Czy są wśród nas tacy, którzy nie czują się w żaden sposób związani z tą instytucją? Nie sądzę. Jeśli nie dziś, to jutro - jak mawiał cierpliwy pasażer stołecznych Środków Masowego Rażenia, czekając na tramwaj linii 24.
Skoro już o tramwajach mowa - odświeżmy suchar (mówi się, że to historia prawdziwa), który zmotywuje nas do wyrażenia głebokich, szczerych i z głębi serca płynących życzeń dla pracowników Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Pewien polski obywatel, szczęśliwy płatnik ZUS wpadł pod tramwaj. W konsekwencji wypadku stracił obie nogi. A wraz z nimi pracę i nadzieję na jakikolwiek powrót do życia zawodowego w tym wcieleniu. Lekarz wypisał inwalidzie stosowne orzeczenie. Na jego podstawie pracownik ZUS przyznał byłemu płatnikowi rentę. Na okres jednego roku. Gdy ten czas minął, pacjent ponownie zapukał do gabinetu lekarza orzekającego z prośbą o zaświadczenie. Ten zdziwiony postanowił gruntowniej opisać przypadek, uznając, że widocznie przekazana dokumentacja medyczna była zbyt uboga. Pracownicy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych to jednak ludzie cierpliwi i pełni wiary w petenta oraz jego możliwości. Uznali, że pacjent rokuje poprawę i pełni nadziei czas wypłaty świadczenia przedłużyli jedynie o kolejny rok. Widząc beznogiego pacjenta po raz kolejny w tej samej sprawie w swoim gabinecie lekarz, czlowiek małej wiary w porównaniu do kadry ZUS, dał ponieść się emocjom i tym razem swoją wiedzę medyczną przekazał w jednym treściwym stwierdzeniu: PACJENTOWI TRAMWAJ UJEBAŁ OBIE NOGI I JUŻ MU, KURWA, NIE ODROSNĄ. Ten prosty przekaz trafił nareszcie do serca i głowy pracownika Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, który tym razem przyznał petentowi rentę dożywotnią.
Widzimy więc, drodzy, że nasza pamięć i wsparcie są potrzebne, a życzyć pracownikom jest czego! Jak informuje strona ZUS oni sami winszują sobie "przede wszystkim dużo zdrowia, radości, wiary, optymizmu i wytrwałości, sukcesów w pracy zawodowej oraz w życiu osobistym, a także wszelkiej pomyślności". A teraz pora na życzenia od nas wszystkich: wpisujmy je w komentarzach: od serca, z głębi duszy, szerokim gestem.