Którą zresztą na pewno
bezwzględnie zastąpi zaraz po wygranych wyborach bez względu na to, czy będzie dobrze
radzić sobie w powierzonej funkcji czy nie. Bo on już tak ma.
To, że Jarosław Kaczyński jest
sprawnym politykiem przyznają nawet najbardziej jemu niechętni. Oczywiście
przerysowując i jego rolę (mniej) i intencje. Te ostatnie muszą być z piekła rodem.
Uderzać w najbardziej wrażliwe obszary lękowe społeczeństwa. Mamy więc nazistę,
katotaliba, dyktatora z rozbudowanym aparatem represji wobec niewinnych. Takie skrzyżowanie
Killera, Punishermena oraz narracji rodem z Ojca Chrzestnego lub Dead wish.
Wprost proporcjonalnie do dobrych, sondażowych wyników PiS wzmagają się ataki
na jej prezesa. Wszystkie mają wywołać strach w społeczeństwie przed wyborem
koszmarnego zła. Wyrzucą nas z UE, gospodarka padnie, policja będzie nagminnie ganiać
Bogu ducha winnych obywateli od 6-ej rano. Rzeki wyschną, kapitał ucieknie, pracę
będzie można zdobyć pod warunkiem bezbłędnego odmówienia Ojcze nasz itp. Armagedon.
Nawet fakt, że jako jeden z niewielu ludzi polityki nie dorobił się z synekur i
budżetowej kiesy majątku, a od lat zajmuje się jedynie analizą i próbami
naprawy zasad funkcjonowania mechanizmu państwa (działającego jedynie
teoretycznie – jak przyznał jeden z prominentnych członków rządu PO/PSL) -
stanowi ulubiony zarzut niechętnych prezesowi. Dla miłośników koryta pełnego
mamony dla „swoich" postawa państwowca jest niezrozumiała.
Im bliżej wyborów tym mocniej przebija się w narracji scenariusz koalicji antypisowskiej
– kandydatka na premiera to atrapa Kaczyńskiego. No a Prezydent Andrzej Duda
jest sterowany przez pilota uruchomianego przez prezesa PiS.
Doskonałe wystąpienie Prezydenta Dudy podczas sesji ONZ i świetnie recenzowana jego
cała wizyta w USA (podobnie jak w Londynie) świadczą o dobrym wyczuciu prezesa
w momencie desygnowania Andrzeja Dudy na kandydata PiS na Prezydenta RP. Wybrał
mądrego, młodego człowieka, który po raz pierwszy od transformacji godnie
reprezentuje Polskę na arenie międzynarodowej. W obozie rządzącym Andrzej Duda
z korzeniami wyrosłymi z PiS – to koszmar senny. Jego sukcesy to w tle zasługa
tego wrednego PiSu. A tak być nie może. Nie daj Boże wyborcy będą tak myśleć w
dniu 25 października... Trzeba walić więc gdzie popadnie. Na nie bacząc na absurdalny
charakter zarzutów.
Na portalach internetowych w miejsce rozważań o różnicach programowych między partiami codziennie jest porcja informacji o pilotowaniu prezydenta przez prezesa oraz
rzekomej figurantce - Beacie Szydło.
Rola TVP w tej kampanii wyborczej jest niesmaczna. A zważywszy na jej publiczny
charakter – skandaliczna. Dobór rozmówców gwarantujących wyrażanie niechęci do
PiS to standard znany już od kampanii prezydenckiej. Czas antenowy na prezentacje,
wypowiedzi oraz malowanie pozytywnego wizerunku ekipy rządzącej narusza równowagę dostępu dla kandydatów. Chyba, że szefostwo TVP zaliczy do czasu antenowego
PiS ten czas, w którym poszczególne partie (na czele z koalicja rządzącą)
malują postaci z PiS w czarnych barwach.
Jednak to, co w ramach wsparcia ekipy rządzącej uczyniono wobec prezydenta RP, jest skandalem na miarę odwołania szefostwa działu informacyjnego. Z Londynu mieliśmy
okazję oglądać kilkunastosekundowe migawki z wizyty prezydenta Andrzeja Dudy. Relacja
z wizyty w Nowym Yorku również urąga wszelkiej przyzwoitości. O wiele więcej (przynajmniej
z sesji ONZ) można było znaleźć w Polsacie czy TVNBiŚ.
