Nie rozumiemy tego zamieszania wokół bezrobotnego ks. Lemańskiego. W Polsce są miliony bezrobotnych, Ks. Lemański może pójść pod pośredniak, popatrzeć jak owieczki stoją w kolejce i pomodlić się razem z nimi. Ks. Lemański może też pojechać na zmywak do Londynu, tak jak wielu parafian z Polski skoku cywilizacyjnego. Mnisi w klasztorach wykonują manualne prace, myją i sprzatają. Nikt z nich tak nie płacze jak rozpuszczony ks. Lemański.
Czasy są cieżkie, to fakt. Od czasu rozwalenia się Kościoła ITI, który dawał na niszowym kanale religia.tv wikt i opierunek zakonowi Ojców Celebrytów (ks. Sowa i ks. Boniecki), Ojcowie Celebryci błąkają się teraz po salonach jak zagubione owieczki, które zaczęły ostatnio beczeć do pospołu z masonem Michnikiem:
tygodnik.onet.pl/historia/debata-michnik-boniecki-kosciol-lewica-dialog-40-lat-pozniej/7x8j9
Otwarty list Adama Michnika do Papieża jest typowym medialnym oscylatorem mającym ubić trochę medialnej piany. Proceder wyglada mniej więcej tak: (i) pisze się byle co do znanej osoby; (ii) nie czekając na odpowiedź adresata zaczyna się komentować wysłany list w zaprzyjaźnionych mediach co kreuje tzw. jednostronną dyskusję, łatwą do kanalizacji i manipulacji; (iii) jeżeli nie będzie odpowiedzi na otwarty list to adresat zostanie skrytykowany w następnej fali bicia piany; (iv) jeżeli będzie odpowiedź na otwarty list to adresat też zostanie skrytykowany w następnej fali bicia piany, bo jego odpowiedź będzie na 100% "nieodpowiednia"; (v) i tak w kółko Macieju. Medialny oscylator już ruszył z kopyta, wystarczy tylko popatrzeć:
Mamy nadzieję, że Watykan pominie godnym milczeniem dyrdymały masonów z Polski. A my nie nie dajmy się nabrać na prymitywne masońskie manipulacje ...
Zwracamy przy okazji uwagę na to, że mason Michnik nie jest przy swojej pierwszej próbie "otwartego dialogu z Kościołem" w imię zgody i bezpieczeństwa. Już w latach 70-tych podstawiał nam krzesła (poniżej).
Prezydent Komorowski uczy się więc od mistrza, ba, od Czcigodnego Mistrza ...
III RP czyli zgoda buduje, krzesło łączy
Przyznam się bez bicia, że nigdy, NIGDY, Michnik nie był dla mnie żadnym autorytetem. Nawet w początkach jego "sławy i chwały", kiedy jąkał swoje uzasadnienia dla takiej (a nie innej) odzyskanej wolności.
Nigdy nie byłam w stanie zrozumieć o czym on właściwie mówi, więc szybko przestawałam słuchać.
Udało mi się żyć bez jego mądrości przez wszystkie moje i jego lata życia, dlatego nie rozumiem tak wielkiego wpływu komentarzy tego człowieka na tak wielu ludzi...i nadawania mu znaczenia dla wyrazu opinii publicznej.
Czy nie lepiej byłoby go przemilczać, kiedy wypowiada się publicznie na jakikolwiek temat?
:-)
Uwierzmy, że bez Michnika można i da się żyć oraz samodzielnie myśleć.
Można?;-)