Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Jak internet obala reżimy

Grupa kilkudziesięciu ludzi nie mających żadnych środków oprócz dostępu do internetu potrafi dziś to, czego nie może ONZ i jego Rada Bezpieczeństwa – obalać nawet najbardziej autorytarne reżimy. Skąd ten fenomen?

Całkowitego zakazu imprez masowych zwoływanych przez portale społecznościowe chce minister spraw wewnętrznych niemieckiego landu Saksonia, Uwe Schuenemann. Zakazem używania internetu lub jego reglamentacją zajmowały się do tej pory państwa autorytarne jak Chiny, Kuba, Libia czy Korea Północna. Jednak podjęcie takiej decyzji w europejskiej demokracji wcale mnie nie zdziwiło. Wręcz przeciwnie, czekałem tylko kiedy to się stanie i w jakich okolicznościach.

Portale społecznościowe to dla rewolucji społecznych samograj. Wywołanie protestów nic nie kosztuje, jest szybkie, masowe, zabójczo skutecznie i proste. Wszystkie rewolucje zainicjowane przez internet powiodły się. Dzięki sieci swoje cele osiągnęły Albania, Kosowo, Czarnogóra, Bośnia i Hercegowina, Tunezja, Egipt, Libia i Ukraina. Siła demokracji medialnej staje się znakiem naszych czasów.

Scenariusz zawsze jest banalnie prosty: na portalu społecznościowym jakaś grupa interesu zawiązuje wirtualny komitet z jasnym przekazem i zaprasza do niego potencjalnie zainteresowanych. Później wystarczy zebrać 1000 – 5000 tys. ludzi na głównym placu stolicy lub innego dużego miasta i napisać kilka chwytliwych żądań-postulatów, które mają oparcie w prawach człowieka lub prawach obywatelskich. Hasła te są wypisane na dużych transparentach w kilku najważniejszych językach z obowiązkowym angielskim. O całej akcji informuje się wszelkie możliwe media. Wtedy można być pewnym, że największe agencje świata wyślą tam swoich korespondentów.

I w tym momencie, gdy na placu są wozy transmisyjne stacji telewizyjnych z całego świata, władza staje się bezbronna. Nie może stłumić protestów, bo brutalna pacyfikacja demonstrantów, to woda na młyn dla protestujących i mediów. Za mediami, które mówią o łamaniu praw człowieka, idzie oburzenie opinii publicznej, w którą wsłuchują się politycy. To zaś skutkuje dezaprobatą tychże polityków wobec dyktatorów, potem deklaracje „poparcia słusznych postulatów demonstrujących i sprzeciwianie się jawnemu łamaniu podstawowych praw człowieka”. Od słów do czynów, kolejny etap to oficjalne noty dyplomatyczne, a w końcu zwołanie szczytu w celu „przełamania kryzysu” i zapobieżeniu przelewowi krwi. I nawet, gdy ta krew w początkowej fazie jest przelewana, władza przeciw której protestują tłumy jest już przegrana. Tak stało się kilka lat temu na Bałkanach i ostatnio na Bliskim Wschodzie. Czas Kadafiego i Asada też dobiega końca.

Politycy wszystkich krajów aż drżą przed taką pułapką. Dlaczego tak się dzieje? Wydarzenia z miejsc protestów są bardzo nośne medialnie. Miliony zwykłych ludzi przed telewizorami lubią patrzeć, jak inni zwykli ludzie biorą sprawy w swoje ręce i utożsamiają się z nimi.

Gdy tłumy wylegają już na ulice pokazują najwyższy wyraz dezaprobaty wobec władzy. Ich trwanie na placu boju oznacza determinację i poświęcenie dla słusznej sprawy, wszak w każdym momencie władza może wysłać przeciw nim uzbrojone odziały. Co więcej tłumowi stojącemu na placu puszczają hamulce i mówi wszystko to, czego władza bardzo by chciała, by nie mówił. Tłumione latami emocje, wychodzą teraz w zwielokrotnionym stężeniu na wierzch. Pojawia się podział „my” – protestujący pełnimy rolę rzeczników społeczeństwa i „wy& rdquo; – władza, której na oczach całego świata wypowiadamy posłuszeństwo.

Władza nie może ludziom zamknąć ust (bo ich protest obserwują media z całego świata 24 godziny na dobę) i co ważniejsze nie można ich przekazu zmienić, zneutralizować czy wyśmiać, ponieważ wszystko odbywa się na żywo. Wszelkie więc triki i kłamstwa macherów od politycznego PR i masowej komunikacji biorą w łeb.

Rząd, który do tej pory lekceważył potrzeby społeczeństwa lub nawet pacyfikował próby ich wymuszenia, musi teraz pod naciskiem światowej opinii publicznej, zacząć negocjować z narodem. Przy czym narrację przejmuje w tym momencie lud. To on kontroluje przekaz, decyduje o czym rozmawiać i na jakich warunkach.

Sednem tej narracji jest podważanie legitymizacji władzy, co bezpośrednio uderza w sam sens rządzenia. To miękkie podbrzusze wszystkich rządów i nerw demokracji. „Nie możecie być dłużej dzierżycielami władzy, która wam daliśmy, ponieważ nie potraficie dystrybuować sprawiedliwie dóbr, nie potraficie nas chronić, nie umożliwiacie takiego samego udziału w życiu społecznym i politycznym wszystkim podmiotom w państwie” – wołają demonstranci. Słowem – rządząca do tej pory ekipa straciła wszelkie prawo do dalszego władania państwem.

Ten fenomen jest trudny do zrozumienia. Dlaczego to się za każdym razem udaje? Do tego sprawdza się w każdym systemie politycznym! Kilka tysięcy nie mających niczego ludzi zdolne jest obalić cały aparat państwa i doszczętnie zmiażdżyć cztery – według D.H. Wronga – podstawowe aspekty władzy: przemoc jako legalne stosowanie środków fizycznych wymuszających realizację decyzji władczych – jest neutralizowana przez stały monitoring mediów i światowej opinii, manipulacja – niemożliwa, ponieważ to protestujący dyktują warunki i sposób ich realizacji, perswazja – to lud ją narzuca, autorytet rządzących – właśnie został zniesiony.

Ps. wiadomość z ostatniej chwili: prezydent Turkmenistanu Kurbankuły Berdymuchammedow zaprosił opozycję do wyborów.

Jakub Pacan

Artykuł pierwotnie ukazał się w  Blogosferze Newsweeka, na Nowym Ekranie publikujemy za zgodą autora.

Data:
Kategoria: Polska

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.