Na początku XX wieku Niemcy gwałtownie rozwijały się w gospodarczo. Do tego stopnia, że rynek europejski stał się zdecydowanie zbyt mały. I w ten sposób zintensyfikowały dążenia do zrównania się potencjałem kolonii z ówczesnymi potęgami czyli Francją i Anglią. Wszyscy wiedzą, że pretekstem do wybuchu I Wojny Światowej był zamach na austriackiego arcyksięcia Franciszka Ferdynanda przeprowadzony w Sarajewie przez serbskiego nacjonalistę. Znaczenie mniej osób zapewne wie, że konflikt światowy mógł wybuchnąć już 9 lat wcześniej kiedy to cudem udało się zażegnać niemiecko-francuski spór o Maroko. Dziś można gdybać, że stało się to tylko dlatego, że stronę francuską wsparła Wielka Brytania. Niemniej niemiecka maszyna zbrojeniowa z każdym rokiem rosła w siłę i było tylko kwestią czasu kiedy będzie trzeba upuścić z niej pary. U progu I Wojny Światowej Cesarstwo dysponowało bodaj najlepszym arsenałem. Pokładając nadzieję w sojuszu “Trójprzymierza” wraz z Austro-Węgrami oraz Włochami (które notabene Niemcy odbudowały gospodarczo) oraz poparciu Imperium Osmańskiego Niemcy liczyli na dość szybkie zwycięstwo i zbudowanie nowej Europy. Zwycięzców Wielkiej Wojny znamy. Nad jej przebiegiem nie ma co się rozwodzić. Można tylko stwierdzić, że sojusz “Trójprzymierza” do wygrania nie wystarczył. Niemcy prawdziwego upokorzenia zaznały dopiero w czerwcu 1919 roku kiedy to zostały zmuszone do podpisania bardzo niekorzystnego dlań Traktatu Wersalskiego. Na mocy w/w porozumienia Niemcy straciły nie tylko część ziem na kontynencie europejskim, ale także prawa do swoich kolonii zamorskich. Pierwszy raz w historii na przegranych została nałożona nowa kara- reparacje wojenne. Były to kwoty niewyobrażalne na owe czasy. Sumy te miały być spłacone w ciągu 50 lat. Przypomnijmy, że ostatnią “ratę” Republika Federalna Niemiec przelała na konto Francji dopiero w roku 2010. Śmiało można stwierdzić, że Niemcy przed totalnym bankructwem zostały uratowane tylko przez Stany Zjednoczone. (które oczywiście miały w tym swój własny interes).
Niemcom dzięki temu wystarczyło raptem 20 lat, żeby z nawiązką odbudować swój potencjał gospodarczy (także, a może głównie militarny). Nazistowskie Niemcy rozlały się na niemal całą Europę. Dość istotną rzeczą, jest to, że tym razem nie polegały tylko na małym sojuszu “Trójprzymierza” a zdołały “przekonać” do swej wizji świata innych. O ile faszystowskie Włochy Mussoliniego były takim samy agresorem jak i Niemcy to bardzo sprawnie udało się porozumieć z Portugalią Salazara i Hiszpanią Franco, które militarnie nie ingerowały, jednakże wydatnie wspierały III Rzeszę. Mniejsze kraje jak Węgry. Rumunia, Bułgaria, Finlandia czy odradzająca się Ukraina na fali antysowieckiej chętnie przyłączały się do Hitlera. Nie sposób nie wspomnieć o krajach, które dziś chcą także nadawać prym Unii Europejskiej czyli o Belgii czy Holandii, które bardzo sprawnie formowały oddziały SS wspomagające agresora oraz oczywiście o Francji “kolebce kultury” i mocarstwie europejskim, która “broniła” się raptem 8 dni dłużej niż pozostawiona samej sobie Polska. Dodajmy że niemal do końca wojny gospodarka francuska prężnie pracowała na chwałę III Rzeszy. Porównując do przebiegu I Wojny Światowej tym razem rozmach w ekspansji był dalece większy, ale także udało się zmobilizować inne kraje do tego aby stanęły u boku Niemiec. I tutaj wyniki wojny są doskonale znane. Podobnie jak konsekwencje kolejnej przegranej dla Niemców. W tym przypadku sytuacja geopolityczna spowodowała, że Republika Federalna Niemiec nie została zostawiona na pastwę losu. Strach przed sowietyzacją Europy spowodował, że alianci zdecydowani się na błyskawiczne “postawienie na nogi” Niemczech Zachodnich. Tu podobnie jak 25 lat wcześniej uratowanie przed niebytem Niemcy muszą zawdzięczać Stanom Zjednoczonym, które nie pozwoliły na “przepadnięcie” RFN.
