Prezydent USA skrytykował polską demokrację, czy miał prawo? Miał, ale nie na szczycie NATO. Jesteśmy głównym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, podejrzanym oficjalnie o nieprzestrzeganie norm demokratycznego państwa. W obliczu zimnej wojny, sytuacja staje się idealna dla naszego teoretycznego wroga ze wschodu.
Wszystkie wypowiedzi prezydenta USA w tak ważnym spotkaniu powinny gwarantować jedność i pewność sojuszników. Oficjalne krytykowanie głównego wspópracownika, flanki wschodniej obniża bezpieczeństwo tej oraganizacji. Jest to sprzyjająca sytuacja dla Rosji, bo stajemy sie słabszym ogniwem bezpieczeństwa. Kraj o nie demokratycznych posunięciach krytykowany przez głównie dowodzące Stany Zjednoczone nie daje gwarancji dobrej współpracy i stwarza zagrożenie dla paktu. Zastanawiam się czy sytuacja jaka się stworzyła w kraju nie ma zaplacza w działalności służb naszego wschodniego sąsiada. Rozłam i wewnętrzna wojna w Polsce, plus krytyka zewnętrzna przez Komisję Wenecką i Stany Zjednoczone osłabia Polskę i jest na rękę Rosji, sankcjonowanej przez inne kraje.
Mamy opozycje która nie widzi innej szansy wygrania z rządzącymi niż podważanie ich działalności na arenie międzynarowdowej, i partię rządzącą która łatwo daje sie wypusczać służbom rosyjskim. Finalnie Polska może stać się tymczasowym niepewnym członkiem NATO, odizolowanym i załamanym ekonomicznie. W ciągu roku nasza sytuacja może być katastrofalna i nieodwracalna. Kargulowe potyczki w kraju dają idealne podłoże do działalności służb obcych i cofanie się naszej pozycji bezpieczeństwa. Socjalne rozdawnictwo i łamanie demokracji rekalmowane w dobry sposób na świecie są destrukcyjne. Stajemy sie niewygodnym wrzodem ukladu europejskiego i tracimy sojusznika w Stanach Zjednoczonych.