Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Powstańcy - ludzie tacy, jak my

Wojna, mimo że straszna, ma w sobie także coś fascynującego. Łączy lęk przed śmiercią z pięknem zniszczenia, co zobrazował np. F.F. Coppola w legendarnym „Czasie Apokalipsy”. Bawią się w nią już dzieci na podwórku i chociaż w XXI wieku zabawa przekształciła się w formę wirtualną (przybierając postać gier FPS, tzw. „strzelanek”), to wciąż dotyczy tego samego. Być może chodzi o atawizm kompensujący brak sytuacji stresowych w świecie, który się ucywilizował; pokolenia wychowane w pokoju i bezpieczeństwie ulegają pragnieniu doświadczenia na własnej skórze, jakie to uczucie, kiedy rzeczywistość wali się w gruzy, a ojczyzna domaga się poświęcenia. Między innymi stąd wzięła się moda na heroiczny polski patriotyzm, w tym jego kamień węgielny - kult Powstania Warszawskiego.

Powstańcy - ludzie tacy, jak my

Polacy mają w pamięci przeszłość swojego narodu, ale co naturalne - obca jest im wojenna atmosfera. Wprawdzie są wśród nas ludzie, którzy nie tak dawno temu również narażali życie dla wolności, przeciwstawiając się złu komunistycznego totalitaryzmu, aczkolwiek mimo wszystko nie było to balansowanie na cienkiej linii pomiędzy bohaterstwem jednostki i społecznym obłędem. Oba zjawiska wystąpiły natomiast jednocześnie w sierpniu 1944 roku w Warszawie. Z polityczno-militarnego punktu widzenia tamten zryw był zaplanowaną z góry klęską, czego bezspornie dowodzą fakty. Pod względem metafizycznym państwo polskie złożyło istną hekatombę na rzecz przyszłych pokoleń, ale dla żołnierzy zbrojnego podziemia akt ten był koniecznością; czymś, co nastąpić musiało.

Wielu z nich było bezbronnymi dziećmi, ale nie mogli (nie potrafili) zachować się inaczej. Bez względu na łatwe do przewidzenia konsekwencje podjęto nierówną walkę ze znienawidzonym wrogiem, bowiem przekroczona została granica upodlenia, poza którą represjonowany człowiek nie dba już o nic innego, ulegając jednej tylko namiętności zemsty. Okupant zgotował Warszawiakom 5-letnie piekło na ziemi. Za przelaną krew i cierpienie należało odpłacić tym samym - tak wtedy jak i dzisiaj rozumiana jest przez ludzi sprawiedliwość. Oczywiście dzisiaj czcimy odwagę Powstańców, ich poświęcenie dla rozmaitych ideałów, ponieważ w myśl wykładni historycznej polityki naszego państwa tak właśnie należy interpretować zdarzenia sprzed 73 lat. We wspomnieniach uczestników bardzo wyraźnie przewija się jednak kluczowy motyw - po prostu niewyobrażalnego „wkurwienia na Niemców” (jak to swego czasu dobitnie wyraził B. Linda). Szczytne intencje przypisano później.

Często zapomina się o tym, myśląc o Powstańcach jako o innym rzekomo sorcie ludzi. Nasz osobisty stosunek do nich i do Powstania wynika z wątpliwości, czy w owym miejscu i czasie potrafilibyśmy zdobyć się na podobny akt. Aprobata jest pochodną przeświadczenia, że w analogicznej sytuacji powinienem zachować się tak samo. Krytyczni są ci, którzy wyżej cenią przetrwanie od śmierci nadaremno. Są to oczywiście dywagacje czysto teoretyczne, gdyż postawieni przed faktycznym wyborem moglibyśmy okazać się zupełnie innymi ludźmi. Nikt nie rodzi się bohaterem, dopiero okoliczności stwarzają okazję, żeby nim zostać. Tych, którzy pragną żyć jest zawsze więcej od gotowych do straceńczej walki. 1 sierpnia składamy hołd tym drugim, pamiętając jednak, iż także dzięki pierwszym „jeszcze Polska nie zginęła…”. Niebotyczna ofiara nie poszła na marne, skoro jest komu zatrzymać się i upamiętnić ją, na przejmujący dźwięk syren o godzinie "W".

Data:
Kategoria: Polska
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.