Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

„Elita” jako margines społeczny

„Elita” jako margines społeczny
źródło: (Pixabay)

Pogardy są dwie. Jedna nienawistna, brutalna, pogarda tych, co w większości, którzy chętnie się śmieją, bo „skrzywdzili człowieka prostego” (noblista Czesław Miłosz). Ale jest też pogarda… szlachetna. Mówię serio. Pogarda jednostki wobec przemocy większości, przemocy totalitarnego systemu, utrzymywanego dzięki odwołaniu się do najniższych ludzkich instynktów. O takiej pogardzie pisał ten, który Nobla nie dostał, ale był pewnie większym poetą niż oboje naszych ostatnich literackich noblistów ‒ Zbigniew Herbert. „Niech nie opuszcza Cię twa siostra Pogarda dla szpiclów katów i tchórzy. Oni wygrają (…)”… I choć nie chcemy się zgodzić z autorem „Pana Cogito”, że „oni wygrają”, to trudno nie zgodzić się z resztą. Ale dziś nie o pogardzie jednostki wobec systemu i przemocy pisać trzeba, lecz o pogardzie elit wobec własnego społeczeństwa. No, właśnie: czy własnego? Mam wrażenie, że owe „elyty” są tak wyobcowane, wyalienowane z narodu, że poza związkami formalnymi – ta sama narodowość w paszporcie, miejsce urodzenia i język – nic prawie ich ze wspólnotą narodową nie łączy.

Oto Daniel Olbrychski złorzeczący na polskich kibiców siatkarskich, jednych z bardziej kulturalnych skądinąd, za to, że ośmielają się gwizdać na rosyjskich siatkarzy (sic!) wtedy gdy ci serwują (ale nigdy w czasie hymnu) to klasyczny przykład odlotu. Oto Krystyna Janda, która pluje na obecny rząd, ale jakoś nie gardzi dotacjami od niego (zostały one zmniejszone, ale wciąż są doprawdy pokaźne) wypowiada się, jak właściciel folwarku dotknięty do żywego, że pańszczyźniani chłopi mają trochę inne aspiracje niż on sam.

Pisał lewicowy klasyk Tadeusz Boy-Żeleński: „Bo paraliż postępowy najzacniejsze trafia głowy”. Ale to akurat nie ten przypadek, bo to żadne zacne głowy. Ani też wielkie, bo nie są to ludzie, którzy trafili do elity własną pracą i własnymi osiągnięciami, tylko są do niej „nominowani”, według klucza polityczno-ideologiczno-towarzysko-pochodzeniowego. To pseudowielkość kreowana czy nadmuchana do granic możliwości. Kryteria pobytu w takiej „elicie” są czytelne: „Gazetę Wyborczą” traktujesz niczym laickie pismo święte, do Michnika się modlisz, Kaczyńskiego nienawidzisz, Macierewicza obśmiewasz, Kościół w najlepszym razie dzielisz na „toruński” i „łagiewnicki”, Żołnierze Wyklęci są dla Ciebie minimum kontrowersyjni, największym niebezpieczeństwem jest polski nacjonalizm, a przywódczynią strajku Sierpnia 1980 była Henryka Krzywonos, a nie Anna Walentynowicz. Odlot? Odlot, bo to on właśnie z jednej strony jest powodem pogardy, a z drugiej – jej skutkiem. Im bardziej odlatujesz, tym bardziej gardzisz polskimi mrówkami, które gdzieś tam, na dole, uwijają się, aby utrzymać swoje rodziny, są oczywiście grzeszni, ale, zgodnie z tradycją, pobożni, po staroświecku Polskę kochają, a hymn narodowy jest dla nich powodem, by stawać na baczność i się wzruszać, a nie obciachem – jak dla poety Antoniego Pawlaka, jak to pokazał w swojej „Książeczce wojskowej”, długo zanim został rzecznikiem prezydenta Gdańska, pana Adamowicza (pozdrowienia do więzienia?). Pogarda ustanowionego (to dobre określenie) „establishmentu” wobec narodu kończy się zawsze katastrofą dla elit ‒ przynajmniej w dłuższym wymiarze czasowym, w okresie „długiego trwania” (tak, tak, Fernand Braudel). Pogarda jest groźna tylko wtedy, gdy jest skuteczna. Pogarda kosmopolitycznych elit III RP, mentalnie tkwiących często w PRL jest skuteczna coraz mniej. Tym bardziej staje się obciachem samym w sobie, żenadą. Taka pogarda prowadzi do intelektualnego, politycznego, towarzyskiego getta. To najprostsza droga do stopniowej może, ale kompletnej utraty wpływów. A zatem: niech gardzą. „Plwajmy na to” – ale nie „zstępujmy do głębi” (tak, tak, Adam Mickiewicz) tylko róbmy swoje, wykorzystując instrumenty, które dała nam kartka wyborcza wiosną i jesienią 2015 roku.

Nic tak nie śmieszy, jak pogarda do społeczeństwa prezentowana przez margines społeczny – a tym staje się „establishment” i bywszy „mainstream”.

*jest to pełna wersja tekstu, który ukazał się w miesięczniku „Nowe Państwo” (01.09.2016)
Data:
Kategoria: Polska

Ryszard Czarnecki

Ryszard Czarnecki - https://www.mpolska24.pl/blog/ryszard-czarnecki

polski polityk, historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII i VIII kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister – członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.