Kto podsyca zielonogórsko-gorzowską wojenkę
Rozdysponowano środki na inwestycje drogowe w Lubuskiem w ramach Rządowego Programu na rzecz Rozwoju oraz Konkurencyjności. Do województwa ma popłynąć ponad 21 mln z budżetu państwa, z czego 15 mln doceniony zostanie region gorzowski, a niespełna 7 mln zielonogórski. Bezpartyjni Samorządowcy apelują o nie stygmatyzowanie południa.
Kilka dni temu ukazała się lista zadań zakwalifikowanych ostatecznie do dofinansowania. Mimo, że na 80 wniosków ok. 50 pochodziło z południowej części regionu, a południe województwa stanowi blisko 2/3 ogólnej liczby mieszkańców, to północ otrzymała większe środki.
Bezpartyjni Samorządowcy zwracają uwagę na brak wskazania wyraźnych kryteriów, czego skutkiem może być większa możliwość upolitycznienia podjętych decyzji. - Podziały dla rozwoju są niczym nowotwór, dlatego apelujemy o sprawiedliwy i zrównoważony region. Południe województwa Lubuskiego nie może być traktowane jak ubogi krewny przy podziale rządowych środków – mówi Łukasz Mejza, Przewodniczący Klubu Radnych Bezpartyjni Samorządowcy w Sejmiku Województwa Lubuskiego. Jego zdaniem to niepotrzebne podsycanie wojenki gorzowsko-zielonogórskiej i to w 20. rocznicę podpisania Umowy Paradyskiej. - Jeśli przez takie bezsensowne i krzywdzące decyzje, spory następują już w szatni, to nie będziemy wygrywać żadnego z meczów i nadal będziemy, jako region, niczym San Marino w futbolu, dostawać baty od wszystkich, w ogólnopolskiej polityce – dodaje Mejza.
Faworyzowanie północy, to krzywda południa, dlatego Bezpartyjni Samorządowcy chcą wypracować na najbliższej sesji Sejmiku Województwa Lubuskiego stanowisko w tej sprawie i przekazać je Ministrowi Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz do Wojewodzie. - Trzeba to wyraźnie podkreślić, że nie zgadzamy się na region dwóch prędkości i brak sprawiedliwego, zrównoważonego i spójnego rozwoju naszego Województwa – mówi Sławomir Kowal, Radny Klubu Radnych Bezpartyjni Samorządowcy w Sejmiku Województwa Lubuskiego.
Z równomiernym rozwojem bywało w przeszłości różnie. Dysproporcje w podziale środków występowały od dawna - z tym, że to zwykle południe otrzymywało fundusze, na co północ nie mogła liczyć. To Zielona Góra dysponuje lotniskiem, a na jego rozwój nieustannie płyną dotacje. Także zielonogórska filharmonia i uczelnia wyższa w przeszłości otrzymywała wsparcie. Jak widać konflikt na linii stolic województwa nabiera rumieńców nie tylko przed derbami Falubazu i Stali. Nierówno rozdysponowane środki, lokalizacja urzędów administracji publicznej, czy chociażby przodowanie w ZIT-ach, to wystarczający powód, aby w województwie z dwoma stolicami znowu zawrzało.