I tak oto tylko w XX wieku nader ekspansywni Niemcy doznali dwóch gigantycznych upokorzeń Z różnych względów politycznych nie doprowadziło to jednak do całkowitego ich upadku. Można powiedzieć, że za każdym razem dzięki kolosalnej pomocy “Zachodu” podnosiły si,ę jak “Feniks z popiołów”. Raptem 7 lat po przegranej z kretesem wojnie Niemcy stają się głównym rozgrywającym w nowo utworzonym przedsięwzięciu jakim była Europejska Wspólnota Węgla i Stali a więc w prostej linii protoplasta Wspólnoty Europejskiej, aż to utworzenia… Unii Europejskiej. W 50 lat po wojnie Niemcy stały się jedną z trzech największych gospodarek świata dyktując warunki zarówno na rynkach europejskich jak i innych. Unia Europejska mająca w swych traktatach zapisane chwalebne słowa o równości stała się narzędziem do sterowania krajami wspólnoty. Dziś “pilot” znajduje się w rękach Angeli Merkel. To właśnie Niemcy są głównym decydentem kto, kiedy i za co dostanie środki europejskie. Zainteresowanych odsyłam do danych ile eurocentów wraca z każdego euro “przyznanego” krajowi członkowskiemu przez Niemcy. Przepraszam. Przez Unię Europejską. Wydawałoby się, że tak gigantyczna dominacja niemieckiej gospodarki nad resztą państw europejskich powinna trwać i trwać. A Niemcy winne robić wszystko aby zachować status quo. Tymczasem Frau Merkel ryzykując te wszystkie zdobycze zaczęła prowadzić politykę zagraniczną Unii Europejskiej ponad głowami jej członków tj. umowy gazowe z Rosją godzące w członków UE nie są tematem do rozważań, a autorytatywnie narzucona polityka imigracyjna miała nie spotykać się z głosami sprzeciwu. Dziś już wiemy, że ta polityka skończyła się fiaskiem, ale jednak główny gracz UE nadal bezlitośnie ją forsuje narzucając ją innym członkom. Niektórzy z radością ją przyjmują, inni pod niemieckim pręgierzem się na nią godzą a “czarne owce” jak Polska całkowicie odrzucają. (Nie od dziś wiecznie niepokorne “Polaczki” są solą w oku dla niemieckich panów.). Problem imigrantów ma bardzo duży wpływ na politykę poszczególnych państw członkowskich i niejednokrotnie destabilizuje sytuację wewnętrzną (Nie ma gwarancji, że Niemcy sami się na tym nie oszukają). Dziś niemieckie wpływy rozciągają się od Atlantyku po Morza Śródziemne i Czarne aż po Bałtyk i Morze Północne. Niemcy w XXI wieku osiągnęły coś o czym Wilhelm II czy Adolf Hitler mogli tylko pomarzyć. Pół Europy reaguje na każde skinienie niemieckiej kanclerz a największy dotychczasowy przeciwnik znajduje się pod butem. Dzisiejsze Niemcy dokonały tego bez jednego wystrzału. Ani jeden żołnierz Bundeswery nie pobrudził sobie butów w wojennym błocie, ani jeden samolot nie zrzucił bomby na terytorium wroga. Niemcy w końcu odrobili najważniejszą z lekcji, która powodowała ich największe porażki. Z XX wieku wyciągnięto jedną bardzo ważną naukę. Z Rosją się nie walczy- z Rosją się współpracuje.
Czy to jest zemsta Niemiec na Europie?