Podobnie jak Pitera, Śpiewak uważa, że działalność w samorządzie polega na nagłaśnianiu afer, a nie na działaniu dla dobra mieszkańców. Popularność zdobywa nawet nie pracą w organach kontrolnych swojego samorządu (rady dzielnicy Warszawa-Śródmieście), lecz publicznie piętnując innych i wystawiając medialną pierś na pozwy z ich strony.
Wiele lat temu Pitera zwymyślała w lokalnej gazetce aferzystów - których nawet nie wytropiła ona, lecz dziennikarze śledczy „Rzeczpospolitej” - a gdy aferzyści pozwali ją do sądu, proces wygrała i stała się bohaterką mediów ogólnopolskich. Tak zaczęła się jej kariera. Nie miało już później znaczenia, że Pitera na papierze firmowym radnej miejskiej załatwiała prywatną sprawę wykupu swojego mieszkania komunalnego, że - aby uniknąć wygaszenia mandatu radnej - wykupiła to mieszkanie wbrew woli urzędu, wpłacając niedużą kwotę na konto urzędu, i twierdziła następnie, że jest właścicielką mieszkania „bez aktu notarialnego”. Mimo iż nigdy samodzielnie nie wykryła żadnej afery, została ikoną walki z korupcją, a w 2006 r. nawet „ministrem sprawiedliwości” w gabinecie cieni Platformy Obywatelskiej - choć była tylko magistrem polonistyki.
Podobnie jak Pitera w 2002 r., Śpiewak teraz zamierza kandydować na prezydenta Warszawy. Oczywiście nie zostanie nim, chce jednak powtórzyć jej manewr i dzięki kampanii prezydenckiej zostać radnym m.st. Warszawy, na co w innym przypadku nie ma szans: po jego szarpaninach ze Stowarzyszeniem „Miasto Jest Nasze” żaden poważny komitet wyborczy nie weźmie go już na listy kandydackie. Zachęcony powodzeniem w mediach, Śpiewak rozdziela publicznie ciosy na prawo i lewo.
Ostatni jego wybryk nie tylko przekroczył granicę przyzwoitości, ale jasno wykazał, że „aktywista” nie bardzo rozumie, co to jest służba w samorządzie. Śpiewak oskarżył Wojciecha Bartelskiego, wówczas burmistrza dzielnicy Śródmieście, o działanie „w zorganizowanej grupie przestępczej”, mającej na celu przejęcie nieruchomości przy ul. Twardej 8/12, na której do 2014 r. znajdowało się Gimnazjum Dwujęzyczne nr 42 im. Bohaterek Powstania Warszawskiego, jedno z najlepszych w Warszawie.
Swoje oskarżenie oparł na piśmie Bartelskiego do dyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami z 5 marca 2013 r.: „Uprzejmie informuję, że w związku z planowanym zwrotem następcom prawnym byłych właścicieli nieruchomości przy ul. Twardej 8/12, na której usytuowane jest Gimnazjum Dwujęzyczne nr 42, podjąłem działania zmierzające do przeniesienia do dnia 31 sierpnia 2014 r. siedzib szkoły do inne lokalizacji.” Rzekomo obciąża burmistrza to, że zaczął szukać nowej lokalizacji dla szkoły zanim zapadła formalna decyzja o zwrocie nieruchomości. Śpiewak ma zapewne takie wyobrażenie o pracy urzędu, że przed dniem wydania decyzji zwrotowej wiadomo o niej tyle, co o numerach totolotka przed losowaniem.
Tymczasem los nieruchomości przy ul. Twardej 8/12 - zgodnie z ówczesnym stanem prawnym - został przesądzony dużo wcześniej. Nieruchomość składa się z siedmiu przedwojennych hipotek. Decyzja Samorządowego Kolegium Odwoławczego o nieważności przejęcia nieruchomości na własność Skarbu Państwa hipoteki nr 1098 B zapadła już 22 grudnia 2008 r., a hipoteki nr 1098 D - 3 lutego 2011 r. W związku z tym, ale dopiero dwa lata później burmistrz Bartelski zaczął szukać nowej lokalizacji dla gimnazjum. Nie wiem dlaczego, ani media, ani sam Wojciech Bartelski nie przypominają dziś tych faktów.
Dzielnicowy radny Jan Śpiewak powinien wiedzieć, że władze dzielnicy nie zajmują się zwrotami nieruchomości i reprywatyzacją. Zajmują się natomiast zapewnieniem dzieciom możliwości realizacji obowiązku szkolnego. Czy pan radny uważa, że władze dzielnicy powinny czekać ze znalezieniem lokalu dla szkoły do czasu zwrotu nieruchomości? A potem zrobić konferencję prasową, marsz protestacyjny, może happening z rysowaniem przez dzieci utraconej szkoły na asfalcie? Nie na tym polega samorząd, nie na tym polega pełnienie urzędu, o który ponoć zamierza ubiegać się Śpiewak.
Dobrze, że sprawę zwrotu nieruchomości przy ul. Twardej 8/12 bada teraz prokuratora. Warto np. sprawdzić, dlaczego w 2008 r. miasto spłaciło roszczenie do jednej z siedmiu hipotek (nr 1098 A), na których znajdowało się gimnazjum, kwotą 8 624 100 zł, choć równolegle toczyły się postępowania zwrotowe pozostałych hipotek. Sprawa ma kilka ciekawych wątków, ale Śpiewak ciosy rozdaje na oślep.
Skutkiem jego działań nie jest przybliżenie prawdy o ewentualnych winnych nieprawidłowości, lecz - obok, ma się rozumieć, popularyzacji Jego Osoby - wzbudzenie populistycznej niechęci do reprywatyzacji i prywatyzacji jako takich, a to już jest szkodliwe.
Pitera zakończyła - mam nadzieję - swoją zadziwiającą karierę na szczeblu szeregowego, ale dobrze płatnego posła do Parlamentu Europejskiego. Śpiewak jest od niej młodszy, bardziej obyty medialnie i też żyje z diety - na razie radnego. Co dalej?