Noc muzeów i mroki życia muzealników

Jednym słowem personel muzeów ma co robić. Niekiedy także w sobotnie noce. Od ich pracowników oczekuje się już nie tylko wykształcenia kierunkowego, ale talentów i umiejętności organizacyjnych i dydaktycznych. Ich praca to nie tylko ślęczenie nad źródłami historycznymi czy oprowadzanie po ekspozycji w ustalonych godzinach, ale wymagające większej inwencji i zdolności interpersonalnych działania w dniach i godzinach dostosowanych do potencjalnego „konsumenta dóbr kultury”.

Można powiedzieć - praca ciekawsza. Niewątpliwie. Ale też bardziej absorbująca.

A jak wygląda gratyfikacja przy tych zwiększonych wymaganiach? 1850 - 2095 zł brutto miesięcznie (jak podaje Onet) przy znaczącym stażu w zawodzie, który przecież przekłada się na jakże cenne doświadczenie. Wiadomo, że do tej pracy nie bierze się przypadkowych ludzi z ulicy, ale spełniających podstawowe wymogi kwalifikacyjne (najczęściej wykształcenie wyższe magisterskie), które są w trakcie pracy rozwijane.

Dlatego tegoroczna edycja „Nocy Muzeów” w Krakowie - miejscu dla polskiego muzealnictwa szczególnym - została poprzedzona protestem muzealników domagających się zmiany tego stanu rzeczy. Zapowiedziano, że brak zmian może zaowocować w przyszłym roku strajkiem podczas „Nocy Muzeów”, imprezy z już wieloletnią tradycją, która cieszy się dużym zainteresowaniem.

 

Pozostaje mieć nadzieję na zmiany, które sprawią, że muzealnik przestanie być "dziadem kultury" w dziurawych butach, nawiązując do jednego z haseł wczorajszej manifestacji.

Pamiętajmy o tym ruszając dzisiaj tłumnie do muzeów Warszawy i innych miast Polski.