Pan Jacek Żakowski, mój długoletni fan, po dłuższej przerwie poświęcił mi chwilę swego cennego czasu. Tym razem zgromił mnie za to, iż po wycofaniu się Amerykanów z planów budowy tarczy antyrakietowej i radosnej na to reakcji w Unii Europejskiej i NATO powiedziałem, że Polska jest osamotniona w swoich reakcjach, co nie tylko jest przykre, ale i groźne. Redaktor podziela moją konstatację, lecz odpowiedzialnym za ewentualne skutki polskiej samotności czyni mnie i ministra spraw zagranicznych w moim rządzie – Włodzimierza Cimoszewicza. Jego zdaniem, to nasza robota, a Kaczyńscy, Rokita i cała reszta poszli tylko tym śladem.
Podzielam refleksję pana Żakowskiego, że im człowiek dłużej żyje, tym coraz trudniej mu się nadziwić, jak dobrze inni potrafią zapomnieć. Najlepszym przykładem jest sam pan redaktor. Dowodem na to jest fakt, że obnażając moje i Cimoszewicza winy pan Żakowski niezasłużenie uszczupla dorobek prezydenta Kwaśniewskiego, który każdą decyzję w sferze polityki zagranicznej podejmowaną przez mój rząd akceptował, niektóre inspirował, a w pewnych sytuacjach uprawiał politykę autorską, uważnie strzegąc swego copyright, jak na przykład w stosunku do Ukrainy. Pan Żakowski wszakże to wszystko pomija, co niestety ujmuje mu wiarygodności, a przydaje intencjonalności. Nie stawiam jednak sprawy tak ostro – w końcu im człowiek starszy, tym więcej wybacza, a tym więcej wybacza, im częściej widzi, co starość robi z ludźmi.