Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Studnia z Chopinem

Chopin i miotła brzmią mi za oknem.

Studnia z Chopinem
Fortepian...
źródło: Flickr CC
Chopin - bo ktoś z sąsiadów włączył płytę. Miotła - bo dozorca energicznie zamiata podwórko. 
Oba dźwięki bardzo po prasku stapiają się w podwórku-studni i tworzą klimatyczną, staromodną mieszankę. To połączenie nie tylko mi nie przeszkadza, ale wręcz działa kojąco, wywołuje poczucie bezpieczeństwa. Bo - jak właśnie sobie uświadomiłam - pamiętam właśnie takie połączenie z dzieciństwa. 
Miotła - bo nasz stary, przedwojenny jeszcze dozorca Bolek, codziennie zamiatał podwórko. 
Chopin - bo często leciał w radio i jeśli ktokolwiek z sąsiadów słuchał, to - jak to w studni - słuchała z nim cała kamienica. 
Bezpieczeństwo - bo jeśli był dozorca Bolek na podwórku, to znaczy że wszystko w świecie stało na swoim miejscu: trzeba było zachowywać się grzecznie, bo od Bolka można było miotłą dostać, a gdyby się poskarżyło na Bolka rodzicom - to i od rodziców by się dostało. Wszyscy Bolka szanowali - był prostym człowiekiem, ale wiedział co należy, a co nie należy - i dowiódł tego ratując dziesiątki osób z łapanek na Pradze, które przed wywiezieniami na Szucha, na Pawiak czy gdzieś dalej, Niemcy przetrzymywali na podwórku naszej kamienicy. 
Kradzieże prawie się nie zdarzały, bo każdego obcego zauważała gruba pani Bolkowa, wyglądająca ze swoim pekińczykiem przez okno na parterze (w jedwabnym szlafroku w róże!). Ta para to była ostoja porządku, tradycji, cywilizacji. A kultura to był ten Chopin z radia.

Były blaski życia w studni, są i cienie: letnie remonty mieszkań. Od koncertu młotków, świdrów, wiertarek i takiego rękawa, którym gruz zjeżdża z okien na górze do kontenera na dole, głowa tak mi pęka. 
Oczywiście nie ma mowy o koordynacji remontów: że wszyscy przecierpimy jeden weekend. Nie, będziemy cierpieć długo i nieszczęśliwie, bo każdy remontuje kiedy mu w duszy gra.

Własnie leci do kontenera kolejna porcja glazury skutej od sąsiada z łazienki, zaraz zwariuję. Ale tak ogólnie to jednak studnia jest pewną szkołą życia, której brakuje chyba mieszkańcom szeregówek, bliźniaków itp, mieszkań w łączących się ze sobą domkach. Mam przyjaciółkę, która nie może wieczorem wyjść z domu - gdy tylko jest u znajomych, na koncercie, na imprezie, zaraz dostaje telefon od sąsiadki, że ma natychmiast wrócić do domu, bo zostawiony sam pies (york!) tak wyje, że ona zaraz wezwie policje. I wzywa. To jest szeregówka, na jednej klatce schodowej są dwa mieszkania (jedno na parterze, drugie na pietrze) i taki dom ciągnie się przez całą ulicę. Chociaż więc w rzeczywistości jest to po prostu blok z mieszkaniami, to ludzie maja oczekiwania luksusu (ciszy, izolacji, spokoju, braku odgłosów z sąsiedztwa) jakby mieli samodzielne domy z ogrodami. Tak własnie sobie siebie wyobrażają - że awansowali do lepszego świata na przedmieściach, że wprowadzili się do willi. Nie chcą przyjąć do wiadomości, że tak naprawdę to pozostali w blokowisku i że muszą zaakceptować wiążące się z tym ograniczenia.  


-----------------------------------------------------------
Tekst pochodzi z prywatnego Facebooka Kasi Kęsickiej, która zgodziła się na zacytowanie go w całości. Za co jako Redakcja bardzo serdecznie dziękujemy.

Data:

Wnecie znalezione

W necie znalezione - https://www.mpolska24.pl/blog/w-necie-znalezione1

Wpisy, opisy, teksty znalezione w necie, zawsze za zgodą ich autora, który nie prowadzi regularnego bloga.
Publikacja tekstu nie oznacza utożsamiania się Redakcji z opinią autora.
Jeżeli ktoś chce by coś opublikować prosimy o maila na adres redakcji.

Komentarze 1 skomentuj »

Nienormalnego sąsiada (który dzwoni na policję), można mieć wszędzie ;)
Jednego wkurza hałas remontu, innego wycie psa :)
Jak się mieszka w szeregowcu, czy bliźniaku, to sąsiedzi też robią remonty i też hałasują i też wszystko słychać, a kucie młotami glazury roznosi się wibracjami po całym domu ;)

Po za zupełnym brakiem logiki w ostatnim akapicie wpisu, to świetnie ujęty klimat mieszkania w kamienicy (szkoły życia). Czekam na kolejne wpisy.

pozdrawiam
mieszkaniec "studni"

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.