Temat „czarnego sportu”, choć nie jest on sportem olimpijskim, cieszy się powodzeniem wśród czytelników i jego fanów zarazem. Na ich życzenie publikuję kolejny, archiwalny, wywiad dla „Tygodnika Żużlowego”.
Reprezentacja Polski zremisowała z Danią 45:45 w towarzyskim spotkaniu, które 2 września odbyło się na torze w Lublinie. Patronem Honorowym tej udanej imprezy był Ryszard Czarnecki, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, miłośnik żużla i były wiceprezes i prezes Sparty Wrocław.
Panie przewodniczący, jakie nastroje po zaciętym meczu z Duńczykami?
Była fajna atmosfera na trybunach i bardzo dużo kibiców. Lublin jest głodny żużla, a zarazem był to pierwszy mecz reprezentacji Polski po zdobyciu mistrzostwa świata. Myślę, że tego typu mecze rozgrywane w ośrodkach, gdzie nie ma drużyny ligowej pokazują władzom miasta i potencjalnym sponsorom, że jest zapotrzebowanie na sport żużlowy. Warto, żeby na żużlowej mapie Polski Lublin ponownie się pojawił. Nie tylko w spotkaniach towarzyskich i turniejach, ale również w wymiarze ligowym.
Zapewne nie wszyscy wiedzą, ale od wielu lat jest pan zagorzałym kibicem żużla i byłym prezesem i wiceprezesem wrocławskiego klubu.
Jak miałem 10 lat, Jerzy Szczakiel, chłopak z Opola, wygrywał bieg o mistrzostwo świata z Ivanem Maugerem, słynnym nowozelandzkim żużlowcem, czterokrotnym mistrzem świata. Było to na Stadionie Śląskim. Myślę, że wtedy złapałem bakcyla. Był to rok, kiedy pierwszy Polak zdobył złoty medal w jeździe na żużlu, a reprezentacja Polski w piłce nożnej awansowała na mistrzostwa świata, po słynnym meczu na Wembley. To był dobry rok dla polskiego sportu. Wtedy to się wszystko zaczęło i jak widać trwa do dzisiaj.
Lepiej być działaczem czy kibicem?
Jak jest się działaczem, jest się bliżej tego wszystkiego. Kibic może się mniej angażuje. Myślę jednak, że wielu kibiców jest bardziej wiernych żużlowi niż niektórzy działacze. Ale oczywiście szanuję wielu działaczy, którzy dla tej dyscypliny poświęcają swoje serce. Tacy są zarówno w dużych klubach, jak i małych ośrodkach.
Uważa pan, że sport żużlowy cały czas się rozwija?
Żużel nie jest dyscypliną olimpijską. Mimo to się nie zwija. I to jest sukces. Myślę, że w ostatnich latach żużel jest dobrze promowany. Pojawiają się nowe turnieje. Powstał cykl o mistrzostwo Europy. Okazało się, że jest luka na nowe imprezy. Dobrze, że nie nastąpi monopol BSI na zawody międzynarodowe. Jest miejsce na inne zawody niż Grand Prix. Dlatego żużel się nie zwija, a rozwija. Cieszę się, że w tym roku wiele państwowych firm zdecydowało się wejść w żużel albo kontynuować współpracę. Podziękowania dla Totalizatora Sportowego, Lotosu, sponsorów chociażby ostatnich Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostw Ekstraligi. Dobrze, że żużel cały czas zyskuje sponsorów państwowych, jak i prywatnych.
Mamy kilku świetnych młodych żużlowców takich jak Bartosz Zmarzlik, Piotr Pawlicki czy Maciej Janowski. Nie będziemy chyba długo czekać na kolejne indywidualne złoto mistrzostw świata?
Myślę, że wszyscy mają bardzo duży potencjał. Ja czekałem na kolejne złoto Polaka chyba 40 lat. Teraz będę czekał na sto procent dużo, dużo krócej.
*Rozmawiał Marcin Burek