Skąd i jak odczytywać takie informacje? Ekspertka z zakresu żywienia doktor Monika Hoffmann z SGGW przypomina, że zgodnie z unijnymi normami sklepy muszą umieszczać w pobliżu owoców i warzyw podstawowe dane, czyli nazwę i kraj, z którego pochodzą. Powinny też informować o klasie jakości, a w niektórych przypadkach także o odmianie. Informacje tego typu powinny znajdować się w widocznym miejscu na tablicach nad stoiskiem lub bezpośrednio na stoiskach. Zawsze można też poprosić o nie sprzedawcę, który takie podstawowe dane powinien nam przekazać.
Dziewiątka oznacza „ekologiczne”
To, czy pomarańcze są z Hiszpanii, Włoch, czy przykładowo z Chin, dla wielu osób ma znaczenie. Bywa jednak, że nie zawsze informacja o kraju pochodzenie pokrywa się z rzeczywistością. W takim przypadku pomocny może być kod kreskowy.
– Sklepy – jak wynika z mojego doświadczenia – podchodzą do tych kwestii dość swobodnie. By dowiedzieć się, skąd pochodzi dany owoc, można sprawdzić kod kreskowy. Do odczytania zawartych w nim informacji potrzebne są jednak specjalne aplikacje. Ale można je znaleźć w internecie. Jeśli kładziemy nacisk na to, co jemy, warto to sprawdzić – wyjaśnia Hoffmann.
Na owocach, ale także warzywach, można znaleźć tzw. kod PLU. Jego głównym zadaniem jest ułatwienie sprzedawcom identyfikacji produktu. Jeśli jednak znamy podstawowe zasady odczytywania go, może być prawdziwą skarbnicą wiedzy.
PLU składa się z czterech lub pięciu cyfr i informuje m.in. o tym, czy dany produkt uprawiany był metodami konwencjonalnymi, ekologicznie czy z wykorzystaniem GMO. Jak go odczytywać? Jak mówi ekspertka, przykładowe jabłko, którego kod jest pięciocyfrowy i zaczyna się od liczby 9, pochodzić będzie z sadu ekologicznego. Oznacza to, że do jego uprawy – zgodnie z normami – nie stosowano substancji chemicznych, pestycydów. Takie jabłko nie mogło też być spryskiwane substancjami zwiększającymi jego trwałość.
8 na początku kodu PLU oznacza natomiast, że mamy do czynienia z owocami lub warzywami modyfikowanymi genetycznie. Z kolei kod czterocyfrowy świadczy o konwencjonalnych metodach uprawy – innymi słowy, przy uprawie naszego jabłka mogły być stosowane różnego rodzaju nawozy, pestycydy, substancje przeciwdziałające szkodnikom, zwiększające trwałość czy np. chroniące przed pleśnią.
– Musimy jednak pamiętać, że umieszczanie takiego kodu na owocach i warzywach nie jest wymogiem. To oznakowanie handlowe, które jest dobrowolne – zaznacza Hofmann.
Zaufać oznaczeniom?
Produkty ekologiczne są oczywiście droższe niż te z upraw konwencjonalnych. By mieć pewność, że nasze jabłko jest rzeczywiście „bio”, warto też sprawdzić, czy jest na nim unijne logo rolnictwa ekologicznego i numer upoważnienia nadanego jednostce certyfikującej. Te oznaczenia – zgodnie z normami – potwierdzają takie uprawy.
– Zgodnie z normami także owoce i warzywa GMO muszą być wyraźnie opisane jako produkty genetycznie modyfikowane. Taka informacja powinna znaleźć się albo na etykiecie, albo, w przypadku sprzedaży luzem, w bezpośredniej bliskości produktu, np. na półce sklepowej – podkreśla Hofmann.
Znacznie więcej informacji znajdziemy natomiast na owocach lub warzywach pakowanych. W tym przypadku normy zobowiązują producentów do podania nie tylko nazwy, kraju pochodzenia, ale też masy netto i ilości sztuk oraz danych o substancjach, które były stosowane do zabezpieczenia produktu np. przed utlenianiem.
źródło: www.aktywniepozdrowie.pl