Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Co łączy Wyspy Bergamuty i ustawę reprywatyzacyjną?

To że ćwierć wieku po zerwaniu z realnym socjalizmem i obowiązującą w nim doktryną wyższości „państwowego” nad własnością prywatną, nie doczekaliśmy się jeszcze ustawy reprywatyzacyjnej, zakrawa na skandal. A to, ustawy nie uchwalili rządzący od ponad siedmiu lat politycy przyznający się do liberalno-konserwatywnych korzeni, wydaje się być jakimś żartem historii.

Najpierw za oczywiste ofiary braku ustawy reprywatyzacyjnej zwykło się uważać (i słusznie) tych, których komuniści pozbawili własności oraz ich spadkobierców. A tą zrabowaną własności nie były tylko majątki ziemskie, fabryki, pałace czy dwory. Lwią część stanowiły drobne zakłady, młyny, sklepy, apteki. Formalnie rzecz biorąc komuniści nie zabierali nieruchomości miejskich. Kamienice pozostały w rękach przedwojennych właścicieli – tyle, że pozbawionych jakiegokolwiek wpływu na to, kto i za ile będzie w ich kamienicy mieszkał, lub jaki (i na jakich zasadach finansowych) będzie działał  w niej sklep.

Wyjątkiem była tu – za sprawą tzw. dekretu Bieruta – Warszawa, gdzie cała (w większości zrujnowana) tkanka miejska przedwojennej Warszawy została znacjonalizowana. I dzisiaj z racji narastającej liczby kierowanych do sądów i wygrywanych roszczeń – bądź to b. właścicieli lub ich spadkobierców, bądź to osób, które od tych pierwszych wykupiły prawo do roszczeń – to Warszawa staje się główną ofiarą braku ustawy. O skali problemu pisze dzisiejsza „Gazeta Stołeczna”. Dość powiedzieć, że przed wojną w rękach prywatnych było ponad 90% nieruchomości.

Niepokojące jest też to, że co rusz dowiadujemy się o bulwersujących historiach związanych z roszczeniami. Często mamy wrażenie nadużyć, zwłaszcza, gdy roszczenie ma miejsce w ramach tzw. „metody na kuratora”. Brak ustawy sprawia, że Warszawa staje się dość łatwym „reprywatyzacyjnym” łupem kombinatorów balansujących na granicy prawa.

Dało się słyszeć w tej sprawie alarmistyczne sygnały od miejskich urzędników. Do nich trudno kierować jakiekolwiek pretensje. Co innego, gdy mowa o prezydent Warszawy Hannie Gronkiewicz-Waltz. Jej można postawić przynajmniej zarzut zaniechania. Co prawda od czasu do czasu tłumaczyła ona problemy miasta brakiem ustawy reprywatyzacyjnej, ale mówiła to tak, jakby „być albo nie być” tej ustawy zależało parlamentu na Wyspach Bergamutach, a nie od jej partyjnych koleżanek i kolegów z Platformy Obywatelskiej zasiadających w Sejmie na Wiejskiej (nota bene też nie wolnej od roszczeń).

A efekt jest taki, że tak jak nigdzie, na żadnym oceanie,  nie ma Bergamutów, tak w Polsce nie ma ustawy reprywatyzacyjnej.

Swoją drogą, to ciekawe, jak Hanna Gronkiewicz-Waltz wytłumaczy, że będąc wiceprzewodniczącą Platformy przez tyle lat, nie potrafiła w żaden sposób wpłynąć na swoją partię, by coś wreszcie zrobiła w sprawie tak ważnej dla Warszawy.  

Bo wytłumaczenie – tyle, że niemiłe dla Hanny Gronkiewicz-Waltz – jest tylko jedno. Ustawa reprywatyzacyjna, podobnie jak restrukturalizacja górnictwa, czy likwidacja przywilejów emerytalnych, to tematy trudne. A więc takie, których w ramach strategii „ciepłej wody w kranie” się nie podejmuje. Taką strategię przyjął b. premier i b. szef Platformy Donald Tusk, taką też strategię próbuje (choć mniej udolnie) realizować obecna premier i szefowa PO Ewa Kopacz. A ówczesna i obecna wiceszefowa Platformy Hanna Gronkiewicz-Waltz i wtedy, i teraz tę strategię wspiera. I udaje przy tym, że nie zauważa, że taka strategia, w ramach której nie podejmuje się tematów trudnych (a więc i reprywatyzacji), coraz więcej kosztuje miasto, którego jest prezydentem.

Data:
Kategoria: Polska
Tagi: #

Paweł Piskorski

Paweł Piskorski - https://www.mpolska24.pl/blog/pawel-piskorski

Przewodniczący Stronnictwa Demokratycznego. Historyk. Poseł do Parlamentu Europejskiego (2004-2009), Wiceprzewodniczący (2001-2003) i Sekretarz Generalny (2003-2004) Platformy Obywatelskiej, Poseł na Sejm RP (1991-1993 i 1997-2004), Prezydent m.st. Warszawy (1999-2001), od 1987 roku działacz a w latach 1990-1991 Przewodniczący Niezależnego Zrzeszenia Studentów.

Komentarze 1 skomentuj »

Na czyją rzecz pan lobbuje? Bo na pewno nie na rzecz zwykłych Polaków.

Kiedy w końcu będą historie łapówkarskie?

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.