Od czasu kiedy wybuchł sztuczny kryzys z muzułmańskimi migrantami, podsycony przez wrogów chrześcijańskich tradycji Europy (czytaj wpis "Masoński Melting Pot"), nasz noblista z Gdańska kombinował jak koń pod górę, jak tu ugrać na tym coś dla siebie. Po kilku dniach wytężonego myślenia przed telewizorem Bolek oznajmił w mediach swoje stanowisko na temat migrantów (cytat): "jestem za tym, aby przyjąć ich nawet do własnego domu":
niezalezna.pl/70631-walesa-chce-zamieszkac-z-uchodzcami-ale-najpierw-musi-ustalic-z-zona
No tak, niestety powyższą deklarację byłego prezydenta musimy przyjąć z rezerwą, jako że Bolek znany jest ze swoich akrobacji myślowych, kiedyś już mawiał (cytat) "jestem za a nawet przeciw". Skoro teraz Bolek jest za tym, aby przyjąć migrantów do własnego domu, to może być nawet przeciw.
Czy dzwonić do Instytutu Wałęsy z prośbą o przetłumaczenie słów mędrca?
Tym bardziej, że w kilku słowach Bolek już popełnił poważne faux pas. Oznajmił, że musi sprawę najpierw skonsultować z żoną (cytat) "muszę to z żoną ustalić". W krajach muzułmańskich żona nie ma nic do powiedzenia, a często nawet nie widać jej zza czadora, więc muzułmańscy migranci mogą z miejsca stracić uważanie dla naszego noblisty.
Ale wzbogacenie kulturowe Bolka poprzez koabitację z migrantami w swoim własnym domu uważamy za dobrą decyzję. Słuchając cierpliwie od lat tego, co Bolek wygaduje na lewo i na prawo, mamy wrażenie, że on się kulturowo absolutnie nie wzbogacił od czasu, kiedy wzbogacił się na regularnych wygranych w Totolotka w czasach PRL-u.
Mamy tylko nadzieję, że wzbogacanie kulturowe Bolka nie będzie polegało na tym, że migranci będą mu w domu usługiwać do stołu i serwować łyskacza z kolą na śniadanie, tak jak wcześniej w Togo (zdjęcie powyżej).
Bolek będzie musiał stać się abstynentem. My jesteśmy za a nawet przeciw.
Wałęsa już pomalował dach swojego domu na kolor tolerancji
mPolska24
