Pamiętacie Państwo EURO 2012? Jakaż to wspaniała impreza i jakaż promocja na cały świat dla naszej ojczyzny! Pamiętacie też, ile nasze państwo wpompowało kasy w tę imprezę?
Imprezę, na której zarobiła tylko UEFA i PZPN? Żeby było jasne, nie mam nic do EURO, uważam, że dzięki niemu (i wspaniałym kibicom) coraz częściej gościmy w naszym kraju imprezy światowego formatu. Faktem jest jednak też to, że było to wydarzenie dla określonego targetu społeczeństwa – gdyby ktoś zapytał moją żonę lub córkę, kiedy to było i kto wygrał, to pewno byłby zdziwiony ich ignorancją.
Jednym zdaniem nie to dobre, co dobre, ale to, co się komu podoba. Jednym podoba się EURO, innym Światowe Dni Młodzieży (ŚDM), a jeszcze innym i to, i to.
ŚDM, pomijając ich warstwę duchową, to wspaniały sposób na promowanie naszego kraju. Zwrócę uwagę na to, kto jest docelowym odbiorcą tego eventu - są to młodzi ludzie posiadający bardzo jasne spojrzenie na życie, oparte na wartościach uniwersalnych takich jak: nie kradnij, nie zabijaj, nie cudzołóż, nie dawaj fałszywego świadectwa etc, etc.
Mamy więc szanse na goszczenie w naszym kraju ponad miliona fantastycznych młodych ludzi! Czy nie warto zrobić na nich dobrego wrażenia?
Dlatego jestem gorącym zwolennikiem zaangażowania się struktur państwa w organizację Światowych Dni Młodzieży. Koszty w porównywaniu z EURO niewielkie, a zyski dla nas wszystkich bardzo duże. Sama wizyta Papieża Franciszka spowoduje, że cały świat będzie o nas mówił.
ŚDM to niezły biznes dla Polski – szkoda tylko, że zuboży instytucję, której jestem członkiem i fundatorem, czyli Kościół katolicki.