"Tylko Jarosławów będziemy wybierać na radnych, posłów, czy senatorów"
Estakada kolejowa to symbol Gorzowa, zabytek i jeden z najdłuższych takich obiektów w Polsce. Niedawno ruszyła modernizacja, o którą przez długi czas zabiegała poseł Krystyna Sibińska. - Teraz biorę się za elektryfikację przebiegającej przez nią z Krzyża do Kostrzyna nad Odrą, linii kolejowej nr 203, a szanse są – mówi. Rozmowa o wpływie technicznego wykształcenia na pracę w Sejmie i przygotowaniach do wyborów samorządowych.
Minister Błaszczak zapowiedział negatywną opinię dla Przystanku Woodstock. Czy jest Pani zaskoczona tą decyzją?
Ani trochę. Minister w uzasadnieniu nie ukrywał, że powodem nie jest bezpieczeństwo uczestników festiwalu, ale nienawiść PiS do Owsiaka i Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, bo to głównie dla setek tysięcy wolontariuszy Orkiestry jest Przystanek Woodstock. Chyba nie muszę przypominać, że jak w styczniu grała Orkiestra, to funkcjonariusze MSWiA mieli zakaz jej pomagać, a TVP nie poświęciła nawet sekundy uwagi. Ale PiS „strzela sobie w kolano”, jeżeli zakaże organizacji Przystanku, to młodzi ludzi z całej Polski i tak przyjadą do Kostrzyna, a gdy wezmą udział w wyborach, powiedzą co myślą o partii „dobrej zmiany”.
Z wykształcenia jest Pani inżynierem budownictwa, czy takie techniczne wykształcenie pomaga, czy przeszkadza w byciu posłem?
Kiedyś myślałam, że w Sejmie najbardziej potrzebni są prawnicy. Praca w poprzedniej kadencji pokazała, że przede wszystkim liczy się doświadczenie zawodowe. Stanowimy prawo w każdej dziedzinie i tu konieczna jest wiedza praktyczna. Samorządowcy, lekarze, nauczyciele, inżynierowie - każdy miał możliwość wykazania się. Mówię "miał", bo tzw. "dobra zmiana" wywróciła proces legislacyjny. Teraz cele polityczne są ważniejsze od spójnego prawa. Wracając do mnie - mam studia podyplomowe z prawa administracyjnego i samorządowego, ale mam też 17-letni staż pracy w budownictwie i kilkuletni w samorządzie. Jako inżynier dobrze czuję się w sejmowej Komisji Infrastruktury, która zajmuje się sprawami budownictwa oraz gospodarki przestrzennej i mieszkaniowej, sprawami transportu lądowego i powietrznego oraz geodezji i kartografii. Dla mnie dwa plus dwa to zawsze cztery. Nie - prawie cztery, albo mniej jak pięć, jak próbują interpretować fakty niektórzy politycy.
Długo zabiegała pani o realizację projektu modernizacji gorzowskiej estakady. Prace niedawno ruszyły. Proszę powiedzieć skąd taka determinacja?
Estakada jest wizytówką naszego miasta. Wracając do domu pociągiem, gdy wjedzie on na estakadę wiem, że już jestem w domu. Może nie wszyscy o tym wiedzą, ale to najdłuższy taki zabytek techniki w Polsce. Obserwowałam sypiące się sklepienia i wiedziałam, że dużo nie brakuje, aby doszło do jakiejś budowlanej, czy kolejowej katastrofy. Sporo zabiegów kosztowało, żeby przekonać decydentów, bo to kwota blisko 100 mln złotych. Pamiętam pierwsze spotkanie w tej sprawie, 7 lat temu z dyrektorem szczecińskiej dyrekcji PKP PLK, panem Józefem Matuszczakiem. Byłam wtedy przewodniczącą Rady Miasta i szukałam wsparcia. Potem zostałam posłem i było dużo łatwiej. Nasi lokalni kolejarze bardzo to wspierali. Przełom nastąpił podczas wizyty w Gorzowie ówczesnego wiceministra od kolei, pana Andrzeja Massela. Uparłam się, że musi znaleźć czas na wizję lokalną, zawiozłam na bulwar, przeszliśmy wzdłuż estakady. Minister sam porobił zdjęcia, przekonał się, że to już ostatni dzwonek. Teraz cieszę się, że estakada jest remontowana – jedną sprawę załatwiłam i teraz biorę się za elektryfikację przebiegającej przez nią, z Krzyża do Kostrzyna nad Odrą, linii kolejowej nr 203. A szanse są, PKP przygotowuje właśnie studium wykonalności takiej inwestycji.
Nie ulega wątpliwości, że modernizacja estakady, to wielki projekt dla Gorzowa, ale zrealizują go i przetną wstęgę Pani polityczni przeciwnicy, czy nie jest to niesprawiedliwe?
W państwie PiS nic nie jest ani prawe, ani sprawiedliwe – zaproszenia nie spodziewam się. Studium wykonalności, dokumentacja techniczna, zapewnienie środków, przetarg - to wszystko czas rządów Platformy Obywatelskiej. Nie mogą tego zepsuć. Realizuje to PKP PLK, gdański Transprojekt przygotował dokumentację techniczną, a buduje konsorcjum z firmą Intercor, których ludzie uwijają się jak mrówki na torach na estakadzie. Oni zasługują na podziękowania i uścisk dłoni.
Hala widowiskowo-sportowa w bezpośrednim sąsiedztwie Słowianki, a nie jak dotychczas planowano w oddaleniu od kompleksu. Czy to dobry pomysł?
Pomysł z halą w okolicy Słowianki jest dużo lepszy, niż jakaś składanka przy istniejącej hali akademii. Czy w bezpośrednim sąsiedztwie, czy odrobinę dalej, to kwestia dobrej analizy wszystkich elementów inwestycji. Jak zrozumiałam, mogą być problemy z powodu konieczności wycięcia wielu drzew, ale przykład Słowianki pokazuje, że można zrealizować obiekt z dbałością o zieleń. To wszystko kwestia dobrego przygotowania inwestycji, ale decyzja musi zapaść szybko. Podstawowym warunkiem otrzymania rządowego dofinansowania nawet połowy kosztów inwestycji jest wystąpienie o pozwolenie na budowę.
Czy Platforma Obywatelska przygotowuje się już do wyborów samorządowych? Czy PO ma silnych kandydatów, którzy zdobędą głosy w Lubuskiem?
W partiach politycznych przygotowania do wyborów trwają non stop, zaczynają się dzień po zakończeniu poprzedniej kadencji. Mamy świadomość, że najbliższe wybory mogą być zupełnie inne od dotychczasowych. Wszystko zależy od tego, jaką ordynację wyborczą wymyśli sobie PiS. Jeżeli przegłosują w Sejmie, że np. kandydatem mogą być tylko osoby o imieniu Jarosław, to tylko Jarosławów będziemy wybierać na radnych, posłów, czy senatorów. Platforma Obywatelska wyciąga wnioski z przeszłości. Mamy program, nie boimy się o nim dyskutować na otwartych spotkaniach. Jestem przekonana, że zarówno w Radzie Miasta, jak i w sejmiku następnej kadencji klub radnych PO znów będzie miał bardzo dobrą i liczną reprezentację. Wystawimy też swojego dobrego kandydata na prezydenta Gorzowa.
Rozmawiała: Karolina Machnicka