W wywiadzie radiowym powiedziałem, że rządową propozycję wydłużenia wieku emerytalnego do 67 lat można zamknąć w haśle „pracuj aż do śmierci”. Na przykład w Łodzi mężczyźni dożywają najczęściej do 69 roku życia, a więc dla nich wydłużenie czasu pracy z 65 lat do 67 oznacza, że emeryturę będą pobierali dwa lata krócej, czyli praktycznie będą właśnie „pracowali aż do śmierci”.
Oburzone nożyce, które się natychmiast odezwały, nazywają się Paweł Dobrowolski i reprezentują Forum Obywatelskiego Rozwoju, fundację Leszka Balcerowicza. Leszek Balcerowicz tym różni się od Alana Greenspana – byłego szefa FED i wyznawcy neoliberalizmu, że w przeciwieństwie do niego zapominał przeprosić za swój udział w klęsce tej doktryny tak wspaniale rozwiniętą przez Chicago Boys.
Pan Dobrowolski traktuje mnie jak na „chłopców z Chicago” przystało – serią z rozpylacza. Namawia mnie do nauki, żebym lepiej poruszał się w meandrach statystyki. Statystycznie bowiem przeciętny Polak żyje już do 78 roku życia, zatem mój łodzianin po osiągnięciu wieku emerytalnego – 67 lat, będzie pobierał emeryturę jeszcze przez 11 lat, a nie tylko dwa, jak powiedziałem. Co ja jednak na to poradzę, że mężczyźni w Łodzi najczęściej dożywają właśnie 69 lat i rzadko udaje im się dłużej? Wyobrażam sobie, że stoję u wezgłowia takiego łodzianin i mówię mu: widzi pan, gdyby pozwolili panu odejść na emeryturę w wieku 65 lat, to pobierałby pan ją cztery lata, a tak musi się pan z nią pożegnać już po dwóch. W tym momencie za moich pleców wychyla się pan Dobrowolski z Forum Obywatelskiego Rozwoju i dopowiada: ale statystycznie mógł pan żyć jeszcze 9 lat! Nie dał pan rady? Sorry. Jak się jednak wydaje i taka, czysto statystyczna możliwość, drażni pana Dobrowolskiego, bo przy okazji ganienia mnie, gani również rząd, który jego zdaniem niepotrzebnie rozkłada wydłużenie wieku emerytalnego w tak długim czasie. Z jego punktu widzenia ma rację – wydawanie pieniędzy na emerytury, to czysta strata – człowiek już nic nie wnosi, a tylko wynosi.
Sponsorami fundacji Leszka Balcerowicza są różne, wielce zasłużone dla organizacji pozarządowych, fundusze emerytalne. W konsekwencji to one przecież muszą ponosić tak absurdalnie nieproduktywne koszty jak wypłacanie emerytur. Pieniądze płacone przez ludzi w ramach obowiązkowych składek, OFE lokują na giełdzie. Na giełdzie zaś, jak to na giełdzie – teoretycznie można wygrać, ale praktycznie często się przegrywa. OFE przegrywają jednak nie swoje, tylko nasze. W ubiegłym roku straciły 11 miliardów złotych … To państwo się dziwą, że są nerwowe? Skąd teraz mają wziąć taką kasę, jak nie od nas? Nikt im nie da, a obywatel musi.
Niestety – OFE mają z nami same kłopoty. Jeśli bowiem łodzianinowi wydłuży się wiek emerytalny do 67 roku życia, a on dożyje do 69, to i tak będzie brał pieniądze całe dwa lata! Dlatego idealnym rozwiązaniem dla OFE byłoby, gdyby obywatel umierał w dniu zapłacenia ostatniej składki …
W komentarzu Forum Obywatelskiego Rozwoju, Paweł Dobrowolski ostrzega Polaków że nie rozumiem pojęcia średniego trwania życia. Pozwolę sobie też ostrzec, choć tylko pana Dobrowolskiego … A właściwie przypomnieć mu, że nawet Al Capone, też przecież „chłopiec z Chicago”, pogrążył się z powodu swojej pazerności. Ale poświęcenie doceniam i życzę sutej premii.