TVP w tej kampanii wyborczej opowiada się ewidentnie za PO. Życzliwe zerkając na
Zjednoczoną Lewicę. Chyba nazwa „publiczna" skojarzyła się szefostwu TVP niekoniecznie
z funkcją oczekiwaną przez odbiorców od domu
na Woronicza. A klientami nie są płacący za reklamy i nagradzający kontraktami
dziennikarzy wpływowi przedstawiciele rządu, tylko płacący abonament oraz zasilający
podatkami budżet Polacy. I to oni od TVP oczekują rzetelności i przyzwoitości
przekazu. Podobnie jak ja. Bo to wasza dyspozycyjność wobec władzy w dużej mierze
doprowadziła do państwa działającego teoretycznie. I prędzej czy później Polacy
was za to rozliczą.
Przypisując Jarosławowi Kaczyńskiemu rolę
człowieka orkiestry w PiS komentatorzy mają sporo racji. Nikt tak jak Jarosław Kaczyński
nie oddał się sprawie naprawy państwa. Jestem podobnego zdania jak dr Trzeciak:
„Moim zdaniem, Kaczyński pogodził się
z tym, że będzie grał rolę lidera pewnego środowiska, ale nie oznacza to, że
będzie pełnił funkcję szefa rządu. Będzie starał się wykorzystać ten czas, by
wzmocnić swoją formację, dzięki czemu mógłby zostać zapamiętany jako dobry
lider, który zapewnił partii dobre przywództwo na przyszłość" ocenił.
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/szydlo-kandydatka-pis-na-premiera-przypominaja-sie-slynne-slowa-sp-lecha-kaczynskiego/8x1lmc
http://wpolityce.pl/polityka/266603-sterowana-niemieckim-pilotem-kopacz-zarzuca-niesamodzielnosc-dudzie-jak-krolowa-hejtu-pokona-wlasna-mowe-nienawisci
http://merlin.pl/Polska-naszych-marzen_Jaroslaw-Kaczynski/browse/product/1,948249.html#fullinfo
http://fakty.tvn24.pl/ogladaj-online,60/prezydent-duda-zbiera-swietne-recenzje-za-wizyte-w-usa,581378.html
Da Vunci - tworzył, Kaczyński - niszczy.
Z czasów rządów PIS pamiętam głównie nagonkę na lekarzy, oskarżenia monterów wanny o próbę zabójstwa i demontaż polskiego wywiadu wojskowego, no i jeszcze obniżenie ZUSu i rozpaczliwe samobójstwo zaszczutego lewicowego polityka i sfingowane afery z samoobroną. Rynki finansowe łupiące polskiego podatnika w ramach OFE miały się świetnie, wielkie korporacje unikające płacenia podatków w Polsce również, żaden stolik partyjno-biznesowy nie został wywrócony, a nawet stworzono i wspierano własny (SKOKI! za co teraz płacimy), spowolniono budowę polskich autostrad anulując przetargi po to by następnie rozpisywać nowe, ale niestety już w nowej sytuacji rynkowej i w efekcie zapłaciliśmy więcej. Pamiętam Kaczyńskiego z programów gdzie niby miał promować Pisowskie rozwiązania gospodarcze, wywołany przez Gwiazdowskiego nie potrafił powiedzieć rozsądnego konkretnego zdania na ten temat. Niepohamowana żądza władzy to nie jest równoznaczne z byciem "państwowcem". Stalin i Mao również byli sprawnymi politykami, państwowcami i nie dorobili się majątku, to nie jest żaden argument. I jeszcze ten program Pisu ignorujący demografię i podstawowe zasady ekonomii, obiecać wszystko wszystkim byle sie dorwać do władzy bez względu na późniejsze koszty gospodarcze i zemścić się za doznane krzywdy i upokorzenia.
Bycie opozycją nie zwalnia z odpowiedzialności z Ojczyznę. Ale pseudopatrioci nie dbają o takie drobiazgi.