiny) proponuję lekturę mojego tekstu, który ukazał się w październikowym numerze „Nowego Państwa”.

Światowa gra geopolityczna jest fascynująca. Także dlatego, że w ostatnim czasie amerykańska „królówka” czy „hetman”, by użyć szachowych określeń, posuwa się na globalnej szachownicy zupełnie niekonwencjonalnie. Dotychczasowe gambity Trump wyrzuca do kosza i tworzy własne. To dobrze, bo zupełnie nieczujący polityki zagranicznej Obama był w swej niemrawości i minimalizmie (reset z Rosją, appeasement w kontekście Syrii) przewidywalny do bólu. Trump uzyskał dla Ameryki jeszcze wyraźniejszą przewagę w świecie. Wynika to z faktu, że republikańska większość w Izbie Reprezentantów i Senacie nie pozwalając Trumpowi za bardzo hasać w polityce wewnętrznej (ustawa budżetowa, ObamaCare) jednocześnie wspiera go, gdy chodzi o ekspansywną politykę zewnętrzną.

Inna sprawa, na ile Donald John Trump będzie konsekwentny. Jego poprzednik, Barack Hussein Obama na szczęście nie był: zaczął od fatalnego w skutkach dla Polski i naszego regionu, ale także dla roli USA w świecie resetu relacji z Kremlem, aby ocknąć się w trakcie Majdanu w Kijowie i przejść na pozycję sankcji wobec Moskwy. Trumpowi należy się standing ovation za to, co robi wobec Europy, ale też Rosji, ale z ową owacją na stojąco za politykę azjatycką jeszcze trzeba się wstrzymać. Na Starym Kontynencie Trump odrzucił pośrednictwo Niemiec w relacjach między USA a Unią Europejską, co za B.H. Obamy powodowało zwiększenie i tak uprzywilejowanej roli Niemiec jako europejskiego playmakera. Postawił miast na relacje z UE jako taką – na stosunki dwustronne z krajami Europy: osobno z Wielką Brytanią, osobno Polską, osobno Francją czy Niemcami. To dobre dla USA, ale warto zauważyć, że od lat to samo robi... Federacja Rosyjska, która za wszelką cenę nie chce komunikować się, pomijając kwestie formalne, z UE jako podmiotem liczącym 28 (27 po Brexicie) państw UE, ale dba o bilateralne relacje z Berlinem, Paryżem, Rzymem, Hagą, etc. Ta polityka Trumpa jest skądinąd błogosławieństwem i olbrzymią szansą dla Polski. Rzeczpospolita ma wielkiego „farta”. Z jednej strony ma wreszcie rząd realizujący podmiotową politykę zagraniczną. Z drugiej udało się nam stworzyć realnie funkcjonujący politycznie, choć nieformalny (poza Grupą Wyszehradzką), układ regionalny, co automatycznie uczyniło z nas lidera tej części Europy. Po trzecie: po Brexicie Polska stała się dla Białego Domu jeszcze bardziej atrakcyjna jako jednak część UE. Po czwarte Waszyngton weryfikując swoją politykę zagraniczną znalazł w Polsce partnera do dużej amerykańskiej gry w Europie, mocno wspieranej przez silne w Ameryce lobbies militarne i energetyczne. Wszystkie te elementy odpaliły w jednym czasie, a dodatkowo jeszcze Polska dywersyfikując źródła energii kupuje amerykański gaz (w przyszłości zapewne też łupkowy), co tylko umacnia sojusz polityczny i militarny.

Co do Azji natomiast, z oceną polityki D. J. Trumpa należy jeszcze poczekać. Mamy tu bowiem do czynienia z pewną sinusoidą. Z jednej strony – nowy prezydent przeprowadza na starcie sensacyjną rozmowę z prezydentem Tajwanu, szarpiąc w ten sposób za wąsy komunistycznego tygrysa w Pekinie, a z drugiej zaraz potem wysyła wobec ChRL sygnały uspokajające. Niby wiadomo, że strategicznie biorąc długofalowe interesy USA i Chin są odmienne, ale już praktyczna realizacja powstrzymywania dominacji Pekinu budzi szereg pytań, w tym pytanie o rozpisany na lata scenariusz „powstrzymywania” Chińskiej Republiki Ludowej. Nie wiadomo czy rzeczywiście on istnieje, choć wspieranie przez USA konkurentów Pekinu, jak Tokio czy Seul, jest wyraźne. Z drugiej strony jednak Trump nie ukrywa niechęci do prezydenta Korei Południowej Moon Jae-ina, zwolennika „normalizacji” stosunków z komunistyczną Koreą (mimo że jest dzieckiem uchodźców z KRL-D!) i najchętniej dyktowałby mu co ten niedawno wybrany lewicowy polityk miałby robić.

W szkolnej, dawnej skali ocen USA Trumpa zasługują na piątkę w kontekście ich polityki wobec UE i Rosji. W kontekście Azji, ale też Bliskiego Wschodu – oceny odłóżmy...

Data:
Kategoria: Świat

Ryszard Czarnecki

Ryszard Czarnecki - https://www.mpolska24.pl/blog/ryszard-czarnecki

polski polityk, historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII i VIII kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister – członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.