Pani Premier Kopacz domaga się, choć to nie jej kompetencje, zwołania rady gabinetowej.
Pan Prezydent Duda nie spieszy się, mając zapewne ku temu powody, uszczegóławia tylko swoje zapowiedzi wyborcze.
Do tego przyłączył się rzecznik rządu Pan Tomczyk, który również pogania, hmm… nawet oboje, Prezydenta i Premier mówiąc, że to żadna łaska skoro wyborcy płacą jemu, Pani Premier i Prezydentowi, by współpracowali.
Sytuacja jest i śmieszna i straszna, bo oto nasz rząd, ustami Pani Premier robi wrażenie jaki jest pracowity, publicznie pokazuje, że czekając na inicjatywę prezydencką, coś się opóźnia, coś się nie udaje, w ten sposób buduje wrażenie bezradności, takie wybieganie w przód jak przytoczone już wyżej „zwoływanie” rady gabinetowej którym usiłuje odwrócić uwagę od swoich wewnętrznych platformiano-ludowcowych problemów, jednocześnie już chce niejako publicznie rozliczać z obietnic Prezydenta mimo, że ten jeszcze nawet dobrze „nie usiadł” w swoim gabinecie.
Kto kogo poganiać powinien?
Pani Premier zamiast poganiać Prezydenta winna pogonić do pracy swoich podwładnych i wspierających ją parlamentarzystów, swoich i koalicjantów, bo jak mówi przysłowie ludowe: przyganiał kocioł garnkowi a sam smoli.
W końcu ten Rząd, mając od ośmiu lat większość parlamentarną, od pięciu (do niedawna) wsparcie również „małego pałacu” z ręką pana Komorowskiego gotową do złożenia podpisu, ten Rząd gdy chciał to działał bardzo szybko konstruując ustawy (dopalacze, likwidacja OFE), łącznie z procedowaniem ich w kilka tygodni, odkładając wszystko inne na bok.
Niczego się nie nauczył ten zespół ludzi zwanych Radą Ministrów. Za parę miesięcy będą poganiani przez wyborców i mam nadzieję, że mimo „Słucham, Rozumiem, Pomagam” wyborcy będą mieli więcej oleum w głowie i pogonią tych, co pogonić należy.