Ale dziś tak właśnie się zdarzyło.
Na podstawie szczątkowych sygnałów – jakie otrzymywałem, spodziewałem się spotkać – kompletnego tłuka – nasłanego przez służby, maniaka militarnego – przesiąkniętego „duchem“ – katolickiej „Niedzieli“ czy „Gazety Polskiej“. Tymczasem … cóż, wszystko wskazuje na to, że jednak się myliłem.
Przyznaję to z pewnym zakłopotaniem, ponieważ przywykłem do tego, że dość rzadko się mylę … a jednak…. Piotr Nisztor (– stwierdzam to - niezależnie zresztą od tego co o mnie napisze, ponieważ niezmiennie mam to gdzieś…, podobnie jak jego skompromitowaną redakcję) - to jednak okazał się, niepokojąco inteligentnym człowiekiem, (niestety) bardzo różnym od moich o nim – pierwotnych wyobrażeń.
Nasze światopoglądy – są wzajemnie bardziej odległe niż najdalsze galaktyki, podobnie jak stosunek do lustracji, do historii i dziejów najnowszych – to prawda. Nie przeszkodziło nam to jednakprowadzić niezwykle ciekawą dyskusję (przynajmniej dla mnie) – znacznie dłużej, niż zakładałem.
To dobrze, ponieważ oznacza to, że odległe punkty widzenia, różne uprzedzenia i negatywne nastawienie – nie musi być przeszkodą we wzajemnej komunikacji, jeśli próbujemy się nawzajem zrozumieć i jeśli potrafimy – słuchać, a nie tylko słyszeć. A tym bardziej, gdy potrafimy się przyznać do błędnej oceny – rozmówcy.
Spotkanie to wydało mi się znacznie ciekawsze, niż wszelkie medialne wydarzenia, które porażają konsystencją – mdłej papki bełkotu pseudo- informacyjnego.
Bo cóż to za informacja, że Zbigniew Ziobro jest dumny z faktu posiadania syna – i uważa to za swoje największe życiowe osiągnięcie.
Każda gęś, każdy kondor, każdy kogut – potrafi to samo – z lepszą statystyką – bez jakiegoś specjalnego wysiłku czy nabzdyczenia, no chyba, że dany osobnik jest innej orientacji seksualnej – wtedy istotnie – już sam akt kopulacji – wymaga nie lada wysiłku i przełamania, Bóg jeden wie – jakich oporów mentalno- psychologicznych.
Wtedy to sukces – rzeczywiście niebywały.
Piotr Tymochowicz