Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

STRACH

Niegodziwi rzekli: Chodźcie, uknujemy zamach na Jeremiasza! Bo przecież nie zabraknie kapłanowi pouczenia ani mędrcowi rady, ani prorokowi słowa. Chodźcie, uderzmy go językiem, nie zważajmy wcale na jego słowa!

Trzy lata temu prowadziłem rekolekcje dla jednej ze szkół w Toruniu. Rozpoczynały się one w poniedziałek, do Torunia przyjechałem w niedzielę. W pierwszą noc miałem sen. Śniło mi się, że miałem rodzeństwo (nie wiem, jakiej płci). Scena jest taka, że śpimy obok siebie i nagle ten malec (około roczku), podczas snu strąca ze stołu szklankę, która się rozbija. Budzimy się, on jest dość niespokojny. Tulę go do siebie, ale to nie daje spokoju. Kładę go na czymś i w tym momencie mam myśl – zrób nad nim znak krzyża. Robię go i w tym momencie jego twarz wykrzywia się w potwornym grymasie, zmienia się i w końcu przybiera wyraz jak w tych wszystkich filmach o egzorcyzmach. Z jego gardła wydobywa się przeraźliwy głos diabła – pokonam cię, zobaczysz pokonam cię. Obudziłem się i słabo później szło mi spanie. Rano zaczynałem rekolekcje. Pierwsza nauka poszła mi słabo, druga trochę lepiej. Spotkanie po południu jeszcze gorzej. Cały dzień to było nieustanne odczuwanie strachu i lęku. Wiedziałem, że daję z siebie, co potrafię, ale czułem, jak nic nie idzie. Pokonam cię, rozbrzmiewało w moim sercu.
To straszenie, choć rozum rozprawia się z nim szybko, uderza zawsze w rany zadane przed wieloma laty. Zły wie doskonale, że uderzając w słabe punkty, powoduje to, że się zamykam, chcę schować, jak dwa dni temu – najchętniej nie wychodziłbym z łóżka. Dla mnie – człowieka wierzącego – to nie był zwykły sen. To było brutalne wtargnięcie na mój teren. Zrobił tyle, ile mógł – zastraszył, obudził lęki i rany. Niby tylko tyle, a jednak skutecznie.
Usłysz mnie, Panie, i słuchaj głosu moich przeciwników! Czy złem za dobro się płaci?!

A w Ewangelii – Jezus z uporem maniaka, o tej dziwnej logice, nie z tego świata. Służyć ma ten, kto chciałby mieć sługę. Może trzeba to też odnieść do szukania swojego, swoich racji, aż po trupach? Może trzeba odpuścić? Skupić się na Nim.

Oddawać życie, jak On to zrobił. Nie zachowywać go za wszelką cenę, bo przecież kto chce je zyskać, ten je straci. Wiem, że to trudne bardzo. Tak bardzo boimy się stracić dobrego imienia, twarzy, życia. Ale jest „ale”. On je stracił.


Data:
Tagi: #

Grzegorz Kramer

Ojciec Grzegorz - https://www.mpolska24.pl/blog/ojciec-grzegorz1

Jestem jezuitą, księdzem. Od 2012 pracuję i mieszkam w Krakowie.
Urodziłem się w 1976 roku, w Bytomiu, a wychowywałem w Gliwicach.
W wieku 21 lat, dołączyłem do Towarzystwa Jezusowego.
Pracowałem przez pięć lat w parafii św. Klemensa we Wrocławiu jako duszpasterz młodzieży.
Obecnie pracuję w duszpasterstwie powołań Prowincji Polski Południowej.
Zostałem jezuitą, bo uważałem i dalej uważam, że to najlepsza (dla mnie) droga, by przeżyć przygodę i do tego przeżyć ją z Kimś, kto każdego dnia uczy mnie, co znaczy być mężczyzną.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.