W czasach młodego i drapieżnego kapitalizmu, kiedy świat kipiący wyzyskiem i krzywdą ludzką otwierał się na idee socjalistyczne, powstawał konflikt między rodzącym się lewicowym ruchem robotniczym a kościołem katolickim. Miał on swoje rzeczywiste i dobrze znane źródła, ale też od początku naznaczony był paradoksem. Oto zarówno myśl socjalistyczna, jak i społeczna nauka Kościoła wyrastały z podobnego podłoża moralnego z woli uczłowieczenia niesprawiedliwego ustroju.
Po latach kościół potrafił docenić wpływ lewicy na ewolucję kapitalizmu. Jan Paweł II w wywiadzie dla Jana Gawrońskiego mówił: „Z pewnością dzisiejszy kapitalizm nie jest taki jak za Leona XIII. On się zmienił, a jest to w znacznej części rezultatem myśli socjalistycznej. Dzisiejszy kapitalizm jest odmienny, wprowadził zabezpieczenia społeczne, dzięki działalności związków zawodowych wprowadził politykę społeczną, jest kontrolowany przez państwo i przez związki zawodowe”.
Następca Karola Wojtyły Benedykt XVI z zainteresowaniem odniósł się do marksizmu. W swej encyklice „Spe salvi” poświęcił wiele miejsca analizie narodzin ruchu robotniczego i rewolucji proletariackiej. Według papieża obietnica Marksa „dzięki precyzji analizy i jasnemu wskazaniu środków do osiągnięcia radykalnej przemiany, fascynowała i dziś na nowo fascynuje”. Za fundamentalny błąd wielkiego filozofa uznał to, że „wskazał on bardzo precyzyjnie, w jaki sposób dokonać przewrotu. Nie powiedział jednak, jak sprawy miały się potoczyć potem”.
Nowy papież w swej pierwszej encyklice dobitnie podkreślił, że „Kościół nie może i nie powinien podejmować walki politycznej” także wtedy, aby budować jak najbardziej sprawiedliwe społeczeństwo. Benedykt XVI przestrzegał także, że żadne media katolickie nie powinny się wiązać bezpośrednio z jedną opcją polityczną. Wcześniej jeszcze, jako kardynał i watykański prefekt Kongregacji Nauki Wiary oświadczył, że kościół odrzuca nietolerancję, jako grzech.
Na tym tle dwuznaczna postawa episkopatu w sprawie radia Maryja, jawne zaangażowanie polityczne, czy słowa biskupa Pieronka o lewicowych psach i szczurach wychodzących z nor są prostackie i budzą zażenowanie. Biskup zaliczany do intelektualnej elity kościoła sprowadza różnice między lewicą i kościołem do inwektyw zamiast do starcia racji. Okopując się na pozycjach ultrasów utrudnia dialog i popełnia grzech nietolerancji, o czym przestrzegał kardynał Ratzinger. To zdumiewające jak umysłowy poziom polskiego kościoła załamuje się po śmierci Jana Pawła II i świadczy o tym cały ciąg zdarzeń, a nie tylko marne popisy jednego z biskupów.
Mając wybór między psem i szczurem wybieram gryzonia. Moje dwa Yorki – pogodna i psotna Lola oraz nieco nobliwy i poważny Terry od dawna uznały się za ludzi i byłyby szczerze zdziwione widząc mnie w psiej skórze. Łatwiej im wyjaśnię, dlaczego pewien pan we fioletach chce mnie widzieć w postaci niedużego osobnika ze spiczastymi uszkami i długim ogonem. Jest też inny powód. Wedle chińskiego kalendarza rozpoczął się właśnie rok szczura. Według obywateli Państwa Środka szczur to zwierzątko tajemnicze, atrakcyjne i wybitnie inteligentne, które obdarza swoich podopiecznych szczęściem w finansach i powodzeniem u płci przeciwnej. Cóż można chcieć więcej, księże biskupie?