Inneko na nowo
Rynek odpadowy poddawany jest stałym modyfikacjom. Przed Inneko kolejne wyzwania. Rozmowa z prezesem Arturem Czyżewskim o kondycji miejskiej spółki i pokonanej w ostatnich latach drodze prowadzącej do korzeni. – Zrobiliśmy wszystko co było możliwe i kilka rzeczy niemożliwych – mówi Artur Czyżewski.
Trwają prace nad aktualizacją Wojewódzkiego Planu Gospodarki Odpadami. Płyną sygnały związane nowym podziałem. Co oznacza to dla Inneko?
To ważny dokument nawet z punktu widzenia mieszkańców Gorzowa. Lobbowane przez kilku włodarzy ościennych gmin zmiany do planu, wprowadzą kolejne dodatkowe zawirowanie na rynku odpadowym, których i bez tego mamy po pożarach nadmiar. A każde zawirowanie to większe koszty, czyli i ceny. Moim zdaniem wyjątkowo nietrafny pomysł zmian i mam nadzieję, że wspólnie z władzami miasta uda się je zatrzymać.
Jakie działania zostały podjęte, aby utrzymać dotychczasowy kształt?
Cały szereg działań mających na celu pokazanie decydentom skutków, jakie przyniesie zmiana podziału administracyjnego w nowym planie. A te są spore, bo to nie tylko kolejny pomysł na to, co zrobić aby zmniejszyć przyszłe wpływy zarówno spółki jak i Gorzowa, ale uderzający też w trwałość projektów unijnych, na które wcześniej uzyskano dofinansowanie.
W jakiej kondycji obecnie jest Inneko? Kolejne zadania się mnożą, czy spółka jest na to gotowa?
Obecnie sytuacja jest dobra, szczególnie w porównaniu z okresem początkowym mojej obecności w spółce. Choć ten rok biegnie pod presją radykalnych wzrostów opłat środowiskowych, Inneko nie podniosło cen. Spółka jest przygotowana do tegorocznej trudniejszej sytuacji. Ma wygospodarowane środki pieniężne i stabilne umowy. Trzy lata temu było zupełnie inaczej.
To jak to było? Jeden z kandydatów na prezydenta twierdzi, że objął pan kwitnącą spółkę. Pan przytacza inne fakty. Pan prezydent prawdopodobnie nawet będzie się procesował, bo ostatnio zostało to ujawnione w jednej z audycji radiowych, o to kto ma w tej kwestii rację.
W momencie objęcia zadań związanych z zarządzaniem spółką, przedsiębiorstwo było silne tylko na papierze i w wyobraźni części osób. Papier pokazywał co prawda wynik 1 mln zł, ale konta były puste, a każde pojawiające się pieniądze pochłaniały niedokończone i nietrafne inwestycje. Wyrazem tej „świetnej” kondycji niech będzie fakt likwidacji poznańskiej filii ZUO kupionej kilka lat wcześniej za 0,7 mln zł, czy utraty 0,6 mln zł co zakończyło się sprawą sądową i udowodnieniem sprawcom działania na szkodę spółki. Cóż z tego skoro pieniądze są nie do odzyskania? Na szczęście na skutek wysiłku i pracy całej załogi wychodzimy na prostą. To były radykalne cięcia i zaciskanie pasa, oczywiście nie wszystkim się to podobało. Dochodziło do tarć i iskrzenia. Udało nam się z grubsza sytuację opanować.
No dobrze, a skoro jesteśmy już przy tych tarciach i iskrzeniach - to czy rzeczywiście dochodziło tam do dość mrożących krew w żyłach scen? Ukazała się liczna grupa artykułów na pański temat, które pokazywały, że tak powiem niezbyt poprawne relacje z załogą.
Owszem spięcia były. Powody jednak były inne, niż te wskazywane w niektórych gazetach. Jeden z redaktorów tak się zagalopował w pomówieniach, że skierował sprawę do prokuratury. Ta sprawę zbadała i okazało się, że stała za tym grupka osób, a wśród nich osoba z prokuratorskimi zarzutami właśnie w sprawie działania na szkodę spółki. Donos dziennikarski zakończył się umorzeniem bez stawiania komukolwiek zarzutów, co wskazuje na to kto tak na prawdę był tu pokrzywdzony. Szkody wizerunkowe dla spółki i dla mnie są jednak odczuwalne, stąd pojawiły się z moje strony pozwy. Dziś jednak koncentrujemy się na rozwoju Inneko.
Teraz Inneko otworzyło nowe karty - kolejny in-house związany z administrowaniem cmentarzem, wywóz odpadów w konsorcjum z firmą Laguna. To logistycznie ogromne wyzwania. Nie obawia się pan, że nie dacie rady? Sporo tego.
Sporo, ale jest to też zwieńczenie moich własnych planów, jakie sobie postawiłem wchodząc do spółki - nie tylko wróciliśmy do korzeni, co obiecywałem bodaj na pierwszej konferencji, ale w ciągu 3 lat pozyskaliśmy kontrakty na 20 mln zł. Czyli tyle ile wcześniej spółka zdobyła w dwadzieścia lat. W dodatku, każda z uruchomionych inwestycji przynosi zyski. To miła odmiana.
Jak aktualnie ocenia pan relacje w spółce? Czy program naprawczy został w całości zrealizowany? Czy może pojawiają się nowe wyzwania?
Zrobiliśmy wszystko co było możliwe i kilka rzeczy niemożliwych. Ale jednej z rzeczy niemożliwych jeszcze nie zrobiliśmy, a bardzo bym chciał - uruchomienia naszej elektrociepłowni. To była wielka kotwica naszej grupy kapitałowej, ale i tu pojawia się nadzieja, bo na dniach kończy się dwuletni okres naprawczy tej Spółki. I to jest właśnie to nowe wyzwanie. Nie licząc innych.