Przyszło wam do głowy, że co bardziej obyte i oczytane lemingi, próbujące czasami myśleć samodzielnie, są w zasadzie całkowicie osamotnione? Kiedyś był Tusk, który był ich Słońcem (Peru) a dziś im pozostała jedynie licha Lampka (Petru). Nawet mój znajomy entuzjasta .Nowoczesnej, aktywny członek tej organizacji, który z uporem maniaka od samego początku twierdził, że to nic dziwnego, że nowa partia powstaje w kilka dni z nicości, ma natychmiast pieniądze na wynajmowanie Torwaru i budowę biur w całej Polsce i naturalnym jest, że z miejsca ma 11% poparcia nie ośmiela się powoływać na swojego szefa. Co najwyżej pisze o namiocie .Nowoczesnej na rynku w Piasecznie albo o tym, ze dzielnie palił znicz pod Sądem Najwyższym. Lampka i dla niego zapewne to obciach...
Lemingi zostały same. Mają oczywiście wciąż SokZBuraka, ale to jednak dość żenujące jest, próbują we wszystkim dopatrywać się knowań PiSu, ale nie ma w tym jednak zapału, bo widzą, że nie ma na kim się oprzeć. Jedni chcą się przytulić do walczących ateistów, inni do protestujących ledwie co dyplomowanych lekarzy, ale wszystko to jakieś takie mizerne, nieuporządkowane, a na dodatek co raz dostają po mordzie jakąś złodziejką kamienic czy innym sędzią, który ukradł coś tam w hipermarkecie.
Jedyne, co ich łączy i czego są pewni, to że Kaczyński jest zły i z całą pewnością doprowadza Polskę do katastrofy, tylko nie potrafią powiedzieć jak. Na dodatek jeszcze nawet agencje notujące stan gospodarek państw sprzysięgły się przeciwko nim i (z całą pewnością oszukane przez złego Kaczora) podwyższają na wyścigi notowania Polski.
Smutny jest los leminga. Jedyne, co mu pozostaje, to emigracja wewnętrzna i chyba zaczynamy coś takiego obserwować. Oczywiście wciąż są jeszcze próby przypisania PiSowi i Kaczyńskiemu osobiście sprawstwa wszelkiego zła - a to samospalenia się faceta pod Pałacem Kultury, a to napadu na kiosk warzywno-owocowy w Żalnie w Borach tucholskich, podczas którego sprzedawczyni Jadźka została podobno zgwałcona, ale nikt w to nie wierzy, bo nawet Kaczyński by się na nią nie połasił.
A autorytetów brak. Wymarły. I Bartoszewski, pseudonim "profesor", i Wajda pseudonim "wielki reżyser", i różni inni, którzy nie pojawią się już w "zaprzyjaźnionych telewizjach" by mówić prawdę. Frasyniuk nie chce tworzyć nowej partii, Wałęsa nie chce wyprowadzać milionów na ulice opracowując kolejne systemy gry w totolotka. Michnik zaszył się gdzieś i nie przestał pouczać, prorocy mniejsi z Żakowskim i Wołkiem na czele nie wiedzą, na kogo i na co postawić, więc nie potrafią dać nadziei...
Najgorsze jest to, że i wrogowie lemingów jakby zamilkli. Zły Kaczor ostatnio nic nie palnął takiego, co można by przekręcić i z czego dałoby się zrobić jakiś nowy "gorszy sort" czy "prawdziwych Polaków", a Macierewicz nie wystawia na pierwszą linię żadnego świeżo upieczonego maturzysty.
- Jak żyć? - Pytają lemingi. - Kto nam rękę poda? Kto drogę wskaże?
... i tylko cisza im odpowiada.
Trudny jest los leminga. Ale wytrwają, możemy być pewni. I jeszcze wszyscy zobaczymy, jak naprawią Polskę i zlikwidują te wszystkie nieprawości, których dziś może nie potrafią wskazać, ale przecież wiedzą, że są. Tylko nikt im nie chce pokazać gdzie.