Mimo że pada, widzę słoneczko świecące nad Ojczyzną. Widzę dobre zmiany i jeszcze lepsze intencje pana prezesa, pani premier i pana prezydenta. I cieszę się z odzyskanej wiary w każde słowo, które od nich usłyszę.
Już wiem zatem, że kraj zastali oni zrujnowany, a teraz, po ledwie paru miesiącach ich rządów dostrzegam, jak zmienia się on na lepsze.
Wierzę, że dopiero teraz, po zmianach, jakie wprowadził PiS, Trybunał Konstytucyjny po raz pierwszy może w sposób nieskrępowany przez nikogo stanąć na straży zgodności uchwalanego prawa z Konstytucją.
Wierzę w obiektywizm nowych publicznych mediów – a już zwłaszcza wtedy, gdy jakiś zatrudniony w nich (a więc niepokorny z natury) dziennikarz przeprowadza wywiad z panem prezesem.
Wierzę, że pan prezes jak nikt inny w naszym kraju, dąży do zgody narodowej, kompromisu i większych praw dla opozycji.
I jest dla mnie oczywistą oczywistością, iż zwiększone i nieskrępowane sądowymi kontrolami możliwości inwigilowania obywateli przez służby leżą w interesie obywateli. Bo skoro my, obywatele, nie jesteśmy terrorystami, to przecież nie mamy nic do ukrycia.
I tylko się boję, że wieczorem położę się spać, czar pryśnie, a rano przebudzę się, przypomnę sobie, co jest wokół, i ... nawet szkoda gadać.
Niech pan idzie zagrać w kasynie. Może się znowu poszczęści w ruletkę....? ;D