Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Wypiąć się... na nie naszą wojnę

W polityce, zwłaszcza w polityce tak dużego państwa, jak państwo polskie (gwoli przypomnienia: piąte w UE po Brexicie) warto mówić własnym głosem, a nie śpiewać w cudzym chórze. No, chyba że ten chór śpiewa polską pieśń lub przynajmniej utwór zgodny z polskimi interesami. To pierwsze nie zdarza się często, to drugie już częściej.

W ostatnim czasie mogliśmy i możemy obserwować szereg „wrzutek” ze strony obozu naszych przeciwników w świecie i w Polsce, którzy chcieli (i chcą) obóz niepodległościowy użyć jako kij bejsbolowy do załatwiania ich brudnych interesów. Było to szczególnie spektakularne podczas kampanii prezydenckiej w USA. Chciano nas poszczuć na Donalda Trumpa jako rzekomego rosyjskiego pachołka, jeśli nie „agenta wpływu” Moskwy. Część z naszych publicystów, także niektórzy politycy dali się nabrać i walili w kandydata Republikanów niczym, nomen-omen, w kaczkę, ku uciesze połączonych orkiestr specjalistów od prorosyjskiego resetu w Stanach i składania kwiatów na grobach czerwonoarmistów w Polsce. Mieliśmy w tej operacji odegrać rolę „pożytecznych idiotów”, którzy „zrobią swoje”, naplują na kogo trzeba, a potem i tak dostaną kopa, albo medialnie wytrze się nimi buty obozu liberalno-lewicowego, na co dzień atakującego Polskę z pianą na ustach. Większość z nas pokazała „progresistom” znak Kozakiewicza: milczała słusznie uznając, że pokazywanie się w tym towarzystwie nawet jeśli ma się wątpliwości czy zastrzeżenia do wypowiedzi D.J. Trumpa byłoby obciachem, a politycznie byłoby prezentem dla naszych wrogów. Niemała część z nas natomiast zaczęła wprost kibicować obecnemu prezydentowi USA na zasadzie polskiej przekory: im bardziej kopali go ci, którzy na co dzień walą w nas, tym większą solidarność w nas to budziło. Słowem: olbrzymia większość z nas nie dala się nabrać na „stucki” naszych zaprzysięgłych wrogów.

Teraz obserwujemy to na mniejszą skalę w innych, mniej ważnych co nie znaczy: nieważnych! sprawach. Mamy naszymi rękami, wspólnie ze światowym „obozem postępu” wyrazić najwyższy niesmak z powodu działalności Marine Le Pen we Francji. Nie kibicuję kandydatce Front National, jej mecz nie jest moim meczem, ale wojna z nią tych samych środowisk, które oskarżają Polskę o „zamach na demokrację” i inne zbrodnie pierwszego stopnia też nie jest moją wojną. Jest prorosyjska? Tak. Ale czemu tego samego nie wypomina się jeszcze bardziej prorosyjskiemu z ideologicznych względów, Francois Fillonowi? Po co ta hipokryzja? Le Pen chce wyprowadzić Francję z UE i NATO to fatalny pomysł ale jakoś nie uruchamia się „gniewu ludu” nad Sekwaną i Wisłą, gdy wyjścia z NATO chce także Jean-Luc Melenchon, kandydat skrajnej lewicy. Może właśnie dlatego? Co wolno lewakowi, nie wolno twardej (i nieracjonalnej w polityce zagranicznej, dodajmy) prawicy? Mam w nosie takie podwójne standardy. I dlatego, gdy słyszę surmy bojowe wrogów tradycyjnych wartości wzywające mnie (nas) na wojnę z Madame Le Pen to choć dzieli mnie z nią ocean poglądów i zupełnie nam nie po drodze przypomina się piosenka Jana Krzysztofa Kelusa z czasów PRL i apeli, aby na Bliskim Wschodzie czy w Zatoce Perskiej poprzeć „słuszne” kraje przeciw tym „niesłusznym”. Pozwolę sobie strawestować jego słowa: „A gdy Salon mnie zawoła, zamiast piersi wypiąć dupę, bo ta nafta nie jest moja”...

* tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej” (26.04.2017)

Data:
Kategoria: Polska

Ryszard Czarnecki

Ryszard Czarnecki - https://www.mpolska24.pl/blog/ryszard-czarnecki

polski polityk, historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII i VIII kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister – członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.